Tryb wideo 8K, zoom optyczny bez teleobiektywu, to niektóre z rozwiązań, które trafiły do serii smartfonów Galaxy S20. Debiutującej 10 lat po premierze pierwszego produktu z serii Galaxy.
Czy Galaxy S20 to smartfon idealny? Oto nasze pierwsze wrażenia
Na tydzień przed premierą serii Galaxy S20 miałem okazję zapoznać się z serią znakomitych smartfonów, które zmieniają sposób w jaki Samsung patrzy się na jeden z najważniejszych aspektów świata mobile, czyli fotografię smartfonową. Dlaczego twierdzę, że lider tej branży zmienia reguły gry? O tym przekonacie się cierpliwie dążąc do końca tego materiału.
- Zobacz naszą recenzję Samsung Galaxy S20 Ultra
Z dokładną specyfikacją i nazewnictwem poszczególnych modeli możecie zapoznać się z naszego premierowego newsa. W tym tekście więcej miejsca poświęcę wrażeniom z kontaktu z Galaxy S20, S20+ i S20 Ultra, które, co nie jest zaskoczeniem, w dużej mierze wiążą się z technologiami foto-wideo. Najpierw jednak przyjrzyjmy się samym smartfonom.
Kolejno Samsung Galaxy S20 Ultra, S20+ i S20
Samsung Galaxy S20+ i S20 Ultra umieszczone obok siebie zdają się być podobne rozmiarami. Za to S20 odstaje znacząco nie tylko od S20 Ultra, ale i S20+. I to nie tylko w związku z różną przekątną ekranu.
Aparat wystaje bardzo mocno
Tym co odróżnia serię Galaxy S20 od S10 są moduły aparatów fotograficznych. Z przodu mamy tylko jeden aparat umieszczony centralnie w wycięciu ekranu, a nie dwa jak poprzednio. Z tyłu aparaty przesunęły się z centralnej części ścianki do narożnika.
Co więcej, a dla wielu co gorsza, aparaty są mocno wypukłym elementem obudowy. W S20 i S20+ tak zwane wybrzuszenie ma tylko około 1,2 mm, co jeszcze jest akceptowalne i podobne jak w innych produktach, ale w S20 Ultra obiektywy wystają aż 2,3 mm co przy niewielkiej grubości całej reszty obudowy sprawia wrażenie jakby smartfon był w miejscu aparatu prawie dwa razy grubszy. Na plus zaliczam wyeliminowanie czujnika SpO2, który w czasach elektroniki ubieralnej nie gra roli w smartfonie.
Wystający mocno moduł fotograficzny w Galaxy S20 Ultra
Taki zabieg wzorniczo-konstrukcyjny nie jest tutaj niczym nowym, bo już Samsung Galaxy A51, A71 czy nawet S10 Lite i Note 10 Lite mają podobnie rozwiązane obudowy aparatów. Te oczywiście są trochę inne, mniejsze, ale podobne do tego co mamy w S20 i S20+. Za to uwagę przykuwa od razu napis Space Zoom 100x obok peryskopowego aparatu S20 Ultra. Te 100x jak się można spodziewać to trochę przechwałka, podobnie jak przechwałką był zoom 50x w Huawei. Obecny, działający, ale o niewielkiej użyteczności na dłuższą metę. Jednak wolę napis 100x niż 50x, bo w pewnym sensie pokazuje on odmienność rozwiązania foto, z którym zetkniemy się w tych smartfonach.
Ładna obudowa, bez powiewu świeżości
Same korpusy smartfonów nie wyróżniają się szczególnie. Nie ma tu nic odkrywczego, szkło z przodu i z tyłu, metalowy rant z zaokrągleniami na krawędziach, ekran z minimalną ramką i również zaokrąglonymi narożnikami. Wyświetlacz jest wygięty po lewej i prawej stronie, u góry i na dole prosto łączy się z ramką. Niewielkie oczko przedniego aparatu nie burzy minimalistycznego wyglądu całej konstrukcji.
