Przy okazji odbywającego się festiwalu muzycznego Glastonbury Festival, brytyjska firma telekomunikacyjna Orange pokazuje jak wykorzystać głośne otoczenie do... naładowania baterii.
Orange zdążyło już pokazać światu parę swoich patentów na podtrzymanie telefonu przy życiu. Były więc gumiaki przetwarzające chód człowieka na energię elektryczną, była też nożna pompka. Teraz w laboratorium firmy zakończono prace nad koszulką pozwalające na ładowanie za pomocą hałasu. Festiwal muzyczny, jak Glastonbury, jest więc świetną okazją promocji, tam głośnych dźwięków nie brakuje.
A jak to właściwie działa? W koszulkę wszyty jest specjalny cienki materiał wychwytujący wibracje wytworzone przez napływające fale dźwięku. Sam proces był już przez nas opisany gdy pracowali nad nim naukowcy z Korei Południowej. Wtedy 100 decybeli nie było w stanie wytworzyć odpowiedniego napięcia. Teraz spece z Orange zapewniają nas, że już 80 dB (które mają odpowiadać zarówno głosności festiwalowej muzyki, jak i codziennemu zgiełkowi ulicy) wystarczy, żeby przez weekend naładować dwa standardowe telefony lub jednego smartfona.
Glastonbury Festival to bardzo dobra metoda promocji. Bardziej jednak ucieszyłaby wiadomość o tym kiedy "Sound Charge T-Shirt" zostanie wprowadzony do sprzedaży pośród zwykłych śmiertelników, który dźwiękami otoczenia chcieliby zasopokoić swoje "bateriożercze" potrzeby. W ostateczności jeśli nieprędko pojawi się w salonach Orange, to mógłby chociaż być dostępny na polskich festiwalach jak Przystanek Woodstock czy Open'er.
Więcej ciekawostek elektronicznych:
- Na luzie: robot przyrządza śniadanie
- Tilto - rewolucja w transporcie?
- Polskie cmentarzysko komputerów dziełem sztuki
- Japoński robot podniesie wszystko - nawet mięso
- Przystanki autobusowe ładujące baterie
Źródło: The Telegraph
Komentarze
18Wg badan rak gwarantowany hehe