Blaster w dłoń i do dzieła
Równie dobrze jak kosmiczne bitwy w Star Wars: Battlefront II wypadają starcia piechoty. Znów lepiej niż w „jedynce” i to głównie dzięki wspomnianemu już wyżej systemowi przyznawania punktów, za które możemy kupować skrzynki z modyfikacjami.
W każdej takiej skrzyni znajdujemy niezwykle przydatne karty z bronią albo perkami, które wspomagają określone klasy postaci. Z jednej strony to dobrze, że każde nasze działanie na polu bitwy przynosi wymierne skutki, z drugiej widzę tu oczywiście zapowiedź kupowania skrzynek za realną walutę, czyli mroczne widmo mikrotransakcji. Obym się mylił i o powodzeniu w walce nadal decydować będą przede wszystkim umiejętności graczy, a nie zasobność ich portfela.
Samych klas bohaterów mamy zasadniczo cztery, od zwykłego szturmowca, po ciężkozbrojnego, oficera oraz specjalistę, który posługuje się bronią snajperską. Moją uwagę zwrócił oficer, który ma możliwość wydawania rozkazów współtowarzyszom, oraz rozstawiania działek automatycznych. Wygląda więc na to, że powinien on dowodzić drużyną, w praktyce dzieje się jednak tak, że każdy sobie rzepkę skrobie.
Widać to szczególnie dobrze na przykładzie trybu Ataku, w którym jedna drużyna ma za zadanie wykraść drugiej paczkę. Innymi słowy jest to nieco zmodyfikowane powszechnie znane odbijania flagi. Tutaj jednak podkręcone do granic możliwości za sprawą krótkich, dynamicznych starć. Ginąłem więc całkiem często i gęsto, ale wciąż z wigorem wracałem na pole walki, ani myśląc odpuścić. Po prostu wybierałem inną klasę postaci i ruszałem do boju.
No dobrze, starcia drużynowe na niewielkich planszach wypadają świetnie, a co z wielkimi bitwami znanymi z filmów? Dzięki trybowi Galaktycznego Szturmu mogłem się przekonać jak to jest uczestniczyć w sekwencjach pamiętanych ze srebrnego ekranu.
W becie wziąłem udział w znanym z Mrocznego Widma ataku na pałac królewski w Theed. Pamiętam tę sekwencję z imprezy EA Play i już wtedy zrobiła na mnie duże wrażenie. To jednak nic w porównaniu z tym, jak świetnie grało się w nią "na żywo".
No, i znowu poczułem się jak w filmie. Ten tryb to coś zupełnie innego niż typowy deathmatch, w którym polujemy na przeciwników. Tu, w zależności od wybranej strony szturmujemy albo bronimy dostępu do pałacu przed nacierającym, ciężkozbrojnym transportowcem.
Początek starcia przebiegał dość łagodnie i w żaden sposób nie przygotował mnie na to, co działo się potem. Najpierw spokojnie, niemal na luzie, zdejmowałem kolejnych przeciwników z broni snajperskiej. Co prawda zbliżał się do nas wielki krążownik, ale byłem pewny, że zanim tu dotrze zdążymy go rozwalić w drobny mak.
Szybko jednak okazało się, że statek ma osłony, które należy wpierw wyłączyć, korzystając z umieszczonych na planszy działek. Zanim się spostrzegłem (razem z resztą drużyny) statek był całkiem blisko, i zaczął nas ostrzeliwać zabijając większość mojego oddziału. Nie mając większego wyboru musiałem się schronić wewnątrz pałacu.
Tam zaczęła się intensywna walka w zwarciu, stąd też częściej wybierałem szturmowca albo oficera. Pojedynki na korytarzach i w sali tronowej naprawdę podnoszą ciśnienie i mają w sobie ten świetny, kojarzony z filmów chaos.
Walczyłem dosłownie o każdy metr pałacu, strzelając często na oślep, przez chmury dymu po eksplozji, zasypując przeciwników granatami. Wyglądało na to, że uda mi się utrzymać pozycje, jednak w pewnym momencie do walki włączył się gracz kierujący Darth Maulem…i zrobiło się naprawdę nieciekawie.
"Okej" pomyślałem "skąd u licha ten gość wytrzasnął Maula?" Otóż za przyznane w walce punkty nie kupujemy tylko kart z perkami, lecz po uzbieraniu określonej puli możemy sobie odblokować albo lepszą klasę postaci, na przykład szturmowca z plecakiem rakietowym, albo jakiegoś legendarnego bohatera, pokroju wspomnianego już Darth Maula. Granie rycerzem Jedi bądź Sithem przynosi wymierne skutki dla drużyny i decyduje często o losie całej potyczki.
W pełnej wersji Star Wars: Battlefront II znów dostępny będzie specjalny tryb Bohaterowie i Złoczyńcy, w którym zmierzymy się kierując najsłynniejszymi postaciami znanymi z filmów. Chcieliście kiedyś odwrócić wynik starcia Darth Maul vs Qui Gon Jinn?
Ja na pewno spróbuję, szczególnie że kierowanie takimi postaciami to sama przyjemność. Zarówno Jedi jak i Sithowie są niezwykle odporni, szybcy i mogą korzystać z rozmaitych umiejętności specjalnych, a siekanie mieczami świetlnymi daje masę frajdy.
Solo to nie tylko Han
Niestety w grze wieloosobowej nie zawsze udawało mi się uzbierać odpowiednią liczbę punktów, aby odblokować legendarną postać. Tutaj z pomocą przyszedł tryb Arcade, w którym mogłem zasmakować ciemnej strony mocy grając Darth Maulem.
Arcade zostało przygotowane specjalnie dla jednego gracza i miejscami bardzo przypomina tryb Mercenaries znane choćby z Resident Evil 5, w którym musimy przetrwać określony czas na niewielkiej planszy.