Tak bardzo minimalistycznego, że musimy pożegnać się ze złączem minijack 3,5 mm. Teraz pozostaje nam już tylko port USB typu C i przejściówka, którą znajdziemy w zestawie ze smartfonem. Głośniki działają w trybie stereo, grill głównego znajduje się na dole, górny pełni również rolę słuchawki.
Który rozmiar jest najlepszy?
Przekątna 6,2”, 6,7” i 6,9” to kolejno cechy S20, S20+ i S20 Ultra. Proporcje 20:9 sprawiają, że każdy ze smartfonów dobrze leży w dłoni. Jednak nie ulega wątpliwości, że S20 przypadnie pod tym względem do gustu największej liczbie użytkowników. To dziś, tak jak kiedyś 5,5”, optymalna przekątna wyświetlacza. Czy to oznacza, że by sięgnąć po najlepsze fotograficzne rezultaty trzeba będzie pogodzić się z ogromnym S20 Ultra, który waży aż 220 gramów (po testach LG G8X ThinQ z etui przywykłem do takiej smartfonowej nadwagi). I tak i nie, bo Samsung przygotował kilka niespodzianek, które umilą pracę ze smartfonem również w tych mniejszych rozmiarem wariantach.
Kolejno Samsung Galaxy S20+, S20 Ultra i S20
Wydajność na najwyższym poziomie
O wydajności trudno się wypowiadać, bo na pewno będzie ona topowa (Exynos 990 lub Snapdragon 865, zależnie od rynku), czy jednak kolejne gigabajty RAMu mają dla nas jakieś znaczenie. Krytycy będą wyśmiewać ilość pamięci coraz bardziej porównywalną ze stacjonarnymi komputerami, która jest potrzebna by Android jako tako działał. Wrażenia osób, które miały okazję już dłużej używać tych smartfonów, wiodą do takiego wniosku. Skoro można włożyć nawet 12 czy 16 GB RAM to dlaczego tego nie zrobić. Wzrost płynności pracy będzie inkrementalny, ale wciąż będzie to wzrost. A gdy przyjdzie nam obrabiać seryjnie zdjęcia w rozdzielczości 108 Mpix, bo taki sensor znalazł się w S20 Ultra, to pamięć może bardzo się przydać.
Wyświetlacz 120 herców idealny do gier i nie tylko
Skoro już mowa o płynności to Samsung wreszcie zastosował panele AMOLED, które pozwalają na odświeżanie 120 Hz. To przyda się w grach czy sytuacjach wymagających gładkiego odtwarzania obrazu. Domyślnie w menu będziemy mieli ustawione odświeżanie 60 Hz i trzeba o tym pamiętać.
Jednostka Hz pada tez przy specyfikacji funkcji dotykowych ekranu. Seria S20 analizuje dotyk 240 razy na sekundę.
Przyciski tylko po prawej stronie ekranu
Ogromną radość, pewnie ku niezadowoleniu przyzwyczajonych do obecnej ergonomii serii S10 użytkowników Samsungów, sprawiło mi umieszczenie pod kciukiem zarówno przycisku włączania smartfonu jak i regulacji głośności. Po lewej stronie wyświetlacza mamy prostą ramkę bez żadnych elementów mechanicznych.
Będzie 5G
Z tego co wiemy, wszystkie smartfony będą dostępne w wariancie 5G, ale S20 i S20+ powinny pojawić się także jako modele bez tej technologii. Pewnie to właśnie one będą cieszyć się większym zainteresowaniem u nas. Niemniej Samsung podkreśla, że nie należy tej technologii traktować jedynie jako nowinki. Funkcje współdzielenia multimediów, współpracy z urządzeniami stacjonarnymi, zdalne wsparcie AI, które znajdą się w serii S20 dużo zyskają w wydajnych środowiskach 5G. Samrtfony z serii Galaxy S20 wedle uzyskanych informacji obsłużą sieci 5G bazujące na już istniejącej infrastrukturze (tak zwane NSA, non-standalone) i sieci 5G operujące w paśmie C (częstotliwości poniżej 6 GHz).
