Klasyczne przygodówki ciągle żywe! Return to Monkey Island to miód na serca fanów i nie tylko
Odświeżając klasyka, jakim jest seria Monkey Island, można popełnić wiele błędów. Nawet z najlepszą historią i mechaniką łatwo narazić się fanom. Return to Monkey Island zalicza więc powrót z przymrużeniem oka, upraszczając własną historię i mechaniki gier przygodowych.
Return to Monkey Island przywraca wspomnienia sprzed lat
To, że zmieniają się gry, gracze i wszystko w branży elektronicznej rozrywki, to nic dziwnego. Jednak fakt, że przekształceniu ulegają podstawowe definicje czasem spotyka się z moim wewnętrznym oporem. Gdybym teraz wpisał w wyszukiwarkę hasło „najlepsze gry przygodowe”, zobaczyłbym między innymi A Plague Tale: Requiem, The Last of Us: Part I czy serię Uncharted. Jednak w czasach, kiedy składałem swoje pierwsze pecety, termin „przygodówka” był równoznaczny z takimi klasykami jak Najdłuższa podróż, Syberia czy The Secret of Monkey Island. Teraz gatunek ten odszedł nieco w zapomnienie.
Gwoli ścisłości, mówimy o tych najbardziej klasycznych przygodówkach „point and click”, w których godzinami przeszukiwaliśmy lokacje, zbieraliśmy przedmioty, łączyliśmy je i próbowaliśmy użyć wszystkiego na wszystkim. Do tego jeszcze sprawdzaliśmy wszystkie dostępne opcje dialogowe czy nawet wymyślaliśmy własne (przykład - Larry 7: Miłość na fali). Dziś sporo z tych rozwiązań to już archaizmy, ale na szczęście Return to Monkey Island uwspółcześnia tradycję. Zarówno pod względem przestarzałej mechaniki, jak i zapomnianych już nieco przygód Guybrusha Threepwooda.
Małpia wyspa dla nowicjuszy i stałych bywalców
Też tak macie, że nie weźmiecie się za n-tą część serii, dopóki nie poznacie poprzedniczek? Ja nawet zanim zagrałem w Football Manager 2022, musiałem przejść poprzednie 2021 części. To oczywiście czerstwy żart, ale coś w tym jest, że czasem warto być na bieżąco z fabułą, żeby w pełni cieszyć się z zabawy. W Return to Monkey Island ten efekt też występuje, ale że po długiej przerwie do grona twórców wrócił Ron Gilbert, nawiązania będą głównie względem tworzonych przez niego pierwszych dwóch części, choć znalazły się też odwołania do tych mniej „kanonicznych” odsłon.
Co ważne, w najnowszej odsłonie starano się przekonać do siebie także tych, którzy nie znają początków serii. W menu głównym mamy dostęp do wspomnień głównego bohatera, a i najnowsza historia jest zbudowana w formie opowieści. Opowieści, dodajmy, którą lekko podstarzały już Guybrush Threepwood przekazuje swojemu synowi.
Z tego powodu też trafimy do starych miejsc, jak wyspa Melee, a także spotkamy dobrze znane postacie, w tym gubernator Elaine i demonicznego zombie pirata LeChucka. Fani mogą mieć nie lada zagwozdkę na temat tego, czy historia z „dwójki” była w końcu prawdziwa, czy może był to jedynie wytwór dziecięcej wyobraźni. Z kolei nowicjusze raczej nie pogubią się w opowieści, choć nie wyłapią dużej ilości żartów i nawiązań.
To, co zmieniło się absolutnie, to styl graficzny. I co tu dużo pisać, nie każdemu musi on odpowiadać Nie jest on bowiem ani klasycznym „pikselowym” 2D, ani trójwymiarowym eksperymentem z Tales of Monkey Island. Jak na mój gust sama oprawa jest całkiem przyjemna, choć niektóre postacie (w tym główny bohater) mają przy tym dość szpetny wygląd, który jakoś nie pokrywa mi się z ich osobowościami.
Wskaż i kliknij – a jak nie wiesz, to sobie pomóż
Pamiętam, kiedy przed laty szukałem w papierowych magazynach opisów przejścia trudnych gier przygodowych. Bez „solucji” nie dałbym chyba rady wyjść w kultowym Hopkins FBI spod damskich pryszniców w Niebie. Te czasy już nie wrócą, a wielu graczy woli zajrzeć na YouTube czy do wyszukiwarki, zamiast próbować kombinacji wszystkich przedmiotów dostępnych w ekwipunku.
Twórcy Return to Monkey Island nie utrudniają nam zabawy na siłę i dają sporo opcjonalnych ułatwień. Jest tu nawet fabularny poziom trudności (casual mode), który upraszcza niektóre zagadki logiczne i rozbudowuje podpowiedzi. Z kolei w dowolnym momencie można podświetlić wszystkie aktywne elementy lokacji. To świetne rozwiązanie, ponieważ eliminuje klasyczne „zamiatanie” kursorem po ekranie w poszukiwaniu podświetlających się przedmiotów. Do tego, jeśli naprawdę utkniemy, możemy skorzystać z książki-poradnika dostępnej w ekwipunku. Każdy jednak musi sam zdecydować jakie wyzwanie chce sobie postawić.