Za każdego pokonanego przeciwnika otrzymujemy bonus, który wydłuża o parę sekund odliczanie zegara. Aby przetrwać musimy zabić określoną liczbę przeciwników przed upływem czasu, ale łatwiej powiedzieć niż zrobić. Tykający nade mną zegar nieraz zmuszał mnie bowiem do walki, kiedy moja postać była już na wyczerpaniu.
Zresztą ścigać się z czasem wcale nie musimy. Wystarczy, że wybierzemy sobie inny scenariusz rozgrywki. W becie mogłem spróbować swoich sił jako droid walczący z rebeliantami we wspomnianym już wcześniej pałacu na Naboo.
Natomiast posiadaczy dwóch padów ucieszy na pewno fakt, że w tym trybie grać możemy także z kolegą na podzielonym ekranie. Raczej nie uczyni to ze Star Wars: Battlefront II gry na imprezy, ale świetnie, że twórcy pamiętają także o kanapowej zabawie.
Nadchodzący Battlefront zapowiada się więc doskonale jeśli chodzi o rozgrywkę sieciową. Dla mnie osobiście jednak równie ważna jest obecność kampanii dla pojedynczego gracza. Nie oszukujmy się, jej brak w „jedynce” był wielką pomyłką.
Tak wielka gra zasługuje przecież na świetną opowieść. Na szczęście tym razem o tym nie zapomniano. Co więcej, z licznych zapowiedzi wynika, że czeka nas bardzo dobra przygoda. Nie wiem jak wy, ale ja jestem niezwykle ciekawy losów Iden Versio i jej oddziału Inferno mszczącego się na Rebeliantach za porażkę nad Endorem.
A jeśli chodzi o samą betę Star Wars: Battlefront 2 to szczerze mówiąc jestem zaskoczony, że jest aż tak dobrze. W porównaniu do pierwszej części wszystko wydaje się lepiej wyważone i doszlifowane. Dzięki temu grało mi się świetnie, bez względu na to, czy strzelałem do droidów na Naboo, czy polowałem na TIE Fightery w kosmicznych starciach. Jednym słowem - Moc już tu jest. Pozostaje tylko czekać do 17 listopada, kiedy bez reszty nami zawładnie.
Ocena wstępna:
- przemyślane tryby rozgrywki wieloosobowej...
- ...i jednoosobowej, w tym obecność kampanii fabularnej
- nareszcie polatamy myśliwcami w przestrzeni kosmicznej!
- niezwykła intensywność walk
- ciekawy system punktacji...
- ...który troche utrudnia odblokowywanie ciekawszych postaci
- nie każdemu przypadnie do gustu spory chaos na polu bitwy
- zapowiedź mikrotransakcji
Komentarze
14Rozgrywka (0 mechanically, full casual, p2w) 2/10
Poprzednia część była dla mnie największym rozczarowaniem tamtejszego roku. Obecnie wiem już jak ta gra będzie wyglądać w multi, więc nie mam żadnych oczekiwań. Jedyne co może tę grę uratować to dobry single player.
Walka na planecie, no porządna robota ale nic zaskakującego.
Mogli dać chociaż kawałek Singla Demo ;)
Mikropłatności, nie piszę nic bo szkoda klawiaturę psuć na to.
Czego mi brak, tego ze jak grasz przyjacielem to nie wrzuca cię do tego samego składu tylko z randomami.
Braku możliwości wyboru strony konfliktu.
Pewnie kupię, ale po premierze jak już patche i pył opadnie ;)
Wiem tylko, że za sterami gwiezdnych maszyn w SWB2 grało mi się wyśmienicie (na PS4). W pierwszym SWB odbiłem się od tego trybu gry prawie natychmiast i w ogóle w niego nie grałem. W becie nie mogłem się od niego oderwać.
Walka "piechotą" dla mnie najciekawsza była w trybie Ataku z małą drużyną. Galaktyczny Szturm był zbyt chaotyczny, może dlatego, że wymagał zgrania działań większej ilości graczy, którzy dopiero poznawali mapę i zasady rozgrywki?
Śmieszne było to, że nieważne ile osiągnąłeś w trakcie każdej rozgrywki. Ilu zabiłeś, ile zniszczyłeś, ile "objectivów" zrobiłeś. Każdy gracz dostawał na koniec tyle samo kredytów. A kredyty to podstawa rozwoju postaci w tej grze. Ergo - po co mam się wysilać jak i tak dostanę to samo co pro-gracz? I tak teamplay "leci na pysk" i gra w multi przestaje mieć sens.
Inna sprawa - EA jasno zapowiedziała mikrotranzakcje. Jedynie nie wiadomo jeszcze czy kupować będzie można kredyty czy skrzynki. A kredyty i skrzynki to JEDYNY sposób rozwoju postaci. Pewnie uparci, "wielogodzinni" gracze jakoś tam dadzą sobie radę bez prawdziwych zakupów. Ale większość graczy nie będzie zbierać tysięcy sztuk złomu na upgrade broni tylko sobie to kupią i "dokopią" tym, których na to nie stać. Pay to win Panowie.
Żeby było śmieszniej to zdarzało mi się kupić za kredyty skrzynkę "tylko dla pilotów" a w środku były 2 karty dla piechociarza i tylko jedna dla pilota. Wyglądną na to, że system skrzynek wie jak cię zdenerwować żebyś w końcu zaczął kupować za prawdziwą kasę :P
SWB2 od strony wizualnej i ogólnie pojętej "radochy" z grania to perełka. Zobaczymy czy w dłuższej perspektywie czasu (kilka dni bety to za mało) mikropłatności nie wrzucą tej perełki do błota.