Call of Duty: Modern Warfare 3 – hej, Activision, fajna ta gra, ale mieliście zrobić nową
Takie premiery jak Call of Duty: Modern Warfare 3 to dla fanów niemal święto. Święto, dodajmy, tradycyjne – wszyscy wiedzą czego się spodziewać i jak będą się bawić. Czy to źle? Tylko jeśli oczekujesz odmiany i elementu zaskoczenia. Ta gra nowości ma bowiem jak na lekarstwo.
Call of Duty: Modern Warfare III – dużo hałasu o „I”
Każdy gracz, który lubi strzelanki i ostatnich kilkunastu lat nie przespał pod kamieniem, wie dobrze, że produkcje z serii Call of Duty wypuszczane są już niemalże taśmowo, na zmianę przez studia Treyarch, Sledgehammer i Infinity Ward, a tempa temu wszystkiemu nadaje wydawca - koncern Activision Blizzard. Kto patrzy w kalendarz może naliczyć, że przez ostatnie 20 lat wyszło aż 20 „głównych” części serii, jednak odstęp między drugą a trzecią wersją odświeżonego „Modern Warfare” był wyjątkowo krótki.
Czy półtora roku to mało, czy może dużo na stworzenie gry? Nie wiem, ponieważ nigdy nie byłem pracownikiem gamedevu. Jeśli jednak tworzy się z półproduktów, to najwyraźniej czasu starczy, żeby wypuścić pozlepiane, grywalne „coś”. Koniec końców, jeszcze przed właściwą premierą, media branżowe trąbiły o arcykrótkiej kampanii fabularnej, czy odświeżaniu starych map, zamiast tworzeniu nowych. Dużo było hałasu, a ja chciałbym zadać jedno pytanie: czy Call of Duty: Modern Warfare III zasługuje na miano pełnoprawnej i pełnopłatnej gry, podczas gdy tak naprawdę warto byłoby to jedno „I” z tytułu usunąć i przyznać się, że to wyjątkowo kosztowne rozwinięcie poprzedniej części serii?
Call of Duty: Modern Warfare 3, czyli na solidnej podstawie można wiele
Na starcie wyjaśnię jedno: kompletnie nie zgadzam się z argumentem o krótkiej kampanii fabularnej. Owszem, skończyłem całość w dwa dość długie wieczory, ale na pewno było to więcej niż wspominane niekiedy trzy godziny. Jasne, na upartego wiele gier, w tym i Call of Duty: Modern Warfare 3 da się ukończyć w bardzo krótkim czasie, jednak „speedrunning” zostawmy speedrunnerom. Ja preferuję bawienie się grą i nie czułem, żeby napisy początkowe pojawiły się zbyt szybko. Powiedziałbym, że czas potrzebny na przejście trybu jednoosobowego jest typowy dla serii – to nigdy nie będzie RPG na kilkadziesiąt godzin, ale chyba nikt na to nie liczył.
Mam za to inne zarzuty. Jeśli unikacie spoilerów, pomińcie proszę ten akapit, mówiący w skrócie o tym, że historia jest zwyczajnie słaba. Po raz kolejny bowiem ścigamy Makarowa i ten znów nam się wymyka. W praktyce jednak ani na świecie, ani w szeregach dobrze znanych komandosów, takich jak Price, Soap czy Gaz, nie zmienia się nic (choć jedna postać ginie, dla dramatycznego efektu).
Nie poznajemy nawet motywacji „głównego złego”, poza tym, że chce on siać chaos na całym świecie. Do tego, jak w kinowych „akcyjniakach”, powodzenie misji zależy zazwyczaj od zrobienia czegoś w ostatniej sekundzie lub wyjątkowej odporności głównych bohaterów na trujący gaz, który pokonuje całą bazę wyszkolonych żołnierzy.
Widać, że twórcy starali się dać coś na wzór klasycznej misji „Nic po rosyjsku”. Jest więc niemalże w pełni filmowy i mało interaktywny przerywnik o porywaniu i wysadzaniu samolotu, a także weźmiemy udział w likwidowaniu terrorystów, podczas gdy ci eksterminują cywilów na zatłoczonym stadionie. W praktyce jednak faktycznych emocji było tu jak na lekarstwo, a pchający się pod lufę postronni ludzie bardziej irytowali niż tworzyli dramatyczny klimat. Innymi słowy – potencjał był, ale starając się odświeżyć udane schematy, zrobiono widowisko klasy B.
