To równie bezpieczne, a bardziej aerodynamiczne - argumentuje.
Ogólny projekt samochodu nie zmieniał się od tak dawna, że niektóre elementy bierzemy po prostu za pewnik. Na przykład lusterka boczne. Firma Tesla Motors chce jednak to zmienić – wystartowała z kampanią, której celem jest zastąpienie tych kawałków szkła kamerami.
Tesla Motors wraz z 12 członkami organizacji Alliance of Automobile Manufacturers, do której należą takie firmy jak Genetal Motors, Toyota czy Volkswagen, złożyła wniosek do National Highway Traffic Safety Administration o uznanie zastępowania lusterek bocznych kamerami za legalne (na razie w Stanach Zjednoczonych). Prośba motywowana jest tym, że takie rozwiązanie może być równie bezpieczne co lusterka, a jednocześnie dawać korzyści aerodynamiczne poprzez zlikwidowanie oporu.
CEO firmy Tesla Motors – Elon Musk – starał się o zmianę przepisów już w 2012 roku, kiedy to światło dzienne ujrzał projekt samochodu Model X wykorzystującego to właśnie rozwiązanie. Wówczas się nie udało. Teraz jednak z pomocą przychodzi 12 innych producentów – czy to coś zmieni? Być może. Szanse na to są tym bardziej wielkie, jeśli weźmie się pod uwagę ostatnią ustawę NHTSA, która nakazuje montowanie kamer cofania we wszystkich samochodach produkowanych od maja 2018 roku.
Na pewno nie można powiedzieć, że prośba jest bezpodstawna. Aktualnie stosowane lusterka nie są rozwiązaniem niezawodnym, między innymi z powodu istnienia „martwego pola”. Ten problem rozwiązać może na przykład nowy pomysł Mercedesa i Nissana, który dzięki systemowi kamer chciałby oferować 360-stopniowy widok z lotu ptaka.
Źródło: AutoNews, DigitalTrends, insideevs
Komentarze
27Ja wolałbym mieć w aucie obie opcje do dyspozycji. Przednią, tylną i boczne kamery, jak również normalne konwencjonalne lusterka - oczywiście podgrzewane.
Myślę, że takie rozwiązanie ma zdecydowanie więcej zalet, niż każde inne z osobna.
To konsument powinien decydować co chce kupić i czego w danym momencie używać, a nie firma produkująca samochody.
Po drugie, chyba kogoś pop... pod względem oporu lusterek. Dzisiejsze auta bez problemu "wyciągają" 200-240 km/h, a przepisy ograniczają je dużo bardziej, więc gdzie niby zmniejszony opór ma pomóc. W zużyciu paliwa w jeździe z przepisami? 0.1l/100km? Mnie to wygląda na kolejny pomysł pozwalający na wyciąganie kasy z portfeli bogatych półmózgów (a poniekąd z mojej kasy, bo ktoś musi zarobić mniej, by ktoś mógł więcej), którzy lecą na każdy świecący czy też dudniący bajer.
Po trzecie, co powiedzieć o trwałości rozwiązań, gdy wady elektroniki są najczęstszą przyczyną awarii nowych aut? Mechanika dopracowana przez dziesiątki, a czasem setki lat jest jednak mniej wrażliwa na pazerność dzisiejszych zarządów korporacji.
Po czwarte, już całkowicie techniczne, nie bardzo widzę jak wyświetlanie obrazu bez zniekształceń miało by być inaczej rozwiązane niż w obecnych lusterkach. Nie ma tutaj wyjścia, albo obraz jest zniekształcony/podzielony, albo ograniczony. Zniekształcenie obrazu bywa znacznie gorsze niż jego ograniczenie, bo daje złudne wrażenie innej odległości do obiektu. A z ograniczeniem zawsze przecież można sobie poradzić obróceniem głowy.
Reasumując, widzę takie rozwiązanie w ciężarówkach, autobusach, sprzęcie budowlanym, wszędzie tam, gdzie są poważne braki widoczności spowodowane różnymi ograniczeniami, ale w samochodzie osobowym to przerost formy nad treścią.
Aha, producentów zapraszam na drogi w Polsce, by przetestowali trwałość elektroniki w kilkuletnim aucie...