Nothing Phone (1) to smartfon wyróżniający się designem i przezroczystą obudową. Przyciąga wzrok, ale jak wypada przy bliższym poznaniu? Sprawdziliśmy.
Recenzja Nothing Phone (1), czy hype był uzasadniony?
Dla wielu osób rynek urządzeń mobilnych jest mocno spetryfikowany. Pewien powiew świeżości wprowadzają składane smartfony, ale już w kontekście standardowych konstrukcji często pojawiają się głosy, że tak naprawdę otrzymujemy zawsze to samo, tyle, że z innym logo. Jest w tym trochę racji, bo chociaż producenci muszą poruszać się w pewnych ramach, trzymać się definicji smartfona i tego na co pozwala technologia, chciałoby się zobaczyć w ich działaniach choćby odrobinę kreatywności. I stając w obronie (ale tylko trochę) miłościwie panujących nam firm można przyznać, że niekiedy jakieś próby wprowadzenia małego powiewu świeżości są zauważalne. Tak jak tutaj.
Nothing Phone (1) to pierwszy smartfon nowej marki. Nothing Technology Limited założył jednak dobrze znany gość, a mianowicie Carl Pei, jeden z ojców OnePlus. Brak chomąto w postaci BBK Electronics ma dawać znacznie większą swobodę i w efekcie lepsze, ciekawsze smartfony dla użytkowników.
Zapowiedzi przed premierą Nothing Phone (1) były na tyle frapujące, że niektórzy zaczęli nastawiać się na jakąś rewolucję. W takim wypadku trzeba będzie przełknąć pewne rozczarowanie. Jeśli jednak ktoś liczył po prostu na ciekawego i dobrego smartfona, powinien zatrzymać się przy recenzji Nothing Phone (1) na dłużej.
Specyfikacja
Podzespoły
Ekran LCD
Aparat i kamera
Komunikacja i złącza
System i funkcje
Design i jakość wykonania Nothing Phone (1) mogą się podobać
Czy Nothing Phone (1) może się podobać? W kwestii designu opinie zawsze są subiektywne, do mnie to co przygotował producent przemawia. I to wcale nie dlatego, że widzę tu coś niesamowitego, odkrywczego. Ba, przypominam sobie nawet inne eksperymenty z tego typu obudowami, jak chociażby w HTC U12+. Tutaj poszło to nieco dalej i po prostu dobrze współgra z całością.
Nothing Phone (1) jest dość spory, do najlżejszych też nie należy - 193,5 g. Najbardziej w oczy rzuca się oczywiście przezroczysta obudowa (chociaż to pewien skrót myślowy i chwyt reklamowy, bo tak naprawdę nie widzimy tu poszczególnych podzespołów, za wyjątkiem cewki do ładowania indukcyjnego), ale to nie jedyny smaczek, ponieważ pod taflą szkła Gorilla Glass 5 skrywa się zestaw diod LED. Jest to nie tylko zabieg wizualny, ale i praktyczny. A przynajmniej taki był zamysł, bo finalnie zdania mogą być podzielone. Mogą pełnić rolę diod powiadomień (więc o tym poniżej, w sekcji poświęconej oprogramowaniu), a więc to przydane tylko gdy odkłada się telefon ekranem do dołu, czy doświetlać wykonywane zdjęcia.
Na froncie również znalazło się szkło Gorilla Glass 5, a ramki boczne są aluminiowe. Mamy więc do czynienia z zestawem bliższym najwyższej półki niż większości średniaków. Nie ma niestety pełnej wodoszczelności, zadbano wyłącznie o odporność na zachlapania zgodną z normą IP53.
Nothing Phone (1) ma 6.55-calowy wyświetlacz z obramowaniem, które nie jest rekordowo smukłe, ale symetryczne oraz aparatem selfie ulokowanym w górnym lewym narożniku. Cała konstrukcja mierzy 159.2 x 75.8 x 8.3 mm i jest kanciasta, tzn. krawędzie nie zostały nawet delikatnie zaoblone.
Trzymając Nothing Phone (1) odnosi się wrażenia obcowania z dobrze wykonanym sprzętem, niektórzy niezaznajomieni z branżą zapytani o wycenę mogliby nawet pokusić się o wskazanie, że jest to sprzęt flagowy. Tyle tylko, że daleko mu do bardzo ergonomicznego, nie jest to propozycja dla szukających lekkiego, kompaktowego smartfona.
Czytnik linii papilarnych umieszczono pod wyświetlaczem (dość blisko dolnej krawędzi), przycisk zasilania na prawym boku, a przyciski do regulacji głośności na lewym boku. Smartfon ma tylko jedno fizyczne złącze (USB-C) oraz tackę na dwie karty SIM w standardzie nano. Zgodnie z trendami zabrakło zatem elementów, które wciąż mają swoich sympatyków, a mianowicie złącza jack 3,5 mm i miejsca na kartę pamięci.
