ZEISS ZX1 - ten aparat z Androidem ma już dwa lata, a dopiero rusza przedsprzedaż
Dwa lata czekaliśmy na rozpoczęcie przedsprzedaży ZEISSa ZX1 bardzo kosztownego, oryginalnego aparatu cyfrowego, który ma na pokładzie zainstalowany Lightroom.
ZEISS ZX1 nie jest nowością dla osób, które śledzą nowinki fotograficzne. Zaprezentowano go po raz pierwszy we wrześniu 2018 roku na targach Photokina 2018, a rozpoczęcie sprzedaży planowano na wiosnę kolejnego roku. Niestety niż tych planów nie wyszło i już przyzwyczailiśmy się do myśli, że ZEISS zaproponował bardzo ciekawy, ale przekombinowany aparat, który nigdy nie opuści stadium koncepcji, tudzież działającego prototypu.
Przedsprzedaż ZEISS ZX1 dwa lata po premierze?
A tu niespodzianka. W najmniej spodziewanym momencie, na razie tylko w USA, ZEISS ZX1 pojawił się w przedsprzedaży, w cenie 6000 dolarów. To kwota, w której kupuje się dziś zaawansowane bezlusterkowce takie jak Canon EOS R5.
Przez ostatnie dwa lata nasz apetyt na dobre aparaty cyfrowe mocno się zwiększył, doczekaliśmy się chwil, gdy lustrzanki zaczynają odchodzić nie tyle w niebyt, co w niszową egzystencję, a ZEISS ZX1 to jak by się na to nie patrzeć aparat sprzed dwóch lat.
Aparat, który wyróżnia się nie tylko oryginalnym wyglądem, ale też systemem Android, który pozwolił fabrycznie zainstalować na jego pokładzie Lightroom. To oznacza, że fotografujący ZEISS ZX1 ma możliwość wprost po wykonaniu zdjęcia na jego obróbkę na poziomie zbliżonym do obróbki w komputerze. Oczywiście kwestia 4,3 calowego ekranu, który jest ogromny jak na aparat cyfrowy, nie pozostawia złudzeń - wygody większej niż na smartfonie nie uzyskamy. Dla przypomnienia, w aparacie mamy wbudowane 512 GB pamieci, bez mozliwości rozszerzenia. Nawet dziś ta pojemność robi wrażenie.
Trzeba jednak brać pod uwagę jeszcze jedną rzecz. Zmiana wersji systemu w oprogramowaniu sprzętowym aparatu to nie jakieś tam hop siup, a poważniejsze zadanie. Skoro aparat został zaprezentowany dwa lata temu, a o jakichkolwiek aktualizacjach systemu nie było mowy, to oznacza to, że ma na pokładzie co najwyżej Android 9, a wielce prawdopodobne jest że tylko wersję 8.
Czym miałby być ZEISS ZX1?
Rozważania nad wersją Androida to jednak są jednak i tak mało istotne. Pojawienie się w przedsprzedaży tego aparatu skłania do zastanowienia się czym on w praktyce miałby być:
- drogą zabawką, choć dopracowaną pod każdym względem (jak na rok 2018),
- manifestacją dobrego wdrożenia platformy Android w aparacie cyfrowym,
- przykładem w jakim kierunku powinny ewoluować zaawansowane aparaty klasy kompakt,
- dodatkiem do portfolio ZEISS na zasadzie „a my też potrafimy w aparaty”.
Jak dla mnie to przypomnienie Sony RX1, między innymi za sprawą podobnego stałoogniskowego obiektywu 35 mm f/2. Tylko, że produkt Sony doczekał się nie tylko sprzedaży, ale też kolejnej generacji, pomimo iż był to aparat skierowany do wąskiej grupy odbiorców i miał mocno ograniczony potencjał.
ZEISS ZX1 to moim zdaniem spektakularny przykład trwonienia potencjału producentów
Wyskok ZEISS ZX1 z przedsprzedażą może być tylko chwilowym aktywowaniem się marki. Owszem, mimo już dwuletniego zalegania na półce w firmowych magazynach, wciąż jest aparatem o dobrej specyfikacji i gwarantującym dobrej jakości zdjęcia. Tylko, abstrahując od ceny, czy mamy teraz ochotę na tego typu produkty? Dziś jesienią 2020 roku.
Nawet sam ZEISS ma chyba wątpliwości, bo nie komunikuje pojawienia się aparatu na stronie sklepu bhphotovideo.
Źródło. bhphotovideo, ZEISS, inf. własna
Więcej na temat fotografii:
- Pamięci Kingston Canvas React Plus - sprinter i długodystansowiec w jednym
- Do więzienia za fotografowanie ofiar wypadków lub kobiecych wdzięków. Niemcy zaostrzają przepisy
- instax SQ1 - prościej fotografii natychmiastowej w kwadracie robić się nie da
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!