Sprzedajesz na Allegro, OLX lub Vinted? Urząd Skarbowy może dostać twoje dane
Sprzedaż na platformach internetowych cieszy się ogromną popularnością. W sieci coraz więcej mówi się jednak o unijnej dyrektywie DAC-7 i przekazywaniu danych użytkowników do fiskusa. Kiedy więc powinniśmy zapłacić podatek od sprzedaży w internecie?
Sprzedaż na platformach internetowych może być prostym sposobem na pozbycie się niepotrzebnych rzeczy i zarobienie pieniędzy. Ogromną popularnością cieszą się platformy typu Allegro, OLX czy Vinted, które oferują łatwy dostęp do szerokiego grona potencjalnych kupujących.
W lutym ubiegłego roku informowaliśmy o pracach nad przepisami, które pozwalałyby Urzędowi Skarbowemu kontrolowanie sprzedawców na takich platformach - to odpowiedź na unijną dyrektywę DAC7, która ma u nas obowiązywać od 1 lipca 2024 r.
Sprzedajesz w internecie? Urząd Skarbowy może dostać twoje dane
Nowe regulacje nie wprowadzają zmian w istniejących zasadach opodatkowania osób, które sprzedają w Internecie. Zmieniają się obowiązki dla samych platform, bo będą one musiały przesyłać Urzędowi Skarbowemu informacje o sprzedawcach, którzy prowadzą większy obrót – podano tutaj dwa kryteria: wykonanie minimum 30 transakcji w ciągu roku lub łączna kwota transakcji przekraczająca 2 tys. euro w ciągu roku.
Warto zauważyć, że kryteria te dotyczą jednej platformy sprzedażowej, co w teorii może stworzyć możliwości dla osób, które wolą unikać przekazywania danych o swoich transakcjach do Urzędu Skarbowego.
Kiedy Urząd Skarbowy może nałożyć podatek?
Nie jest tajemnicą, że fiskus już od dawna przeprowadza kontrole internetowych transakcji. Nowe prawo powinno jeszcze bardziej ułatwić pracę urzędnikom. Sprawę tłumaczy Radosław Żuk, doradca podatkowy, w rozmowie z Rzeczpospolitą:
„Skarbówka dostanie wszystko na tacy. Limity są niewysokie, na listę może załapać się mama sprzedająca ubrania po swoich dzieciach, filatelista pozbywający się kolekcji znaczków czy kolarz żegnający się z karbonową szosówką" – mówi Radosław Żuk, doradca podatkowy, partner w kancelarii KZP.
Warto jednak podkreślić, że nie każdy, kto przekroczy wspomniane kryteria, z automatu zostanie uznany za przedsiębiorcę. Musimy prowadzić handel w sposób ciągły, powtarzalny, zorganizowany i chcemy na nim zarobić.
„Raporty z platform internetowych ułatwią życie fiskusowi, ale na pewno nie będzie tak, że każdy, kto się w nich znajdzie, zostanie z automatu uznany za przedsiębiorcę. 30 transakcji czy 2 tys. euro to nie są progi działalności gospodarczej” – mówi Grzegorz Gębka, doradca podatkowy w kancelarii GTA.
Wszystko będzie zależeć od okoliczności przeprowadzanych transakcji. Ekspert wskazuje, że na to, że mamy biznes, wskazuje np. regularna współpraca z tymi samymi kontrahentami, reklamowanie się, posiadanie specjalnego pomieszczenia. Jeśli zostaniemy uznani za przedsiębiorców, którzy handlują na czarno, konsekwencje mogą być poważne:
„Fiskus może naliczyć zaległość w PIT i uznać, że powinniśmy płacić także VAT. Swoje weźmie też ZUS. Możemy dostać karę z kodeksu karnego skarbowego” – wylicza Radosław Żuk.
Źródło: Rzeczpospolita, foto: AdobeStock
Komentarze
13Ludzie będą bali się sprzedać używane rzeczy czy to byle telefon czy pralkę, która z tego powodu trafi pewnie do śmietnika - i to ma być ekologiczne? Od lat handluje się używanymi towarami na giełdach i te miały się dobrze, gdy przeszły do internetu to trzeba je zniszczyć podatkami.