miniRecenzja wyróżniona! |
Umarł król, niech żyje król!
Tak można pokrótce podsumować nową grę ekipy Eidos Montreal. Developerzy z tego kanadyjskiego studia stali przed nie lada wyzwaniem tworząc nową odsłonę jednej z najlepszych gier w historii tej branży. "Deus Ex: Human Revolution", bo o niej mowa, to prequel znanej starym wyjadaczom strzelanki z 2000 roku stworzonej przez studio ION Storm, a wydanej przez Eidos Interactive. Żeby zagłębić się w temat kolejnej części tej serii, należy cofnąć się w czasie do 2000 roku i rzucić nieco okiem na poprzednika tej nietuzinkowej gry.
SPIS TREŚCI
11. PODSUMOWANIE I OCENA KOŃCOWA.
Legenda wśród gier
Deus Ex w 2000 roku podbił serca graczy nie tylko ciekawą fabułą, ale też wieloma nowatorskimi elementami w mechanice rozgrywki. Jakie to elementy? Niektórym z Was będą znane (jeśli graliście w pierwszą część gry), a niektórym nie. Otóż w tamtych czasach gra oferowała kilka sposobów przejścia misji, a raczej (nazwijmy to nieco oldschoolowo) "etapów". Ponadto większość podejmowanych przez nas decyzji niosła za sobą pewne konsekwencje.
Można było rozwijać postać na wiele różnych sposobów, a zatem nie była to zwykła strzelanka, lecz produkt rozbudowany o elementy RPG. Całość polana ciepłym, smacznym sosem, zwanym dalej fabułą pełną spisków, fałszu, a przede wszystkim mrocznej i bolesnej prawdy o otaczającym nas świecie.
Klimat gry stał na bardzo wysokim poziomie co w tamtych czasach akurat w grach było częstszym zjawiskiem niż w chwili obecnej. Nie mniej swoboda działania jaką opiewał ten tytuł nie zdarzała się nazbyt często w dziełach różnych twórców. Nie chcę za bardzo rozdrabniać się na szczegóły, gdyż mógłbym przyspojlerować nowe dziecko studia Eidos, dlatego przejdźmy do tego co jest teraz, czyli do obecnej części.
O fabule słów kilka
Akcja Human Revolution rozgrywa się w roku 2027 przed wydarzeniami z części pierwszej. Wcielamy się w postać Adama Jensena. Byłego członka oddziału SWAT, który obecnie wiedzie spokojne życie jako szef ochrony w megakorporacji o nazwie "Sarif Indrustries". Owa korporacja zajmuje się badaniami i rozwojem ulepszeń ludzi.
Ulepszenia te noszą nazwę "wszczepy". Nasz bohater ponadto ma dosyć "silne" relacje z doktor Megan Reed. Naukowcem odpowiedzialnym za prowadzenie najbardziej zaawansowanych badań nad wszczepami.
Bohaterka ta ma wkrótce wygłosić przemówienie w Waszyngtonie dotyczące ich nowego, wielkiego odkrycia dotyczącego ulepszania człowieka. Cała firma przygotowywuje się do tego ważnego wydarzenia pełną parą. Jednak owe przygotowania przerywa niespodziewane wydarzenie.
Firmę atakuje nieznana grupa sprawców, którzy z zimną krwią zabijają całą ochronę oraz pracowników. Do tego wywołują pożar, aby było ciężej przeprowadzić później śledztwo. Nieznane są też ich motywy działania. Osamotniony Jensen próbuje się przeciwstawić ciężko uzbrojonym, ulepszonym militarnymi wszczepami zbirom, skutkiem czego jest odniesienie przez niego niemal śmiertelnych ran.
Po uspokojeniu się sytuacji, udaje się mu ujść z życiem dzięki interwencji naukowców z Sarif Industries. Wszystko ma jednak swoją cenę... Życie Jensena już nigdy nie będzie takie samo. Żeby przeżyć, nasz bohater musi mieć zaimplementowane wszczepy, do których ma dosyć mocno sceptyczne podejście.
