Bezpieczne słuchawki dla aktywnych? Sprawdźmy, co potrafią Creative Outlier Free - słuchawki z przewodnictwem kostnym
Uprawiasz sporty wszelakie i zawsze, ale to zawsze musisz słuchać muzyki podczas treningu? Sprawdź, czy bezprzewodowe słuchawki Creative Outlier Free oparte o przewodnictwo kostne to sprzęt dla ciebie!
Co potrafią Creative Outlier Free?
Creative Outlier Free to bezprzewodowe słuchawki Bluetooth stworzone dla osób aktywnych, bazujące na przewodnictwie kostnym, ze wszystkimi tego faktu zaletami i wadami. Główną zaletą jest umożliwienie bezpiecznego słuchania muzyki w mieście i poza nim - przewodnictwo kostne wysyła wibracje poprzez kości policzkowe do naszego ucha wewnętrznego - mamy więc odsłonięte kanały słuchowe i możemy… Normalnie słuchać otoczenia.
Dzięki Creative Outlier Free możliwe jest słuchanie muzyki przy jednoczesnym prowadzeniu rozmów z osobami wokół nas, jeżdżenie na rowerze i słuchanie mijających nas samochodów - sytuacji życiowych, w których przewodnictwo kostne zdaje egzamin, jest mnóstwo.
Creative Outlier Free wyposażono w łączność Bluetooth 5.3 i akumulator pozwalający na 10 godzin pracy - po 6 godzinach nie krzyczały, że zaraz wyciągną kopyta, więc deklaracje producenta są tu bliskie prawdy. Dodajmy też, że słuchawki potrafią współpracować naraz z dwoma urządzeniami, co jest super przydatne - ot wracając ze spaceru lub przyjeżdżając do pracy na rowerze, możemy z miejsca połączyć się np. z naszym służbowym komputerem. Niby nic szczególnego, ale ja zawsze sobie tę funkcjonalność cenię.
Te silikonowe koreczki naprawdę podnoszą jakość dźwięku!
Wygodne i świetnie wykonane
Creative Outlier Free są bardzo lekkie, solidnie wykonane i super wygodne, choć kwestię wygody jeszcze poruszę za moment, za chwilę. Całe słuchawki pokryte są silikonowym, takim przyjemnym w dotyku tworzywem, łącznie z przyciskami do ich obsługi. Sama obsługa jest zaś bezproblemowa - przyciski głośności i zasilania mają wyczuwalny klik, a przy odpowiedniej kombinacji - czasie wciśniętego przycisku lub liczbie naciśnięć potrafią nie tylko zmieniać głośność, ale przeskakiwać między utworami czy włączać asystenta głosowego.
Całkiem przyzwoicie się przez te słuchawki również rozmawia - nasz głos rozmówca słyszy wyraźnie, co wcale nie jest takie oczywiste w przypadku typowo sportowych słuchawek.
Jak wspomniałem - jakość wykonania jest na wysokim poziomie (połączenie silikonu i stopu tytanu z pamięcią kształtu robi robotę), a na plus zasługują również takie patenty jak magnetyczny port do ładowania. W Creative Outlier Free nie znajdziemy żadnego gniazda, żadnych zaślepek - wszystko tu jest zwarte i zasilikonowane. To też pewnie sprawia, że Outlier Free legitymują się wodoszczelnością na poziomie IPX5 - pot i zachlapania im niestraszne.
Słuchawki zakładamy tak, by elementy grające (tak to nazwijmy) znalazły się przed naszymi uszami - w ten sposób wibracje z przetworników będą trafiały idealnie na nasze kości policzkowe, a dalej - do ucha wewnętrznego. Taka konstrukcja sprawia, że podczas noszenia słuchawek ich pałąk mamy z tyłu głowy, co utrudnia nieco np. założenie zimowej czapki, czy niektórych kasków rowerowych, zwłaszcza tych bardziej zabudowanych.
Poza tym jednak, Creative Outlier Free są super wygodne - chyba, że ktoś nosi okulary. Oprawki okularów stykają się ze słuchawkami, co po dłuższym czasie staje się po prostu mało komfortowe. Cóż, prawda jest taka, że jedyne prawdziwie nieprzeszkadzające okularnikom słuchawki to modele douszne i dokanałowe - taka uroda noszenia na gębie okularów i tyle, nic się na to nie poradzi.
