Widzisz znak „@” i myślisz „małpa”. Wiesz jednak, że jest tak tylko dlatego, że posługujesz się językiem polskim? Przybliżamy historię symbolu, którego używasz pewnie każdego dnia.
(Nie taka) krótka historia symbolu „@”
Charakterystyczne a w kółeczku to symbol, który nierozerwalnie kojarzy się dziś z komputerami, wszak wielu z nas wielokrotnie używa go każdego dnia, podając swój adres e-mail lub wysyłając wiadomość do kogoś innego. To za jego pomocą wspominamy też o kimś na Twitterze i forach, ale to jednak z mejlową „małpą” najbardziej utożsamiamy ten symbol. Skąd się wziął i dlaczego akurat nazywamy go w ten sposób?
Aby poznać odpowiedź musimy cofnąć się do roku 1971, kiedy to Ray Tomlinson z BBN Technologies wysyłał pierwszego w historii e-maila. Konieczne było ustalenie jakiejś formy adresowania i uznano, że najlogiczniejszym rozwiązaniem będzie podanie nazwy użytkownika i domeny oraz przedzielenie ich znakiem „@”, czytanym jako „at”, co po angielsku oznacza „na” lub „w”. Krótko mówiąc: adres czyta się jako „użytkownik-w-domenie”.
Oczywiście pan Tomlinson nie mógłby użyć tego znaku, gdyby nie był obecny na klawiaturze. Był jednak, bo też fakty są takie, że wcale nie jest to nowy symbol – widnieje na co najmniej jednej maszynie z końcówki XIX wieku i wielu XX-wiecznych modelach, a… jego historia jest zdecydowanie dłuższa. Już w 1448 roku używany był jako skrót od „arroba” – używanej na półwyspie iberyjskim jednostki masy, odpowiadającej około 10-15 kg (w zależności od kraju). Najstarszy przykład wykorzystania symbolu jest datowany na rok 1345 – w pewnej watykańskiej kronice użyto go zamiast wielkiej litery alfa, ale powody nie są znane.
Jak „@” stał się małpą?
Wróćmy jednak do współczesności. W wielu krajach bowiem to właśnie popularyzacja technologii komputerowych, a przede wszystkim poczty elektronicznej na dobre wniosła znak „@” do powszechnego użytku. Tak właśnie było w Polsce. W pierwszych latach pojawiło się kilka propozycji. Jedną z nich było proste „a w kółeczku”, ale po pierwsze było długie, po drugie nie miało w sobie nic ciekawego. Kombinowano więc ze skojarzeniami, a znaczek kojarzył się Polakom z „uchem słonia” czy też „embrionem”. Ostatecznie jednak przyjęła się „małpa”.
Zresztą nie tylko nam „@” przypomina małpę. Tak samo na ten znak mówi się choćby w krajach bałkańskich. Z kolei Niemcy, Finowie, Rumuni czy Holendrzy nazywają go małpim ogonem. Ale to niejedyny trop…
Nie tylko małpa. Jak na „@” mówi się w innych krajach?
Gruzini mówią na „@” po prostu „a z ogonem”, a Duńczycy – „a z trąbą”. Zresztą w kontekście tego znaku odwołania do słonia (a w szczególności jego ucha) są często spotykane w językach skandynawskich. Pozostając przy zwierzętach, dla Rosjan to „piesek”, dla Tajwańczyków – „myszka”, a dla Greków – „kaczątko”. Największym rywalem dla małpy jest jednak „ślimak” – tego określenia używają między innymi osoby mówiące po francusku, włosku, ukraińsku, hebrajsku czy koreańsku. Węgrzy zaś mówią „robak”.
Są też narody, którym „@” przypomina jedzenie. W Izraelu mówi się „strudel”, a w Czechach i Słowacji – „rolmops”. Dla Turków to „róża”, a Japończycy nazywają go „wirem”. Jak więc widać, trudno znaleźć jedno dominujące określenie czy nawet kategorię określeń.
Źródło: BBC, Huffington Post, The Guardian, informacja własna
Komentarze
10