Nie potrzebujesz elektronicznych przerzutek w rowerze. Zaufaj mi, jestem doktorem
Pojazdy

Nie potrzebujesz elektronicznych przerzutek w rowerze. Zaufaj mi, jestem doktorem

przeczytasz w 5 min.

Powietrzne amortyzatory, hydrauliczne hamulce, elektroniczne przerzutki… Rowery to dziś nieprawdopodobnie skomplikowane, zaawansowane technologicznie pojazdy. O ile jednak część innowacji faktycznie się przydaje, to czy elektroniczne przerzutki są komukolwiek potrzebne?

Potrzebujesz elektronicznych przerzutek w rowerze?

Temat jest prosty. Na tyle prosty, że mógłbym zrobić z tego felietonu “twita”, czy jak tam się dzisiaj mówi na krótki post na portalu X. Dlaczego temat jest prosty? Bo odpowiedź na pytanie zadane w nagłówku jest prosta. Nie potrzebujesz elektronicznych przerzutek w rowerze. Jeśli nie jesteś prosem, to nie potrzebujesz elektroniki. Jeśli jesteś prosem, to dają ci rower z elektroniką. Proste. 

Gwoli ścisłości, mowa tu o elektronicznych przerzutkach, a nie pełnym napędzie, silniku, baterii i takich tam. Nie chodzi o rowery elektryczne, choćby te ze stacji Boscha, którymi można zarządzać poprzez aplikację eBike Flow, a o tradycyjne rowery i czystą fanaberię, by poruszać się siłą własnych mięśni, ale przerzutki zmieniać elektronicznie, jak pan na włościach. 

Rzecz niepotrzebna, ale jaka fajna

Skoro wyjaśniliśmy sobie oczywistą oczywistość i wiemy, że w zasadzie nikt z nas nie potrzebuje elektronicznych przerzutek w rowerze, to pójdźmy z tym dalej. Wyjdźmy z założenia, że samochodu też nie potrzebujesz, smartfona za 6 kafli również nie, a twój OLED-owy telewizor za dwie średnie krajowe, to już w ogóle przesada. 

Zasadniczo niczego nie potrzebujesz, żyjemy w czasach i w kraju, w których to, co potrzebne i rozpisane w piramidzie potrzeb udaje się nam jakoś ogarniać, a wszystko inne, to konsumenckie fanaberie. Jeśli jednak człowiek ma ochotę na trochę szaleństwa i może sobie na to pozwolić, to należy typa, który mówi, czego potrzebujesz, a czego nie, zignorować. Można spojrzeć na niego z politowaniem, zakląć szpetnie i odjechać swoim Lambo z piskiem opon. 

Zostawmy zatem temat potrzeb i możliwości, i pójdźmy w stronę treści o pewnym ciężarze merytorycznym. Dlaczego warto postawić na elektroniczne przerzutki, jakie są ich zalety i czy cena w jakikolwiek sposób uzasadnia zmianę linek na elektronikę?

SRAM Rival

Rodzaje elektronicznych przerzutek

Każdy liczący się producent ma w swojej ofercie elektroniczne przerzutki. Ma je Shimano w postaci Di2, ma je SRAM ze swoim eTap AXS, ma Campagnolo z EPS. Chińscy producenci też oferują elektroniczne przerzutki, ale nie jestem wybitnym ekspertem od chińskich grup napędowych, więc nie będę się wypowiadał na ich temat. Jak czyta ten tekst któryś z chińskich producentów, czy tak właścicieli sklepów na AliExpress, to śmiało - można wysyłać mi rowery, to będę je testował i pisał o nich miłe lub niemiłe rzeczy. Koniec orientalnej dygresji.

Elektroniczne grupy znajdziemy w rowerach szosowych (w wersjach z hamlcami szczękowymi oraz hydraulicznymi, choć te pierwsze to już pieśń przeszłości), gravelowych i MTB. Producenci mają swoje autorskie podejścia do elektroniki. Shimano łączy przerzutki z baterią kablami, a SRAM ma, na ten przykład, wymienne baterie w przedniej i tylnej przerzutce. Przerzutki łączymy z aplikacjami na smartfony, gdzie możemy je regulować i to z grubsza tyle. 

Poszczególne grupy różnią się filozofią działania - SRAM w szosie ma dwa przyciski, po jednym na każdą klamkomanetkę, Shimano ma inną specyfikę, a Campa - też inną specyfikę. Podstawowe Shimano 105 Di2 zmienia biegi nieco wolniej niż DuraAce Di2, a SRAM Rival nieco wolniej niż topowy Red. To jednak detale. Faktem jest, że każdy elektroniczny napęd jest nieporównywalnie bardziej zaawansowany i precyzyjny niż napęd tradycyjny, mechaniczny, linkowy. I to w zasadzie wszystko, co wypada wiedzieć o elektronice, by nie wyjść na durnia przy kolegach. 

