Pamiętacie kilkuminutowe bootowanie komputera? Zapewne denerwowało was ono każdego ranka, przy uruchamianiu komputera. Po naciśnięciu włącznika trzeba było czekać kilka minut, podczas których komputer przechodził początkowe testy. Z tego powodu większość biurowych komputerów w 2001 roku zostawała włączona na noc.
Niestety nie było to najlepsze rozwiązanie, gdyż ciągłe wyświetlanie stałego obrazu potrafiło zużywać i niszczyć luminofor ówczesnych ekranów. Pewnym rozwiązaniem problemu monitorów były wygaszacze ekranu, które chroniły monitory przed tym efektem ubocznym.
Komputery od tamtej pory ewoluowały i dzięki takim technologiom jak Intel Rapid Start i dyskom SSD maszyna z systemem Windows startuje w kilkanaście sekund, a MacBooki i Chromebooki włączają się jeszcze szybciej.
Ostatnio Google pochwaliło się, że najnowsza wersja Chrome OS włącza się o 32 procent szybciej niż starsza wersja. Jednak warto zastanowić się: Co to znaczy 32 procent szybciej niż niemal zero sekund? Czy warto dalej przyspieszać czas uruchomienia systemu?
Warto zastanowić się też nad tym, dlaczego istnieje potrzeba tak szybkiego uruchamiania komputera. W końcu dwie minuty w skali całego dnia lub ośmiu godzin pracy nie są długim czasem i możemy pozwolić sobie na jego stratę. Wiąże się to zapewne z bardzo szybkim tempem życia oraz coraz większą popularnością smartfonów o raz tabletów, które są o wiele łatwiejszymi w obsłudze urządzeniami od typowych komputerów.
Komputery coraz bardziej upodabniają się do urządzeń mobilnych i nic na to nie poradzimy, jest to normalna kolej rzeczy. Dlatego, jeśli następnym razem zakupicie laptopa, smartfona czy tablet, który uruchomi się w mgnieniu oka, pamiętajcie by chociaż w myślach podziękować projektantom waszego sprzętu.
Więcej z benchmark.pl:
- Uniwersalne okulary 3D od Samsunga, Sony i Panasonica
- Nowe złącze USB dostarczy nawet 100 W mocy
- Interfejs SATA Express zastąpi niedługo SATA III
- Sony zmienia LCD dodając białe subpiksele
Źródło: Slate
Komentarze
74READY
[]
Taa, Android bootuje się prawie minutę ;)
http://www.slate.com/id/2301414/
Dodatkowo w oryginale ostatnie zdanie jest jeszcze bardziej absurdalne - aby podziękować telefonom, że laptop uruchamia się tak szybko. Żal.
Co do tych pseudo badań, to są panie Autor dostępne. 32% monitorów wyłączonych, 38% w stanie low-power. Co potwierdza, że włączony komputer =/= włączony monitor.
Z tych samych badań można wyczytać, że był to test na próbce 1280 komputerów biurowych - taaak 54% z 1280 w 11 miejscach to zdecydowanie 'WIĘKSZOŚĆ komputerów biurowych w 2001...'
Szkoda słów...
"ciągłe wyświetlanie stałego obrazu potrafiło zużywać i niszczyć luminofor ówczesnych ekranów" - czy owczesne ekrany nie mialy takiego magicznego przycisku "power" ktorym mozna bylo je wylaczyc na noc?
Ha ha ha
przecież tych urządzeń się nigdy nie wyłącza,mój iphone i ipad śmiga 24H.