Jest elektryczny. Jest piękny. Jest SUV-em i jest… polskim rowerem! Test Sella od Mazim e-Bikes
Sella od Mazim e-Bikes to składany w Polsce rower elektryczny typu SUV, czyli kwintesencja wygody i uniwersalności. Czy aby na pewno? Sprawdziłem i mogę już zaspoilerować, że jestem pod wrażeniem!
Sella od Mazim e-Bikes to ręcznie składany rower?
Sella to rower elektryczny, który trochę przypomina mi KTM Macina Cross 710, który kiedyś testowałem - pomijam fakt, że KTM był hardtailem. To rower z centralnie umieszczonym silnikiem, bardzo zmyślnie dobranymi podzespołami i pomysłem, który ufundował cały projekt. Pomysłem, by stworzyć rower, który poradzi sobie i w terenie, i w mieście. Który będzie wygodny i funkcjonalny. Myślę, że możemy założyć, że takie założenia towarzyszyły projektowaniu tego roweru. Pytanie jednak, co to znaczy, że to ręcznie składany rower? Spieszę z wyjaśnieniem!
Sella nie powstaje na żadnej taśmie produkcyjnej. W żadnej chińskiej czy tajwańskiej montowni, a w Polsce. Okej, części nie są produkowane w Polsce, ale sprowadzane do kraju. Pewnym wyjątkiem jest rama, bo choć nie jest produkowana w Polsce i nie jest nawet spawana w Polsce, to powstaje według polskiego projektu. Właściciel Mazim zobaczył kiedyś ramę Selli w Szanghaju, spodobała mu się, więc dokonał w niej kilku projektowych zmian i dziś ta przeprojektowana konstrukcja stawowi szkielet, bazę dla modelu Sella, który trafił do mnie na testy.
Szczerze przyznam, że wybór ramy jest trafiony w punkt. Rower prezentuje się świetnie, rama wykonana jest bardzo schludnie - nawet spoiny, spawy, czy tam luty (terminologia towarzysząca łączeniu i obróbce metali zawsze mnie pokonuje) wygladają bardzo estetycznie. Nie są idealnie zeszlifowane, ale nie rzucają się w oczy i są wykonane równo, tak z dbałością. Cudowne, idealne wręcz jest za to malowanie. Rower z zieloną ramą, który trafił do mnie wspaniale mienił się w świetle słonecznym, był głęboki, połyskujący i, no, miód - malina. Estetycznie Sella to cudny rower, a jak dodamy do tego, że w cenie w granicach 15000 zł możemy sobie wybrać kolor lakieru, no Panie, Królu Złoty, bajka!
Trochę historii
W Mazim e-Bikes urzeka mnie to, że to mała firma. Malutka taka, a w zasadzie tak mała, że nie mogłaby pomyśleć o tym, by konkurować z prawdziwymi małymi firmami. To tak małe przedsięwzięcie, że jakby kilku polskich producentów brało udział w przetargu na coś, to delegacje Rometa czy Krossa zaparkowałyby autobusy na parkingu, a delegacja Mazim przyjechałaby hulajnogą. Innymi słowy, nie ma tu żadnego korporacyjnego zaplecza i szkicowanego w Excelu know-how. I mi się to podoba! Manufakturowe, hobbystyczno-biznesowe podeście do rowerów to dla mnie coś wspaniałego! Zajawkowicze wszystkich krajów, łączcie się!
Dosłownie zajawkowicze, ten termin nie wpadł tu przypadkiem, gdyż założyciel firmy Mazim to pasjonat rowerów, który z rowerami elektrycznymi zaczął przygodę w 2010 roku. Dziś z 14-letnim doświadczeniem w branży, postanowił stworzyć własną markę produkującą rowery elektryczne w Polsce. Jego marzeniem było stworzenie roweru, który będzie wygodny i będzie dawał dużo frajdy z jazdy. Udało się? No, tym zajmiemy się za moment, w dalszej części tekstu. Mazim na ten moment ma jeden model w ofercie, czyli testowany przeze mnie Sella SUV.
