Jakość dźwięku
Słuchawki Xiaomi Mi Headphones 2 gen. testowałem głównie w połączeniu ze wzmacniaczem słuchawkowym Nuprime uDSD, który pozwalał w pełni ocenić ich jakość. Dodatkowe odsłuchy przeprowadzałem również na smartfonach Apple iPhone SE (wyjście 3,5 mm) i Xiaomi Mi Mix 2 (przejściówka z USB typu C na 3,5 mm).
Muzykę odtwarzałem tylko z plików skompresowanych bezstratnie lub nieskompresowanych (DSF/DSD256 11289600 Hz, FLAC 24-bit głównie 192000-352800 Hz, WAVE). Do odtwarzania używałem programu VOX dla systemu macOS.
Przed testem wykonałem tzw. „wygrzewanie” słuchawek. Odtwarzałem na nich muzykę oraz różnego rodzaju pliki dźwiękowe z szerokim zakresem częstotliwości, przy wysokiej głośności, przez ponad 170 godzin.
Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że „wygrzewanie” traktowane jest przez wiele osób jako mit na równi z pegazami, jednorożcami i szczerymi sprzedawcami w komisach samochodowych, ale jak się okazało wygrzewanie było w ich przypadku skuteczne i konieczne, gdyż…
Pierwsze wrażenia były dość przeciętne
Odsłuchy jakie wykonywałem na testowanych słuchawkach przez pierwsze kilkadziesiąt godzin sprawiły, że miałem ochotę je schować z powrotem do opakowania i zamknąć gdzieś na dnie szafy.
Zanim przetworniki rozruszały się na dobre, uwalniając się z fabrycznych napięć Xiaomi Mi Headphones 2 grały zdecydowanie poniżej oczekiwań. Miałem okazję używać przez pewien czas ich pierwszej wersji (która była już używana przez kilkaset godzin i muszę przyznać, że na początku dźwięk z drugiej generacji mi się po prostu nie spodobał.
Na początku słuchawki grały zbyt ostro i szorstko jak na mój gust. Tony niskie nie schodziły zbyt głęboko, a wysokie częstotliwości były nieprzyjemne i często kłujące.
… ale sytuacja zaczęła się zmieniać
Po stukilkudziesięciu godzinach grania przy wysokiej głośności słychać było już dużą poprawę, głównie w dolnym i górnym zakresie częstotliwości.
Zacznę od dołu. Tony niskie zaczęły stopniowo schodzić niżej i wybrzmiewać dłużej. Zyskały miękkość i dawały o wiele większą frajdę niż na początku. Stały się po prostu bardziej eleganckie - takie jakich oczekiwałem od słuchawek nausznych.
Najlepszą jakość i dynamikę uzyskiwałem w połączeniu ze wzmacniaczem słuchawkowym Nuprime uDSD. Częstotliwości basowe miały dość ciekawą charakterystykę - były zaskakująco odporne na deformacje przy wysokiej głośności.
Wraz z podkręcaniem skali zarówno tony średnie, jak i wysokie zwiększały swoją moc bardziej niż basy. Praktyka była więc taka, że przy niskiej lub średniej głośności niskie tony dominowały, ale przy wyższej ustępowały pola przede wszystkim sopranom.
Czy to źle? Moim zdaniem nie, bo po podkręceniu głośności nie następowała deformacja basów. Ich moc rosła nieco wolniej, ale za to utrzymywały swoją całkiem wysoką jakość.
Do około 60% skali głośności na wzmacniaczu Nuprime uDSD słuchawki Xiaomi Mi Headphones 2 grały bardzo ciepło i były dość ciemne. Powyżej tego zakresu ich brzmienie zaczynało się ochładzać.
Przy 75% i powyżej stawało się już znacznie jaśniejsze i nieco bardziej metaliczne, a zasługa (lub wina, bo nie dla każdego będzie to plus) leży po stronie sopranów, które zdecydowanie wysuwają się na pierwszy plan.
