Rozebrał samochód elektryczny. Polski mechanik załamuje ręce
To jakiś żart. Teoretycznie niegroźne, niewielkie uszkodzenie spowodowało ryzyko pożaru auta elektrycznego. Koszty naprawy są ogromne. Mechanik ma wątpliwości, czy to ekologia, czy zmowa producentów.
W sieci pojawił się ostatnio ciekawy materiał. Jeden z polskich mechaników opublikował w serwisie X (dawniej: Twitter) krótki film. Pokazuje na nim efekt rozebrania samochodu elektrycznego. Okazuje się, że nawet w teorii niegroźne usterki mogą wygenerować potężne koszty napraw.
Elektryki są wytrzymałe? Zobacz ten film
Polski mechanik z profilu “Mateo” pokazuje ciekawy film. Widzimy na nim samochód elektryczny, który wygląda na dość nowy i zadbany. Problemem są natomiast mechaniczne uszkodzenia obudowy - panelu wykonanego z aluminiowej blachy. W założeniu ma chronić baterie przed fizycznymi uszkodzeniami.
Niestety, całą konstrukcja nie należy do solidnych. Mechanik twierdzi, że wystarczyłoby kopnąć w obudowę, aby trwale ją uszkodzić. W takiej sytuacji korzystanie z auta staje się ryzykowne. Zagrożenie? Możliwość zwarcia w instalacji elektrycznej, a nawet pożaru.
W pewnym momencie autor nagrania przechodzi do wyliczenia kosztów. Nasz “zestaw serwisowy” kosztuje tyle, że moglibyśmy kupić nowy samochód. Obudowa? 7 tys. złotych. Jedna bateria to koszt 19 tys. złotych - uszkodzone są co najmniej dwie. Do tego parę innych “drobiazgów” i już przekraczamy 50 tys. złotych (bez kosztu robocizny). Poza astronomicznym kosztem serwisu, jest on również bardzo czasochłonny i dość skomplikowany. Zapomnijmy więc o naprawie ze szwagrem lub u lokalnego “majstra”.
Nie musimy wcale kopać w dolną część samochodu, aby narazić się na taki wydatek. Wystarczy niefortunne najechanie na krawężnik, czy leżący na drodze kamień, a może inny rodzaj uszkodzenia.
Czy takie auto w ogóle możemy nazwać ekologicznym? Mechanik ma wątpliwości
Samochody elektryczne w teorii są bardzo ekologiczne. Energia elektryczna jest bardziej przyjazna dla środowiska, szczególnie jeśli powstanie z odnawialnego źródła. Silnik elektryczny ma też znacznie lepszą sprawność, niż spalinowy (mniej energii się marnuje). Mają też lepsze osiągi, widzimy to zresztą sprawdzając osiągane przez “elektryki” czasy na torze lub w wyścigu na ćwierć mili. Nierzadko rodzinny sedan okazuje się szybszy od Ferrari lub Lamborghini
Autor dzisiejszego nagrania pokazuje natomiast, że auto elektryczne ma sporo nietypowych, dedykowanych tylko do danego modelu części. Chodzi przede wszystkim o akumulatory. W związku z tym cena naprawy może być tak wysoka, jak tylko ustali to producent. Mało kto bierze to pod uwagę już na etapie wyboru samochodu elektrycznego.
A czy jest to ekologiczny środek transportu? Nie do końca. Wygląda na to, że nawet potencjalnie niegroźna (dla auta z tradycyjnym napędem) usterka lub mała “wgniotka” mogą narazić właściciela na ogromne koszty. Dziś większość aut elektrycznych, jakie widzimy na ulicach, jest dość drogich i - przede wszystkim - maksymalnie kilkuletnich. Jeśli nieco się zestarzeją i stracą wartość, ewentualna naprawa może być nieopłacalna. Wtedy będziemy mieć dwa wyjścia - nieprofesjonalna, ryzykowna naprawa lub oddanie pojazdu na złomowisko. Ale też można spojrzeć na to z drugiej strony. Być może to jeszcze wady wieku dziecieńczego elektromobilności.
Komentarze
28Enyaq, zresztą jak cała platforma MEB ma od spodu gruba blachę, która jest mocowana na dystansie by chronić układ chłodzenia. Gdzie ta blacha na filmie? Jak silne musiało by hyc uderzenie by wgniesc kilku milimetrową blachę na kilka centymetrów by uszkodziła układ termiczny.
Kupy to się nie trzyma i powielacie bez weryfikacji takie informacje. Służę autorowi pomocą i zdjęciem Enyaqa od spodu.
Obudowa na MODUŁY - zagnieciona
MODUŁ można przedziurawić i nic się nie stanie, bo dopiero w nim są same akumulatory w swojej obudowie.
To jedno.
Drugie to koszty naprwy, które mogą spaść o połowę, przy zwrocie uszkodzonych części (W ASO Tesli tak to wygąda). Tylko Janusz chciał narobić sensacji, a wiedzę czerpie z forów dla pelikanów.
jakie zastosowano (za podwyżki żywności ok 15-40% w latach 70 tych doszło do rozruchów). Dzisiaj popandemiczna drożyzna sięga zenitu i na tym pewnie nie koniec. Mam w nosie, kto rządzi, ale niech rządzi, a jak na razie od lat podatnik - zwykły obywatel, został pozostawiony sam i sam musi sobie z tym wszystkim poradzić. Pozdrawiam
Przeciętny elektryk obciąża drogi 2 razy bardziej niż auto spalinowe. "Pojazdy elektryczne mogą niszczyć drogi nawet 16 razy bardziej niż spalinowe i wraz z ich upowszechnieniem będzie narastał problem dziur w nawierzchni – wynika z badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu w Leeds. Problem dotyczy głównie dróg lokalnych, które nie są przystosowane do ruchu ciężkich pojazdów."
I tak dalej.... A jeszcze - elektryczne auta mają przeciętny wygląd i wyróżniają się - dla mnie negatywnie - wśród innych pojazdów.
Może jednak zasilanie wodorowe i cytując "Średni czas tankowania (wraz z płatnością): 6 minut"? Wtedy pogadamy!