Niby SUV, ale jednak rower?
Uwaga, będzie kontrowersyjnie, zwłaszcza dla tych nierowerowych czytelników. Sella jest SUV-em. Rowerowym SUV-em. Co to znaczy? Dlaczego takie nazewnictwo? Nie wiem, ale zinterpretuję to nieco po swojemu, choć fakt, że nie wiem samego mnie nieco zaskakuje, patrząc na to, że rowery to od dawna moje drugie życie. Nieważne!
Zakładam, że Sella jest SUV-em, bo widać w niej wiele analogii do tego, czym były kiedyś SUV-y w branży motoryzacyjnej. Duże, funkcjonalne samochody, które i w teren lekki wjadą, i dzieci do szkoły podrzucą i zapakują dziesiątki toreb z zakupami z Lidla czy innego Walmartu. To były SUV-y kiedyś, taka idea stała za SUV-ami, by były wygodne, duże, bezpieczne, użyteczne, uniwersalne i by skutecznie udawały, że wiedzą, co to sport i jazda w terenie.
Geneza SUV-ów to geneza modelu Sella od Mazim e-Bikes, która jest rowerem z pełnym zawieszeniem (powietrzny amortyzator i takiż damper), szeroką kierownicą, szerokimi oponami i terenowym napędem. Nie jakimś wybitnym, ale Shimano Deore w układzie 1x10 to sprawdzona pozycja, do dziś dająca radę w amatorskim śmiganiu w terenie. Sella to jednakże również rower mający w sobie mnóstwo cech klasycznych trekkingów: oświetlenie, błotniki, bagażnik, kierownica wpięta w regulowany mostek, ergonomiczne chwyty na kierownicy… Hem, dziwne co?
Zbierzmy to wszystko do kupy. Sella to potomstwo fulla MTB i roweru trekkingowego, która w terenie ma poradzić sobie nieźle, a do tego w komforcie zawieźć nas do pracy czy na zakupy. Brzmi podobnie do tego, co potrafić mają SUV-y z czterema kołami? Jak dla mnie tak i nie będę się do tego już przyczepiał. Takie wytłumaczenie wystarcza i SUV jako synonim wygody, uniwersalności i praktyczności mnie przekonuje.
Komponenty - od niezłych do super solidnych
Sella to jeden z tych rowerów elektrycznych, które złożone są z miłością i to widać. Tu nie ma oszczędności i to mimo tego, że cena tego roweru to okolice 15000 zł (co jak na jego możliwości nie jest kwotą wygórowaną, delikatnie rzecz ujmując), a najtańszym elementem jest przerzutka Deore w układzie 1x10, któa nawet w detalu kosztuje niewiele, ale działa bardzo okej i nie można się do niej przyczepić. Reszta zaś to bardzo wysoka półka. Skoro przerzutka to Deore, a sam rower stoi w układzie 1x10, to manetka to ta sama grupa, czyli Shimano Deore M6000.
Z przodu znajdziemy powietrzny amortyzowany widelec Rock Shox Judy Silver ze skokiem na poziomie 100mm, co w terenie sprawdza się bombowo (to taki XC-kowy skok w zasadzie). Damper, czyli serduszko tylnego zawieszenia to w testowanym modelu DNM 165/38mm, a to podobno dlatego, że wstawienie dampera Foxa wymaga przeprojektowania ramy. Rzecz działała dobrze, więc nie będę się czepiał.
Brawa należą się za hamulce i nieszukanie tu oszczędności. Rower elektryczny z pełnym zawieszeniem to kawał byka i tego potwora trzeba czasem wyhamować, więc producent postawił tu na powszechnie cenione hamulce Magura MT Sport. Jak działają? No co ja się będę rozpisywał - po dotarciu to istne żylety.