Po 6 miesiącach rehabilitacji zarówno fizycznej jak i psychicznej, Adam rozpoczyna dochodzenie, a wraz z nim powoli układa puzzle skomplikowanej gry, odkrywającej mroczne oblicze rzeczywistości. Czy odkryje prawdę? Czy znajdzie odpowiedzi na nurtujące go pytania? Tego dowiedzieć się już musicie sami przechodząc grę.
(W grze przyjdzie nam przemierzać ciasne uliczki Detroit)
Pimpujemy bajcepsa, czyli ulepszenia naszej postaci
Niewątpliwie to, co wyróżnia ten tytuł od innych, to rozbudowa naszej postaci. Bynajmniej pierwszy Deus mocno wyróżniał się tym jakże ważnym elementem i zarazem dobrym atutem, gdyż kilkanaście lat temu starano się omijać szerokim łukiem eksperymentowanie ze wstawianiem elementów RPG do gier typu FPS. Wracając jednak do tematu, Jensen z biegiem czasu (a raczej expa i mamony) może dodawać i rozwijać swoje wszczepy. Jest ich razem 69. Dzielą się one na 21 grup (np. wszczepy ramion). Co możemy rozwijać? Możemy rozwijać takie umiejętności jak hakowanie wieżyczek, robotów, komputerów, zaawansowane maskowanie się, szybsza regeneracja energii potrzebnej do walki lub skradania się, dodać super atak "Tajfun", zwiększyć celność naszej broni, szybszy sprint, większą odporność na obrażenia, ulepszony skok na większą wysokość, podnoszenie ciężkich przedmiotów, brak obrażeń po skoku z dużej wysokości i wiele innych. Reasumując, z biegiem czasu stajemy się małym Rambo i nie, nie tylko możemy być killerami.
(Drzewko "wszczepów", czyli to co w Deus Ex-ie najbardziej znane)
Rambo też się skradał (kto oglądał filmy z tym bohaterem, ten wie co mam na myśli). Skoro mowa o skradaniu, to jak już wspomniałem, nasze wszczepy pomogą nam usprawnić ten styl, ale o tym później. W grze nie ma miejsca na błędny wybór. Musimy się zastanowić nad tym co jest nam tak naprawdę potrzebne i co pasuje do naszego stylu rozgrywki. Raz wybranego usprawnienia nie można bowiem zmienić. Można je co najwyżej dalej rozwijać. Jest to ciekawe rozwiązanie zarówno utrudniające nieco rozgrywkę jak i paradoksalnie ułatwiające ją, ponieważ wszczepy mają nam przecież pomóc, ale muszą zostać wybrane "z głową", aniżeli na szybko, byleby wydać punkty. Skoro mowa o punktach, to noszą one nazwę Praxis i na aktywację umiejętności potrzebne są aż 2, zaś na rozwój jeden lub 0. Czasem dostajemy 2 usprawnienia w cenie jednego - zgadza się.
Jak wspomniałem wcześniej, punkty Praxis zdobywane są za doświadczenie, można je kupić w specjalnych sklepach, tj. klinikach LIMB, które znajdują się w każdym większym mieście. Koszt takiego jest niemały, dlatego warto zaopatrzyć się w gruby portfel wypchany kredytami, czyli walutą używaną w świecie Deus Ex: Human Revolution. Dodatkowo Praxis można znaleźć, gdyż mimo tego, że są one punktami, to w grze przybierają też formę przedmiotu w postaci pudełko podobnej. Przypominają inne przedmioty takie jak np. wirus anihilujący czy !Stop robak, ale o nich potem. Wciąż mało? No to są jeszcze zadania poboczne. Co prawda nie każda taka misja da nam Praxis-a, ale o parę z nich można się wzbogacić, dlatego warto takowe wykonywać.
