Toshiba OCZ RD400 512 GB z przeznaczeniem do gier? Warto? Jeśli oczekujemy bezkompromisowej wydajności i minimalizacji czasów ładowania gry, jest to na pewno dobry krok, o ile... dysponujemy dużym budżetem. Czas wgrywania etapu Battlefield 3, czy Fallout 4 na klasycznym dysku twardym trwa niemalże wieczność.
Trzeba tu zaznaczyć, że użyty w teście 1 TB tradycyjny nośnik, czyli Toshiba P300 1 TB to koszt poniżej 200 zł, a dysk z interfejsem NVMe to okolice 1300 zł, na dodatek z o połowę mniejszą pojemnością. W przeliczeniu na GB dysk półprzewodnikowy jest zatem 13-krotnie droższy! Teoretycznie można by pomyśleć o kupnie dysku NVMe o pojemności 250-256 GB, jednakże w czasach gdy jedna gra zajmuje 50, 70 a nawet 100 GB trzeba by starannie planować harmonogram zabawy, a chyba nie o to chodzi...
Co zatem zrobić, gdy budżet jest ograniczony a jednak chcemy dostać tzw. kopa wydajności w grach (tzn. krótszy czas ładowania)? Warto pomyśleć o zwykłym dysku SSD na złączu SATA, który co prawda nie da identycznych odczuć z rozgrywki jak testowany produkt, jednakże różnica na ogół nie będzie kolosalna. Tak, czy owak przenosiny z nośnika magnetycznego (HDD) na półprzewodnikowy to coś, czego warto dokonać i to absolutnie nie ulega wątpliwości.
Komentarze
26Ale jak mamy testy z wczytywaniem to przydałoby się dodać jeszcze jakieś monstrum jak samsung 960 pro i wydajnego SSD pod SATA, jak samsung 850 pro, jako punkt odniesienia, bo SSD SSD nierówne i specyficzny kontroler może zakłamywać testu.
A zakup nośnika 256GB w dzisiejszych czasach mija się z celem - to śmieszna pojemność przy dzisiejszych rozmiarach gier.
Minimum jakie musiałby mieć taki SSD NVME pod gry to ten 1TB, a i 2TB by się przydało - ale to wtedy za sam nośnik mamy więcej niż za resztę wydajnych podzespołów komputera.
Już Samsung 960 evo, a tym bardziej mój 960 pro jest szybszy (960 pro oczywiście najszybszy na świecie, aż do dnia dzisiejszego)