Wildstar - chomiki w natarciu!
Obecnie na rynku MMORPG niesamowicie trudno jest się przebić, szczególnie produkcji z płatną subskrypcją. Wildstar ma jednak spore szanse na sukces.
nietuzinkowy humor, ścieżki rozwoju dodają niespotykaną głębie rozgrywce, sensowny system rozwoju postaci, interesująca oprawa, dobrze przemyślany system lochów, ostro wciąga
Minusydo rewolucji jeszcze trochę brakuje, osobliwy klimat ma tyle samo zwolenników co i przeciwników, misje początkowe potrafią ostro wynudzić, raczej tylko dla znawców i fanów MMORPG, drobne problemy techniczne
No dobra z tymi chomikami to trochę przesadziłem, ale każdy, kto choć raz spróbuje swoich sił w Wildstar zapewne dostrzeże, że ta analogia nie do końca jest żartem. Gra została stworzona w lekko prześmiewczej konwencji, a humor jest tutaj integralną częścią zabawy. W zasadzie jest on nieodłączną częścią naszej przygody oraz stanowi ciekawy dodatek do fabuły. Autorzy dołożyli wszelkich starań, aby kolejne misje, które jak zwykle w tego typu produkcjach stają się monotonne zawierały jak najwięcej elementów humorystycznych. Trzeba przyznać, że to im się udało i w trakcie naszej przygody niejednokrotnie uśmiechniemy się do monitora. Pod warunkiem oczywiście, że taki sposób narracji nam odpowiada. W pewnym sensie jest to zarówno największa zaleta jak i wada Wildstar. Gracze podzielili się na dwa obozy – jedni z przyjemnością przyjmują lekko prześmiewczą konwencję gry, a drudzy już na starcie z tego powodu ją skreślają. Moim zdaniem nieco niesłusznie.
Chomiki podbijają świat
Przygodę rozpoczynamy standardowo, od stworzenia naszego bohatera. Już w tym momencie trudno się nie uśmiać. Dostępne rasy nie licząc ludzi wyglądają dość oryginalnie i w zależności od wybranej kombinacji prezentują się niczym krzyżówka Kubusia Puchatka z chomikiem domowym. Zostawiając na chwilę humorystyczne podejście do tematu Wildstar oferuje raczej standardowy zestaw opcji jeśli chodzi o dopasowanie wyglądu bohatera do naszych upodobań. Zaczynamy od wybrania frakcji – Exile lub Dominion. Różnica jest tutaj zasadnicza, bo ci pierwsi szukają nowego świata, na którym mogliby się osiedlić, a drudzy zwyczajnie uważają, że planeta Nexus jest im podległa. Konflikt mamy więc gotowy. Kolejnym etapem tworzenia bohatera jest wybranie klasy postaci. Tutaj raczej standardowo, sześć klas, podzielonych na trzy grupy – walczących w zwarciu, walczących na dystans oraz wsparcie.
Ciekawostką jest fakt, że każda z nich może być rozwijana na dwa sposoby, coś w rodzaju subklasy z innych gier tego typu. Różnica polega na tym, że tutaj nie musimy wybierać, którą będziemy rozwijać, bo po prostu nie wykluczają się one wzajemnie. Idąc dalej dochodzimy do najciekawszego momentu tworzenia naszego bohatera – decyzji odnośnie naszej roli w grze. Do wyboru są cztery: Żołnierz, Naukowiec, Odkrywca oraz Osadnik. Nie muszę chyba pisać, że ta decyzja jest kluczowa dla dalszej zabawy. Każda ścieżka ma zupełnie inne zadania i cel generalny w grze. Dla przykładu wybierając Osadnika będziemy rozbudowywać konkretne osady, ulepszać budynki i fortyfikacje, odblokowywać różnego rodzaju funkcje społeczne np. banki czy „dom aukcyjny” oraz wiele innych. Moim zdaniem jest to zdecydowanie najmocniejszy punkt Wildstar i prawdziwy powiew świeżości w gatunku MMORPG.
Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że początek zabawy podobnie jak w praktycznie wszystkich grach tego typu jest nieco nudny. Zadania, które przyjdzie nam wykonać sprowadzają się zazwyczaj do standardowego schematu – przynieś, zanieś, pozabijaj. Z drugiej strony raczej trudno w tym aspekcie wymyśleć coś nowego. Swoją drogą samouczek, który został zaszyty w pierwszych misjach jest raczej najsłabszym elementem gry. Wygląda raczej na zbiór losowych komunikatów niż rzeczowa instrukcja mająca wyjaśnić nam reguły panujące na planecie Nexus. Dlatego też jestem zdania, że wielu początkujących graczy zwyczajnie zniechęci się do Wildstar w trakcie pierwszych kilku godzin zabawy. Trochę szkoda, że autorzy nie przyłożyli się bardziej do tego elementu.