Pierwszy kontakt z serią S20 nie był jednak szansą na zapoznanie się z 5G w tych smartfonach, za to jak zwykle większość czasu redaktorzy poświęcali zabawie z aparatami fotograficznymi. Pod tym względem Samsung w serii S20 postanowił zaadresować trzy problemy, które poprawę potencjału foto stawiają na pierwszym miejscu wśród osób planujących zakup nowego smartfona.
Mega zoom, ale... trochę inny
Te problemy, to wciąż niesatysfakcjonujące fotografie w słabym oświetleniu, problem z fotografowaniem dynamicznych poruszających się obiektów, a także nienajlepsza jakość zoomu. I jak wstępnie mogłem się przekonać chodzi tu nie o dążenie do jednego największego zoomu optycznego, co ma swoje minusy, a zapewnienie dobrej jakości zoomu również na pośrednich ogniskowych. Samsung postanowił tutaj zmienić reguły gry.
Zamiast teleobiektywu ze stosunkowo niewielkiej rozdzielczości sensorem, wstawił do smartfonów w aparatach przeznaczonych do ujęć z zoomem sensory o bardzo dużej rozdzielczości - 64 Mpix w S20 i S20+ oraz 48 Mpix w S20 Ultra. W specyfikacji możecie przeczytać, że zoom tele w tych dwóch pierwszych smarfonach to 3x, a w S20 Ultra to aż 10x. Prawda jest jednak zagmatwana i prawdę mówiąc dopiero testy podpowiedzą jak należy dokładnie myśleć o zoomie w serii S20.
Jednak pewne wnioski można już wyciągnąć i oto one.
Aparaty fotograficzne w Samsung Galaxy S20 i S20+
Obiektyw o ultraszerokim polu widzenia, połączony jest z 12 Mpix sensorem o pikselach rozmiaru 1,4 um, który wspiera autofokus. Będzie wykorzystywany przez funkcję superstabilnego wideo. Kosztem stabilnego jak skała obrazu jest obniżenie rozdzielczości obrazu do FullHD. A przecież wideo w serii S20 to nawet 8K.
Aparaty Samsung Galaxy S20
Nie zarejestrujemy go jednak przy pomocy głównego aparatu w S20 i S20+. Te układy bowiem maja jedynie 12 Mpix rozdzielczości, a 8K to przecież aż 33 Mpix. Za to główny aparat będzie mógł rejestrować wideo nawet 4K ze stabilizacją optyczną i świetnie wyglądające obrazy nocne dzięki dużemu rozmiarowi piksela 1,8um (około 1,65x większa powierzchnia zbierająca światło niż w serii S10).
Do rejestracji wideo 8K konieczny będzie sensor 64 Mpix, który zapewni odpowiednią liczbę pikseli. Ten sensor jest elementem obiektywu, który współpracuje także z hybrydowym tele. I tu mamy całą magię.
Obiektyw, który teoretycznie jest tele, ma ogniskową taką jak główny aparat. Ale ma też sensor z ogromnym nadmiarem pikseli. Sensor dużo większy niż te stosowane dotychczas w smartfonowych teleobiektywach. Rozmiar piksela wynosi 0,8 um i jest podobny jak w teleobiektywie Huawei, ale tam mamy tylko 8 Mpix rozdzielczość. Tu pikseli o tym samym rozmiarze jest 8 razy więcej.
Samsung Galaxy S20+ ma oprócz obiektywów o różnych ogniskowych dodatkowy dla detekcji głębii pola
Taki zabieg pozwala albo uzyskać wideo 8K przy 30 kl/s przy polu widzenia standardowego obiektywu, albo po przycięciu kadru stosownie do potrzeb symulować zoom. Dopóki liczba pikseli będzie wystarczająca by utworzyć obraz bez interpolacji, dopóty możemy mówić o zoomie optycznym (po prostu zmniejszy się rozmiar sensora). Samsung ustalił punkt odcięcia, przy którym zoom zaczyna być w pełni hybrydowy na 3x. Mówiąc inaczej można oczekiwać, że zoom przy dowolnej wartości w zakresie od 1x do 3x będzie przy każdym ustawieniu dużo lepszy niż z jakiegokolwiek dotychczasowego smartfona. To rozwiązuje problem, z którym mierzyłem się w niedawnym artykule.