System Nothing Phone (1), czyli Android 12 z Nothing OS
Nowa marka to często także konieczność zapoznania się z jej wizją na oprogramowanie. Było pewne, że znajdziemy tu system Android (w wersji 12), ale nie zabrakło też nakładki (nazwanej Nothing OS). Powinna spodobać się osobom preferującym czystego Androida. Zastosowano drobne korekty wizualne, z czego najmocniej wyróżnia się nowa domyślna czcionka. Ciekawa, ale można zauważyć, że z polskimi znakami sobie nie radzi. Nie ma tu preinstalowanych na starcie aplikacji (poza standardowym pakietem Google) czy dodatkowych funkcji. No poza wyjątkiem tych dotyczących wspomnianych już diod LED i jednej opcji, którą jednak sam producent określa mianem eksperymentalnej i w Polsce mało kogo będzie obchodzić. Dotyczy bowiem połączenia smartfona z technologią Tesla.
Dobrze brzmią zapewnienia producenta co do aktualizacji, bo przez 3 lata mają pojawiać się nowe wersje systemu, a przez 4 lata poprawki zabezpieczeń.
Dla najbardziej charakterystycznego elementu Nothing Phone (1) wymyślono nawet odpowiednie nazewnictwo - Glyph UI. Jest kilka opcji związanych z umieszczonymi tu diodami LED, można nie tylko wyregulować ich jasność, ale też np. dopasować wybrane obszary czy sekwencje pod kątem swoich kontaktów. Czy komuś przyda się to, że przy połączeniach od różnych osób będą pojawiały się inne sygnały świetlne? Nie wiem. Odpowiedzcie sobie sami.
Interfejs Glyph może też reagować na asystenta Google czy przypominać o sobie podczas ładowania baterii lub dzielenia się energią ze smartfona z innym urządzeniem, chociażby słuchawkami i tu z oczywistych względów producent podaje za przykład swoje Nothing Ear (1) ANC.
Wydaje mi się, że najbardziej praktycznym sposobem na wykorzystanie tego rozwiązania jest opcja powiązana z aplikacją Aparat. Diody mogą bowiem dodatkowo doświetlać scenę podczas robienia zdjęć i robią to całkiem efektywnie. Ogólnie można odnieść wrażenie, że producent nie wycisnął z tego rozwiązania maksimum, nawet jeśli byłoby to wyłącznie czymś w postaci „bajerów”. Możliwe, że coś pojawi się wraz z kolejnymi aktualizacjami, bo jeśli pobawić się trochę dłużej to można dogrzebać się do ukrytej opcji Glyph UI, a mianowicie wizualizacji muzyki (diody mrugają pod konkretne nuty).
Wydajność Nothing Phone (1) też bez zarzutu
Czysty, no prawie czysty Android sam w sobie daje dużo, ale nie będzie działał jak trzeba bez odpowiedniego wsparcia sprzętowego. Tu, jeśli weźmiemy pod uwagę cenę, Nothing Phone (1) trudno coś zarzucać.
Smartfon został wyposażony w odpowiedni dla tej półki cenowej procesor Qualcomm Snapdragon 778G+ 5G, wykonany w 6 nm procesie technologicznym i wspierany układem graficznym Adreno 642L. W testowanym wariancie doszło do tego 8 GB RAM LPDDR5 i 256 GB pamięci wewnętrznej. Co ważne, w szybkim standardzie UFS 3.1. Jeśli będziecie zainteresowani zakupem to można też znaleźć w sklepach warianty 8 GB + 128 GB oraz najbardziej dopakowany 12 GB + 256 GB.
Wyniki benchmarków
Parametry telefonu
Bateria
Ocena subiektywna
Wyniki z kilku benchmarków możecie zobaczyć na wykresach oraz screenach, nie ma tu nic zaskakującego dla wymienionych podzespołów. A jak Nothing Phone (1) wypada w codziennym użytkowaniu?
Bardzo dobrze, działanie samego systemu oraz wbudowanych i dodatkowo instalowanych aplikacji jest płynne i szybkie. Można też komfortowo pograć i to nawet dłużej, bo nie pojawiają się niepokojące zjawiska w postaci np. nagrzewania się obudowy.
Wyświetlacz Nothing Phone (1) z górnej półki, ale audio już nie
Zabawę z grami uprzyjemnia tutaj wyświetlacz, ponieważ producent pokusił się o częstotliwość odświeżania sięgającą 120 Hz.
Podczas oglądania filmów wyświetlacz też wypada doskonale. Nie chodzi tylko o wspominaną wyżej sporą przekątną 6.55 cala, ale również fakt, iż wykorzystany został panel wykonany w technologii OLED zapewniający obraz w rozdzielczości Full HD+. Jednocześnie o odpowiednim kontraście i bardzo ładnych kolorach. Wspiera też HDR10+.
