Nie jest łatwo poznać cały świat i zasady, które nim rządzą. A to właśnie jest zadaniem gracza w Ancestors: The Humankind Odyssey. Wcielając się w klan małp, należy uczyć się otoczenia i wyewoluować w człowieka myślącego, na przestrzeni milionów lat.
- ciekawy świat do zbadania,; - interesująca tematyka w przystępnej formie,; - wyjątkowo oryginalna mechanika ewolucji,; - samodzielne odkrywanie kolejnych etapów rozwoju gatunku daje sporo satysfakcji,; - efekty graficzne potrafią zrobić wrażenie,; - niezwykła, wyjątkowo klimatyczna ścieżka dźwiękowa,;
Minusy- brak jakiejkolwiek fabuły nie wszystkim może się podobać,; - duża powtarzalność rozgrywki po pewnym czasie potrafi znużyć,; - irytująco wysoki poziom trudności,; - niekiedy mała intuicyjność gry,; - sporo błędów technicznych.
Ancestors: The Humankind Odyssey – wirtualna lekcja historii najstarszej
Wydawcy gier bardzo często korzystają ze sprawdzonych, bezpiecznych rozwiązań. Bo w końcu kolejna część Call of Duty to murowany hit, a następna iteracja serii FIFA jak co roku przyciągnie przed ekrany całe masy wiernych fanów. Mimo to w tym świecie nieco tasiemcowych produktów „bitych” niemal jak na sztancy, które szybko wpadają na czołowe miejsca najróżniejszych rankingów gier, czasami pojawiają się tak oryginalne perełki, jak Ancestors: The Humankind Odyssey.
Tutaj już sam, bardzo oryginalny pomysł, sprawia, że warto choć na chwilę zainteresować się tym tytułem. Bo w końcu postawienie graczom zadania odkrycia całego świata na drodze ewolucji to coś czego chyba jeszcze dotąd nie było. Przynajmniej nie w takiej skali.
Prawo dżungli – przetrwa najsilniejszy
Już film wprowadzający do Ancestors: The Humankind Odyssey pokazuje, że o przetrwanie w tym prehistorycznym świecie jest naprawdę ciężko, a każdy drapieżnik może paść ofiarą innego, jeszcze większego.
W dziczy każde stworzenie ma swoje miejsce w łańcuchu pokarmowym, a zadaniem kierowanych przez gracza małp jest to, by przetrwał cały klan i stopniowo rozwijał się na tyle, by częściej zjadać, niż być zjadanym.
I tu warto zacząć od ostrzeżenia – na początku gry będziecie ginęli bardzo często. Gdy rozpocząłem swoją przygodę, musiałem odnaleźć młodą małpę, oddzieloną od stada. Popędziłem po nią, skacząc z gałęzi na gałąź. Niestety, sterowanie okazało się nie dość intuicyjnie i szybko udałem się lotem pikującym w dół, ku ziemi. Twarde lądowanie odbyło się przy akompaniamencie trzaskającej kości. Moje obawy potwierdziła ikona, jasno dająca do zrozumienia, że mam problem.
Myślicie, że średnio rozwinięta małpa połączy dwa patyki lianą, utworzy prowizoryczną szynę na złamaną nogę i będzie szła dalej, kuśtykając? Nie do końca – na tym stadium rozwoju co najwyżej będzie mieć problem z dotarciem do źródła wody na czas.
Ciężej będzie jej także wspiąć się na szczyt palmy po kokos, a gdy rzuci się na nią guziec albo co gorzej pyton skalny, nie uskoczy w porę i na domiar złego zacznie krwawić. Tak właśnie zabiłem swojego pierwszego osobnika pretendującego do bycia inteligentną istotą.
Po śmierci jednej małpy gra automatycznie przeniosła mnie do kolejnej. Tym razem był to młody osobnik, którego początkowo miałem odnaleźć, a który wskutek śmierci opiekuna, musiał samodzielnie, przy mojej pomocy, odnaleźć drogę do stada. Nauczony doświadczeniem, skakałem po drzewach bardziej ostrożnie. Często też piłem i jadłem co tylko wpadło mi w ręce, by nie umrzeć z głodu.
