Ultrabook to laptop ultramobilny i ultrawydajny, ale czy też ultrapraktyczny? Dziesięć lat po premierze pierwszych tego typu komputerów wiemy już, że odpowiedź jest twierdząca.
Dekada ultrabooków
Minęły już czasy, kiedy komputery ważyły kilka albo i kilkanaście kilogramów, były nieporęczne, a przenoszenie ich z miejsca na miejsce kojarzyło się wyłącznie negatywnie. To znaczy: pewnie, wciąż da się kupić takie maszyny, ale w wielu przypadkach nie ma to najmniejszego sensu, ponieważ ważący zaledwie kilogram ultrabook może zaoferować równie wysoką wydajność. Oczywiście mówimy tu o zwykłych zastosowaniach domowych, o rozrywce albo też o biznesie.
No właśnie: dla kogo w ogóle powstały takie laptopy? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie trzeba by się cofnąć o dekadę – do roku 2011, kiedy to po raz pierwszy usłyszeliśmy o „ultrabooku”. Nazwy tej użył Intel, podając przy tym konkretną listę cech, jakie musi spełnić przenośny komputer, by sobie na nią zasłużyć. Można było na niej znaleźć maksymalną wagę (1,6 kilograma), maksymalną grubość (21 mm) czy długi czas działania (co najmniej 5 godzin), ale też atrakcyjną stylistykę oraz – przede wszystkim – wysoką wydajność zapewnianą (a jakże!) przez procesory Intela.
Odpowiedź nasuwa się więc sama: ultrabook jest w zamyśle laptopem kierowanym do osób, którym zależy na wydajności i mobilności. Dla tych, którzy chcą cieszyć się wysokiej jakości doświadczeniem niezależnie od tego, gdzie się znajdują. I większego znaczenia nie ma już nawet budżet, bo na przykład taki Acer Swift 3 kosztuje mniej niż 3000 złotych.
Ultrabook, czyli kilogramowy komputer nie tylko dla biznesmena
Oczywiście dziś już ta specyfikacja nie obowiązuje, a mianem ultrabooków (pomimo tego, że jest to zastrzeżona nazwa) określa się po prostu ultramobilne laptopy o ponadprzeciętnych możliwościach. Zresztą dziwną byłaby sytuacja, w której wciąż odnosilibyśmy się do charakterystyki sprzed dekady, bo w świecie technologii to cała era. Nikogo wszak nie dziwią dziś laptopy ważące kilogram, mające mniej niż 20 mm grubości i działające kilkanaście godzin od ładowania do ładowania.
Kto może potrzebować sprzętu, który prezentuje się nienagannie, działa wydajnie i nie odmawia posłuszeństwa nawet gdy przez wiele godzin pozostaje z dala od gniazdka elektrycznego? Przedsiębiorcy i tak zwani mobilni profesjonaliści, rzecz jasna. To osoby, dla których laptop jest narzędziem pracy, ale też wizytówką. To wreszcie osoby, które nie mogą sobie pozwolić na to, by komputer w najmniej odpowiednim momencie zrezygnował z dalszej współpracy.
Jednak ultrabooki dziś równie dobrze sprawdzają się w rękach zwykłych użytkowników. Tak wysoka jakość i ultramobilność staje się dostępna dla coraz większej grupy osób. Jak zauważa Michał Senkowski, Product Manager w Acer, „zaprojektowany na platformie Intel Evo Swift 5 jest przykładem niezwykle lekkiego ultrabooka – waży zaledwie 1 kg, mimo tej niewielkiej wagi cechują go bardzo dobre i wydajne podzespoły, które sprawdzą się w pracy biurowej, jak i w domu. Co więcej, pokryty jest antybakteryjną powłoką w postaci jonów srebra”.
Ultrabook to sprzęt dla wymagających, a największe wymagania mają twórcy i gracze
Niektórych wciąż bawi określenie „laptop gamingowy”. Zupełnie niesłusznie. Taki sprzęt istnieje i ma się dobrze, a jego użytkownicy nie mają powodów, by się wstydzić albo narzekać – czy to na wydajność, czy też ergonomię. Miniaturyzacja podzespołów i wzrost efektywności układów chłodzenia – to razem sprawia, że osiągalne są już dzisiaj nawet gamingowe… ultrabooki.
„Coraz więcej osób korzysta z gamingowych ultrabooków, wśród nich są nie tylko gracze, którym zależy na tym, aby mieć dostęp do ulubionych tytułów w każdym miejscu, ale również te osoby, które pracują kreatywnie i które potrzebują wydajnego sprzętu do obróbki zdjęć czy renderowania dużych plików – mówi Michał Senkowski z firmy Acer. – Bardzo dobrym przykładem takiego urządzenia jest wykonany z aluminium Predator Triton 300 SE, który ma zaledwie 17,9 mm grubości i jest gotowy sprostać wymagającym projektom kreatywnym”.