Skradanka, strzelanka, ogłuszanka
To co wyróżnia dziecię kanadyjskich developerów, to bez wątpienia różne formy przechodzenia gry. Możemy obrać drogę litościwego pacyfisty lub bezlitosnego mściciela, lub w ogóle omijać naszych wrogów (z paroma wyjątkami - bez spojlerowania). Oprócz wszczepów, jako uzupełnienia naszego stylu mamy parę zabawek. Oczywiście te, których będziemy używać, zależeć będą od naszego stylu jaki przyjmiemy. Jeżeli chcemy się skradać nie zabijając przy tym naszych wrogów, możemy w ogóle nie używać żadnych broni. Fani strzelanin znajdą takie bronie jak karabin maszynowy, karabin bojowy, pistolet, rewolwer, ciężki karabin, karabin laserowy, karabin plazmowy, karabin snajperski, wyrzutnie rakiet, kusze, granaty czy miny. Litościwi gracze chcący wykonać wyzwanie (achievement) "Pacyfista" będą unikać zabijania co wcale nie oznacza, że muszą uciekać przed każdym przeciwnikiem.
(Styl skradania się to jeden z najciekawszych elementów w nowym Deus Ex)
Ogłuszenie to nie zabicie przeciwnika, prawda? A więc i dla nich twórcy pomyśleli o odpowiednim wyposażeniu. Co prawda jest o wiele uboższe, nie mniej jednak powinno w zupełności wystarczyć. Dla nich przygotowano bronie takie jak: pistolet obezwładniający, kusza na strzałki obezwładniające, granat wstrząsowy, czy atak ogłuszający (dla fanów bliskich starć). Za nie zabicie, a ogłuszenie przeciwnika dostaje się punkty expa. Oprócz tego przyznawane są też tzw. punkty ducha. Jest to nic innego jak kolejna forma wynagrodzenia w postaci expa. Tym razem jednak za nie wdawanie się w ogóle w jakikolwiek sposób w walkę. Im mniej przeciwników zabijemy czy ogłuszymy, tym więcej po wykonaniu misji dostaniemy punktów doświadczenia.
Wspomniane style nie dotyczą walk z bossami, podczas których niestety zmuszeni jesteśmy walczyć i zabijać, nawet jeśli nie obraliśmy takiego stylu. Pociesza jednak fakt, że walki nie są wliczane do wyzwania "Pacyfista", a więc osoby chcące ukończyć grę zdobywając ten achievement, mogą śmiało wypruć podczas walki z bossami masę ołowiu, laseru, plazmy, itd. Bardzo mocnym elementem tego tytułu jest zdecydowanie mechanika skradania. Przeciwnicy nie są bezmyślnymi botami. Będą od nas wymagać czujności, nauczenia się sposobu patrolowania przez nich danej części danego obszaru, sprytu, a nawet refleksu, gdyż w niektórych przypadkach moment, w którym ruszymy po cichu do celu będzie kluczowy żeby nie wywołać alarmu. Dla fanów wyzwań achievement na nie wywołanie alarmu ani razu przez całą grę (nie licząc walki z bossami) będzie nie lada gratką i zachętą do skupienia się na tym stylu. Gracz musi też chować ciała ogłuszonych lub zabitych ofiar. W przeciwnym wypadku skończy się to po prostu zwróceniem na siebie uwagi, a nawet alarmem. Mimo wielu pukawek i ulepszeń, zabawa w Human Revolution nie jest wcale taka prosta jak mogłoby się wydawać.
Twórcy zadbali o to, aby ich dzieło zawierało również pewne ograniczenia. Żeby czynić postępy zmuszeni jesteśmy do ostrożnego korzystania z naszych zasobów, a te są dosyć mocno ograniczone. Mała ilość miejsca w naszym inwentarzu, skromna ilość amunicji czy potrzeba regeneracji energii to tylko wierzchołek góry lodowej. Adam Jensen, aby używać swoich mocy wywodzących się ze wszczepów, musi zużywać energię. Zużycie jej oczywiście nie jest rzeczą zbyt trudną, natomiast odzyskanie już tak. W najnowszym Deus Exie posiadamy bowiem baterie. Ich pojemność jest tym większa, im więcej zainwestujemy w odpowiednie ulepszenie. Jednakże jeśli chodzi o regeneracje, to niestety tutaj sprawa nie jest taka prosta, ponieważ zaledwie jedna z naszych baterii się regeneruje "do pełna", a to starczy co najwyżej do ogłuszenia przeciwnika lub "kichnięcia".
