Do kin właśnie tafiło „Wcielenie” Jamesa Wana. Tym razem twórca tak rozpoznawalnych franczyz jak „Obecność” i „Naznaczony” puszcza oko do fanów kina B i zapomnianego już dziś gatunku Giallo. Czy najnowsze dzieło reżysera zaspokoi apetyt horroromaniaków?
Od najmłodszych lat oswajamy uczucie strachu. Kto będąc dzieckiem nie oglądał Scooby Doo, Rodziny Adamsów czy Gęsiej Skórki niechaj pierwszy rzuci kamień. Z wiekiem nasza tolerancja na to uczucie staje się coraz silniejsza u niektórych osób, dlatego właśnie sięgamy po takie filmy jak „Egzorcysta” lub „Halloween Kill” – którego zwiastun możecie zobaczyć na YouTube. Czy „Wcielenie” jest filmem, który zaspokoi apetyt horroromaniaków? Tego dowiecie się z poniższej recenzji
Reżyser o stu twarzach w starciu z Giallo
Jamesa Wana nie trzeba raczej nikomu przedstawiać. Twórca największych horrorowych franczyz ostatnich czasów takich jak choćby „Obecność”,„Naznaczony” czy „Piła” postanowił teraz oddać hołd kinu lat siedemdziesiątych, a dokładnie podgatunkowi kina grozy o nazwie Giallo. Filmy te były popularne, głównie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.
Gatunek ten narodził się we Włoszech, gdzie mianem Giallo określano krwawe kryminały wzorowane po części na tanich powieściach sensacyjnych. Głównym znakiem rozpoznawczym Giallo są często maski, płaszcz i czarne rękawiczki noszone przez mordercę.
Za pierwszy film Giallo uważa się „La ragazza che sapeva troppo Mario Bavy”. Nurtem tym zajmowali się też tacy twórcy jak Dario Argento (Profondo Rosso), Lucio Fulci (Non si sevizia un paperino), Lamberto Bava (Morirai a mezzanote) czy Michele Soavi (Deliria).
Ze względu na bardzo brutalne sceny (wręcz gore) ten gatunek był długo zakazany w innych krajach. Po pewnym czasie wręcz wymarł, gdyż zastąpił go jego amerykański następca, czyli Slasher.
Patrząc oczami mordercy
Madison Mitchell (Annabelle Wallis) nie ma łatwego życia – jej mąż jest brutalnym alkoholikiem. W dodatku nasza bohaterka, będąc w ciąży, musi dbać nie tylko o siebie, ale także o jej nienarodzone dziecko. Pewnej nocy ktoś włamuje się do mieszkania Madison i morduje jej męża. Brutalnie obchodzi się też z kobietą, która, rzucona na podłogę, traci dziecko.
Nasza główna bohaterka musi więc teraz zmierzyć się z traumą po tamtych, strasznych dla niej wydarzeniach. Na domiar złego dziewczyna zaczyna mieć dziwne wizje - podczas snu jest świadkiem krwawych morderstw, dokonywanych przez koszmarną postać, która ewidentnie ma coś wspólnego z jej przeszłością.
Wizje te zdarzają się z coraz większą częstotliwością. Jak się też okazuje, pokrywają się one z rzeczywistością – ktoś lub coś morduje osoby, które podczas snu widzi Madison. W dodatku morderca zaczyna komunikować się z główną bohaterką – za pomocą ...urządzeń elektrycznych takich jak radio.
Rodzą się więc pytania – co z tym wszystkim wspólnego ma główna bohaterka? Dlaczego ktoś morduje były personel medyczny oddziału, na którym leżała kiedyś Madison? Kim jest przerażająca postać, która kontaktuje z naszą bohaterką? Jakim cudem może porozumiewać się za pomocą radia, lamp i innych urządzeń? Odpowiedz na wszelkie pytania znajdziecie podczas seansu w kinie.
Seans niczym z wypożyczalni kaset wideo
Co ciekawe, cała stylistyka Wcielenia wzorowana jest na latach świetności wypożyczalni kaset video. Elektroniczna muzyka pojawiająca się w filmie przypomina główne motywy muzyczne z takich kultowych dzieł jak Halloween II czy Koszmar z ulicy Wiązów. Para głównych policjantów prowadzących całe śledztwo budzi skojarzenia ze znanymi policyjnymi duetami takimi jak choćby Martin Riggs i Roger Murtaugh z Zabójczej Broni.
Tego typu smaczków i odwołań w filmie Wcielenie jest zresztą całe mnóstwo. I uwierzcie, kompletnie nie mam tego za złe reżyserowi. Wręcz przeciwnie. Te drobne mrugnięcia okiem do widza sprawiają, że wracamy w pamięci do lat młodości. Wan wrzucił do swojego seansu ostre sceny gore, body horror i typowy styl lat 80. Jeśli więc swoją przygodę z kinem grozy zaczynaliście od kiczowatych produkcji doby VHS to tu będziecie się czuć jak w domu.
Sam na seansie bawiłem się znakomicie – tona absurdu i wylanej krwi jest tak duża, że nie można się nudzić. Wiem, że ten horror nie jest filmem dla każdego – fani jump scare’ów (gdy ktoś lub coś nagle wyskakuje np. z szafy) będą zawiedzeni. To film dla kogoś kto jak James Wan wychował się na krwawych filmach lat osiemdziesiątych, kogoś kto kibicował Jasonowi w Piątku Trzynastego, jedną ręką obejmując dziewczynę a drugą popijając Polo Coctę. Czy warto się wybrać na ten film? Jeżeli lubicie takie kino zdecydowanie będziecie się dobrze bawić.
Ocena filmu Wcielenie:
- hołd oddany Giallo
- brutalne i krwawe sceny, które ogląda się z dużą dozą przyjemności
- muzyka, a szczególnie główny motyw przypominający legendarne motywy z horrowów lat 80-tych ubiegłego wieku
- ogromna fala nawiązań do kina doby VHS
- gra aktorska na średnim poziomie
- trochę zbyt chaotyczny scenariusz
Komentarze
11P.S. To gdzie mam rzucić tego kamienia?
Na pewno nowoczesne urządzenia maja jedną podstawową cechę, która przekonała mnie do zakupu takiej nagrywaki - wbudowany dysk twardy, na który można nagrać naprawde dużo treści a potem je kasować lub nagrać na płycie DVD/BD. Te lepsze mają wbudowany mały edytor, w który można wstępnie obrobić materiał zanim nagramy go na płytce DVD/BD.
No ale magii VHS-a juz niestety nie doświadczymy - starsi wiedzą o czym mówię, młodsi ... no cóż, szkoda, że nie możecie poczuć tego klimatu czasów wypożyczalni video i domowych seansów VHS, gdzie wypożyczało się odtwarzacz lub magnetowid na weekend.
Oddawaliśmy do wypożyczalni jeszcze gorący a następny klient juz czekał :)
A te rozpływające się z kopii na kopię kolory ...
A tak na poważnie, to zamiast powrotu VHS wolałbym VoD z naprawdę dużą i dobrze posortowaną biblioteką. Że gdybym miał fantazję zobaczyć o czym były nominacje do Oscara w kategorii dokument 20 lat temu, to żeby to się dało w minutę zorganizować.