Jeśli chodzi o poziomy jasności, to minimalny kształtuje się na granicy 2 nitów, a maksymalny około 500 nitów. Szczytowo, jak podaje producent, 1200 nitów, aczkolwiek jest to chyba nieco zawyżona wartość. Nothing Phone (1) z pewnością nie ma najjaśniejszego ekranu na rynku, ale obsługa go w słońcu nie jest traumatycznym przeżyciem.
Częstotliwość odświeżania trzeba ustawiać na sztywno, nie ma technologii adaptacyjnej, a więc albo 60 Hz albo 120 Hz. Poza tym w ustawieniach jest chyba wszystko co potrzeba, w tym opcja regulacji kolorów oraz oczywiście Ciemny motyw i Podświetlenie nocne.
Pod względem wyświetlacza Nothing Phone (1) można nawet określać jedną z lepszych propozycji w tym przedziale cenowym. Tak dobrze nie jest niestety jeśli chodzi o warstwę audio.
Złącza słuchawkowego zabrakło. Głośniki stereo są, ale jak wiadomo różnice pomiędzy ich brzmieniem w poszczególnych smartfonach nawet tych podobnie wycenionych bywają spore. I w tych porównaniach Nothing Phone (1) już nie zachwyca. Jeden głośnik znajduje się na dolnej krawędzi, drugi nad wyświetlaczem. Dźwięk jest czysty, ale moc niezbyt duża, a charakterystyka brzmienia dość płaska, basów brakuje.
Czas pracy na baterii i ładowanie Nothing Phone (1)
Nothing Phone (1) został wyposażony w baterię o pojemności 4500 mAh. W codziennym użytkowaniu wystarcza to na maksymalnie 1,5 dnia pracy. SOT (czas włączonego ekranu) jest jak zwykle mocno uzależniony od wykonywanych na smartfonie czynności, średnio to 5-7 godzin. Maksymalnie udało mi się osiągnąć niespełna 8 godzin.
A jak wyglądają sprawy z ładowaniem? Jeśli chodzi o mniej optymistyczną część, ładowanie przewodowe charakteryzuje się mocą 33 W, czemu bardzo daleko do rekordów. Pełne ładowanie trwa tutaj około 1,5 godziny. Z drugiej strony producent pokusił się o wsparcie technologii bezprzewodowego ładowania, o mocy 15 W. To w tym budżecie nie jest normą. Poza tym smartfon obsługuje jeszcze bezprzewodowe ładowanie zwrotne (5 W).
Jakie zdjęcia i filmy robi Nothing Phone (1)?
Uwaga. Już na dzień dobry telefon przywitał mnie sporym patchem, który zawiera kilka istotnych poprawek. Nie tylko zabezpieczeń, ale też tych dotyczących baterii oraz, a może przede wszystkim, aparatu fotograficznego. Różnice w jakości zdjęć po jego zainstalowaniu są widoczne gołym okiem, lepiej prezentują się przede wszystkim efekty pracy ultraszerokątnego obiektywu. Poniżej możecie obejrzeć przykładowe fotografie już po aktualizacji, która jest nie tylko dobrą wiadomością, ale też nadzieją, że producentowi uda się wycisnąć z tego co ma jeszcze więcej.
Sprzętowo jest całkiem nieźle. Nothing Phone (1) ma tylko dwa obiektywy, ale również przy jego ocenie powtórzę, że lepiej tak niż dodawać na siłę kolejne i niewiele wnoszące oczka. Mowa o zestawie 50 Mpix (Sony IMX766, f/1.88) z optyczną stabilizacją obrazu + 50 Mpix z ultraszerokim polem widzenia (Samsung JN1, f/2.2) i trybem makro.
W obydwu przypadkach zdjęcia w trybie automatycznym zapisywane są jako 12,5 Mpix i przynajmniej jeśli mowa o warunkach dziennych, wypadają zadowalająco. Szczegółowość i kontrast są na odpowiednim poziomie, nawet w powiększeniu nie widać większych szumów, podobać mogą się również kolory. Są naturalne, a wspomniana aktualizacja znacząco poprawiła spójność barw pomiędzy obiektywem głównym i ultraszerokokątnym. Nie ma teleobiektywu, więc skrót do zoomu x2 przekłada się tylko na zbliżenie cyfrowe.
W obydwu obiektywach można skorzystać z Trybu nocnego z około 5-sekundowym czasem ekspozycji, który przynosi zauważalne efekty. Ogólnie w gorszym świetle zaczynają pojawiać się jednak zauważalne przewagi obiektywu głównego, który nawet nocą wypada akceptowalnie. I to biorąc pod uwagę sceny uchwycone w naprawdę słabo oświetlonych miejscach, a nie pod galerią handlową czy na głównej ulicy większego miasta.