Zatem jak uzupełnić baterię do pełna? W bardzo prosty sposób: jedząc. Poprzez jedzenie batoników energetycznych lub wcinaniu specjalnych kapsułek, nasza energia regeneruje się natychmiastowo o jedną lub kilka baterii. Nie mniej i tutaj Jensen nie ma łatwego życia. Najwidoczniej nasz bohater żyje w świecie ubogim w takową żywność, gdyż znalezienie batoników czy kapsułek potrafi sprawić niemały kłopot. Nie ma jednak powodów do obaw. Developerzy postarali się o to, aby wszystko było odpowiednio zbalansowane. A zadbało o to aż stu testerów! Tylu właśnie zatrudnia studio w Montrealu. Myślę, że jest to zagranie bardzo sprytne i zmuszające gracza do oszczędzania, do gry z głową, a nie bezmyślnie naparzając swoich przeciwników. Kolejnym elementem dodającym nieco emocji rozgrywce jest regeneracja zdrowia. Ta również potrafi przyprawić o zawroty głowy. Nasz protagonista po otrzymaniu obrażeń regeneruje automatycznie zdrowie, jednakże trwa to na tyle długo, że w międzyczasie nasi przeciwnicy mają pełne pole do popisu, aby zajść nas z kilku flank, czy przeprowadzić dalszy atak na naszą ulepszoną osobę.
Nie ma tu miejsca na akcje rodem z hollywoodzkich filmów gdzie jeden bohater jest kuloodporny i morduje wszystkich złych gości bez ani jednego draśnięcia. Co to, to nie. I ten element wymaga podejścia z rozwagą. Krótkie serie zza "winkla", to jedyne wyjście w przypadku rozgrywki, podczas której zdecydujemy się na robienie rozróby. Pominąwszy element ogłuszania, o którym już wspominałem, przejdźmy do najbardziej polecanego stylu, czyli skradanki. Pan "metalowa rączka" nie ma lekkiego życia. Skradając się zdecydowanie wymagana jest od nas pełna koncentracja. Jak pisałem wyżej, często nam przyjdzie chować ciała naszych wrogów, ażeby nie sprowadzić na siebie całej hordy posiłków wroga. Warto też wspomnieć o tym, że ogłuszeni przeciwnicy zostaną ocuceni przez kolegów jeśli nie schowamy ich ciała. Do tego nasi wrogowie mają uszy. Oj mają dobry słuch i to nawet bardzo dobry.
Programiści z Kanady zadbali nawet o tak banalny, drobny, ale jakże istotny i często pomijany przez developerów szczegół jak słyszalność kroków na wyższych kondygnacjach. Ot przykład: nasz bohater prześlizgnął się niezauważenie przez całe pierwsze piętro silnie strzeżonego budynku. Ponieważ drugie piętro zdecydował się wyczyścić, doszedł do wniosku, że dalsze skradanie na tym piętrze nie ma sensu. Nic bardziej mylnego! Przechadzając się głośno po tym obszarze raz dwa wywołamy alarm w całym budynku. Dlaczego? A to dlatego, że strażnicy z niższego piętra, raz dwa nas usłyszą. A więc i tutaj musimy być ostrożni. Znowuż nie ma lekko. Oj nie. Kolejnym utrudnieniem jest uporczywość naszych przeciwników. Zwrócenie uwagi strażnika spowoduje, że ten pójdzie w naszą stronę i pomimo naszego ukrycia się, będzie on przez dłuższą chwilę rozglądać się na około w poszukiwaniu intruza. Podsumowując style w trzecim Deusie, skradanka będzie wyborem sprawiającym graczom największa frajdę, ale wielbiciele rozpierduch powinni być również usatysfakcjonowani możliwościami jakie oferuje ten tytuł.