Twórcy chwalą się tym, że niektóre misje mają teraz charakter otwarty. Według mnie psuje to wrażenie filmowej liniowości, za które lubię historie z Call of Duty. W praktyce lądujemy bowiem na wielkiej mapie przeznaczonej do rozgrywek wieloosobowych i biegamy po niej znajdując rozmaite skrzynki z bronią i wyposażeniem, w dowolnym momencie zajmując się też celem głównym, czyli eksterminacją wrogów. Po pierwsze robi się przez to nudno, a po drugie na otwartych przestrzeniach przeciwnicy tracą rozum, dają się zachodzić od tyłu i momentami sami pchają się pod lufę, szukając drogi do bohatera.
Takie podejście do zadań jest nie tylko minusem, ale świadczy też o lenistwie twórców – komuś nie chciało się projektować kolejności wydarzeń w misji i po prostu rzucono nas na mapę, na której są rozmieszczone cele, a wrogowie co jakiś czas otrzymują „posiłki” znikąd, żeby nie było zbyt łatwo. Tego typu rozwiązania mają sens tylko, kiedy do celu prowadzi więcej niż jedna droga, jak w serii Hitman, gdzie potrafiłem wielokrotnie bawić się misjami i odkrywać kolejne sposoby przejścia. Call of Duty: Modern Warfare 3 miało po raz kolejny dać emocjonującą przygodę i pod tym kątem trochę zawiodło.
Zabawa dla wielu
Dla ogromnej części graczy Call of Duty: Modern Warfare 3 to pole do wielu emocjonujących rozgrywek sieciowych. No i zgoda, w trybie wieloosobowym strzela się świetnie. Do tego mamy tu do wyboru kilka rodzajów zabawy, takich jak drużynowy deathmatch czy „Wojna”. Ta ostatnia jest znanym z licznych produkcji schematem, w który trzeba wykonać szereg zadań jako atakujący (np. doprowadzić pojazd w dane miejsce i uszkodzić komputer w bazie wroga), a później przez taki sam czas bronić celu po drugiej stronie konfliktu.
Choć nie jest to nowy patent, to bawiłem się świetnie – nigdy wcześniej nie miałem tak silnego odczucia udanej zabawy, jakie towarzyszyło mi z tym trybem w Wolfenstein: Enemy Territory z roku 2003, gdzie spotkałem go po raz pierwszy. Call of Duty: Modern Warfare III to po prostu wykorzystanie tego, co już było (w tym map i patentów z Modern Warfare II oraz darmowego Warzone), zebrane w całość i opakowane codziennymi zadaniami, masą skórek (jest też Homelander z The Boys) i „sezonowymi” atrakcjami, dzięki którym będziecie chcieli rozgrywać mecz po meczu.
Osobną sprawą jest słynny już tryb Zombie. Moim zdaniem w obecnym wydaniu jest on gorszy od tego, do czego nas przyzwyczajono. Lądujemy bowiem na ogromnej mapie, biegamy między strefami o różnym poziomie zagrożenia i wykonujemy konkretne zlecenia. Ważne, żeby przed upływem czasu lub przed zginięciem wezwać helikopter ewakuacyjny i uciec z lokacji wraz z odnalezionym sprzętem.
Niestety, ta zabawa szybko się nudzi, a do tego spory teren połączony z niewielką liczbą graczy sprawia, że często biegamy samotnie szukając towarzyszy. Warto więc mieć swoją ekipę, żeby nie frustrować się, gdy polegniemy z cennym wyposażeniem, a nie będzie w pobliżu nikogo, kto będzie mógł nas reanimować.
A mogło być tak pięknie…
Już w naszych redakcyjnych pierwszych wrażeniach z Call of Duty: Modern Warfare 3 wyrażałem swoje zdumienie wrzuceniem do kampanii otwartych misji bojowych na podobieństwo tych z Call of Duty Warzone – z bieganiem po otwartej mapie, wykonywaniem zadań i otwieraniem skrzynek z arsenałem. Gra straciła swoją dawną filmowość, impet gdzieś wyparował, a na domiar złego cała przygoda okazała krótką, miałką historyjką z naprawdę niesatysfakcjonującym zakończeniem.
Jedynym ratunkiem wydawał się tu więc tryb multi, który niestety też miejscami nie dowozi. Owszem, wciąż gra się w to świetnie. Twórcy zwiększyli dynamikę starć i poprawili wiele zgłaszanych problemów poprzedniczki. Szkoda tylko, że przy okazji coś potężnie namieszali z detekcją trafień przez co nie raz można mieć wrażenie, że przeciwnik jest gąbką na pociski samemu zadając nam 3 śmiertelne strzały. Bezsprzecznie świetnym trybem jest Wojna, choć już widać, a minęło zaledwie kilka dni od premiery, że najzagorzalsi gracze doskonale rozkminili mapę, przez co całe, dość rozbudowane starcie potrafi trwać dosłownie 5 minut.
