Zanurzyliśmy się w mroki pierwszej część nowego cyklu grozy od twórców Until Dawn. I jeśli reszta serii dorówna temu doświadczeniu, to naprawdę mamy się czego bać... Nie, nie o siebie, a o kondycje twórców świetnego Until Dawn. Oto nasza recenzja The Dark Pictures: Man of Medan!
- świetna oprawa audiowizualna,; - wciągający początek opowieści,; - alternatywne ścieżki, które zachęcają do powtarzania kampanii,; - czasami potrafi nieźle przestraszyć,; - ciekawie zaprojektowany tryb wieloosobowy.
Minusy- straszy dość rzadko i zwykle w dość tandetny sposób,; - stereotypowi bohaterowie,; - mało wyrazisty nastrój,; - słabo zróżnicowane lokacje,; - kulejąca optymalizacja (która zawodzi w kluczowych momentach!!!),; - rozczarowująca fabuła,; - niekiedy mało przejrzysty interfejs i toporne sterowanie.
The Dark Pictures - Man of Medan, czyli krok po kroku do zawału
Growe seriale to już żadna nowość. Na zręby gatunku składały się produkcje autorstwa The Telltale Games, takie jak choćby The Walkig Dead. Uwielbiane przez masy Life is Strange dołożyło kolejne cegiełki, a nie tak dawno nawet sam Hitman eksperymentował z tą formułą. Teraz sięgają po nią deweloperzy z Supermassive Games, znani szerzej jako twórcy interaktywnego, i naprawdę udanego horroru - Until Dawn.
The Dark Pictures Anthology, bo tak nazwano nowy cykl, dosyć oryginalnie będzie się składał z kilku niezależnych produkcji. Każda z nich zaprezentuje osobną, kilkugodzinną historyjkę z dreszczykiem.
I chociaż tę parę godzin to niewiele, kampanię „na jeden wieczór” ma rekompensować stosunkowo niska cena i niedługi czas oczekiwania na kolejne odsłony. Nie wspominając już o strukturze opowieści, która zachęca do powtórnej zabawy w celu sprawdzenia alternatywnych ścieżek.
Sama idea okazała się na tyle ciekawa, że wielu fanów mocnych wrażeń z niecierpliwością czekało na pierwszy rozdział antologii zatytułowany The Dark Pictures - Man of Medan. Już i tak nabrzmiałe oczekiwania dodatkowo dopompowała informacja o możliwości wieloosobowej zabawy w trybie kooperacji.
Ja także z dużym zainteresowaniem usiadłem do tego tytułu, licząc na niełatwe decyzje, ciężki klimat i opowieść, która trwale rozreguluje mi pracę zastawek w serduchu. Niestety, zamiast nastrojowego horroru, otrzymałem nie lada koszmarek.
Na szerokie wody z The Dark Pictures - Man of Medan
Pierwsze kroki The Dark Pictures Anthology: Man of Medan stawia dosyć pewnie. Po prologu osadzonym w 1947 roku, który ukazuje przyczynek do całej historii, lądujemy na ekskluzywnym jachcie wynajętym przez młodych, pięknych i bogatych amatorów podwodnych wraków. Niestety, jak to zwykle bywa, wakacyjna wyprawa prędko zamienia się w piekło, kiedy główni bohaterowie nieopatrznie zadzierają z grupką łasych na kasę piratów.
W tym miejscu zaczyna się gra nerwów w stylu filmowego „Kapitana Phillipsa” i prawdę powiedziawszy, ten fragment Man of Medan wciągnął mnie bez reszty. Żałuję, że twórcy tego tytułu nie zdecydowali się na psychologiczny thriller, bo dalsza, bardziej „horrorowa” część rozgrywki znudziła mnie dosyć prędko.
Najgorsze jest jednak to, że The Dark Pictures Anthology: Man of Medan ponosi klęskę również na tym polu, które miało być miejscem jego ostatecznego tryumfu...na samym straszeniu.
O ile Until Dawn był swego rodzaju pastiszem horrorów klasy B, o tyle Man of Medan jest po prostu horrorem klasy B. Skrajnie przerysowane postaci nie budziły we mnie za grosz sympatii, kiczowata fabuła uwłaczała moim szarym komórkom i poczuciu scenariopisarskiej estetyki, a labirynty bliźniaczo podobnych do siebie lokacji usypiały mnie szybciej, niż opisy przyrody z „Nad Niemnem”.
Jeśli zaś chodzi o oprawę audiowizualną, to jest naprawdę świetnie – tego w końcu można było się spodziewać po specach od interaktywnego filmu. Tym niemniej reszta ewidentnie nie dotrzymuje kroku grafice i efektom dźwiękowym, tak że całość sprawia wrażenie pięknie wymalowanej wydmuszki.
Oczywiście są elementy, które ratują tę produkcję przed totalną katastrofą, choć i one nie są w stanie przerobić jej na arcydzieło. Mam na myśli rozwidlenia fabularne, które, podobnie jak te z Until Dawn, jakoś tam budują napięcie, zwłaszcza, że mogą w każdej chwili doprowadzić do zgonu tego czy innego bohatera.
Całkiem nieźle wypada też budowanie relacji między grupą naszych poszukiwaczy morskich przygód. Niestety, z dialogami jest podobnie, jak z całą resztą, a więc im dalej w las, tym bardziej te drobne uszczypliwości, flirty i słowne utarczki schodzą przestają się liczyć, by w końcu niemal całkiem zniknąć.
Najgorsze jest jednak to, że The Dark Pictures: Man of Medan ponosi klęskę również na tym polu, które miało być miejscem jego ostatecznego tryumfu. Mowa o tym, co dla horrorów definiujące, a więc o samym straszeniu.