Trybu nocnego nie można wymusić. Dedykowana jego uruchomieniu ikona pojawia się w momencie gdy smartfon i jego algorytmy uznają, iż scena jest odpowiednia. Nie zdarzyła mi się sytuacja, aby ikona nie wyświetliła się gdy tego potrzebowałem.
Rejestrowanie filmów umożliwiają oczywiście obydwa obiektywy. Też z różnymi efektami. Co warte podkreślenia, niestety nie ma opcji przełączania się pomiędzy obiektywem głównym i ultraszerokoątnym w trakcie nagrywania filmu. Można tylko i aż, przy korzystaniu z tego pierwszego, cieszyć się z 2-krotnego powiększenia. Ta opcja działa dobrze, ale trzeba pamiętać, że mówimy o prostym zoomie cyfrowym.
Jeśli chodzi o rozdzielczość, Nothing Phone (1) zapewnia filmy w maksymalnie 4K, ale przy 30 klatkach na sekundę. Dopiero przy rozdzielczości 1080p można cieszyć się z 60 klatek na sekundę. W przypadku aparatu selfie wideo może mieć natomiast jakość maksymalnie 1080p przy 30 klatkach na sekundę.
Czy warto kupić Nothing Phone (1)?
Nothing Phone (1) nie jest niczym rewolucyjnym, ale jest propozycją, która już na pierwszy rzut oka chociaż trochę odbiega od innych smartfonów. Czy taki design jest atrakcyjny? To już sprawa indywidualna. Mi pasuje, dlatego zapisuję go na konto plusów, których jest na szczęście więcej.
Mowa o urządzeniu konkurencyjnym w swojej cenie. Nie ma najmocniejszego procesora z możliwych i rekordowych zasobów pamięci, ale działa wystarczająco szybko i stabilnie. Nie oferuje najjaśniejszego wyświetlacza, ale nie wypada pod tym względem rozczarowująco, a poza tym to panel OLED o odpowiedniej szczegółowości i bardzo ładnych kolorach, do tego z odświeżaniem 120 Hz. Nie znajdziemy tu również najlepszego i najbardziej dopakowanego aparatu fotograficznego, ale to co jest zapewnia niezłej jakości zdjęcia i filmy. Przewodowe ładowanie 33W też nie imponuje, z kolei obecność bezprzewodowego ładowania to miła niespodzianka w tym budżecie. Dodając do tego odpowiednie zaplecze komunikacyjne, dobrą jakość wykonania i obietnicę dość długiego wsparcia otrzymujemy w ogólnym rozrachunku obraz smartfona, którego można polecać.
Opinia o Nothing Phone (1) [8 GB]
- oryginalny design i oświetlenie Glyph
- dobra jakość wykonania, szkło + aluminium
- niemal czysty, dobrze zoptymalizowany Android z 4-letnim wsparciem
- ekran OLED z odświeżaniem 120 Hz
- niezła wydajność procesora
- RAM LPDDR5 i szybka pamięć UFS 3.1
- bardzo dobra haptyka
- Bluetooth 5.2, Wi-Fi 6 i NFC
- dual SIM
- bezprzewodowe ładowanie baterii i ładowanie zwrotne
- zadowalające możliwości foto-wideo
- brak złącza słuchawkowego
- brak miejsca na kartę microSD
- brak ładowarki w zestawie sprzedażowym
- ładowanie przewodowe nie imponuje mocą (33W)
- niezbyt mocne głośniki
- esteci dostrzegą małe niedoskonałości systemowej, głównej czcionki
Nothing Phone (1) - oceny cząstkowe*
- Obudowa i akcesoria:
- Wyświetlacz:
- Głośniki:
- Podzespoły:
- Bateria:
- Aparaty:
*Powyższe oceny uwzględniają klasę cenową smartfona.
Komentarze
8Podobnie z tym fonem. Chcą wejść na rynek i startują z guanem w ofercie ? Strzelam focha....
„ale nie zabrakło też nakładki (nazwanej Nothing OS). Powinna spodobać się osobom preferującym czystego Androida.”
Czysty to chyba by był ale bez tej nakładki. :)
„Nie ma tu preinstalowanych na starcie aplikacji (poza standardowym pakietem Google).”
No to jednak GrapheneOS jest prawdziwie czystą wersją Androida bo tam usługi Google można zainstalować opcjonalnie.
„Dobrze brzmią zapewnienia producenta co do aktualizacji, bo przez 3 lata mają pojawiać się nowe wersje systemu, a przez 4 lata poprawki zabezpieczeń.”
Tylko zapewnienia? Wygląda że z aktyalizacjami są mocno w tyle.
Cena 2400
Pixel 6a 1900