Specyfikacja produktu Creative Outlier Free
Kosmiczna technologia przewodnictwa kostnego, czyli jak grają Creative Outlier Free?
Słuchawki bazujące na przewodnictwie kostnym zwykle grają średnio albo słabo. Ktoś może się z tym nie zgodzić, a nawet może uważać, że tego rodzaju słuchawki zapewniają topowe brzmienie. Cóż, no nie wydaje mi się. Czysto subiektywnie rzecz jasna, uważam, że słuchawki takie jak Creative Outlier Free to sprzęt, od którego audiofile powinni trzymać się z daleka. Z drugiej jednak strony, dźwiękowo nie jest tu wcale źle… Jest nawet, nawet. Serio, serio i całkiem, całkiem.
No dobra, na poważnie już. Creative Outlier Free grają płytko, metalicznie, cicho. Trudno tu o wyodrębnienie jakichś tonów, trudno o plastyczność dźwięku, choć powiedzieć można, że bas jest słyszalny i taki całkiem, całkiem. Technologia przewodnictwa kostnego, choć ma oczywiste plusy (to super bezpieczne słuchawki sportowe), to nie brzmi tak dobrze, jak klasyczne rozwiązania, jak przetworniki, membrany i takie tam.
Creative Outlier Free bazują na przewodnictwie kostnym, które z urzędu determinuje to jak grają. Wspomniałem, że jest nieźle i faktycznie jest - na tle innych, często tańszych słuchawek tego typu, testowany sprzęt naprawdę daje radę. Dźwięk jest czysty, wyraźny i dynamiczny, a po wepchnięciu w kanały słuchowe dołączonych silikonowych koreczków - dochodzimy do poziomu prawie porównywalnego z przyzwoitymi słuchawkami dokanałowymi.
Reasumując, jeśli komuś zależy na jakości dźwięku, a nie na bezpieczeństwie podczas spacerów w mieście, jazdy na rowerze czy innych aktywności na świeżym powietrzu - niech śmiało szuka klasycznych słuchawek. Creative Outlier Free grają dobrze, jak na słuchawki bazujące na przewodnictwie kostnym i średnio jak na słuchawki w ogóle. To jednak sprzęt, który nie jest i nigdy nie będzie pozycjonowany jako gratka dla audiofilów, więc nie możemy czepiać się jakości dźwięku. Rzekłem!
Co sądzę o Creative Outlier Free?
Osobiście słuchawki podobały mi się bardzo, bo lubię rzeczy nietypowe, ale… Nie tylko z tego powodu. Jeżdżę na rowerze dużo (dla niektórych bardzo dużo) i dziennie spędzam na spacerach z psem jakieś 2 godziny. To aktywności, podczas których lubię odpalić sobie jakiś podcast, ale zawsze martwi mnie to, jak klasyczne słuchawki, nawet takie o otwartej konstrukcji, wycinają mnie z tła. Creative Outlier Free pozwalały mi na słuchanie muzyki i doskonałe orientowanie się w otoczeniu, dawały radość i poczucie bezpieczeństwa, i choć dla okularników są umiarkowanie wygodne, należy im się solidna czwórka z plusem właśnie za to, czym są i co oferują.
Creative Outlier Free a konkurencja
Jak Creative ma się do konkurencji w postaci słuchawek marki Shokz czy np. propozycji od Philipsa, a konkretnie dość atrakcyjnego cenowo modelu Philips TAA6606BK? Będę szczery - trudno powiedzieć. Shokzów używałem ostatnio w zeszłym roku (nie pamiętam nawet modelu, bo to słuchawki znajomego) i powiedzieć mogę tyle, że dziś wydają mi się nieco wygodniejsze niż Creative Outlier Free, choć bohater tego testu gra trochę lepiej. Pamiętajmy jednak, że to porównanie do sprzętu, którego używałem już kilka ładnych miesięcy temu.
Shokz ma, tak swoją drogą, naprawdę szeroką ofertę, w której znaleźć można wiele modeli cenowo lepiej wypozycjonowanych niż Creative Outlier Free. Czy warto poszukać czegoś tam? Cóż, gdybym miał ze sobą dzisiaj kilka tego typ słuchawek, to na pewno podzieliłbym się z wami moimi spostrzeżeniami, ale że nie mam - to nie będę wprowadzał w błąd. A, byłbym zapomniał, co do Philips TAA6606BK to już w ogóle trudno mi wyrokować. Opinie zbierają dobre, na papierze przedstawiają się całkiem nieźle, hmm? Najlepiej byłoby je porównać, i to w sposób bezpośredni, do konkurencji. Jeśli przydarzy mi się taka okazja, to z przyjemnością podzielę się z wami moimi spostrzeżeniami.