29-calowe obręcze ze szprychami Sapim obute w opony Schwalbe Smart Sam dopełniają całości, gwarantując spory udźwig - rower według deklaracji poradzi sobie z jeźdźcem o wadze do 130 kilogramów. Do tego wiadomo, to SUV, więc mamy fajne błotniki i pełne oświetlenie oraz bagażnik.
E-bike jak się patrzy? Osiągi i możliwości
Wspomniałem o podzespołach czysto rowerowych, więc na szybko trochę informacji “e-bike`owych”. Sella bazuje na centralnie montowanym silniku Bafang M410 o mocy 250 W, który gwarantuje 80 Nm momentu obrotowego i w parze ze schowaną w ramie i wyciąganą baterią Greenway 17,5 Ah pozwala na przejechanie na wspomaganiu aż do 160 km. Czy to realne wartości? No, niemalże. Do pełnych 160 pewnie się nie zbliżymy, ale w normalnej jeździe, trochę oszczędności, trochę szaleństwa 130, a nawet i 140 kilometrów zrobi się na tym rowerze z lekkością ducha. I to świetny wynik jest!
Rower testowy miał zamontowany wyświetlacz Bafanga DP C010.C, czyli 4-calowy ekran TFT LCD z niezłą jasnością, bardzo przyjemnym dla oka kolorami i sporymi możliwościami. Ekran wyświetla aktualny stopień wspomagania (Sport+, Sport, Tour, Eco etc.), a po sparowaniu z aplikacją umożliwia nawigowanie i to w pełnym tego słowa znaczeniu. Ot w aplikacji ustawiamy adres, pod który chcemy zajechać, a nawigacja wrzuca się sama na wyświetlacz. Genialna rzecz! Nie jest to tak zaawansowane, jak rozwiązania choćby marki Bosch, ale Bafang dobrze tu rozkminił temat i całość robi świetne wrażenie. Działa też świetnie, cobyśmy mieli jasność.
Aplikacja i funkcje smart, czyli Bafang prawie jak Bosch?
Umówmy się, nie ma lepszego systemu zarządzania rowerem elektrycznym niż ten oferowany przez markę Bosch. Bosch eBike Systems i aplikacja eBike Flow to wyznacznik jakości w tej branży. Silniki działają bajecznie płynnie, aplikacja śmiga jak marzenie i zbiera szereg informacji dotyczących jazdy, oferuje nawigację etc. W mojej ocenie to Bosch dziś rozdaje karty przy pokerowym stole producentów napędów do elektrycznych rowerów, ale Bafang… Bafang nie oddaje pola!
W aplikacji, po pozwoleniu jej na wszystko, od dostępu do lokalizacji, po dostęp do przechowywany chce plików na smartfonie, pozwala na dość kompleksowe zarządzanie naszym rowerem. Widzimy w niej wszystkie przydatne statystyki, możemy sobie za jej pomocą włączyć światła, jeśli chcemy, a także odpalić nawigację. Wspomniałem o tym powyżej, więc nie planuję się tu powtarzać. Zaznaczę jedynie, że działa to wyśmienicie - o tym też wspomniałem, ale jak coś jest dobre, to warto to utrwalić (tyle, jeśli chodzi o zasadę niepowtarzania się…).
W aplikacji skonfigurujemy sobie również stopnie wspomagania, a konkretnie to jak szybko wspomaganie ma się włączać na danym trybie, z jaką mocą etc. Jeśli o mnie chodzi, to jest to personalizacja roweru w pełnym tego słowa znaczeniu! Szkoda tylko, że aplikacja nie śmiga po polsku i szkoda, że nie jest najbardziej intuicyjny softem na świecie. Niemniej, nawet ktoś technologicznie średnio rozgarnięty szybko się jej nauczy, więc na takie dobre 4 na 5 zasługuje - jeśli miałbym rzecz jasna oceniać samą aplikację.
Jak to jeździ?