Krotności zoomu powyżej 3x do 30x będą zoomem hybrydowym. Samsung zakłada, że 30x będzie jeszcze wystarczająco akceptowalne, choć pierwsze praktyczne testy wskazują, że wciąż lepiej będzie obracać się w zakresie do 10x.
Ale i tak mamy tu do czynienia z nie tylko oryginalnym, ale i odważnym rozwiązaniem, które nazwano hybrydowo-optycznym zoomem 3x. Nie bez znaczenia ma być tu także wspomaganie przez algorytmy AI.
Fotografowanie Samsung Galaxy S20 Ultra
Samsung Galaxy S20 Ultra czerpie korzyści z podobnego konceptu, ale całość wygląda jeszcze inaczej i ciekawiej. Aparat ultraszerokokątny pozostaje ten sam, ale zamiast 12 Mpix dostajemy 108 Mpix sensor główny (prawdopodobnie konstrukcję autorską, bo taką przecież ma Samsung w swoim portfolio). Tenże sensor będzie domyślnie działać w trybie łączenia pikseli po dziewięć, co da fotografie 12 Mpix o efektywnym rozmiarze piksela 2,4 um. To bardzo duży piksel (około 1,44 raza większy niż piksel efektywny w Huawei Mate 30 Pro). Konsekwencje nasuwają się same - Samsung Galaxy S20 Ultra ma chrapkę na najwyższy stopień podium w konkurencji fotografii nocnej. Widać to także w ustawieniach Pro aparatu, które pozwalają na zmianę ISO do poziomu 3200.
Piksele ze 108 Mpix sensora S20 Ultra będzie można też wykorzystać do wideo wysokiej rozdzielczości 8K 30 kl/s. Inaczej niż w S20 i S20+, bo tutaj dostaniemy realny teleobiektyw o krotności 4x. Ten teleobiektyw współpracuje z kolei z 48 Mpix sensorem, co oznacza, że zdjęcia na zoomie będą miały znowu nadmiar informacji. Będzie można ją wykorzystać poprzez łączenie pikseli po cztery by uzyskać 12 Mpix zdjęcia z efektywnym pikselem o rozmiarze 1,6um. To w przypadku teleobiektywu ponownie szczytowe osiągnięcie w branży.
Aparaty Samsung Galaxy S20 Ultra
Z kolei połączenie danych ze 108 Mpix sensora, 48 Mpix układu zapewni równie skuteczny hybrydowo-optyczny zoom co w mniejszych modelach, tym razem o krotności do 10x. Natomiast krotności powyżej, do 100x to, podobnie jak 30x w S20 i S20+, tak zwany Super Resolution Zoom, nazwany tutaj Space Zoom. Na pewno będzie to okazja do zabawy, a czasem nawet uzyskania ciekawych fotografii, na przykład przyrody, choć wciąż to nie to samo co w prawdziwym obiektywie tego typu. Który zresztą kosztuje fortunę i jest wielki jak kilkaset S20 Ultra.
Po wybraniu opcji tele w S20 Ultra na chwilę pojawiają się przyciski proponowanych krotności zoomu. Dodatkowo wstawka z widokiem kadru z szerokokątnego obiektywu ułatwia zorientowanie się gdzie właściwie celujemy
Zoom 100x jak można było się spodziewać na kolana nie rzuca
Za to Samsung obiecuje, że doświadczenie fotograficzne w Ultrze będzie klasy Pro. Moim zdaniem wciąż klasy smartfonowej, jednak coś mi podpowiada, że w końcu będzie można powiedzieć o solidnym kroku naprzód Samsunga w smartfonowej fotografii względem poprzedniej generacji Galaxy S.
