Czołgi po polsku, czyli relacja ze spotkania polskiej społeczności World of Tanks
No i stało się - polskie niszczyciele czołgów w końcu oficjalnie zadebiutowały w World of Tanks. Z okazji tej wyjątkowej premiery Wargaming zaprosił polską społeczność gry na spotkanie. I my tam byliśmy, by porozmawiać o zmianach, inspiracjach i planach na przyszłość tejże gry
No trzeba przyznać, trochę to trwało – wszak pierwsze polskie czołgi zawitały do World of Tanks pod koniec 2018 roku. Wówczas to Wargaming zorganizował prawdziwie wielką imprezę w murach (a także poza nimi) warszawskiego Muzeum Wojska Polskiego. Masowy charakter tamtego wydarzenia wynikał przede wszystkim z tego, że polscy gracze czekali na naszą rodzimą, czołgową myśl techniczną od dobrych kliku lat (dla przypomnienia – World of Tanks debiutowało w 2010 roku).
Nadejście nowych, polskich jednostek już tak hucznie obchodzone nie było. Czemu? No cóż – polskie niszczyciele czołgów w World of Tanks rozbudowały nasze rodzime drzewko o sześć maszyn od V do X poziomu. To zaś oznacza, że owa aktualizacja kierowana jest raczej do tych najwierniejszych fanów gry. I to właśnie dla nich przede wszystkim 11 kwietnia 2024 roku Wargaming zorganizował spotkanie, aby wspólnie świętować kolejną rozbudowę gry. Dla mediów była też okazja, by dowiedzieć się czegoś ciekawego o procesie powstawania polskich niszczycieli czołgów i dalszych planach Wargamingu. Grzechem byłoby z niej nie skorzystać.
World of Tanks, czyli historia wspomagana
Obserwując World of Tanks od wielu już lat zawsze byłem ciekaw jak ludzie z Wargaming „przenoszą” czołgi z historycznych pól bitew na te wirtualne – czy to jedynie nazwa i wygląd czy może kryje się pod tym coś znacznie większego. Odpowiedź na to pytanie przyniosła mi wizyta w muzeum czołgowym w Bovington, z którym Wargaming ściśle współpracuje. Okazało się wówczas, że firma bardzo mocno przykłada się do zachowania historycznego realizmu i w tym celu korzysta z prawdziwych planów znajdujących się w posiadaniu muzeum.
Tym większe jednak wątpliwości ogarnęły mnie jednak, gdy po raz pierwszy usłyszałem o rozbudowie polskiego drzewka czołgowego w World of Tanks. Jakby nie patrzeć już pierwsze polskie czołgi miały bardzo „pod górkę” właśnie ze względu na niekompletną dokumentacje historyczną i potrzebę wypełniania ewentualnych luk. Nie omieszkałem więc o to zapytać na spotkaniu z Wargamingiem, szczególnie, że część polskich niszczycieli czołgów przynosi też zupełnie nową mechanikę bliskich starć związaną z nowym typem pocisków i działami z głębkowo gwintowanymi lufami.
Mój rozmówca – Zoltan Sipos (Head of Player Engagement of World of Tanks) – wyjaśnił mi jednak, że choć owszem w przypadku tychże maszyn historyczna dokładność musiała ustąpić pola rozważaniom „co by było, gdyby” to jednak i tak część nowych rzeczy jest autentyczna. Źródłem problemów jest fakt, że nie wszystkie nacje były w stanie na tyle rozwinąć swoją myśl techniczną w tamtym okresie by można było ją teraz przenieść 1:1 do gry.
Zoltan Sipos (Head of Player Engagement of World of Tanks)
Fot. autorska (Motorola Edge 40 Pro)
Jednym z takich elementów, który w całości odpowiada prawdzie historycznej są działa z głęboko gwintowanymi lufami oraz pociski z dnem w kształcie gwiazdy. Nie było jednak wynalazek ściśle przeznaczony dla polskich czołgów, ale z racji łączenia pewnych faktów uznano, że to rozwiązanie z powodzeniem mogło się w takich maszynach znaleźć, gdyby tylko faktycznie je zbudowano.
Co ciekawe, związana z tymi konkretnymi pociskami mechanika, zarezerwowana jest jak na razie wyłącznie dla naszych rodzimych niszczycieli czołgów wyższego poziomu. Nie przynosi ona jednak obaw o ewentualne zachwianie balansu gry, bo premiowana walka z bliska nie jest domeną jedynie polskich maszyn. Czy jednak będzie ona w stanie wnieść na pole walki powiew świeżości? Zapewne tak, choć na efekty trzeba będzie poczekać, aż gracze dobrze zapoznają się z nowościami.
Plany na przyszłość, czy może World of Tanks 2?
World of Tanks ciągle się zmienia, to pewne. Patrząc przez pryzmat czasu to w zasadzie niemal zupełnie inna gra niż jeszcze 5-6 lat temu, także za sprawą cały czas ulepszanego nowego silnika graficznego Core. Jeśli jednak zastanawialiście się czy w niedalekiej przyszłości może pojawić się World of Tanks 2 to niestety, muszę rozwiać marzenia co poniektórych graczy – raczej nic na to nie wskazuje.
Twórcy chcą przede wszystkim zapewnić swoim fanom – starym i nowym - dobrą rozrywkę i dlatego spory nacisk położony został obecnie na to by World of Tanks stało się jeszcze bardziej intuicyjne i otwarte na graczy. Sama marka – World of Tanks jest już tak potężna i rozpoznawalna na świecie (tylko w naszym kraju ma 5.3 miliona zarejestrowanych kont), że najlepszym co można zrobić to dalej ją rozwijać. A plany na przyszłość są ambitne, choć jak na razie owiane tajemnicą. Ciekawe co będzie dalej.
Źródło: własne, Wargaming
Komentarze
1