Sella nie jeździ, jak rower MTB z pełnym zawieszeniem. I to wada dla tych, którzy myślą o tym modelu w kategoriach sportowych emocji. Nic z tego jednak. Mamy tu bardzo wyprostowaną pozycję za kierownicą, taką nader komfortową, co oddaje nieco ten SUV-owaty charakter Selli. Rower nie skręca też jak sportowe MTB i nie jest tak super zwrotny. Na tym jednak ewentualne minusy się kończą, bo postrzegając ten pojazd w charakterze roweru uniwersalnego, wygodnego, radzącego sobie w terenie i w mieście, trudno doszukać się w nim minusów.
Sella jest rowerem bajecznie wygodnym i to muszę podkreślić, zaakceptować z pełną mocą! Jazda na nim jest nieprawdopodobnie komfortowa: siedzi się w mocno wyprostowanej pozycji, wygodnie opierając dłonie na ergonomicznych gripach, a każdą nierówność na drodze wybiera zawieszenie. Wspierają je zresztą opony, bo duży balon na 29-calowych kołach przekłada się na przyczepność i opisywaną wygodę podczas jazdy.
Gdy już ogarniemy, że Sella nie ma wiele wspólnego ze sportową jazdą, to uświadamiamy sobie szybko, że jeśli wśród rowerów możemy mówić o SUV-ach, to Sella byłaby koronnym takiego pojazdu przykładem. Komfort, pewne prowadzenie, możliwości przewożenia bagażu, bardzo duży zasięg, wygodna obsługa elektrycznego serduszka dzięki małemu joystickowi/panelowi sterowania i nieszczególne możliwości sportowe. No SUV, jak się patrzy, a dla mnie prawdziwa niespodzianka, bo Sella będzie najlepszym uniwersalnym rowerem elektrycznym, na jakim kiedykolwiek jeździłem.
Nie przypuszczałem, że połączenie pełnego zawieszenia, wielkich, grubych i komfortowych opon, ramy z niskim przekrokiem i zmyślnie skonfigurowanego napędu przełoży się na tak doskonałą konstrukcję. No właśnie, jak radzi sobie napęd? Jak przystało na centralnie zamocowany silnik, jazda jest bardzo płynna i przyjemna, jednoznacznie rowerowa - to ważne, bo np. rowery elektryczne z silnikiem w tylnej piaście mają tendencję do szarpanej jazdy, takiej nieco skuterowej. W Selli widać zaś przewagę centralnego silnika.
I to silnika całkiem niezłego, bo wspomniana płynność nie odstaje mocno od tego, co oferują wielkie światowe marki. Jedynie na początku jazdy czuć, że rower potrzebuje chwili, by ogarnąć, na jakim trybie jedziemy i stosownie do tego reagować. Opóźnienie jest odczuwalne i nawet najbardziej wypasiony tryb dla miłośników adrenaliny na początku, od razu po ruszeniu, nie wyrywa jeźdźca z butów, choć... Można ro zmienić w aplikacji i ustawić rower tak, by rwał od razu, brał od samego dołu, lecąc żargonem. I to jest świetne! Sella to zatem rower, który chciałbym mieć. Mało tego, to rower, którego zazdrościłbym sąsiadowi, bo czymś takim zwyczajnie hiper przyjemnie się może człowiek wozić po mieście i okolicach.
Wrażenia z testów
Co myślę sobie o Selli po testach? Myślę, że to świetny rower! Bardzo dobrze wyceniony i nader wygodny. Rower, który w teren nadaje się średnio i to mimo pełnego zawieszenia, ale jako uniwersalny elektryk na dojazdy do pracy, do szkoły i rekreacyjne wypady do lasu - bajka! Szkoda, że wspomaganie chwyta jakoś tak z opóźnieniem, co sprawia, że trzeba się go nauczyć podczas ruszania spod świateł, ale ogólny komfort jazdy rzecz tę wynagradza z nawiązką.
