Microsoft Flight Simulator – przepiękna gra, o której wkrótce pamiętać będzie pewnie garstka
Seria Microsoft Flight Simulator od zawsze kojarzyła się wyjątkowo wysokim poziomem realizmu. Niektórzy nawet uczyli się na niej prawdziwego pilotażu. Pod tym względem nowa część jest podobna. Powala jednak skala tego projektu i grafika, przy której pocą się pecetowi entuzjaści.
- powalająca skala całego projektu – cały świat na wyciągnięcie ręki; - niesamowita swoboda – tylko od nas zależy skąd wystartujemy, dokąd polecimy i w jakich warunkach pogodowych; - świetnie odwzorowane samoloty; - pełen realizm – od modelu lotu, poprzez interaktywność kokpitów, po awarie, ruch lotniczy i komunikaty radiowe; - sporo najróżniejszych ułatwień dla początkujących i mniej zaawansowanych graczy; - synchronizacja z rzeczywistym ruchem lotniczym; - dzięki dodatkom DLC (niestety, najczęściej płatnym) będzie to gra na lata; - potrafiąca zapierać dech w piersiach oprawa wizualna.
Minusy- miasta z bliskiej odległości robią raczej średnie wrażenie; - mimo wszystko gra nie dla każdego; - brak dłuższego samouczka i wyjaśnienia niektórych kwestii nie ułatwia zabawy; - raczej skromna ilość zadań czy dodatkowych wyzwań; - konieczność stałego podłączenia do Sieci, by móc korzystać z wszystkich funkcji gry; - dziwne podejście do niskich przelotów i wypadków lotniczych; - wysokie wymagania sprzętowe i średnia optymalizacja; - długie czasy ładowania; - mniejsze i większe problemy techniczne; - cena droższych wersji może odstraszać.
Symulatory lotnicze to nieomal gamingowe podziemie. Poza najbardziej zagorzałymi pasjonatami tego gatunku gier, mało kto byłby pewnie w stanie wymienić chociażby dwa, cieszące się obecnie popularnością, tego rodzaju tytuły. O obecności symulatorów lotu w TOP 10 najlepszych gier na PC już nawet nie wspominając. Wystarczy jednak, że na horyzoncie pojawia się Microsoft Flight Simulator i już wszyscy jesteśmy pilotami.
Prawda jest bowiem taka, że ta seria z każdą kolejną odsłoną podnosiła poprzeczkę nie tylko w kwestii symulacji, ale i towarzyszącej jej oprawy graficznej. I to właśnie ten drugi element sprawiał, że nieomal każdy z nas pragnął chwycić w swoje ręce wirtualny wolant i samemu podziwiać owe niezwykłe widoki. I to się nie zmieniło. Ba, najnowsza odsłona Microsoft Flight Simulator czyni z grafiki jeden z najważniejszych swoich walorów… zaraz obok przepotężnej skali.
Krótko mówiąc, nowy Microsoft Flight Simulator to cały nasz glob dostępny za kilkoma kliknięciami myszki i powodujące opad szczęki krajobrazy. Gra zbiera więc fantastyczne, nierzadko maksymalne oceny . Po 14 latach czekania na nową odsłonę serii ta euforia chyba raczej nie dziwi. Pytanie tylko co będzie dalej, gdy większość amatorów podniebnych wycieczek najzwyczajniej w świecie się znudzi.
Ciężko byłoby znaleźć kogoś kto siadając do raz pierwszy do Microsoft Flight Simulatornie nie czułby się jednocześnie oczarowany i onieśmielony skalą tego projektu.
Ziemia na wyciągnięcie ręki
Na początku przygody z Microsoft Flight Simulator ciężko byłoby znaleźć kogoś kto nie czułby się jednocześnie oczarowany i onieśmielony skalą tego projektu. Jakby nie patrzeć do naszej dyspozycji oddano tu całą kulę ziemską, z ponad 37 tysiącami lotnisk, 1,5 miliardem budynków i 2 bilionami drzew, gór, dróg, rzek i innych elementów krajobrazu. Brzmi i wygląda to fantastycznie.
Wystarczy oddalić obraz naszego globu w grze, wskazać dowolne miejsce (niekoniecznie lotnisko), ustawić punkt odlotu i już można frunąć przez bezkresne niebo obserwując znajdujące się pod nami wioski, miasteczka, morza i oceany. Po prostu swoboda jakiej do tej pory chyba nie było.