Gadka gadką, ale spójrzmy na konkrety. Wspomniany wyżej laptop waży niewiele więcej niż 1,5 kilograma i ma niespełna 18 milimetrów grubości. Tymczasem w jego wnętrzu znajduje się procesor Intel Core i7 11. generacji, karta graficzna GeForce RTX 3060 i 16 GB pamięci RAM, a więc podzespoły, które poradzą sobie praktycznie z każdym współczesnym tytułem. Gamingowe ultrabooki wyróżniają się też nietypowym jak na tego typu sprzęt designem – znacznie bardziej subtelnym.
Chcę kupić ultrabooka – czym się kierować?
Przy wyborze ultrabooka należy się kierować tym samym, co przy zakupie klasycznego laptopa. Wszystko sprowadza się tak naprawdę do tego, do czego potrzebujemy takiego komputera.
I tak na przykład biznesowy ultrabook powinien być jak najlżejszy i najsmuklejszy, a do tego działać jak najdłużej między ładowaniami i mieć solidną, metalową obudowę. Warto też rzucić okiem na zastosowane rozwiązania zabezpieczające (na przykład czytnik linii papilarnych do logowania).
Multimedialny ultrabook do domu powinien mieć nieco większy, na przykład 14- albo 15-calowy wyświetlacz Full HD. Waga i grubość mogą być minimalnie większe, a czas działania odrobinę krótszy. Wydajność zaś musi być dostosowana do tego, co zamierzamy robić – czy będzie to przeglądanie Internetu, nauka czy oglądanie filmów i zdjęć, albo też granie…
No właśnie – ultrabook gamingowy to kategoria sprzętu o najlepszych podzespołach. Powinien być wyposażony w wielordzeniowy procesor Intel Core (od i5 w górę), mocną grafikę (z rodziny GeForce 20 lub 30) i sporą ilość pamięci RAM. Przyda się też pojemniejszy dysk, najlepiej SSD o pojemności 0,5 albo 1 TB.
To oczywiście tylko króciutkie wprowadzenie, bo ilu użytkowników, tyle zestawów potrzeb. Na szczęście wybór ultrabooków na rynku jest na tyle duży, że każdemu z tych zestawów da się sprostać.
Artykuł powstał we współpracy z Acer Polska, WEC Communication.
Komentarze
15Na pytanie "dla kogo" odpowiem "dla wszystkich, którzy chcą mieć w miarę wydajny komputer o atrakcyjnej stylistyce i dobrej jakości wykonania". Sam używam takich komputerów prywatnie od 10 lat. Oczywiście w pracy mam bardzo wydajną stację roboczą, wyspecjalizowaną do moich potrzeb, ale w domu, do tabelek w excelu, komentowania benchmarka, oglądania netflixa i youtuba, dlaczego miałbym potrzebować czegoś więcej? Dobra jakość, wystarczająca wydajność i wysoka mobilność.
Pod moim komentarzem znalazło się kilku malkontentów że drogie i niewydajne, powiem wam tyle: nie każdy chce kupić Lenovo Legiona który za 4000zł ma bóg wie jaki procesor, ale za to wygina się na wszystkie strony bo jest cały z plastiku, ma akumulator na 15min (gdy wykorzysta się moc tego procesora), chłodzenie takie żeby wytrzymał te 15min na akumulatorze i pozostałe komponenty o co najwyżej średniej wydajności... Każdy wybiera jak chce :)
jjey2xxs9c
moc grafiki Do 90 W w tetrisa pogramy
i za wszystko jedyne 7k PLN :P
żart jakiś
1. Ta w której chciałbym grac w gry na komputerze - Ipad + jakis mocny komputer (nie ultrabook) - raz ze nie placilbym za dopisek ultra z kiepskim chlodzeniem ktore nie dawaloby rady schodzic sprzetu w duzym obciazeniu
2. Ta w której nie miałbym zamiaru grać a potrzebowałbym komputera do takiego everyday use - Mac z M1.
I nie oceńcie mnie źle że fanboy appla czy coś. Ale widząc ten burdel jaki jest w laptopach i zachwalanie po materiałach promocyjnych jak ten wyżej jakie to super komputery i co ino a potem okazuje sie ze grzeje sie albo dziala jak padaka bo dysk SSD owszem ale o parametrach tak kiepskich ze pewnie lepszy talerz by szybszy byl - dochodze do wniosku, ze wolalbym kupic maca i miec z glowy to czy bedzie zamulal czy nie.