Świetnie też jeździło mi się z amortyzowaną sztycą, choć ciągle jestem zdania, że amortyzowana sztyca to błąd, tak w ogólnym ujęciu. To coś, czego w rowerach nie lubię, bo generuje problemy, skrzeczy i pracuje mało płynnie - z czasem się wyrabiając. To jednak wada iluzoryczna, bo koszt nowej sztycy to jakaś stówka, może nawet nie, więc nadmieniam, że nie kupuję tego pomysłu, ale nadmiernie nie krytykuję. Uznajmy, że amortyzowana sztyca sprawdzi się super tak długo, jak będzie działała, a jak zacznie marudzić, to się ją wymieni na nową w cenie daleko niższej niż obiad dla dwóch osób na mieście.
Będzie polecajka?
Będzie polecajka! Sella to świetny rower, który dał mi mnóstwo radości. Tak szczerze, to nawet URVIS Business, czyli polski elektryczny rower cargo nie dał mi tyle frajdy - może dlatego, że to rower jednak nieco innego przeznaczenia. Świetny, ale jednak nie dający radości z jazdy a radość z turbo funkcjonalności! W przypadku modelu Sella od Mazim e-Bikes jest inaczej.
Sella jest rowerem bardzo, super, ekstra wręcz praktycznym, radzącym sobie w terenie i zręcznie pomykającym po mieście, ale praktycznym w tym indywidualnym wymiarze. To e-bike stworzony dla użytkownika, który na rowerze lubi jeździć i poszukuje pojazdu, który i sprawdzi się na dojazdy do pracy, czy wypady na zakupy oraz na rekreacyjne weekendowe pokręcenie. Taki SUV pełną gębą, tylko na dwóch kołach.
Teoretycznie mógłbym wystawić mu niższą ocenę niż ta, którą zobaczycie poniżej. Teoretycznie mógłbym poszukać w nim wad, czy rozwiązań, które muszą jeszcze dojrzeć, ale jak spojrzymy na cenę, która romansuje z kwotą 15000 zł i zestawimy to z ceną np. wspomnianego KTM Macina Cross 710, to… No jak można tej różnicy nie uwzględnić? Katalogowo Sella jest rowerem tańszym o jakieś 5000 zł, a oferującym - znowuż katalogowo - więcej. Jasne, KTM bazuje na rozwiązaniach Boscha, ale to co pokazuje Bafang w Selli działa świetnie i sprawia, że finalnie rower kosztuje doskonałe pieniądze.
Sumując wszystko do kupy i jednocześnie starając się nie powtarzać - świetny rower, za którego dalszy rozwój, tak jak i za rozwój całej firmy będę trzymał kciuki. To tak dobry rower, że jeśli program dofinansowania zakupu e-bike okaże się programem działającym i ktoś będzie chciał z niego skorzystać, to serdecznie polecam mały kredycik i wstawienie Selli do garażu, bo drugiego tak funkcjonalnego, praktycznego i komfortowego roweru łatwo znaleźć nie będzie. A jak państwo dopłaci parę złotych, to już w ogóle bajka!
Plusy
- piękne malowanie!
- centralny silnik
- duży zasięg
- wyświetlacz z nawigacją
- niezła aplikacja
- wygoda podczas jazdy!!!
- olbrzymia uniwersalność
- bardzo dobre podzespoły
- świetny stosunek ceny do jakości!
Minusy
- mocowanie sakw potrafi porysować bagażnik - spore rozgięcie tylnej trójkąta
- damper mógłby być nieco bardziej schowany (ma się pojawić zaślepka w nowych modelach)
- przydałoby się “fabryczne” zabezpieczenie, coś ABUS-a na przykład
Ocena Sella
Niezależna opinia redakcji. Sprzęt na test został bezpłatnie wypożyczony od firmy Mazim.
Komentarze
10Poza tym warto by było oznaczyć artykuł sponsorowany bo jeszcze ktoś pomyśli, że wy na serio z tą recenzją.
Pan chyba nigdy nie jeździł na rowerze redaktorze?
Pozamykać te wszystkie politechniki ...