Średnica też zyskuje moc i wyrazistość dopiero przy wysokiej głośności, ale w całym brzmieniu gra raczej rolę trzecioplanową. Jest dość metaliczna i nieco pudełkowata - trochę jakbyśmy słuchali jej w bardzo małym pomieszczeniu (czegoś w stylu skrytki na miotły ;) ). Mnie takie brzmienie nie przekonuje.
Słuchawki grają blisko uszu. Nie jest to wrażenie klaustrofobiczne, ale zdecydowanie przydałaby się im spora porcja dodatkowego powietrza / przestrzeni. Wielu modelom słuchawek nausznych różnych producentów brakuje przestrzeni, więc w zasadzie nie jest to nic nietypowego. Scena nie jest zbyt szeroka, ale za to dość głęboka.
Słuchawki mają spory potencjał, ale zdecydowanie najlepszą dynamikę, czystość, rozdzielczość i ogólną przyjemność ze słuchania uzyskiwałem na wzmacniaczu słuchawkowym. W połączeniu ze smartfonami dynamika i szczegółowość słyszalnie spadały (były co najwyżej przeciętne).
Nie ma problemu z „napędzeniem” Mi Headphones 2 - właściwie z każdym smartfonem będą grały wystarczająco głośno, ale z całą pewnością nie można oczekiwać równie dobrej jakości jak na wzmacniaczu.
Tony wysokie do około 60% głośności na Nuprime uDSD brzmiały bardzo dobrze. Były dość chłodne, ale wciąż przyjemne, nie za mocne i dobrze kontrolowane. Powyżej tego zaczynały mocno wysuwać się na prowadzenie. Przy 70-75% w wielu utworach bywały już zbyt ostre i kłujące, oraz znacznie gorzej kontrolowane. Dłuższego słuchania z taką głośnością jednak nie polecam, bo może się to wiązać z uszkodzeniem słuchu. Powyżej tej granicy słuchawki zachowywały się już dość nieprzewidywalnie w szerokim zakresie tonów wysokich i cześciowo również średnich). Tylko basy pozostawały niewzruszone.
W dodatku lepiej by smartfon lub wzmacniacz grał dość ciepło lub przynajmniej neutralnie. Podłączenie do źródła/transportu o chłodnym charakterze jeszcze bardziej pogłębi ostrość tonów wysokich w tych słuchawkach. Wtedy głośne słuchanie jest nieprzyjemne praktycznie w każdym gatunku muzycznym.
Jamieson Trotter with Terry Trotter - Christmas Time Is Here
Dobrze, że trafiłem na ten utwór, bo okazało się, że jest on wprost idealny do tych słuchawek. Słuchanie go przy głośności średniej a nawet wysokiej było bardzo przyjemne. Separacja dźwięków / instrumentów była dobra jak na słuchawki nauszne za około 300 zł. Dynamika nie pozostawiała wiele do życzenia, tony niskie nie raziły zbyt dużą mocą, ale były miękkie i eleganckie. W zakresie tonów średnich i wysokich czułem pewien niedosyt jeśli chodzi o szczegółowość. Ogólnie jednak dźwięk był głęboki, żywy i dość jasny, co w połączeniu z optymizmem bijącym z tego utworu dawało znakomite efekty. Przy najwyższych głośnościach soprany kłuły w uszy.