I dotyczy to także lotnisk, bo decydując się na któreś z nich mamy do wyboru nawet konkretne pasy, bramki bądź rampy przeładunkowe jako punkt odlotu bądź przylotu. Poziom szczegółowości jest przy tym większy, jeśli dana miejscówka oznaczona została stosowną gwiazdką. Wskazuje ona, że ten obiekt, zamiast opierać się na mapach internetowych, wymodelowany został „ręcznie”, z wszystkimi odpowiadającymi mu detalami.
A skoro już mowa o mapach internetowych to nie sposób nie wspomnieć o całej gamie opcji związanych właśnie z dostępem do Sieci. Mamy tu bowiem możliwość nie tylko posłużenia się wysokiej jakości zdjęciami lotniczymi, ale też fotogrametrią, która dorzuca do tego fotorealistycznie wyglądające budynki 3D.
Oczywiście, ta ostatnia opcja nie oznacza, że wszędzie gdzie polecimy będziemy mogli cieszyć się świetnie odwzorowanymi obiektami. Raz, że może to pociągać za sobą spore wymagania, jeśli chodzi o przepustowość i wykorzystanie łącza, a dwa – że opcja ta powstała raczej z myślą o przyszłych dodatkach DLC. I tak, mam tu na myśli także te płatne, bo przecież na nich zbudowany jest cały gatunek symulatorów lotniczych. A ceny? Cóż, dla najzagorzalszych fanów to raczej sprawa drugorzędna.
Z dostępem do Internetu wiążą się jeszcze dwie rzeczy idealnie podsumowujące skalę najnowszej części Microsoft Flight Simulator. Otóż w grze mamy bieżący podgląd rzeczywistego ruchu lotniczego jaki właśnie się odbywa (widzimy m.in. na mapie globu przesuwające się symbole samolotów łącznie z ich trasami i znakami wywoławczymi) oraz synchronizowaną na żywo pogodę. I to na całym świecie!
Synchronizowana na żywo lista odlotów z lotniska Poznań-Ławica
Latać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej
Nie da się ukryć, że nowy Microsoft Flight Simulator celuje nie tylko w największych, lotniczych wyjadaczy, ale też w nowych, mniej obeznanych z gatunkiem, graczy. Stąd cała masa najróżniejszych uproszczeń i ułatwień. Opcje gry są pod tym względem tak obszerne, że można w nich spędzić nawet i kilkadziesiąt minut czytając opisy i zastanawiając się na co jesteśmy gotowi, a co jeszcze musi poczekać, tak aby zapewnić nam jak najbardziej komfortową zabawę.
A przynajmniej tak to wygląda w teorii, bo gdy siądziemy w końcu za sterami wybranej maszyny zaczynają się lekkie schody. Ktoś powie pewnie teraz „zaraz, zaraz, przecież to symulator lotniczy. Czego się więc spodziewałeś?”. Szczerze, to spodziewałem się właśnie tego. Przypuszczam jednak, że wielu zafascynowanych grafiką graczy może tu czekać delikatne zderzenie ze ścianą.
Twórcy Microsoft Flight Simulator bardzo się starali obniżyć próg wejścia do gry, ale przy takiej skali całego projektu to moim zdaniem niewykonalne. Niby można sterować samolotem z klawiatury i myszki, ale brak porządnej papierowej instrukcji (do jakiej przyzwyczaiły nas dawne, pudełkowe wydania), z dodatkową ściągawką wszystkich najważniejszych przycisków w kokpicie potrafi mocno doskwierać.
Dotyczy to także obsługi gamepada czy joysticka z przepustnicą. No bo co z tego, że gra umożliwia w każdej chwili przywołanie niewielkiego okienka ze schematem sterowania, jeśli mamy w nim tylko liczby, a ewentualnych odwołań do nich musimy nauczyć się np. podczas treningu-samouczka.
W przypadku mojego sprzętu, czyli joysticka Jogitech Extreme 3D Pro opis był do tego tak niejasny, że kilkukrotnie musiałem posiłkować się wejściem w opcje i przeszukaniem bazy. I to dosłownie przeszukaniem, bo ilość najróżniejszych funkcji jest tu tak wielka, że w ekran opcji sterowania wbudowano dedykowaną wyszukiwarkę.
