Kobo Libra Colour, czyli czytnik ebooka, na którym poczytasz i zrobisz notatki
Kobo Libra Colour to poręczny czytnik ebooków z kolorowym ekranem E Ink, który ujął mnie za serce. Świetny sprzęt, który ma jedną wadę. Jest dość drogi. Na pytanie, czy warto wyłożyć na stół 1000 zł, zdecydowałem się odpowiedzieć w tekście.
Kobo Libra Colour: ładny, kolorowy taki!
Kobo Libra Colour wygląda jak każdy czytnik ebooków z ekranem E Ink i jest to… Komplement. To nudne urządzenia, których zawartość ma dawać radość, a nie wygląd. Poza tym czytnik wyposażono w kolorowy, bardzo przyjemny dla oka ekran E Ink Kaleido 3 o przekątnej 7 cali i jest to jego zdecydowanie największa zaleta. Ekran ma rozdzielczość 1264 na 1680 pikseli w odcieniach szarości i 632 na 840 pikseli w kolorze, i jest po prostu bardzo ładny.
Dla tych, którzy lubią popatrzeć na okładki czytanych książek w kolorze lub dla tych, którzy lubią kolorowe zakładki, czy oznaczane kolorem notatki w czytanych publikacjach oraz dla miłośników czytania komiksów kolorowy ekran będzie miłym dodatkiem. Niemniej nie jest to jakiś dramatyczny game changer, a raczej miły, estetyczny ficzur. No dobra, dla fanów komiksów to super rzecz, przyznaję.
Game changerem dla niektórych mogą być zintegrowane dyski w chmurze - jak Dropbox czy Dysk Google, na które wrzucić możemy swoje własne książki i przeglądać, i czytać je na Kobo. Plusem będzie też obsługa z Pocket i możliwość zapisania sobie artykułów online do przeczytania na później. Plusem będzie też i to dużym dostęp do sklepu Kobo Store. Książek jest w nim mnóstwo - w tym takie złote pozycje, jak “Nie ma lipy!” Roberta Burneiki.
Na koniec dodam, że tych, dla których ekologia ma znaczenie ucieszy najpewniej fakt, że czytnik Kobo wykonano z plastiku z recyklingu. Osobiście lubię takie eko podejście do elektroniki, więc daję tu plusika.
Co potrafi Kobo Libra Colour?
Co potrafi czytnik Kobo Libra Colour? To, co każdy czytnik ebooków - można na nim czytać ebooki i można na nim słuchać audiobooków. Proszę bardzo!
No dobra, trochę konkretów wam tu rzucę. Urządzenie jest wodoszczelne - ma klasę IPX8, więc w wannie można sobie książkę poczytać, zażywając relaksu po pracy. Pamięć na książki wszelakie to 32 GB, a za łączność ze światem i usługami, które czytnik Kobo Libra Colour oferuje, czyli z autorską księgarnią, czy dyskami w chmurze, odpowiada Wi-Fi oraz Bluetooth.
Z innych ebookowych cech wartych wymienienia, mamy obsługiwane formaty dokumentów, które można na czytniku czytać. Kobo Libra Colour radzi sobie z plikami zapisanymi w formatach CBR, CBZ, EPUB, EPUB3, FlePub, HTML, MOBI, PDF, RTF oraz TXT. Muszę przyznać, niekiepskie to!
Co z pracą na baterii? Nie mam pojęcia. Naładowany czytnik ma działać do 40 dni przy czytaniu przez 30-minut dziennie, z jasnością ekranu na poziomie 30% i wyłączoną łącznością Wi-Fi i Bluetooth. Z matematycznych wyliczeń wyszło mi, że czytnik wytrzyma jakieś 22 godziny czytania, więc chyba wystarczająco, co nie? Ja go podczas testów nie rozładowałem, więc jak dla mnie jest okej.
Dodatkowym ficzurem jest wsparcie dla rysika Kobo Stylus 2, za pomocą którego możemy wykonywać sobie notatki najróżniejsze. Najróżniejsze, czyli takie o:
- oznaczane kolorem notatki w czytanych książkach,
- osobne notatki na luźno,
- osobne notatki, które oprogramowanie czytnika rozpozna i przekonwertuje na normalny, cyfrowy font. Wiecie, pismo odręczne zamieni na pismo nieodręczne.
Notatki? A proszę bardzo!
Wspomniałem już, że Kobo Libra Colour potrafi w notatki, prawda? Prawda! Prawda, bo wspomniałem i prawda, bo potrafi. Notatki możemy sobie machnąć w czytanych książkach lub wejść w zakładkę Moje notatki w Menu i tam zrobić sobie, no właśnie to - notatki. Opcję mamy w sumie dwie, o których wspomniałem wcześniej. Na uwagę zasługuje zwłaszcza ta, w której czytnik rozpoznaje odręczne pismo i przepisuje nagryzmolony przez nas tekst w czystej, cyfrowej wersji. Jak to działa, to rozpoznawanie? Całkiem dobrze! Mimo iż mam iście doktorski styl pisma, Kobo radził sobie z jego rozszyfrowywaniem zaskakująco sprawnie - spokojnie z 80% tego, co nagryzmoliłem, rozpoznawał i przekonwertowywał.