Oj, przepraszam, to nie wszystko. Trzeba jeszcze wiedzieć, że same grupy napędowe (korba, przerzutki, łańcuch, klamki etc.) Shimano 105 Di2 czy SRAM Rival AXS kosztują tyle, ile przyzwoity rower. Tyle ile bardzo dobry, ale używany rower. Topowe grupy, DuraAce czy Red lub Campagnolo Super Record to już ceny pozwalające na zakup nie tylko świetnego roweru, ale nawet jeżdżącego samochodu w przyzwoitym stanie. Coś za coś, ekstrawagancja kosztuje. 

SRAM Rival

Zalety elektronicznych przerzutek

Dlaczego warto przejść na elektroniczne przerzutki? Powodów jest kilka, a żaden z nich nie zniesie krytyki rowerowych pragmatyków. Ale, hej! Co z tego?! 

Po pierwsze, szybkość i precyzja zmiany biegów. Mechaniczne przerzutki, jeśli nie są idealnie wyregulowane, to nie mają podjazdu do elektroniki. Jak są idealnie wyregulowane na początku sezonu i pracują prawie tak dobrze, jak rozregulowana elektronika, to pod koniec sezonu są już rozregulowane i precyzja zmiany biegów woła o pomstę do nieba.

Po drugie, elektroniczny napęd to mniej kabli dyndających przy kokpicie. Im czystszy kokpit, tym ładniejszy kokpit, ot co.

Po trzecie, przy elektronicznym napędzie nie musimy pieczołowicie regulować roweru co sezon. 

Po czwarte, jeżdżąc na elektronicznej grupie napędowej nie musimy wymieniać rozciągniętych linek od mechanicznych przerzutek. Tak, wiem, że mało kto w ogóle je wymienia, ale jak jeździ się dużo, to linki się wyciągają, a przerzutki pracują przez to gorzej, wolniej i mniej precyzyjnie. 

SRAM Rival

Po piąte, elektronika zwiększa naszą efektywność, pozwala trenować wydajniej i analizować to, jak jeździmy. Dzięki agregowanym danym, elektroniczny napęd “mówi nam” na jakich przełożeniach jeździmy, pozwalając nie tylko analizować to, jak zachowujemy się na rowerze, ale też tak dobrać komponenty, by zwiększyć naszą efektywność. Po nam kaseta 10-36, skoro nie tykamy nigdy największej zębatki, co nie?

Po szóste, elektronika potrafi sama zmieniać biegi. Niby pierdoła, ale jak dojdziemy do sporego przekosu łańcucha w napędzie 2x, system sam zmieni blat z przodu, żeby utrzymać efektywność pedałowania.

Po siódme, jak mamy elektroniczne przerzutki, to możemy pochwalić się kolegom. Niech zazdroszczą! Wcale nie muszą wiedzieć, że kupiliśmy je na 30 rat 0%.

Dodam tu jeszcze, że najlepiej cenowo wychodzi po prostu kupno roweru z elektronicznym napędem. Serio. Jakoś tak jest ten świat skonstruowany, że jak koszt elektronicznej grupy pomnożymy dwukrotnie, a potem dorzucimy jeszcze z 5000 zł, to idealnie wyjdzie nam kwota, która wystarczy na zakup roweru szosowego z elektronicznym napędem. Tak, no, ma to dużo sensu…

SRAM Rival

Wady elektroniki

Jakie wady mają elektroniczne przerzutki w rowerze? Są drogie. Są drogie jak diabli. Do roweru szosowego Rival kosztuje coś w granicach 5000 zł, a finalnie po przekładce wychodzi coś koło 6000 zł, a Shimano 105, czyli najtańsza szosowa elektronika od Japończyków, jest jeszcze droższe. Koszty elektroniki w rowerach MTB są w kilku przypadkach nieco niższe, w kilku innych zbliżone. Trzeba też pamiętać o tym, że zakup samej elektronicznej grupy to dopiero połowa sukcesu. Napęd trzeba jeszcze zamontować, skonfigurować i wyregulować. Jak ktoś nie ma mechanicznej smykałki, to mus mu lecieć do serwisu i zostawić tam parę stówek. 

Drugim problemem z elektroniką są baterie - gdy wybierzemy się na kilkutysięczną wyprawę, możemy mieć problem z naładowaniem napędu. Umówmy się jednak, że mało kto wybiera się na taką przygodę z elektronicznym napędem. Do takich wojaży choćby poczciwa Tiagra, którą znaleźć można w testowanym przeze mnie niedawno VanRysel NCR NeoRacer Tiagra.

Więcej wad nie znajduję, ale te dwie, a konkretnie ta jedna, jest dość istotna, prawda? 