Developerzy ze studia Eidos Montreal wykazali się w tej kwestii bardzo pomysłowi. Hakowanie w Human Revolution, to świetna zabawa dla graczy i z całą pewnością najbardziej pomysłowo stworzony sposób na hakowanie zabezpieczeń w jakiejkolwiek grze jaka dotychczas powstała. Pod tym względem zostawia w tyle nawet takie tytuły jak Mass Effect czy Assassins Creed choć w tym drugim przypadku raczej więcej było układanek lub zagadek niż hakowania, aczkolwiek trzeba było je rozwiązać, aby odszyfrować zawarte w danym szyfrze informacje. Żeby nie było zbyt prosto, oczywiście i tu z pomocą będą musiały nam przyjść nasze wszczepy oraz trochę szczęścia.
Gracze nie przepadający za takimi "umileniami" gry nie muszą się martwić. Grę można przejść bez potrzeby hakowania, ale będzie trudniej lub będzie więcej szukania palmtopów z zapiskami zawierającymi informacje o hasłach. Czasem zdarzy się, że ktoś sam z własnej woli poda nam swoje hasło, ale to pozostawiam już tym, którzy zdecydują się sięgnąć po ten tytuł. Wspomnijmy też nieco o formie tego hakowania.
(Tak wygląda łamanie zabezpieczeń)
Przede wszystkim wymagany jest od naszego protagonisty odpowiedni poziom hakerstwa - w sumie 5 ulepszeń wszczepu hakerskiego. Mechanizm hakowania opiera się na przejmowaniu najpierw zwykłych komputerów w danej sieci, umożliwiających przejmowanie całego węzła. Oprócz tego można przejmować magazyny danych, za które dostaniemy kredyty, doświadczenie lub/i programy takie jak wirus anihilujący pozwalający niemal natychmiastowo przejąć dany element sieci bez wykrycia przez firewall (zaporę sieciową) czy program !Stop robak czasowo zatrzymujący skanowanie sieci w poszukiwaniu intruza, gdy zapora wykryje próbę włamania. Co do samego wykrycia próby włamania, to skanowanie w poszukiwaniu intruza można spowolnić poprzez rozsyłanie SPAMu oraz fortyfikowanie elementów węzła sieci. Ten drobny dodatek jest świetnym umileniem całej gry i sprawia wiele radości.
(Na zrzucie ekranu: wykrycie i próba odnalezienia intruza przez firewall)
Kolejny bardzo silny atut trzeciej części tej serii, to zdecydowanie muzyka. Idealnie skomponowana i perfekcyjnie dopasowana do fikcyjnego świata Deus Ex-a. Nie da się wyrazić tego słowami. Tego po prostu trzeba posłuchać i zwrócić uwagę na ten element podczas grania! Utwory nagrane na potrzeby gry po prostu wgniatają w fotel. Pogrywają sobie to tu, to tam. Najmniejszą uwagę jednak zwracałem na nie walcząc z bossami. Walki te wymagały zbyt dużej koncentracji na przeciwniku, aby wsłuchiwać się w muzykę co nie oznacza, że w ogóle nie zwraca się na nią uwagi. Po prostu w mniejszym stopniu. W zasadzie nie omieszkam nawet stwierdzić, że ścieżka dźwiękowa była na tyle dobra żeby grać na moich emocjach. Oznacza to, że po obejrzeniu ostatniego filmu jeszcze długo rozmyślałem nad fabułą gry i podjętymi decyzjami puszczając sobie w tle deus-owy soundtrack .
