ZOOM.ME to więcej niż zwykła ramka do zdjęć. Można na nią wysyłać zdjęcia ze smartfona z dowolnego miejsca na świecie. Warunkiem jest dostęp do Wi-Fi lub 3G.
bardzo prosta, wręcz minimalistyczna obsługa „zumki”; prosta obsługa aplikacji mobilnej; nieskomplikowana konfiguracja; dobre kąty widzenia wyświetlacza; atrakcyjny, sprawnie działający interfejs; łączność Wi-Fi lub Wi-Fi + 3G; wbudowana bateria (przenoszenie włączonego urządzenia);
Minusyproblemy z działaniem aplikacji na niektórych smartfonach;
Kupując ZOOM.ME, czyli tak zwaną „zumkę” nie nabywamy jedynie sprzętu. W praktyce kupujemy 7-calowe okienko, które może dać drugiej osobie podgląd najciekawszych chwil w naszym codziennym życiu. Owszem, dziś prawie każdy nosi przy sobie smartfona, więc łatwo zadać sobie pytanie – po co mi ramka, skoro mogę komuś wysłać zdjęcie na Facebooka lub Twittera?
Kwestia jak najbardziej słuszna, ale trzeba pamiętać, że naprawdę duża grupa osób lubi gdy zdjęcia zdobią im mieszkanie. Tutaj zamiast trzymać fizyczne wydruki w zwykłych ramkach mamy całą kolekcję wyświetlającą się na jednym ekranie.
Obsługa? Praktycznie niepotrzebna.
Zumka będzie również świetnym prezentem pod choinkę dla osób mniej zaznajomionych z nowymi technologiami. Innymi słowy możemy ją sprezentować babci lub dziadkowi, postawić na stoliku lub półce, skonfigurować, a później już tylko wysyłać im zdjęcia zdalnie z każdego miejsca na świecie w którym mamy dostęp do internetu. Odbiorca nie musi robić nic oprócz podziwiania zdjęć. Pokaz slajdów rotuje automatycznie.
Oczywiście zdjęcia na zumkę nie dolatują za pomocą gołębia pocztowego. Sama zumka również musi mieć dostęp do sieci globalnej. Na szczęście pomysł Mateusza Kusznierewicza przewidział sytuację w której wspomniana wyżej babcia i dziadek nie mają w domu sieci Wi-Fi. Za 349 zł możemy kupić wersję 3G. W tym momencie kupujemy danej osobie kartę pre-paid i opłacamy ją z własnego konta. Jeśli mają dostęp do Wi-Fi, to kupujemy ZOOM.ME za 249 zł i nie musimy pamiętać o opłacaniu karty. Dla obdarowanego nie ma to żadnego znaczenia – wciąż jego jedynym zmartwieniem będzie oglądanie zdjęć. Fotki pojawiają się na zumce automatycznie chwilę po ich przesłaniu.
Bateria i wyświetlacz
Dane techniczne moim zdaniem nie mają tutaj wielkiego znaczenia. To nie jest tablet. Urządzenie ma przypominać tradycyjną ramkę do zdjęć i pracować ciągle na zasilaniu z sieci. Owszem, wewnątrz umieszczono małą baterię (1000 mAh), ale ma ona utrzymywać zumkę przy „życiu” jedynie przez krótki czas – np. w sytuacji, gdy zdejmujemy ZOOM.ME z półki i przenosimy na kilka minut na kanapę by pokazać komuś zdjęcia z bliskiej odległości.
Wyświetlacz ma 7 cali przekątnej i wykonany jest w technologii IPS LCD. Dzięki temu zapewnia on szerokie kąty widzenia (wymagane w sprzęcie tego typu) oraz naturalne kolory. Rozdzielczość 1024x600 px jest skromna, ale w praktyce nie przeszkadza. Zazwyczaj i tak patrzymy na zumkę z odległości 1,5-2 metrów, a na ręce bierzemy ją rzadko. Tak zwana „pikseloza” nas nie porazi. ;-)
Całość pracuje pod kontrolą systemu Android 4.2 z autorskim interfejsem w języku polskim. Jest on dość przejrzysty, atrakcyjny i prosty w obsłudze. Działa przy okazji płynnie, choć to akurat jest mało istotne, gdyż zumka 99% czasu spędzi wyświetlając w kółko pokaz zdjęć które trafiły na nią w ostatnim czasie.
Obudowa
ZOOM.ME ma kształt prostokątnej ramki foto o szerokości ok. 19,5 cm i wysokości ok 12,6 cm. Grubość właściwie się nie liczy, ale dla zainteresowanych podaję: 1,8 cm. Wyświetlacz w części frontowej przykryty jest taflą szkła. Odporność na zarysowania jest dość dobra, choć ma to drugorzędne znaczenie w sprzęcie, który ma stać na półce i zdobić pokój. ;)
Krawędzie boczne ramki są gładkie, białe, matowe i pozbawione jakichkolwiek przycisków lub portów. Można jednak ten fakt zmienić naciskając górną część tylnego panelu. Po jego rozsunięciu zyskamy dostęp do portu micro USB (połączenie z komputerem – zazwyczaj nie będziemy go używali), slotu kart microSD (możliwość dodania kolekcji zdjęć), małego przycisku „Reset” do przywracania ustawień fabrycznych oraz najważniejszego elementu, czyli numeru zumki. Jest on nieodzowny do poprawnej obsługi, gdyż będziemy musieli podać go każdej osobie która będzie uprawniona do wysyłania zdjęć na ZOOM.ME.
Świetny pomysł z zasilaniem
Tył jest czarny, matowy i przyjemny w dotyku. Oprócz przycisku włączania i blokady ekranu mamy też do dyspozycji dwa otwory służące do ładowania zumki. Dlaczego aż dwa? Pomysł polega na tym, by wtyczka od zasilacza stanowiła jednocześnie podpórkę dla obudowy. W jeden otwór wpinamy ją gdy ma stać poziomo, a w drugi, gdy ma stać pionowo. Proste i skuteczne.