Trzy przyciski dotykowe umieszczone nad klawiaturą uruchamiają kilka programów multimedialnych i zabezpieczających. Dwa pierwsze wywołują aplikacje WOW Audio i WOW Video. Nic wielkiego, po prostu kilka podstawowych funkcji, dostępnych szybko w każdej chwili.
Zmiana barwy dźwięku lub kontrastu i jasności ekranu – dobrze mieć te funkcje dostępne bez konieczności uruchamiania dedykowanych programów.
Trzeci przycisk, zwany przez producenta „przyciskiem dostępu” uruchamia malutkie menu, z którego uzyskujemy dostęp do wspomnianych wyżej programów WOW Audio i Video, a także do oprogramowania obsługującego kamerkę (Smart Watch Dog, Meeting Secretary) i zabezpieczającego komputer przed niepowołanymi użytkownikami (Entrance Guard, , Safety Guard).
Uruchomiłem też kilka nowych gier – klimatyczny Bioshock śmiga idealnie płynnie w natywnej rozdzielczości 1650x1050 i High Details, wygląda przy tym bardzo ładnie. Czego więcej można wymagać od laptopa?
Aby nie było tak różowo wspomnę teraz o największej wadzie M162S – chodzi niestety o ekran. Jest bardzo ciemny, ma przy tym niewielkie kąty widzenia, co pogłębia jeszcze wrażenie niskiej jasności. Obraz jest po prostu brzydki, pozbawiony poprawnego stopniowania odcieni szarości, ma przy tym wyblakłe kolory. Szkoda, bo w zasadzie laptop nie nadaje się do obróbki zdjęć, nawet na poziomie amatorskim, źle wyglądają na nim niektóre filmy oraz gry. Częściową rekompensatą jest wysoka rozdzielczość i dobry wygląd czcionki – ważne w pracy biurowej. Dźwięk nawet nie usiłuje wybić się ponad szarą, laptopową przeciętność.
Bateria o pojemności 80 Wh to mocna strona laptopa M162S, szczególnie w połączeniu z zaawansowanymi technologiami oszczędzania energii Centrino 2. W zrównoważonym planie zasilania z włączoną kartą bezprzewodową test Battery Eater zakończył się po godzinie i 40 minutach.
Oszczędzając maksymalnie energię (wyłączone Wi-Fi, przyciemniony ekran) laptop wytrzymał aż 3 godziny i 40 minuty pracy z edytorem tekstu.
Jeśli chodzi o kulturę pracy - powierzchnia z lewej strony touchpada nagrzewa się po długim obciążeniu do temperatury 32 stopnie Celsjusza, a najcieplejszym rejonem jest lewa strona dolnej powierzchni, gdzie zmierzyłem 38 stopni, co może już nieco przeszkadzać podczas pracy z laptopem trzymanym na kolanach.
California Access M162S nie jest laptopem przesadnie głośnym. Wentylator włącza się na kilka sekund co jakiś czas (poziom hałasu to około 38 – 40 dBA), szumiąc przy tym nisko, ale po ochłodzeniu podzespołów zwalnia obroty do niemal niesłyszalnego szmeru.
Laptop pobiera z sieci 36W w czasie minimalnego obciążenia, a wartości szczytowe przy obciążeniu maksymalnym dochodzą do 77W.
Podsumowanie
Notebooki California Access z serii M162S mają kosztować od 3200 złotych za model z procesorem 2.26 GHz, do 4100 złotych za najszybszy obecnie model 2.53 GHz. Trochę to drogo, ale może usprawiedliwieniem jest jak na razie gorąca, nowa technologia, zastosowana w tych laptopach. Poza tym podzespoły są bardzo wydajne, budowa solidna, a duża mobilność oraz bezpieczeństwo stanowią zalety, które trzeba docenić.
Jednak M162S nie jest pozbawiony wad – dla większości użytkowników słaby ekran będzie największym ograniczeniem, inne niedociągnięcia można jakoś przeboleć. Ogólnie California Access zrobił na mnie pozytywne wrażenie, a muszę przyznać, że nie spodziewałem się tego – tym przyjemniej tak miło się rozczarować :)
Moja ocena: | |
Jakość wykonania i wygląd: | |
Ergonomia: | |
Jakość obrazu LCD: | |
Wydajność: | |
Wydajność 3D: | |
Czas pracy na baterii: | |
Ogólna ocena: |
Komentarze
2