The Midnight - Days of Thunder
Świetny, szybki utwór w stylu synthwave / retrosynth dla fanów ścieżek dźwiękowych z filmów lat 80’tych. Tak powinna brzmieć jazda w deszczu nocą po nadmorskiej promenadzie, pod palmami, w Lamborghini Countach, ze światłami miejskich neonów w tle. Klasycznie dla tego nurtu nie oferuje zbyt miękkich i głębokich basów, lecz dominują tutaj tony średnie i wysokie (z cyfrowym, laserowym posmakiem). Z tego powodu spodziewałem się, że będzie zbyt ostry przy wyższej głośności, ale ku mojemu zaskoczeniu wrażenia były bardzo pozytywne. Co prawda kulała trochę rozdzielczość i separacja dźwięków, a pośrednio czystość brzmienia, ale ten utwór daje mnóstwo energii nawet gdy nie brzmi idealnie.
ill-esha - Crossroads (Buku Remix)
W tym utworze wyróżniał się mocny, miękki, głęboki bas. Nawet wokal w okolicach połowy głośności (a nawet wyżej) był bardzo przyjemny, czysty i zrozumiały. Co prawda w okolicach 70% skali basy już zaczynały go przytłaczać, ale wciąż słuchało się całkiem komfortowo. Sopranom oraz górnemu zakresowi tonów średnich brakowało trochę czystości i separacji (niektóre dźwięki zaczynały się zlewać). Ogólne wrażenia były jednak pozytywne.
Wolfen Technologies - River Magic
Kolejny elektroniczny utwór i kolejne pozytywne wrażenia. Miękkie, eleganckie, gładkie i dość mocne tony niskie, które nie deformowały się nawet przy wysokiej głośności. Wyróżniały się też czyste, wyraźne i dobrze kontrolowane soprany, które nie kłuły i nie iskrzyły nawet przy szczycie skali głośności. Tylko średnica była mizerna - trochę zbyt metaliczna i grająca zbyt blisko ucha. Na szczęście nie była w stanie zepsuć przyjemności ze słuchania.
Simply Red - Holding Back The Years (2008 Remaster)
Spokojny utwór z którym słuchawki Xiaomi radziły sobie w miarę dobrze, choć z pewnymi zastrzeżeniami. Do dolnych częstotliwości nie mam właściwie żadnych zarzutów - długo wybrzmiewająca, miękka linia basowa, atrakcyjna przy szerokim zakresie głośności. Do tego jeszcze lekki pogłos w utworze, który dodawał mu wrażenie przestrzeni - to na plus. Na minus dość słaba szczegółowość w zakresie tonów średnich i wysokich, a do tego zbyt ostry, nieco chropowaty i niezbyt przyjemny wokal przy wysokiej głośności.
Iron Maiden - Out Of The Silent Planet
Brave New World to jeden z moich ulubionych albumów. Relatywnie stary, nagrywany w czasach, gdy jakość jeszcze nie była idealna, ale za to charakter i energia są nieporównywalnie lepsze od większości współczesnych „arcydzieł”. Nie będę wspominał tutaj wiele o rozdzielczości i szczegółowości, bo po prostu samo nagranie na to nie pozwala. Wyróżnię tylko pudełkowatą, plastikową perkusję i nieco zbyt chropowaty wokal. Utwór ten (mimo, że imponujący) nie brzmi dobrze na słuchawkach Xiaomi Mi Headphones 2.
Behemoth - Blow Your Trumpets Gabriel
Akceptowalna dynamika, ale słaba separacja dźwięków (gitara, talerze i wokal miejscami zlewają się) i właściwie to by było na tyle - tego utworu nie da się przyjemnie słuchać na testowanych słuchawkach.
Na szczęście nie wszystkie „metalowe” utwory brzmią tak źle. Przykładowo Cradle of Filth - Frost On Her Pillow brzmi znacznie czyściej, z lepszą separacją i znacznie wyraźniejszym wokalem. Jeszcze lepiej gra Metallica - Moth Into Flame lub Confusion.
Podsumowanie
Xiaomi Mi Headphones 2. generacji to przenośne, składane słuchawki nauszne, przeznaczone głównie do smartfonów i odtwarzaczy przenośnych. Mają solidny, odłączany przewód z mikrofonem i kontrolerem, są całkiem dobrze wykonane (głównie metal i miękka syntetyczna skóra), wyglądają w miarę atrakcyjnie, a do zestawu dodano przydatny, sztywny pokrowiec ochronny.