A czemu o tym wszystkim wspominam? Bo sam model lotu, nawet przy najniższych ustawieniach jest wyjątkowo realistyczny. Nie myślcie, że szybkie wznoszenie pozostanie bez wpływu na prędkość samolotu zbliżając go niebezpiecznie do przeciągnięcia. Nie myślcie też, że po włączeniu klap możecie o nich zapomnieć i bez problemu odejść na drugi krąg by ponownie próbować podejścia do lądowania.
W Microsoft Flight Simulator trzeba pilnować przyrządów (a tych w szczegółowo odwzorowanych i w pełni interaktywnych kokpitach nie brakuje) i szybko reagować na zmieniające się warunki. I tu wychodzą ewentualne braki w wyszkoleniu i znajomości „klawiszologii”. Bo choć gra oferuje nam 8 misji samouczka, to może okazać się zbyt mało by komfortowo zacząć swobodną zabawę. Szczególnie na tych większych, pasażerskich maszynach.
Pogodę da się zmieniać "w locie"
A pamiętacie, jak mówiłem o ogromnej swobodzie wyboru miejsca, czasu, pogody i celu naszego lotu? No to jest w tym pewien haczyk. Owszem, Microsoft Flight Simulator to przeogromna piaskownica dla fanów wirtualnego latania. Kłopot w tym, że owa wolność, w zupełności wystarczająca dla obeznanych z tematem pasjonatów symulatorów lotu, amatorów pięknych widoczków może dość szybko znużyć.
W Microsoft Flight Simulator nie znajdziemy bowiem ani trybu kariery, ani specjalnych misji, a dodatkowych wyzwań jest tu jak na lekarstwo. Co prawda, widać, że producenci zbudowali tu jakieś podstawy do tego, by z czasem pojawiło się więcej różnorodnych zadań o niezależnych twórców, ale na tę chwilę musi nam wystarczyć konkurs lądowań i trzy wyprawy w dzicz, czyli długie, nawet kilkugodzinne loty VFR, w których jest co podziwiać, a które wymagają od nas dobrej nawigacji i orientacji w terenie.
Patrz i płacz
Ach, te widoczki. Microsoft Flight Simulator jest ich pełen. Zresztą co tu dużo gadać, wystarczy spojrzeć na zdjęcia z gry, które od paru dni zalewają Internet. Amatorzy podniebnych fotografii „łapią” takie ujęcia, że szczęka opada. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że najnowsza odsłona tej legendarnej serii to najładniejszy obecnie symulator lotu.
A czy jest jakieś „ale”? No cóż, zawsze jest. W tym przypadku jest ich nawet kilka. Po pierwsze, gra potrafi wyglądać absolutnie fenomenalnie, o ile tylko posiadamy odpowiednio mocnego peceta. A mówiąc „odpowiednio” mam na myśli takiego z górnej półki. Bo wymagania Microsoft Flight Simulator nie są małe. Ba, na łamach Benchmarka mogliście już przeczytać nawet, że Microsoft Flight Simulator zarzyna najlepsze karty graficzne .
Mój sprzęt (Intel Core i7-6700K 4GHz, Asus Maximus VIII Formula, 16GB Ram i NVIDIA GeForce RTX 2070 Super), choć raczej trudno nazwać go najwyższą półką, pozwalał na w miarę komfortową zabawę w 1920x1080 w sugerowanych, wysokich ustawieniach. Dało się też pograć w Ultra, choć tu czuć już było wyraźny spadek płynności.
Prawdziwym sprawdzianem mojego komputera okazała się jednak pogoda. Jakoś tak się zdarzyło, że wybierając miejscówki zawsze trafiałem na w miarę dobre warunki atmosferyczne. Postanowiłem więc w kolejny lot, tym razem Dreamlinerem, wybrać się podczas burzy z piorunami. I tu niestety, czekał mnie naprawdę zimny prysznic.
Nagle okazało się, że mój sprzęt nie był w stanie tego uciągnąć. Ilość klatek podczas kołowania spadła do 5, a sam lot wyglądał jak pokaz slajdów. Do tego był krótki, bo przez brak możliwości korygowania kursu samolot najpierw wzniósł się za wysoko, a potem, na skutek oblodzenia wpadł w korkociąg i się rozbił. Cóż, ja potulnie zmieniłem więc ustawienia na niższe, ale znajdą się pewnie i tacy, którzy zaczną kombinować co tu w komputerze zmienić, by śmigało to szybciej. Pewnie dlatego już pojawiły się głosy, że Microsoft Flight Simulator pobudzi rynek podzespołów komputerowych.