Dla kogo te słuchawki?
Nie są to słuchawki dla kogoś, kto chce kupić jak najlepiej grające słuchawki TWS. Nie są to słuchawki dla audiofilów. Nie są to słuchawki dla kogoś, kto chce kupić sobie jedną parę słuchawek do wszystkiego. Kto zatem może śmiało wyłożyć 7 stówek na stół i nabyć Creative Outlier Free drogą kupna? Ktoś aktywny, kto bez muzyki żyć nie może!
Te wykończone przyjemnie gumowatym materiałem słuchawki to mokry sen rekreacyjnego rowerzysty, biegacza, spacerowicza, czy po prostu kogoś, kto czas na świeżym powietrzu spędza często i spędza go aktywnie. Jeśli taki ktoś nie chce rozstawać się z muzyką, a jednocześnie zależy mu na tym, by słyszeć dźwięki otoczenia, lubi być bezpieczny, jest uważny z natury i rozsądny ze wszech miar - śmiało może wybrać Creative Outlier Free jako prezent od wielkanocnego zająca.
Opinia o Creative Outlier Free
- niezła jakość dźwięku jak na przewodnictwo kostne,
- bardzo dobre wykonanie,
- wygoda użytkowania (nie dla osób noszących okulary),
- doskonale sprawdzają się w sportach wszelakich,
- możliwość połączenia z dwoma urządzeniami jednocześnie,
- przewodnictwo kostne,
- nie jest to sprzęt dla audiofilów,
- mogłyby być nieco tańsze
Komentarze
16Gumy są względnie przyjemne jednakże nie są zintegrowane z plastikami pod spodem, a jedynie nawleczone na nie jak jakiś kondom. Totalnie odbiera to użytkownikowi tych słuchawek złudzenia obcowania z produktem premium. Nie w takiej konstrukcji uzasadnienia, gdyż wątpliwe by producent zaoferował wymienne gumy do samodzielnej podmiany tych fabrycznych, które to zdjąć można bez większego wysiłku. Kolejno największa bolączka wariantu PRO, który jest reklamowany jako produkt do okazjonalnego (raczej nie codziennego) użykowania w basenie, jest idiotyczny patent z zatyczką mikrofonu. Nie budzi ona jakiegokolwiek zaufania i sobiście nie pokładając go w niej, przed umieszczeniem zatyczki w otworze mikrofonu przeplotłem ją pod gumą na słuchawce. Okazało się że i to nie jest rozwiazanie, gdyż po 40min pływania zatyczka wysunęła się pod naporem wody i ta dostała się do środka uśmiercając słuchawki. Wróciły one co prawda do życia po kilku dniach, jednakże zanim osiągnęły pełną sprawność, przez kilkadziesiąt godzin na przemian włączały się i wyłączały. Patent z mikrofonem w tych słuchawkach jest pożałowania godny i trzeba mieć z tyłu głowy, że tak długo, jak mikrofon nie jest zatkany zatyczką, do tego czasy słuchawki mają równie wysoką wodoodporność co tańszy wariant. Niezrozumiałe jest dla mnie jak mikrofon w słuchawkach, reklamowanych jako produkt do basenu, może nie spełniać bez żadnych zatyczek przynajmniej normy IPX7. Wystarczyłoby totalnie wywalić mikrofon i jego śmieszny otwór, a słuchawki mogły by spełniać wówczas normę IP69. Modląc się w duchu by sprzęt działał jeszczo choć jakiś czas, zakleiłem mikrofon taśmą izolacyjną. Jednakowoż mając w świadomości fakt, że producent zastrzega sobie prawo do odrzucenia gwarancji po wykryciu wody, która dostała się przez mikrofon, zastanawiam się czy nie sięgnąć po silikon lub żywicę. Abstrachując od powyższych problemów słuchawki sprawują się na prawdę dobrze, zwłaszcza w basenie przy zastosowaniu zatyczek do uszu. Producent nie podaje tego w specyfikacji, ale format .m4a