Wszystkie szafy, obrazy i…zwiechy Man of Medan
Po co siadamy do horrorów – czy tych filmowych, czy też growych? Po pierwsze, żeby się bać. Po drugie – po to, żeby być pochwyconym przez jakąś tajemnicę. Kiedy oba te elementy się równoważą, mamy do czynienia z grozą idealną. W The Dark Pictures Anthology: Man of Medan jakąś tam tajemnicę znalazłem, ale jeśli chodzi o mroczny, pełen napięcia klimat, spotkało mnie tu pełne rozczarowanie.
Owszem, od czasu do czasu gra napędziła mi stracha, ale głównie wyskakującym z szafy truposzem czy inną szkaradą. Całe to straszenie w wykonaniu tej produkcji opiera się na dwusekundowych tandetnych „Buu!”. Próżno szukałem wciągającego nastroju, który fundowałby mi stabilny, długotrwały stan przedzawałowy.
Co gorsze, dotyczy to także kluczowych dla rozwoju fabuły decyzji. Kiedy je podejmowałem, nie czułem na barkach Bóg wie jakiej odpowiedzialności za los bohaterów. Oczywiście, pojawiają się od czasu do czasu krótkie wizje przyszłości, które mają ten ciężar zwiększać (znajdujemy je w rozwieszonych tu i ówdzie obrazach), ale są one tak niejasne, że czasami nie wiedziałem nawet, którego momentu fabuły miałyby dotyczyć.
A żeby było jeszcze dziwniej – głowiłem się nad jedną z wizji po próżnicy, bo dopiero po czasie zorientowałem się, że ukazywała scenę nie z Man of Medan, a z kolejnej części antologii The Dark Pictures, zatytułowanej Little Hope.
Tak więc niewiele rzeczy w The Dark Pictures: Man of Medan zdołało mi skutecznie podnieść ciśnienie. No, może poza całkiem częstymi zawiechami – o tak, te naprawdę napsuły mi krwi. Dodam dla jasności, że testowaliśmy nowy tytuł Supermassive Games zarówno na PlayStation 4 Pro jak i na zwykłym PS4 (w koopie). I choć optymalizacja ogólnie nie była najgorsza, zawodziła (szczególnie na standardowej wersji konsoli), niestety, w tych właśnie momentach, w których absolutnie nie powinna.
I tak na przykład spotkała mnie przykra sytuacja (opisywana już zresztą także przez innych graczy), kiedy to za sprawą jednej z takich krótkich „zwiech” nie zdołałem w porę nacisnąć przycisku i tym sposobem skazałem jednego z moich bohaterów na pewną śmierć.
Błędy techniczne nie były zresztą jedynym powodem moich porażek. I, nie, nie usprawiedliwiam się teraz jak przysłowiowa baletnica. Interfejs Man of Medan nie należy do najbardziej przejrzystych, co w efekcie sprawiało, że nigdy nie miałem pewności czy twórcy gry wymagają ode mnie, żebym raz nacisnął klawisz, czy też, żebym uderzał w niego ile sił.
Te wszystkie niedociągnięcia, zarówno koncepcyjne, jak i techniczne, w połączeniu z ogólną „bylejakością” The Dark Pictures Anthology: Man of Medan wydają na te produkcję dość jednoznaczny wyrok. Co najwyżej, z drobnym złagodzeniem kary.
The Dark Pictures - Man of Medan - czy warto kupić?
Trzeba powiedzieć uczciwie, The Dark Pictures Anthology: Man of Medan nie jest tytułem zupełnie nieudanym. Jest po prostu przeciętny. Zaskakująco przeciętny! Po trochu ratuje go rewelacyjna oprawa audiowizualna, całkiem wciągający początek opowieści, pewien potencjał do przechodzenia kampanii od nowa w celu testowania alternatywnych dróg i niezły systemem kooperacji.
Ten ostatni pozwala nam poznać nową opowieść Supermassive Games z kilku perspektyw, trochę pokrzyczeć przez mikrofon ze znajomymi, pokłócić się o to, jaką drogę wybrać i… pośmiać się wspólnie z kiczowatej fabułki.
I to chyba jedyny poważny powód, żeby sięgnąć po ten tytuł. Jeśli lubicie horrory i macie kumpli, z którymi chętnie odkrywacie mroczne tajemnice, to The Dark Pictures Anthology: Man of Medan może być niezłym pretekstem do towarzyskiego spotkania.
W innym przypadku, lepiej odpuśćcie sobie tę historyjkę z dolnej półki od Supermassive Games. Ewentualnie poczekajcie na dalsze części The Dark Pictures i jakieś zbiorcze wydanie (najlepiej mocno przecenione). Być może wtedy będzie to coś warte. Może… Czas pokaże.
Z drugiej strony, jeśli wszystkie odsłony będą trzymały równy poziom, to można mieć poważne obawy co do przyszłości tej serii. I to, niestety, jedyny strach, jakiego napędził nam Man of Medan.
Ocena końcowa The Dark Pictures Anthology: Man of Medan
- świetna oprawa audiowizualna
- rewelacyjna mechanika żeglowania statkiem
- wciągający początek opowieści
- alternatywne ścieżki, które zachęcają do powtarzania kampanii
- czasami potrafi nieźle przestraszyć
- ciekawe zaprojektowany tryb wieloosobowy
- straszy dość rzadko i zwykle w dość tandetny sposób
- stereotypowi bohaterowie
- mało wyrazisty nastrój
- słabo zróżnicowane lokacje
- kulejąca optymalizacja (która potrafi zawieść w kluczowych momentach!!)
- rozczarowująca fabuła
- niekiedy mało przejrzysty interfejs i toporne sterowanie
- Grafika:
bardzo dobry - Dźwięk:
dobry plus - Grywalność:
słaby plus
Ocena ogólna:
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!