Pewnie każdy kto po raz pierwszy zasiądzie do Microsoft Flight Simulator będzie chciał przelecieć nad swoim domem, by sprawdzić jak odwzorowano go w grze. Uprzedzam, o ile nie mieszkacie w prawdziwej, wielomilionowej metropolii, zapewne się zawiedziecie… tak jak ja, gdy ujrzałem poznański stadion
Po drugie – Microsoft Flight Simulator potrafi wyglądać obłędnie…o ile tylko za bardzo nie zbliżymy się do ziemi. No bo co z tego, że miejscówki i obiekty oznaczone gwiazdką są wymodelowane ręcznie faktycznie przypominając rzeczywistość, skoro nie jest ich aż tak wiele w skali całego globu. Pozostałe lokacje wygenerowane są automatycznie z map satelitarnych przez co na tle tych pierwszych potrafią przerazić.
Najlepszym tego przykładem może być moje rodzinne miasto, czyli Poznań. Pewnie każdy kto po raz pierwszy zasiądzie do Microsoft Flight Simulator będzie chciał przelecieć nad swoim domem, by sprawdzić jak odwzorowano go w grze. Uprzedzam, o ile nie mieszkacie w prawdziwej, wielomilionowej metropolii, zapewne się zawiedziecie… tak jak ja, gdy ujrzałem poznański stadion.
Dość powiedzieć, że ten, nazwijmy go, naleśnik zwiastował dalsze, dużo większe rozczarowanie. Im bliżej bowiem byłem swojego domu tym bardziej okolica wyglądała jak makieta sporządzona przez 10-latka, z szeregowcami z poprzedniej epoki. Szkoda, naprawdę szkoda.
Stadion w Poznaniu - Microsoft Flight Simulator vs rzeczywistość
Poznań Arena - Microsoft Flight Simulator vs rzeczywistość
Microsoft Flight Simulator – czy warto kupić?
Skoro czytasz ten tekst to albo już latasz po wirtualnym globie albo zastanawiasz się czy nie zacząć. Chciałbym bardzo w tym miejscu powiedzieć „tak, jak najbardziej warto, kupuj w ciemno”, ale… nie mogę. I nie dlatego, że Microsoft Flight Simulator jest słabym tytułem, bo nim nie jest. To naprawdę świetny kawał kodu.
Po prostu jest to produkcja tak specyficzna, że ciężko nazwać ją grą. To symulator z krwi i kości obleczony w wyjątkowo ładne szaty. Niektórzy mogą narzekać na brak zawartości. Innych przerazi sterowanie. Jeszcze inni poczują się rozczarowani próbując na swoich kompach znaleźć złoty środek pomiędzy cudnie wyglądającą grafiką, a płynnością pozwalającą na komfortową zabawę.
Mnie na przykład denerwuje fakt, że przewrażliwieni twórcy nie pozwalają na zbyt gwałtowne manewry na małych wysokościach traktując to z miejsca jako próby rozbicia maszyny i kończą zabawę. I choćby dlatego nie potrafię ot tak rzucić w eter – ruszajcie do sklepów, bo Microsoft Flight Simulator to najlepsze co mogło Was w tym roku spotkać.
Jeśli nie jesteś zagorzałym fanem symulatorów lotu mającym ten gatunek w małym palcu, po kilkunastu godzinach achów i ochów zapewne tak się wynudzisz, że odłożysz ten tytuł w kąt i pewnie już do niego nie wrócisz. Dlatego najlepsze co możesz zrobić, jeśli chcesz sprawdzić, ile warte są te wszystkie te wystawiane na prawo i lewo maksymalne oceny, to… wykupienie usługi Xbox Game Pass Ultimate (w ramach której z miejsca otrzymasz dostęp do standardowej edycji Microsoft Flight Simulator) albo wzięcie udziału w naszym konkursie . Do wybrania są 3 fizyczne egzemplarze gry prosto od producenta. Rzućcie więc okiem – może w ten sposób zarazicie się lotniczym bakcylem.