Tutaj niestety panowie z kanadyjskiego studia się nie popisali. Silnik pozostawia niestety wiele do życzenia. Przynajmniej w wersji na PC, grając na maksymalnych ustawieniach byłem nieco rozczarowany. Bitmapy z tłem wołają o pomstę do nieba. Detroit, w którym przesiedzimy pierwsze kilka godzin gry wygląda niestety bardzo średnio. Nie sprawia wrażenia nowoczesnego miasta przyszłości. Podobnie jak firma Sarif Industries z zewnątrz nie budzi żadnych emocji. Budynki w oddali czy tło miasta wyglądają bardzo niewyraźnie i bardzo koślawo. Może troszeczkę rozpuściły mnie ostatnio grane lub oglądane tytuły takie jak Battlefield: Bad Company 2, Battlefield 3, Crysis 2 czy też Bioshock Infinite gdzie wykonano kawał solidnej roboty jeśli chodzi o część graficzną, o silnik. Oczywiście grafika to nie wszystko. Co więcej, większość modeli postaci jest wykonanych staranie. Zwłaszcza naszego głównego bohatera . "A łyżka na to: Niemożliwe!". Jedyne do czego bym się przyczepił to model Hugh-a Darrowa i przede wszystkim doktor Megan Reed - jest za bardzo kwadratowa. :o)
Podstawą pierwszego Deus Ex-a była różnorodność w dokonywaniu wyborów co odbijało swoje piętno na losach głównego bohatera lub dalszej części gry. Nie inaczej jest w Human Revolution. Decyzje jakie podejmie Adam Jensen będą miały wpływ na to, co stanie się w późniejszej fazie gry zarówno z nim, jak i ze światem czy innymi postaciami choć nie wszystkimi. Ponadto niekiedy przyczyni się to do tego w jaki sposób rozwiążemy daną misję, a nawet na to czy zdobędziemy jakieś istotne dla nas informacje metodą cywilizowaną, czy mniej cywilizowaną. Pojawią się też elementy wymagające moralnych decyzji. Produkt ten jest bardzo dojrzały pod tym względem i tego samego może oczekiwać od nas podczas trudniejszych wyborów. Podsumowując, bez czytania tony tekstu, ścian dialogów nie ma co brać się za ten tytuł, gdyż w pewnym momencie pogubimy się w decyzjach podjętych wcześniej przez nas samych. Fani serii Mass Effect czy Dragon Age 2, zdecydowanie będą się czuć tutaj jak ryba w wodzie.
(Niektóre misje można przejść bez walki. To od nas zależy jak podejdziemy do rozwiązania problemu)
Świat gry potrafi oczarować gracza jak i momentami zniesmaczyć, głównie za sprawą kiepskiej grafiki. O ile Detroit średnio mi przypadło do gustu, to kolejne miasto położone w Chinach, zdecydowanie zostało przygotowane bardziej szczegółowo. Po prostu solidniej. Wypadałoby wspomnieć gdzie zaniesie nas nasza wędrówka (jeżeli ktoś nie chce tego wiedzieć, wówczas proszę o pominięcie dalszej części tego akapitu). Wracając do tematu, w grze przyjdzie nam zwiedzić miasta takie jak Detroit, chińskie miasto Hengsha, kawałek Montrealu czy Singapuru oraz inne pomniejsze miejsca. Podczas przemierzania przez Detroit miałem dosyć mocne poczucie, że teren jest ograniczony, że świat jest zamknięty. Zrekompensowała mi to z nawiązką wizyta w następnym mieście, czyli Hengshą. Renderowany filmik z widokiem tego miejsca tuż przed pojawieniem się w samym jego sercu robi wrażenie. Da się odczuć wielkość tego miasta podczas grania. Twórcy zadbali o wiele szczegółów choć tak jak już wypominałem w poprzednim akapicie - grafika pozostawia wiele do życzenia i pewne elementy można było jednak usprawnić.