Armia chomików silniejsza od wilka
Walka jest bardzo ciekawym aspektem gry. Nie ma tutaj automatycznego namierzania celu, o wszystkim decyduje nasz refleks i taktyka. Każda zdolność ma określony zasięg, który jest wyświetlany w postaci odpowiedniego znacznika na ziemi. Ma to szczególnie znaczenie w przypadku umiejętności, które nie mają natychmiastowego skutku. Do tego autorzy udostępnili nam funkcję uników, którymi możemy dowolnie dysponować. Dzięki temu walka oprócz standardowego taktycznego elementu zawiera również zręcznościowy. W praktyce sprawdza się to doskonale i co ważniejsze dostarcza wiele frajdy. Nie jest to oczywiście jakieś przełomowe rozwiązanie, wcześniej podobny schemat został zaimplementowany w Tera i kilku innych produkcjach tego typu. Ale czy jest coś złego w kopiowaniu sprawdzonych rozwiązań?
Nieodłącznym elementem każdego MMORPG są lochy lub jak lubią je nazywać fani gatunku – instancje. Wildstar podchodzi do tego tematu podobnie jak World of Warcraft tyle, że ten ostatni jest w porównaniu do opisywanego tytułu dziecinnie prosty. Tutaj każdy błąd w zasadzie oznacza śmierć i to nie tylko naszą, ale całej grupy. Idealnie zgranie i współpraca to jedyna droga do sukcesu. I tutaj ponownie pojawia się mały zgrzyt, o którym wspomniałem wcześniej. Stopień trudności jest na tyle wysoki, że grupa złożona z losowych graczy, którzy nie wiedzą co ich czeka zostanie praktycznie zmieciona z powierzchni przez pierwszego lepszego bossa. To oczywiście może zniechęcić wielu początkujących. Z drugiej strony dostęp do instancji otrzymuje dopiero po osiągnięciu 20 poziomu doświadczenia. Po tylu godzinach spędzonych z grą powinniśmy już przynajmniej częściowo znać brutalne reguły panujące na planecie Nexus.
Chomiki, które można podziwiać
Oprawa Wildstar ma swój bardzo specyficzny klimat i zapewne znajdzie tyle samo zwolenników co i przeciwników. Mi osobiście taki komiksowy styl bardzo odpowiada, ale też rozumiem osoby, które preferują nieco realistyczniejsze podejście do tematu. Otoczenie jest umiarkowanie bogate w detale, a modele postaci nie grzeszą ilością wielokątów. Nie widzę w tym jednak niczego złego, taki urok gier z gatunku MMORPG – podstawą jest optymalizacja. Nic tak nie frustruje jak „klatkowanie” animacji w trakcie potyczki z bossem, nie wspominając już o raidach. Pod tym względem Wildstar budzi mieszane uczucia. Przez większą część mojej zabawy z grą na liczniku widziałem coś pomiędzy 40, a 70 kl/s. Bywały jednak miejsca, gdzie następował ostry spadek do powiedzmy 15 fpsów, co oczywiście negatywnie odbijało się na rozgrywce. Warto jednak w tym miejscu wspomnieć, że gra udostępnia dość rozbudowane opcje graficzne, dzięki czemu zabawa powinna być możliwa nawet na słabszych konfiguracjach.
Oprawa dźwiękowa nie budzi większych zastrzeżeń. Muzyka, która nam towarzyszy w trakcie zabawy nie irytuje ucha nawet w trakcie dłuższej sesji z grą. Nie są to jakieś szczególnie pobudzające motywy, ale idealnie pasują do świata, jaki nas otacza. Podobnie wypadają efekty dźwiękowe, które świetnie komponują się z akcją na ekranie. Nie wszystko jednak wyszło idealnie. W trakcie mojej zabawy natrafiłem na liczne drobne błędy graficzne jak np. przenikanie tekstur czy ich kompletny brak w jednej z lokacji. Dodatkowo zdarzyło mi się raz utknąć w przejściu. Na całe szczęście autorzy przewidzieli taką możliwość i dodali opcję, której jedynym celem jest wyciąganie graczy z kłopotliwych sytuacji.
Dobrze jest być chomikiem
Wildstar nie zawodzi. Po sporym rozczarowaniu jakim było dla mnie Elder Scrolls Online dostałem tutaj dokładnie to, co obiecywali twórcy gry. Solidne MMORPG z kilkoma świeżymi pomysłami bez jakiś specjalnych udziwnień czy też większych błędów. Nie jest to tytuł dla wszystkich, został stworzony raczej z myślą o osobach, które już mają pewne doświadczenie w podobnych produkcjach. Dodatkowo Wildstar jest grą z abonamentem, podobnie jak World of Warcraft czy wspominane wyżej ESO. Trudno obecnie jednoznacznie wyrokować czy tytuł ten odniesie sukces czy podzieli losy takiego choćby Star Wars The Old Republic. Potencjał jest, a o reszcie zdecydują portfele graczy. Mi się podoba, choć do ideału czy wieszczonej przez prasę rewolucji to jednak trochę Wildstar brakuje.
Moja ocena: | |
Grafika: | zadowalający |
Dźwięk: | zadowalający |
Grywalność: | zadowalający |
Ogólna ocena: | |
Sugerowana cena w dniu publikacji testu: ok. 120 zł | |
Okiem starego zgREDa Barona |
Komentarze
14Podsumowujac: pogram te darowane 7 dni z przyjemnoscia i na tym sie przygoda z Wildstar zakonczy :)