Tryb slow-mo, kiedyś się nim emocjonowaliśmy, dziś w Samsungu zszedł trochę na drugi plan
Fotografowanie przez filmowanie - warto spróbować
Tym krokiem będzie też prawdopodobnie wideo 8K. Jeśli uda się nam zarejestrować ostry obraz, to nic nie będzie stać na przeszkodzie, by z takiego wideo wycinać kadry o rozdzielczości 33 Mpix. Te można skalować jeszcze bardziej w dół by dostać detaliczne zdjęcia w rozdzielczości powiedzmy 16 czy też 10 Mpix. I tak wideo 8K może zmienić sposób podejścia użytkowników serii S20 do fotografii. W której będziemy rejestrować ulotne chwile na pęczki, by dopiero potem wybrać właściwy moment. Dla mnie filmowanie by fotografować, to burzenie sensu fotografii, ale jeśli taka jest przyszłość smartfonów to trudno mi z tym polemizować jeśli efektem będzie więcej trafionych i ciekawych kadrów.
Więcej niż jedno ujęcie
W tym ostatnim pomóc ma też funkcja Jedno ujęcie. Znajduje się ona na pierwszej pozycji listy trybów fotografowania (de facto możemy ją sobie w serii S20 dowolnie zaaranżować przenosząc mniej potrzebne nam tryby do menu Więcej). Jej działanie jest następujące - naciskamy spust migawki i poruszamy aparatem próbując złapać odpowiedni kadr przez kilkanaście sekund. Oprogramowanie w tym czasie rejestruje obrazy (zdjęcia i wideo) wszystkimi sensorami, które ma do dyspozycji. Potem algorytm AI ocenia, które z ujęć powinny zasłużyć na nasza uwagę i wyświetla nam selekcję kilku ujęć. Taki sposób fotografowania może przydać się podczas imprez, gdy sytuacja zmienia się z sekundy na sekundę.
Na koniec dwa słowa o przedniej kamerze. Seria Samsung Galaxy S20 pozwala na biometryczne uwierzytelnianie za pomocą odcisku palca lub poprzez rozpoznawanie twarzy. Tym razem do dyspozycji każdy ze smartfonów ma pojedynczy aparat. Efektywna rozdzielczość selfików to 10 Mpix, z tym, że w S20 Ultra powstają one przez łączenie pikseli po cztery (sensor ma 40 Mpix).
Wstępna opinia
Moje pierwsze dwie godziny z serią S20 sprawiły, że jestem zaintrygowany bardziej niż rok temu. Nie wyglądem, bo pod tym względem Samsung nic rewolucyjnego nie zrobił, dopóki nie poruszymy tematu aparatów (oj oberwie się pewnie za to S20 Ultra). Za to pod względem foto-wideo Samsung zmienia reguły gry i być może wskazuje alternatywną drogę dla smartfonów, którym teleobiektywy o dużej ogniskowej niekoniecznie są po drodze.
Z niecierpliwością czekam na szansę dłuższej zabawy, szczególnie z S20 Ultra, ale też interesuje mnie jak wypadnie S20 i S20+, bo dla mnie to będą faworyci pod względem ergonomii i wygody noszenia. Pod względem innego niż fotograficzne wyposażenia, spodziewajcie się ponownie dobrze obdarzonych przez technologię urządzeń, które zapracują na dobre oceny w testach. No i to 5G, które może otworzyć nam wrota do świata nowych możliwości.
Źródło: Samsung, inf. własna
Więcej na temat produktów z branzy mobilnej:
- Składana Motorola Razr miała być delikatna. I jest, ale żeby aż tak?
- Samsung niczym nie zaskoczy. Pokazano, jak działa składany Galaxy Z Flip
- Motorola pokazała smartfona z rysikiem. Samsung może jednak spać spokojnie
Komentarze
18...wydamy nowy model. Ludzie kochają liczby .
Samsung zmieni zasady, jak opracuje albo co najmniej zastosuje płaski aparat matrycowy. póki co procesory są za słabe aby coś takiego obsłużyć. odpowiednikiem aparatu matrycowego w przyrodzie jest np. oko owada.