Pisząc notatki możemy wybrać kilka stylów piórka, pisać cienko lub grubo, oznaczać je kolorem, zakreślać, wymazywać, usuwać, no co dusza zapragnie. To niby tylko ficzur, a robienie notatek na czytniku nigdy (w moim przekonaniu) nie zastąpi notatek w normalnym, analogowym notatniku lub w programie takim jak Google Keep czy Microsoft OneNote, ale samą funkcjonalność oceniam bardzo wysoko - jest przemyślana i działa, a to wcale nie było dla mnie takie oczywiste.
Jak się z tego czyta?
Kobo Libra Colour to bardzo wygodny czytnik. Z perspektywy czynnego użytkownika czytników Kindle - dziś w wersji 10. przyznaję wprost, że Kobo jest znacznie, ale to znacznie wygodniejszym w użytkowaniu urządzeniem. Dotykowy ekran reaguje niemal błyskawicznie, jak na technologię E Ink, obraz jest zawsze ostry i zawsze dobrze odświeżony, a niesymetryczna obudowa i dwa przyciski służące do przewracania stron, umieszczone z jej prawej strony sprawdzają się w czytaniu iście śpiewająco. No doskonale po prostu! Dawno nie trzymałem w rękach tak dobrze, tak zmyślnie zaprojektowanego urządzenia, z którego korzystanie jest czystą przyjemnością.
Na komfort czytania wpływa tu wyraźnie technologia upakowana w ekran, o którym coś tam już wspomniałem. Ten jest jasny, ostry i super przyjemny dla oka. Świetne jest też równomierne podświetlenie, czyli autorska technologia ComfortLight PRO, która sprawia, że możemy sobie płynnie regulować podświetlenie: jego jasność oraz temperaturę. Docenią to zwłaszcza ci, którzy czytają po nocach, w łóżku, bo oddając się lekturze, nie będą lampką nocną po oczach świecili partnerce, partnerowi, czy psy, który wygodnie uwalił się na łóżku i ani myśli go opuszczać.
Przy wrażeniach z użytkowania wspomnę o pewnych wadach, które mogą wynikać z urody testowanego egzemplarza. Po pierwsze, urządzenie lubiło zerwać połączenie z siecią Wi-Fi, jak znajdywało się dalej niż 4/5 metrów od routera. Po drugie, okresowo nie mogłem zsynchronizować swojego konta na Pocket z czytnikiem. I to tyle. Czy to ogólny problem tych urządzeń? Nie wiem, choć obstawiam, że nie i że akurat u mnie coś nie grało - niemniej wspomnieć o tym trzeba. Podobnie jak i o tym, że Kobo nie wspiera popularnych opcji abonamentowych, jak choćby Legimi, co dla tych, co to pożerają książki na potęgę może być pewną wadą.
Czy 1000 zł to uczciwa cena?
Kobo Libra Colour to świetny czytnik. Czytanie książek na tym urządzeniu jest czystą przyjemnością, a funkcje, które producent w niego upakował wydają się nie tylko w pełni przemyślane i zasadne, ale i dobrze zaimplementowane. Szkoda jednak, że kosztuje 1000 zł, bo 1000 zł to bardzo dużo pieniędzy, a mając na uwadze, że realnie możemy kupić czytniki z gorszymi ekranami za połowę tej kwoty, na których też super wygodnie czyta się książki, to… No właśnie, to co?
Kobo Libra Colour będzie świetnym urządzeniem dla tych, którzy są skłonni za kolorowe okładki i możliwość okazjonalnego robienia odręcznych notatek wydać nieco więcej kasy. Dla tych jednak, którzy po prostu chcą kupić sobie dobry czytnik, podświetlany i z dobrym ekranem - nie będzie wybitnie optymalnym wyborem. Gdyby kosztował z 700, no nawet 800 zł - dostałby ode mnie 6 na 5, ale że cenowo nie jest tak kolorowo, to, no sami rozumiecie - dostaje czwórkę z plusem, ale taką mocną, solidną.
Tak, wiem, czytniki są drogie, ale nic nie poradzę ma to, że szukam optymalizacji, gdzie się da i każda złotówka ma w tych poszukiwaniach znaczenie - stąd taka fiksacja na punkcie ceny.
Ocena Kobo Libra Colour
Opinia o Kobo Libra Colour [Czarny]
- piękny kolorowy ekran E Ink
- zmyślnie wyprofilowana obudowa
- szybkość działania
- czułość ekranu dotykowego
- świetne, równomierne i łatwe do kontrolowania podświetlenie ekranu
- opcjonalny rysik
- integracja z Dropbox, Dyskiem Google i Pocket
- możliwość tworzenia kolorowych notatek i zakładek w książkach
- niezłe rozpoznawanie pisma w Notatniku
- cena
- okazjonalne zrywanie połączenia z Wi-Fi
- problem z synchronizacją z kontem Pocket
Niezależna opinia redakcji. Sprzęt na test został bezpłatnie wypożyczona od firmy Kobo.
W artykule znajdują się linki afiliacyjne, przekierowujące do zewnętrznych stron zawierających produkty i usługi, o których piszemy. Otrzymujemy wynagrodzenie za umieszczenie linków afiliacyjnych, jednakże współpraca z naszymi Partnerami nie ma wpływu na treści zamieszczane przez nas w serwisie, w tym na opinie dotyczące produktów i usług Partnerów.
Komentarze
3Plusem jest też fakt, że producent to spółka-córka japońskiego giganta jakim jest Rakuten. Więc w dobrej cenie nie dostajemy kolejnego chińczyka (choć pewnie zarówno części jak i produkcja znajduje się właśnie tam).