Niestety, mój gatunek nie rozwinął wcześniej odporności żołądka więc po zatruciu liśćmi z jakiegoś napotkanego na drodze krzewu znów napotkałem problem – obraz na ekranie stał się tak zamazany, że ciężko było zobaczyć co czai się w trawie.
Domyślacie się pewnie co stało się chwilę potem - oczywiście ukąsił mnie wąż, a później jeszcze poturbował dziki ptak, gdy próbowałem podkraść mu jaja. W ten sposób kolejna małpa z mojego stada stała się czyimś obiadem.
Główny mechanizm ewolucji, w wydaniu Ancestors: The Humankind Odyssey to strach przed nieznanym.
O czym śni ranna w ataku małpa? O przeżytym ataku
Cierpliwością i pracą małpy się bogacą
Myślisz pewnie teraz czy aby to wszystko co wcześniej przeczytałeś nie oznacza ciężkiego wejścia do świata gry. Masz rację – łatwo nie jest. Niestety, przez kilka pierwszych godzin tak właśnie wygląda Ancestors: The Humankind Odyssey.
Na szczęście, po pewnym czasie wyrabiamy sobie odpowiednie nawyki i schematy. Często trzeba jeść, pić i spać. W przerwach między tymi zajęciami należy oglądać absolutnie wszystko, aby pobudzać i rozwijać sieci neuronowe, formować zmysły oraz kształtować zachowania stadne.
W ten oto sposób po pewnym czasie uczymy się, że patyk można obrać z liści, kamień może służyć do wielu przydatnych prac, natomiast kokos to nie tylko dziwna, rosnąca na drzewie piłka, ale też coś co ma wewnątrz całkiem smakowity owoc.
Trzeba tylko najpierw go otworzyć, by z niego skorzystać. Aha, szybko okaże się też, że samiec i samica w wieku rozpłodowym są niezbędne do przetrwania gatunku. Bo jeśli zdążą się zestarzeć, to cóż… należy zacząć jeszcze raz, kolejnym klanem.
Gdy już na dobre wciągniemy się w powtarzanie i ćwiczenie rutynowych czynności, a także odkrywanie nowych możliwości, poznamy główny mechanizm ewolucji, w wydaniu Ancestors: The Humankind Odyssey. Jest to strach przed nieznanym.
Za jego okiełznanie w grze odpowiada dopamina, którą której wskaźnik uzupełniamy, badając otoczenie w sposób, który podpowiada nam inteligencja. Dzięki temu, po uspokojeniu się możemy odkrywać obszary, które są początkowo zaciemnione i spowite aurą wrogości.
Co więcej, wejście na teren, który jest całkiem obcy sprawia, że ekran traci kolory, a my musimy okiełznać strach (potęgowany ukazującymi się dookoła zębami i oczyma), by później na nowo zwiększać poziom dopaminy i móc zapędzać się jeszcze dalej w dzicz.
Schemat ten się powtarza i każdorazowo lęk jest przezwyciężany przez ciekawość, która prowadzi do rozwoju. Warto zauważyć, że część cech takich jak choćby odporność organizmu, uaktywnia się dopiero w przyszłych pokoleniach. Co pewien skok rozwojowy, gra przenosi nas w przyszłość – czasem o kilka, a czasem o tysiące lat. To pozwala na szybkie zaobserwowanie widocznych zmian i odkrycie nowych elementów rozgrywki.
Rozwijanie kolejnych umiejętności w Ancestors: The Humankind Odyssey okazało się bardzo satysfakcjonujące. Cieszyłem się za każdym razem, gdy w zasięgu wzroku pojawił się przedmiot, którego dotąd nie zbadałem.
Kilkadziesiąt godzin zabawy, które są potrzebne, żeby nasze małpy przebyły długi cykl ewolucji, skupiają się głównie na powtarzalnych czynnościach. Każdorazowo korzystamy ze zmysłów, by odkrywać nowe elementy otaczającego nas świata.