SRAM Rival

Warto iść w elektronikę?

Kończąc i podsumowując, czy postawienie na elektroniczne przerzutki ma jakikolwiek sens? Mowa rzecz jasna, o zobiektywizowanym spojrzeniu na omawiane zagadnienie, bo że subiektywnie ma to sens, to oczywista rzecz przecież! Otóż ma, w dwóch przypadkach. 

Jeśli komuś zależy na wynikach i/lub jest ten ktoś fanem statystyk, to elektronika ma sens. Zmiana biegów w elektronicznych grupach jest turbo szybka i zasadniczo bezproblemowa, a konfiguracja czy regulacja napędu, by zawsze działał on perfekcyjnie to istny banał w porównaniu do linkowych, tradycyjnych rozwiązań. Dane zbierane przez napęd są tu pewną wartością dodaną. Statystyki pokażą nam, na jakich biegach najczęściej jeździmy, co pomoże w dopasowaniu kasety lepiej skrojonej do naszych przyzwyczajeń, a nawet pozwoli na poprawę techniki i np. skusi do rozważenia, czy nie lepiej byłoby zwiększyć nieco kadencję. Ergo, jeśli wszystko to, co dzieje się wokół jazdy na rowerze ma dla kogoś znaczenie, zakup elektronicznych przerzutek będzie miał sporo sensu. 

Drugim przypadkiem, który obiektywnie uzasadnia zakup elektronicznych przerzutek, jest bycie zajawkowiczem. Ktoś, kto lubi dłubać przy rowerze, kto lubi zmieniać to i owo, wrzucać co roku nowe opony, zmienić kierownicę raz na czas, przetestować pedały z karbonową płytką zamiast sprężyny - taki ktoś prędzej czy później pójdzie w elektronikę, by doświadczyć czegoś nowego. Szanuję takie podejście, bo rowerowa zajawka to głęboka studnia pełna najróżniejszych doświadczeń, a wskoczenie w elektronikę jest zdecydowanie jednym z tych ciekawszych. Kosztownych, co prawda, jak diabli, no ale coś za coś.

Podsumowując, jeśli kiedykolwiek myślałeś, by przejść na elektronikę w rowerze i odłożyłeś wystarczająco dużo hajsu, lub masz godną podziwu zdolność kredytową - zrób to! Jeśli nie myślałeś, to olej temat, szkoda kasy.

Komentarze

12
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    wojtek_pl
    5
    W ankiecie brakuje opcji "Weź Pan to ode mnie!"
    • avatar
      denali
      3
      zgadzam się w 100% jeździłem kiedyś na rowerze znajomego co ma takie przerzutki i nie widze w tym nic specjalnego bajer za dużą kasę
      • avatar
        Wik-Mar
        3
        Ten artykuł był niepotrzebny
        • avatar
          bbkr_pl
          1
          Zostala pominieta zywotnosc baterii zima. Jak ktos jezdzi caly rok to absolutnie nie jest to rozwiazanie dla niego. Srednio zuzyta bateria nawet w pelni naladowana po prostu siadzie po godzinnym wymrazaniu w -10C.

          Nie zgadzam sie tez z argumentem szybkosci. Elektronike mozemy zmieniac tylko skokowo. Kolejna zmiana nie zadziala jezeli poprzednia sie nie zakonczyla. Ja u siebie w zjazdowym rowerze mam manetki, ktore potrafia wrzucic max trzy biegi za jednym wcisnieciem dzwigni. I jest to turbo szybkie rozwiazanie pozwalajace momentalnie wejsc w tryb podjazdu. Watpie, zeby jakakolwiek elektronika byla w stanie to wykonac szybciej, bo wymaga to sporo sily zeby od razu wciagnac lancuch o 3 stopnie w gore.

          Elektroniczne przerzutki wydaja mi sie odpowiedzia na nieistniejacy problem.
          • avatar
            pawluto
            1
            To są cały czas przerzutki mechaniczne - elektroniczne (bezprzewodowe) jest tylko połączenie manetki z przerzutką...Bajer kosztujący więcej niż sam rower...
            Ciekawe jak kolarz zmieni bieg jak mu wysiądzie bateryjka w jednym z urządzeń...hahahahahaha
            • avatar
              J.B FIN
              0
              Skonczylo sie jak zwykle: wyciagania kasy od wiesniakow przeprowadzajacych sie do miast....
              • avatar
                DezMond
                -1
                elektryczny rower to nie rower, tak samo jak przerzutki
                • avatar
                  marcadir
                  0
                  W przypadku Shimano, pełna grupa 105 mechaniczna jest lżejsza od 105 Di2 o ok. 200g z uwzględnieniem linek.
                  Ceny kompletnej grupy 105 mechanicznej ~3500zł, za Di2 trzeba zapłacić ~6500zł