Wielka nowość tej odsłony – szumnie zapowiadany tryb Zombie to właściwie wariacja DMZ z Call of Duty Warzone, do tego dość nierówna. Największym problemem jest niestety olbrzymia mapa, na której tak naprawdę niewiele się dzieje. Bo co z tego, że przy kontraktach walczymy z hordami nieumarłych, a przy eksfiltracji wokół naszego śmigłowca robi się prawdziwy dym, skoro przemieszczaniu się pomiędzy kolejnymi miejscówkami towarzyszy zazwyczaj potężna nuda. Wszystkie te dziwne decyzje projektowe powodują, że Call of Duty: Modern Warfare III faktycznie maluje się trochę jak taki twór posklejany naprędce z różnych gotowych elementów. Ot bezpieczna odsłona, zrobiona na szybko, by zadowolić najwierniejszych fanów serii. Moja ocena: 2.7/5
Call of Duty: Modern Warfare III – czy warto kupić?
Wszystkie części Call of Duty od pewnego czasu są robione na jedno kopyto. To solidna marka, ale zmian jest coraz mniej, a w obecnej odsłonie mam wrażenie dodatku, a nie nowej gry. Nieważne jednak, czy chcecie wybrać najnowszą wersję, czy którąś z poprzednich – wszystkie są niemal tak samo drogie. Jeśli lubicie kampanie fabularne, a macie któryś z poprzednich odświeżeń „Modern Warfare”, może lepiej zagrajcie w nie jeszcze raz.
Z kolei, jeśli preferujecie tryb sieciowy, a Warzone Wam nie wystarcza, chwytajcie najnowszą grę od Sledgehammer i bawcie się w zbieranie skórek, wypełnianie wyzwań sezonowych i bieganie po znanych, ale lekko odświeżonych mapach. Call of Duty to sprawdzona marka i zabawa zawsze stoi tu na wysokim poziomie. Jeśli tylko nie przeszkadza Wam, że to gra stworzona naprędce i do tego z materiałów z recyklingu.
Opinia o Call of Duty: Modern Warfare III [Playstation 5]
- Powrót dobrej, sprawdzonej formuły,
- Rozmaite tryby wieloosobowe, niektóre bardzo udane,
- Różnorodność broni i wyposażenia,
- Niezmiennie dobra oprawa audiowizualna, zwłaszcza w przerywnikach filmowych.
- Wykorzystywanie starych pomysłów bez udanych nowości,
- Przeciętna kampania fabularna z kiepską historią,
- Duże, otwarte mapy w trybach solo i zombie,
- przeładowane informacjami i mało czytelne menu,
- na dzień premiery mapy w multi to w zasadzie tylko odświeżone miejscówki z MW2.
- Grafika:
- Dźwięk:
- Grywalność:
Ocena końcowa
Grę Call of Duty: Modern Warfare III (PC/PS5) na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy firmy Activision
W artykule znajdują się linki afiliacyjne, przekierowujące do zewnętrznych stron zawierających produkty i usługi, o których piszemy. Otrzymujemy wynagrodzenie za umieszczenie linków afiliacyjnych, jednakże współpraca z naszymi Partnerami nie ma wpływu na treści zamieszczane przez nas w serwisie, w tym na opinie dotyczące produktów i usług Partnerów.
Komentarze
5Bo patrze i dostaje deja vu...
Fota z boiska i z chyba zombie...serio ??? tak wygląda zamglenie ??? w 21 wieku ???
A potem ta przedostatnia fota...On tam rzuca czary ??? czy jak...
Oficjalnie można ogłosić - seria Cod upadła na samo dno i prędko nie powstanie...
Wstyd i żal bo u mnie seria CoD była corocznym zakupem do czasu gdy wyszła sławetna część z laserami i bajerami...To była ostania część jaką zakupiłem - Potem to już czytam recenzje i omijam z daleka te gry...
Co roku oglądam "te same foty" bo gra niewiele się zmienia...
Czas na powrót do 2 wojny światowej - Czas na czołgi i inne pojazdy w czasie 2 wojny a nie te bajery-lasery ...
ps. Był taki dodatek do CoD - UO - To chyba była najlepsza część CoD i tam na mampach multi można było jechać jeppem w 4 osoby...nie było czołgów ale były znakomite mapy w które pogrywało się całymi nocami...
To były najlepsze czasy dla nas , graczy i dla tej serii...