Prawdziwe szaleństwo. Mercedesy będą szybsze, jeśli opłacisz subskrypcję
Mikropłatności na dobre zawitały w świecie motoryzacji. Nowe elektryki Mercedesa będą przyspieszać szybciej, jeśli opłacisz roczny abonament dodatkowej funkcji.
Lepsze przyspieszenie w Mercedesach na abonament
Pobieranie dodatkowych opłat (miesięcznych lub rocznych) za funkcje, które domyślnie znajdują się w samochodach, ale są wyłączone systemowo to już nie pesymistyczna wizja przyszłości, a teraźniejszość.
BMW już od kilku miesięcy oferuje m.in. funkcję podgrzewania kierownicy oraz foteli w ramach miesięcznej subskrypcji. Podobne praktyki stosuje też Mercedes, który w Azji pozwalał wykupić zmniejszoną średnicę zawracania.
Tym razem firma ze Stuttgartu poszła o krok dalej - i w ramach rocznej subskrypcji pozwala wykupić opcję lepszego przyspieszania - a więc odblokowania rezerwy mocy silnika.
Lepsza wydajność silnika za 5.500 zł rocznie
„Jedyne” 1.200 dolarów (bez podatku). Tyle Mercedes życzy sobie za roczny abonament funkcji Acceleration Increase w nowych EQE oraz EQS. Opcja jest możliwa do uruchomienia na razie tylko na rynku amerykańskim za pośrednictwem sklepu Mercedes me.
Acceleration Increase to nic innego, jak systemowe odblokowanie rezerwy mocy w wybranych samochodach elektrycznych. Mercedes informuje, że funkcja pozwala zwiększyć moc silnika nawet o 24%, co przekłada się na zmniejszenie czasu sprintu do „setki” o 0,8 - 1 sekundy w porównaniu z modelem bez uruchomionej funkcji Acceleration Increase.
Dla przykładu: w przypadku Mercedesa EQE SUV 350 abonament zwiększa moc z 292 KM do 354 KM, a przyspieszenie od 0 do 100 km/h ze standardowych 6,2 sekund spada do 5,2.
Za duża moc jednak Ci się znudziła? Możesz zrezygnować z abonamentu w każdej chwili
Możliwość wyboru zawsze należy doceniać i to nie podlega dyskusji. Producenci samochodów oferują różne warianty swoich modeli różniące się m.in. mocą, pojemnością akumulatorów oraz dodatkowym wyposażeniem. Pozwala to dopasować pojazd według swoich wymagań, a jednocześnie zapłacić wyłącznie za to, czego tak naprawdę potrzebuje właściciel.
Natomiast w przypadku rozpowszechniania usług opartych o czasowy abonament, potencjalny klient kupując samochód płaci za funkcjonalności, które producent zainstalował w aucie, ale nie może z nich korzystać, jeśli ich dodatkowo nie opłaci.
Taki rozwój motoryzacji daje dobry pogląd na to, jak może wyglądać ona w przyszłości. Już teraz znaczna część klientów salonów samochodowych decyduje się na finansowanie w postaci leasingu lub kredytu, aby po upływie umowy zwrócić pojazd. Abonament na wyposażenie jest tego pokłosiem - kupujemy samochody „na abonament” i w ten sam sposób opłacamy jego dodatkowe funkcje - a kiedy one lub sam pojazd się znudzi - wypożyczamy kolejny.
Jak Wam się podoba taka wizja przyszłości? Dajcie znać w komentarzach.
Źródło: engadget
Komentarze
25Co za czasy że auto trzeba shakować...
U mnie też małe shakowanie - wyłączenie start-stop - funkcji zupełnie mi nie potrzebnej a sprawiającej problemy i niebezpieceństwo...kilka razy przy wyjedzie po prostu odłączyło zapłon stwarzając zagrożenie...
Po okresie gwarancji powinno być jednak to darmowe.
Z drugiej strony... chciałbym wrócić do czasów, gdy firmy po prostu konkurowały jakością i innowacjami, pakowały wszystko co miały do samochodów/komputerów/gier/telefonów, byle tylko klient ich wybrał. Wtedy był postęp i rozwój gospodarczy. Teraz jest stagnacja i utrzymywanie statusu quo, bo taki pasuje już napchanym, dominującym korporacjom.