Co innego podpowie nam słuch, węch czy intelekt. Niejednokrotnie przyda się także zręczność, by uniknąć spotkań z drapieżnikami, choć mam wrażenie, że w uskakiwaniu przed atakiem zawarto irytujący element losowości.
W zabawie w Ancestors: The Humankind Odyssey nie pomaga także mało intuicyjne sterowanie (i to nawet na sugerowanym gamepadzie - zabawa na klawiaturze i myszce bywa znacznie bardziej frustrująca). Owszem, można się do niego przyzwyczaić, ale jeśli ja – jako gracz – muszę przez dłuższy czas rozgryzać pozornie prostą mechanikę przekładania przedmiotu z ręki do ręki i badania go (i mówimy tu tylko o samej operacji), to coś tu jest nie tak. Co ciekawe, twórcy chwaląc niesamowicie klimatycznym światem proponują skorzystanie z opcji pozbawionej HUDa, ikon i podpowiedzi. Ma to jeszcze mocniej podbić atmosferę gry, Przyznam jednak szczerze, że to rozwiązanie dla prawdziwych twardzieli i weteranów przetrwania. Ja w tym przypadku niestety wymiękłem.
Efekt ukąszenia przez Mambę zieloną
Ancestors: The Humankind Odyssey – czy warto kupić taką historię ewolucji?
Niełatwo odpowiedzieć na to pytanie. Mnie osobiście niesamowicie urzekł sam pomysł uczestniczenia w ewolucji. Jeszcze bardziej zachęcił film pokazujący, że trzeba nieźle się postarać, żeby przetrwać w dziczy. Niestety, zawiódł mnie potencjał zmarnowany przez zbyt dużą powtarzalność rozgrywki i wysoki próg wejścia.
Kiedy jednak po kilku godzinach nauczyłem się wykonywać podstawowe, małpie czynności, Ancestors: The Humankind Odyssey stało się znacznie bardziej przyjemne. Rozwijanie kolejnych umiejętności okazało się bardzo satysfakcjonujące, tak że za każdym razem cieszyłem się, gdy w zasięgu wzroku pojawił się przedmiot, którego jeszcze nie zbadałem.
Podobały mi się też niektóre widoki i scenerie oraz zastosowane efekty graficzne. Gdy wąż zatruł mnie swoim jadem, cały ekran stał się zamazany, a kiedy małpa słabła z wycieńczenia, widok na zmianę przygasał i rozświetlał się. Szkoda tylko, że takie atrakcje głównie dotyczą sytuacji, w których jesteśmy bliscy porażki – a to niestety zdarza się nazbyt często.
Jeśli jednak masz w sobie dość zaparcia, dasz sobie radę z odkrywaniem kolejnych zagadek świata ewoluujących małp. Momentami jest to zajęcie karkołomne ze względu na sterowanie. Później bywa monotonne, przez konieczność badania tych samych obiektów. Koniec końców, jest to jednak zabawa naprawdę satysfakcjonująca.
Jeśli więc lubisz wyzwania i cieszysz się na każdy przejaw oryginalności w grach daj Ancestors: The Humankind Odyssey szansę. Warto poświęcić kilka dni i samemu sprawdzić jak daleka droga dzieli naszych przodków od nas samych.
Ocena końcowa Ancestors: The Humankind Odyssey
- ciekawy świat do zbadnia
- interesująca tematyka w przystępnej frmie
- wyjątkowo oryginalna mechanika ewolucji
- samodzielne odkrywanie kolejnych etapów rozwoju gatunku daje sporo satysfakcji
- efekty graficzne potrafią zrobić wrażenie
- niezwykła, wyjątkowo klimatyczna ścieżka dźwiękowa
- brak jakiejkolwiek fabuły nie wszystkim może się podobać
- duża powtarzalność rozgrywki po pewnym czasie potrafi znużyć
- irytująco wysoki poziom trudności gry
- sporo błędów technicznych
- Grafika:
dobry - Dźwięk:
dobry - Grywalność:
dostateczny
Ocena ogólna:
Komentarze
1