Jeff Bezos chce dać 2 miliardy dolarów rabatu za wybór jego oferty. Zgadniecie komu?
NASA teoretycznie już zdecydowała, kto zbuduje lądownik księżycowy dla programu Artemis. Lecz Jeff Bezos wierzy, że szanse jego Blue Origin nie zostały jeszcze pogrzebane. I korzysta z oryginalnej karty przetargowej, by zmienić zdanie agencji
Blue Origin to przedsięwzięcie Jeffa Bezosa, któremu, po zrzeczeniu się przewodnictwa koncernowi Amazon, poświęca się on bezgranicznie. Niedawno firma dokonała ważnego kroku ku popularyzacji turystyki kosmicznej. Przy tej okazji sporo było krytyki związanej z zanieczyszczeniami jakie wytwarzają startujące rakiety, ale też riposty, które przedstawiały Blue Origin pod tym względem jako znacznie bardziej zieloną firmę niż SpaceX.
Starship księżycowy będzie odmienny od tego, który przeznaczono do startów z Ziemi czy nawet Marsa. Otrzyma on panele słoneczne, pozbawiony będzie elementów aerodynamicznych. Silniki umieszczone zostaną głębiej w konstrukcji, a przestrzeń towarowa powiększona kosztem załogowej
Mowa o produktach spalania, którymi w przypadku rakiety New Shepard jest para wodna i niewielkie ilości innych związków, ale nie dwutlenek węgla. Jednak i para wodna potrafi działać niekorzystnie, gdy jest uwalniana na pewnych wysokościach w atmosferze, gdzie mogą tworzyć się chmury. Dlatego dyskusja, która rakieta jest lepsza, taka co emituje dużo pary wodnej, czy taka co generuje dużo dwutlenku węgla, wciąż pozostaje otwarta. Eksperci uważają, że problem przy niewielkiej obecnie liczbie startów jest mało znaczący. Jednak trzeba mieć go na względzie, gdy eksploracja kosmosu stanie się intensywniejsza tak jak komunikacja lotnicza.
Blue Origin i Jeff Bezos wciąż niezadowoleni z kwietniowej decyzji NASA
Teraz Jeff Bezos przypomina o sobie w kontekście lądownika księżycowego (HLS, Human Landing System). Jak pamiętacie w kwietniu NASA przyznała SpaceX kontrakt o wartości 2,9 miliarda dolarów na budowę takiego pojazdu. SpaceX chce do tego celu wykorzystać konstrukcję Starshipa, który byłby odpowiednio zmodyfikowany do warunków jakie panują na Księżycu i jego orbicie.
Blue Origin wraz z Lockheed Martin, Northrom Grumman i Draper tworzą konsorcjum National Team, które chce wspólnie tworzyć lądownik księżycowy. Trzeba przyznać, że z perspektywy wizualnej, ten pomysł wygląda na mocniej osadzony w przeszłości
Takie decyzji ostro sprzeciwił się Blue Origin oraz Dynetics, które widzą w braku konkurencji przy tworzeniu lądownika księżycowego, same minusy. Trudno odmówić im przynajmniej częściowej racji, ale też nie ulega wątpliwości, że projekt Blue Origin był znacznie droższy. A NASA ze względu na ograniczone fundusze nie mogła sobie pozwolić na wskazanie więcej niż jednego wykonawcy lądownika. Od momentu wydania decyzji przez NASA, Blue Origin intensywnie lobbował w środowiskach rządowych, by przekonać Senat do zwiększenia budżetu na budowę lądownika nawet o 10 miliardów dolarów.
Koło ratunkowe warte 2 miliardy dolarów
Teraz Jeff Bezos chwycił się innego koła ratunkowego. Można rzec, że to po słowach, które padły po jego locie suborbitalnym, w których podziękował pracownikom Amazona za wkład (powiedział, że to „wy za to zapłaciliście”). Słowa te wywołały niemałą burzę, ale też wskazały, że Blue Origin nie jest tak biedny, by polegać wyłącznie na dotacjach rządowych.
Dlatego Jeff Bezos proponuje NASA swoisty rabat na 2 miliardy dolarów. Inaczej rzecz ujmując, Blue Origin ponosząc koszty o takiej wysokości, nie będzie oczekiwać ich pokrycia od rządowego kontrahenta.
To pozwoli projektowi Blue Origin stać się podobnie konkurencyjnym jak projekt SpaceX. Przy okazji ponownie poruszono kwestię ekologiczności zastosowanego napędu, a także dodatkowych testów orbitalnych. Blue Origin przeprowadziłby takowe na orbicie Ziemi w ramach podpisanego kontraktu. Jeff Bezos przypomina, że lądownik Blue Origin wykorzystuje ciekły wodór jako paliwo, a ten może być pozyskiwany z księżycowych pokładów lodu, co dodatkowo obniżyłoby koszty obsługi projektu.
NASA na razie nie komentuje, ale czasu na decyzję jest coraz mniej
NASA na razie nie komentuje sprawy, ale jej administrator Bill Nelson, jest świadom oczekiwań Jeffa Bezosa. Tak samo jak zdaje sobie sprawę, że przed amerykańskim odpowiednikiem Naczelnej Izby Kontroli (Government Accountability Office) oskarżył on agencję o faworyzowanie SpaceX.
Czasu na ostateczną decyzję pozostaje niewiele, bo program Artemis przewiduje powrót człowieka na Księżyc już w 2024 roku. A dopiero po zatwierdzeniu ostatecznego wykonawcy, będzie on rozwijać swój projekt wiedząc, że inwestycja nie idzie na marne. Poza tym oferta Jeffa Bezosa nie jest całkowicie bezwarunkowa. Zakłada obniżenie kosztów o 2 miliardy dolarów w tym roku i dwóch kolejnych latach fiskalnych. A obniżenie nie oznacza, że wiemy już ile dokładnie pochłonie projekt lądownika, a także co będzie działo się później, gdy rozpoczną się regularne loty.
Źródło: Blue Origin, NASA
Komentarze
14Oczywiście NASA to instytucja zależna od polityków i tutaj racjonalność zawsze musi ustąpić lobbingowi. Niestety.
Promują swoje rozwiązanie jako elastyczne, bo 3 elementy składowe systemu będą dostarczane osobno i podobno różnymi rakietami.
Prawda jest taka, że nawet SLS (ogromna rakieta) będzie musiał wynosić je pojedynczo. Każdy jego start to kosz ~2 MLD $. Zatem sama misja wysłania kompletnego lądownika to koszt ~6 MLD $ (a to przecież tylko fragment całej misji). Raczej nie ma szans na użycie innych rakiet. Jeśli dobrze odczytuję te miniaturki, to 2 są różnymi wersjami SLS, a trzecia to "New Glenn". Biorąc pod uwagę to, na jak wstępnym etapie jest przygotowanie tej ostatniej, to na 99% nie będzie jej można użyć w 2024r.
Do tego dochodzi potrzeba poskładania wszystkiego w 1 całość już w kosmosie, co niesie dodatkowe ryzyko niepowodzenia. Początkowo ze względów oszczędnościowych, miało to po raz pierwszy odbyć się podczas samej misji księżycowej. Teraz chyba dojdzie próbny test na orbicie, co na pewno zwiększy już i tak astronomiczne koszty. Chyba to właśnie chce wziąć na siebie Bezos.