(Wspominana Hengsha robi imponujące wrażenie - na zrzucie scena z cut-scenki)
(Detroit nie powala nawet w cut-scenie)
(Szkoda, że miasta w grze nie są takiej wielkości jak widok z tego okna. Na zrzucie widok na Montreal)
Czas na podsumowanie, czyli plusy i minusy
Plusy:
Największymi zaletami nowego Deusa są elementy skradanki, rewelacyjna minigra polegająca na hakowaniu zabezpieczeń czy przyzwoite AI przeciwników w przypadku, gdy obieramy styl bez zabijania przeciwników. Mam tu na myśli reakcje strażników, o których była mowa kilka akapitów wyżej. Ciekawa koncepcja świata i arcymistrzowska muzyka potwierdzają tylko to o czym mogliście przeczytać wyżej - Deus Ex Human Revolution jest nietuzinkowym tytułem. Najważniejszym, najbardziej wyróżniającym i najsilniejszym zarazem plusem i argumentem przemawiającym za tą grą jest zdecydowanie scenariusz. Jest to po prostu istny majstersztyk. Scenariusz jest bardzo spójny, logiczny, a poznawanie kawałek po kawałku tortu zwanego fabułą jest tak bardzo satysfakcjonujące, że od gry ciężko się oderwać. Z każdą chwilą poznając nowe szczegóły czy będąc na danym tropie by nagle go zgubić, odczuwamy coraz większą chęć poznania prawdy. Przegrzebując dziesiątki maili, czytając ebooki, rozmawiając z kluczowymi postaciami, próbujemy dążyć do rozwikłania zagadki i odpowiedzi na pytanie: "O co tu tak naprawdę chodzi?" Na uwagę jeszcze zasługuje czas trwania gry. A ten jest dosyć spory. Żeby przejść całą grę przeglądając wiele zakamarków, skradając się, ogłuszając przeciwników, czytając dialogi bez ich przerywania w połowie, zwiedzając miasta, grzebiąc po komputerach i czytając maile, czy robiąc misje poboczne, a nawet hakując każdy komputer przejście tego tytułu zajęło mi mniej więcej 40 godzin.Ostatnim plusem jest rozbudowana psychologia postaci. Jensen to nie jedyna postać o rozbudowanym charakterze. Większość głównych bohaterów ma swoją historię, swój własny charakter, swój własny udział w tym co dzieje się w grze. Każda postać jest wyrazista. Nie ma drewnianych charakterów. Poboczna misja z księdzem w kanałach jest chociażby jednym z przykładów.
Minusy:
Wydawać by się mogło, że jest to nieskazitelny tytuł. Niestety nie ma rzeczy idealnych. Wspomniana grafika, nieco ubogie miasto Detroit to kwestie już wyjaśnione. Z minusów uwagę jeszcze warto zwrócić na kiepskie AI przeciwników. Zdaję sobie sprawę, że było przeze mnie wychwalane wcześniej, ale tylko w przypadku rozgrywki ze stylem skradankowym. Gorzej ma to się zdecydowanie w przypadku otwartej walki i w przypadku, gdy zaczniemy częściej korzystać z dobrodziejstwa oferowanego przez kusze czy pistolet obezwładniający. Przeciwnicy potrafią być naprawdę irytujący, zwłaszcza gdy jest ich dwóch w jednym miejscu. Mając tylko kuszę ze strzałkami obezwładniającymi i energię w jednej baterii bez wszczepu na załatwianie 2 przeciwników na raz przy zużyciu jednej baterii, potrafiło być ledwo osiągalne i tylko na jeden sposób. Zdarzało mi się zastanawiać przez kilka minut czy aby na pewno nie wywołałem alarmu, ponieważ uśpienie jednego przeciwnika natychmiast zwracało uwagę drugiego, który bywał po prostu nie do zajścia i do ogłuszenia z bliska. Co więcej, przeładowanie kuszy zajmuje w tej grze tyle czasu, że zazwyczaj nie ma sensu po przeładowaniu strzelać po raz kolejny, bo uśpiony przeciwnik już jest ocucony, z kolei podejście potrafiło nie działać przez to, że drugi strażnik zwracał już uwagę na całe otoczenie na około. W efekcie kończyło się to wywołaniem alarmu. Potrafiło to zepsuć nieco rozgrywkę. Zdarzały się również drobne błędy, gdzie będąc schowanym nagle podbiegał do mnie przeciwnik i stał w miejscu dopóki nie załadowałem od nowa gry z poprzedniego sejwa. Jest to jednak zapewne bug łatwy do wyeliminowania. Następnym minusem jest walka z bossami. Nie dość, że wygląda ona bardzo podobnie w każdym przypadku, to jeszcze jest konieczna. Fani skradania mogą czuć się rozczarowani. Głównie z powodu ograniczonych możliwości. Dlaczego? Otóż osoba, która zainwestowała swoje punkty Praxis w ulepszzenia ułatwiające skradanie czy hakowanie, będzie bardziej podatna na obrażenia i nie tylko, ponieważ i bronie będą mieć większy rozrzut, specjalny atak zwany Tajfunem również będzie niemożliwy bez ulepszeń co może choć nie musi przełożyć się na walkę. Nie spodobał mi się również wszczep wspomagający prowadzenie rozmów. Na czym owy wszczep polega? Otóż czasami przekonanie naszych rozmówców do naszych poglądów może wymagać trochę zabawy. Wszczep KASIA, bo taką nosi nazwę ma za zadanie wykryć rodzaj osobowości naszego rozmówcy. Osobowości dzielą się na 3 różne kategorie takie jak: Omega, Beta i Alfa. Każda zawiera określone cechy charakteru. Niestety dodatkowe elementy HUDu jakie się pojawiają podczas rozmów, gdy uaktywnimy sobie takie ulepszenie są mało czytelne. Tak naprawdę nie ma nigdzie w grze konkretnego wyjaśnienia i trzeba domyśleć się samemu jak z tego się korzysta, a dodatkowo potrafi nas bardziej zmylić z tropu niż nam pomóc. W moim przypadku skończyło się tym, że o wiele lepiej dogadywałem się samemu podejmując decyzje o sposobie rozmowy co nawet sprawiało większą frajdę niż korzystanie z tego wszczepu.