Ogólne wrażenia z ich użytkowania są pozytywne, ale mają też kilka denerwujących wad.
Po pierwsze pomimo miękkich poduszek mocny nacisk pałąka sprawia, że słuchawki szybko zaczynają męczyć uszy. To zdecydowanie największy mankament. Producent niestety nie dołączył do zestawu padów wokółusznych - wielka szkoda, bo miałyby one wpływ zarówno na wygodę, jak i częściowo na charakterystykę brzmienia. Po drugie rozgałęzienie przewodu umieszczone jest nieco zbyt wysoko (blisko szyi), co niektórym osobom może przeszkadzać.
Jeśli miałbym podsumować ogólne wrażenia z różnych gatunków muzycznych, to słuchawki zdecydowanie najlepiej spisują się w różnorakiej elektronice, jazzie, popie i ewentualnie bardzo lekkiej muzyce gitarowej. Moim zdaniem nie nadają się raczej do ciężkiej muzyki gitarowej i utworów bardzo gęsto nasyconych dźwiękami (dokucza dość słaba separacja - instrumenty potrafią się zlewać). Oferują brzmienie w kształcie litery „V”, grają blisko ucha i trochę brakuje im przestrzeni.
Słuchawki nowe, wyjęte tuż z opakowania mogą grać nieprzyjemnie, ale w miarę używania tracą część metalicznej ostrości w górze pasma i zyskują bardziej miękkie, gładsze tony niskie. Mityczne „wygrzewanie” w tym przypadku po prostu się sprawdza. Po około 100-150 godzinach grania powinny brzmieć lepiej.
Słuchawki Xiaomi Mi Headphones 2 kupiłem w jednym z chińskich sklepów. Ich standardowa cena to około 300 zł, ale można trafić na okazje, promocje i kody rabatowe, które mogą znacząco obniżyć ten koszt.
Czy za około 300 zł są to słuchawki godne polecenia?
Szczerze… mam mieszane uczucia. Ogólnie jest to niezły sprzęt, ale moim zdaniem pady wokółuszne są tutaj absolutnie konieczne. Poza tym za 300 zł można mieć słuchawki, które brzmią lepiej od tych Xiaomi. Nawet niektóre Superlux'y za około 130 zł po wymianie padów na skórzane mogą grać lepiej i być o niebo wygodniejsze.
Finalna decyzja należy do Was. :)
Ocena końcowa:
- Solidna, metalowa konstrukcja
- Odłączany, wymienny przewód
- Przewód ma solidny oplot i wciąż pozostaje giętki
- Wymienne poduszki (pady)
- „Pilot” w przewodzie
- Wbudowany mikrofon do rozmów telefonicznych
- Miękkie, mocne i odporne na zniekształcenia basy
- Dynamiczne brzmienie w kształcie litery „V”
- Dobra pasywna izolacja od zewnętrznych hałasów
- Wysoki poziom głośności
- Nieco zbyt duży nacisk pałąka męczy uszy
- Zbyt mała odległość od rozgałęzienia przewodu do słuchawek
- Matowy, czarny lakier jest niezbyt odporny na uderzenia (odpryski)
Komentarze
10Szkoda że nie można dostać oryginalnych padów i przewodu, pytałem się dystrybutora i nie ma szans, bardzo duże rozczarowanie.
Mimo wszystko jestem zadowolony z tych słuchawek. Używam je po 8h dziennie, w pracy na siłowni, czasami w podrózy. Design jest świetny.
Mam Pistony 1, 2 i kolejne generacje - najbardziej lubię Piston 1 pomimo, że ich brzmienie nie jest zbyt naturalne - więc Xaomi nie uważam, za coś złego - zwyczajnie Mi Headphones 1 i 2 nie są warte tej kasy jaką za nie chcą.