wygraj Microsoft Flight Simulator
Ocena końcowa Microsoft Flight Simulator:
- powalająca skala całego projektu - cały świat na wyciągnięcie ręki
- niesamowita swoboda - tylko od nas zależy skąd wystartujemy, dokąd polecimy i w jakich warunkach pogodowych
- świetnie odwzorowane samoloty
- pełen realizm – od modelu lotu, poprzez interaktywność kokpitów, po awarie, ruch lotniczy i komunikaty radiowe
- sporo najróżniejszych ułatwień dla początkujących i mniej zaawansowanych graczy
- synchronizacja z rzeczywistym ruchem lotniczym
- dzięki dodatkom DLC (niestety, najczęściej płatnym) będzie to gra na lata
- potrafiąca zapierać dech w piersiach oprawa wizualna
- miasta z bliskiej odległości robią raczej średnie wrażenie
- mimo wszystko gra nie dla każdego
- brak dłuższego samouczka i wyjaśnienia niektórych kwestii nie ułatwia zabawy
- raczej skromna ilość zadań czy dodatkowych wyzwań
- konieczność stałego podłączenia do Sieci, by móc korzystać z wszystkich funkcji gry
- dziwne podejście do niskich przelotów i wypadków lotniczych
- wysokie wymagania sprzętowe i średnia optymalizacja
- długie czasy ładowania
- mniejsze i większe problemy techniczne
- cena droższych wersji może odstraszać
- Grafika:
dobry plus - Dźwięk:
dostateczny plus - Grywalność:
dobry
Ocena ogólna:
Microsoft Flight Simulator na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od wydawcy gry - firmy Microsoft
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Microsoft Flight Simulator zarzyna nawet najlepsze karty graficzne - testy wydajności GPU
- Mamy hit? Microsoft Flight Simulator zbiera fantastyczne oceny
- Znamy wymagania Microsoft Flight Simulator. Najlepiej mieć 32 GB RAM-u i RTX-a 2080
Komentarze
13Bo współczesne społeczeństwo jest nastawione na bezmyślne stukanie w ekran lub ograniczone do 4 klawiszy i myszki.
Mało komu chce się douczyć, poświęcić trochę swojego czasu by zgłębić zasady lotu VFR i IFR.
Podobnie jest z grą StarCraft2 i jej podobnych, tam nie da się grać klawiszami wsad i myszką.
Niestety ten super realizm, o którym często słychać nie jest aż tak wysokich lotów - jest przyzwoity jak na symulator. Super realistyczny może się wydawać graczom arcade'owym, którzy za punkt odniesienia będą brać np. latanie w GTAV.
Faktem jest jednak, że nigdy jeszcze w historii serii FS nie mieliśmy do czynienia z tak kompleksowym podejściem do tematu. Pogoda, czy wspomniane wcześniej SIDy i STARy a także defaultowe samoloty, które owszem wybrakowane, ale jeszcze bardziej wybrakowane były w poprzednich częściach - przypomnijcie sobie choćby overhead panel np. w 737 w FSX albo FS9. Jeszcze wyjdą patche i dodatki i będzie pięknie jak nigdy dotąd.
Microsoft na premierę chciał pokazać produkt dla każdego, żeby koszt produkcji się zwrócił. Po pierwszym zachwycie recenzentów przyjdzie czas na dopieszczanie starej klienteli - wtedy nikt nie będzie szukał już swojego domu czy nawet brak stadionu nie będzie tak dokuczliwy, bo liczyć się będzie co innego. A baza pod to jest znakomita, trzeba tylko to dalej rozwijać.
A w recenzji drażni mnie brak informacji co szary gracz ma zrobić/przestawić/uprościć aby nie pozostać z tymi 5fps podczas lotu w burzy...
Jeśli też gra nie pozwala na lot na niskim pułapie... to także bardzo słabe to jest. To już wolę sobie za darmo "polatać" w Google Earth.
Widać, że nie jesteś w grupie docelowej tej "gry", dowodem ten cytat:
"- pełen realizm – od modelu lotu, poprzez interaktywność kokpitów, po awarie, ruch lotniczy i komunikaty radiowe".
Generalnie, w porównaniu z konkurencją (P3D, Xplane) to gigantyczny krok naprzód - głównie wizualnie, ale wymaga jeszcze spoooro pracy.
Cena najdroższej wersji to okazja - jeśli byś dokupował osobne te maszyny i lotniska, zapłaciłbyś znacznie więcej.
Optymalizacja - idealna nie jest, ale na moim słabym sprzęcie chodzi płynniej niż P3D i wygląda 5x lepiej. Lekko licząc 5x.
A maszyna, która to uciągnie to 5k PLN, więc nic specjalnego. Nadal będzie mulić od czasu do czasu, ale pokaż mi symulator lotu, który nie muli. Nie musi być współczesny ;)
&