Mimo wszystko, część archaicznych rozwiązań wymusza na graczach ponowne przemierzenia tych samych lokacji. Żeby nie psuć zabawy, podam przykład z początku. Gdy pójdziemy do baru i będziemy chcieli wziąć mopa, nie uruchomimy wszystkich interakcji. Dopiero kiedy dowiemy się podczas zaciągania się na statek, że trzeba mieć własne narzędzia czyszczące, konieczne będzie cofnięcie się do poprzedniego miejsca i porozmawianie o przedmiocie, by dowiedzieć się czegoś więcej.
Następnie będziemy musieli iść w inną (być może już odwiedzoną stronę), by znaleźć drewno do trzonka… i tak dalej, i tak dalej. Jeden odblokowany element sprawia, że trzeba przetestować sporo z tych, z którymi uprzednio wchodziliśmy w interakcję. No ale taki to już urok przygodowych gier point and click. Mimo to, Return to Monkey Island będziecie w stanie skończyć w około dziesięć godzin.
Return to Monkey Island okiem redakcyjnego marudy
A jednak początkowo byłem dość sceptycznie nastawiony do Return of Monkey Island. Niby Ron Gilbert za sterami, niby kontynuacja moich ulubionych dwóch pierwszych części cyklu, a jednak ta grubociosana, komiksowa grafika zupełnie mnie nie przekonywała. Ale wiecie co? Jak już w końcu zagrałem okazało się, że nie jest wcale tak źle. Ba, ta specyficzna oprawa nadzwyczaj dobrze spasowuje się z całą resztą – humorem, bohaterami i lokacjami. A nawet jeśli nieco później zgrzytamy zębami na widok kanciastych postaci szybko o tym zapominamy, bo i fabuła robi swoje, i pomysłowe zagadki, od których banan sam pojawia się na twarzy, sporo do tego dorzucają.
Brawa należą się też za dwa tryby trudności – hard mode z mniejszą ilością podpowiedzi i nieco bardziej rozbudowanymi łamigłówkami to genialne posunięcie i kompletne dopieszczenie najwierniejszych fanów serii. Co tu dużo pisać – Return to Monkey Island to fantastyczny powrót do lat młodości, gra, którą takim dinozaurom jak ja absolutnie nie wolno pominąć. A jeśli tak jak ja macie delikatną awersję do pecetowych produkcji, a posiadacie nextgenowe PlayStation bądź Xboxa to wiedzcie, że 8 listopada tytuł ten otrzymał też swoje konsolowe wydanie. Moja ocena Return to Monkey Island: 4.4/5
Return to Monkey Island – czy warto kupić?
Ja jestem jak najbardziej na tak. Cieszę się, że gatunek, który kiedyś był jednym z moich ulubionych, otrzymał godnego przedstawiciela. Co najlepsze, Return to Monkey Island nadaje się do tego zarówno dla fanów serii, jak i kompletnych nowicjuszy, choć ta druga grupa zapewne nie wyciągnie z tej produkcji maksimum zabawy. Do tego warto wspomnieć, że konieczna jest znajomość języka angielskiego, bo polonizacji tu nie uświadczymy.
Nie twierdzę, że jest to gra bez wad. Niektórych może nudzić, innych odstraszać nietypową grafiką. Jednak jako lekka produkcja z pewną dozą zagadek logicznych i dużą dawką humoru, sprawdzi się świetnie. A już na pewno, jeśli patrząc na zakurzone płyty CD z grami pokroju „Runaway: A Road Adventure” lub „Książę i Tchórz” mówicie pod nosem: „kiedyś to było”. Pamiętajcie, te czasy nie zginęły i wciąż możecie poczuć ich magię choćby za sprawą Return to Monkey Island!
Opinia o Return to Monkey Island
- nostalgiczny powrót po latach
- znani i lubiani bohaterowie, lokacje i intrygi
- klasyczna mechanika point'n'click w nieco uproszczonej, nowocześniejszej formie
- dobrze napisane, zabawne dialogi
- prosta, ale przyjemna oprawa graficzna
- dwa tryby trudności - dla nowicjuszy i przygodówkowych wyjadaczy
- specyficzne, ale wciąż niezłe poczucie humoru
- dla fanów serii fabuła może być nieco kontrowersyjna
- gra przede wszyskim dla fanów serii więc osoby nieznające serii mogą czuć się tu nieco zagubione
- powtarzalne lokacje i zagadki
Ocena końcowa
- Grafika:
- Dźwięk:
- Grywalność:
Grę Return to Monkey Island na potrzeby testów otrzymaliśmy za darmo od wydawcy - firmy Devolver Digital
Komentarze
7Cięzko było zrobić foty z gry Polskimi napisami ???