Komentarz
Deus Ex Human Revolution to zdecydowanie tytuł, który powalczy w tym roku o miano najlepszej gry. Jest to też dzieło, które można przejść więcej niż jeden raz na wiele różnych sposobów i bawić się przy tym równie dobrze jeżeli nie lepiej.
"Memento mori" czyli "Pamiętaj o śmierci" (uwaga - możliwe spojlery)
Fabuła tego tytułu sprawi, że gracz będzie jeszcze na długo po jej przejściu rozmyślać na dylematami w niej zawartymi, a także zauważy pewne podobieństwa mające miejsce w rzeczywistym świecie. Pytanie przewodnie jest przede wszystkim jedno: "Czy warto dążyć do doskonałości skoro ostatecznie i tak każdego z nas czeka to samo?" Jak powiedział Terencjusz - znany komediopisarz: "Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce". No właśnie, "[...]nic co ludzkie[...]". Czy "superludzie" w świecie gry nie tracą przez to swojego człowieczeństwa? Jaka jest cena bycia "ulepszonym"? Czy wraz ze zdobywaniem władzy i siły nie zatracamy swoich wartości,a przede wszystkim moralności? Jakie znaczenie, ile do powiedzenia ma pojedyncza jednostka ludzka? Adam Jensen na początku gry oraz w trailerze zapowiadającym ją mówi: "Nigdy nie prosiłem o to". Na te pytania być może gracze uzyskają odpowiedź, a być może będą musieli odpowiedzieć sobie sami. Gra będzie wymagała podjęcia moralnych decyzji - czasem drastycznych. Coś, co powinno być znane już chociażby z Mass Effecta co poniektórym. Ja mam na to swoją nazwę: "moralniaki". Rozgrzewajcie nadgarstki i szykujcie się do prawdziwej uczty. Ja już skonsumowałem ten posiłek i był "smaczny".
*- ocena końcowa wystawiona na podstawie wersji PC.
Zapraszamy do zamieszczania ciekawych artykułów i zdobywania punktów, które możecie wymienić w sklepie internetowym lub "zmaterializować" w gotówkę :) Liczymy na świetne publikacje i wysoką jakość. | miniRecenzje od A do Z PORADNIK | Zobacz ostatnie MRM minirecenzje miesiąca |
Komentarze
19Jakie "bynajmniej" do cholery!
PRZYNAJMNIEJ - za ten jeden jedyny gimbusowy błąd - ode mnie łapa w dół. A szkoda bo recenzja miała potencjał.
Duzy plus za chęć poprawienia recki, teraz napewno jest lepiej.
Teraz należy się plus
+++++++++++++++++
Bakak: Wypadałoby podać jakieś przykłady, aby żadne "byki" się więcej nie pojawiały w przyszłych tekstach o ile takowe będą. Poza tym, na Twoim profilu też jest masa błędów, a mimo to ciekawie się czytało informacje w nim zawarte. Pozdrawiam.
Jest dłuuuuga. Jak na te czasy.