Po tylu opóźnieniach premiery i kilkumiesięcznym zniknięciu Days Gone z wydawniczego horyzontu pierwszy, zamknięty pokaz gry w moim przypadku okazał się sporym zaskoczeniem. Nie spodziewałem wielkiego hitu, a wygląda na to, że Sony cały czas chowało asa w rękawie.
- sporej wielkości otwarty świat,; - niezwykle sugestywne miejscówki,; - ciekawie rozwijająca się fabuła,; - bohater, do którego łatwo się przywiązać,; - wyraziste postaci poboczne,; - mocno wciągająca rozgrywka z satysfakcjonującym skradaniem i strzelaniem,; - konieczność ulepszania, tankowania i naprawiania motocykla,; - satysfakcjonujący model jazdy,; - hordy „nieumarłych” liczące nawet po kilkaset osobników,; - absolutnie fenomenalny, postapokaliptyczny klimat,; - niezła oprawa audiowizualna,; - spora liczba dodatkowych, okazjonalnych wydarzeń…
Minusy…których nie jesteśmy w stanie w pełni doświadczyć, ze względu na ich czasowość i dzielącą nas odległość,; - nieśpiesznie rozkręcająca się fabuła nie wszystkim może się spodobać,; - występujące czasami błędy w skryptach, które mogą znacząco popsuć odbiór danej sceny czy misji,; - niektóre sceny przerywnikowe aż proszą się o większą interaktywność,; - koniec niektórych misji pozostawia w nas poczucie sporego niedosytu.
Przyznam szczerze, że to po tylu obietnicach i braku widocznego efektu w postaci Days Gone odpalonego wreszcie na mojej własnej PlayStation 4 Pro prawie postawiłem już na tej grze krzyżyk. „Prawie”, bo mimo wszystko w duchu cały czas liczyłem na w miarę ciekawą produkcję, która w świeży, nietuzinkowy sposób połączy postapokaliptyczne klimaty, pandemię zombie i „grę drogi”. Coś jak w niezapomnianym The Last of Us. Miejmy nadzieję, że po premierze i naszej recenzji, gra zajmie miejsce w górniej części rankingu gier.
I pewnie dlatego tworząc listę najgorętszych gier I połowy 2019 roku po prostu musiałem ująć Days Gone w tym zestawieniu, i to nawet jeśli jakoś nie przekonywały mnie nowe zwiastuny gry (takie jak ten umieszczony poniżej), które PlayStation zaczęło wrzucać na swój youtube’owy kanał.
No, może nie na tyle bym liczył na hit pokroju God of War czy ostatniego Spider-Mana. Niesamowite ile może zmienić jeden, stosunkowo krótki pokaz gry.
The Last of Us wiecznie żywe
Pamiętacie pierwszą zapowiedź Days Gone z targów E3 2016? Nie było tam ani krzty porywającej fabuły ani szczególnie odkrywczej rozgrywki. Były za to hordy nieumarłych, które niczym fala zalewały lokacje, w której poruszał się nasz bohater. Aż nie chciało się wierzyć, że konsola Playstation 4 będzie w stanie uciągnąć taki tłum zombiaków.
Wiecie skąd w Days Gone wzięły się hordy zombie? Z wagonów pełnych umarłych, które władze wywoziły poza miasta by je spalić. Niestety, nigdy do tego nie doszło
Przypominam tylko, że to wszystko działo się jeszcze przed oficjalną zapowiedzią PlayStation 4 Pro. Wraz z premierą nowej, potężniejszej konsoli ogłosznie Days Gone nabrało znacznie większego sensu. Szkoda tylko, że wówczas projekt ten zniknął nam z oczu na niemal rok. A potem zdarzyło się to ponownie…i ponownie.
Być może dlatego tak sceptycznie podchodziłem do obietnic twórców odnośnie klimatycznego otwartego świata po brzegi wypełnionego obozami bandytów, osadami ocaleńców, grupkami kanibali i hordami ożywieńców. A do tego jeszcze to wszysko miało być spięte podróżami motocyklem.
Wystarczyło jednak kilkanaście minut gry by wszelkie moje wątpliwości poszły w niepamięć. I nie chodzi już nawet o to, że większość z tego co widzieliśmy na zwiastunach okazało się wyjątkowo realne, łącznie z zakradaniem się do obozów bandytów czy szwendającymi się hordami nieumarłych. To co sie liczy to niesamowita atmosfera jaka od pierwszych chwil gry wylewa się tutaj z ekranu
Co prawda, w udostępnionym nam fragmencie nie było słynnej przelewającej się przez wszystko fali zombie, ale i bez tego klimat Days Gone okazał się absolutnie fenomenalny. Momentami czułem się wręcz jak kilka lat temu, podczas pierwszego przechodzenia The Last of Us.
Ciche przekradanie się obok zarażonych, systematyczna likwidacja pojedynczych osobników i ciągłe poczucie zagrożenia są tutaj na porządku dziennym. Dajmy na to jedną z misji, w której musimy dostać się do warsztatu w poszukiwaniu części zamiennej do naszego motocykla, gdy wokoło nerwowo przemieszczają się pojedyncze świrusy (tak w polskiej wersji Days Gone nazwano nieumarłych) szukając źródła pożywienia.
A że nieco wcześniej gra dość wyraźnie zakomunikowała mi, że w starciu ze zbiegającymi się zewsząd zombiakami nie mam wielkich szans, o ile nie jedzie za mną ciężarówka pełna amunicji, zadanie to trzeba było wykonać niezauważenie. I tu atmosfera zaczyna się zagęszczać, tak że po chwili można ją kroić nożem. Coś absolutnie wspaniałego.
Zresztą poczucie zagrożenia towarzyszy nam nie tylko podczas kolejnych misji, ale też w czasie swobodnego podróżowania po mapie. Na drogach Oregonu czai się bowiem mnóstwo niebezpieczeństw.
Na motocyklu przez niepokojąco sugestywny świat
Graliście już może w Red Dead Redemption 2? Podobały się Wam różne nieoczekiwane wydarzenia, na które natrafialiście podczas polowań bądź swobodnej jazdy konnej po świecie gry? Jeśli tak, to w Days Gone poczujecie się jak ryba w wodzie.
Widać, że twórcom z Bend Studios spodobał się ten patent, bo i w ich świecie zdarzają się podobne sytuacje. Przykład z rozciągniętą przez drogę linką widzieliście już pewnie na którymś ze zwiastunów. Ja dwukrotnie musiałem zmierzyć się z zasadzką bandytów, którą inicjował snajper.
Co ciekawe, nasz bohater potrafi wcześniej go zauważyć i ostrzec nas o zagrożeniu, ale niestety przez te 2,5 godziny zabawy nie udało rozkminić jak uniknąć celnego postrzału, wywrotki i konieczności starcia z grupką przeciwników. Cóż, na to przyjdzie jeszcze czas, już po premierze gry.
Podobieństw do Red Dead Redemption 2 jest zresztą w Days Gone więcej. W czasie swobodnej jazdy kilkukrotnie zdarzyło mi się ujrzeć na minimapie pojawiający się na chwilę znak zapytania. Jeśli uda nam się dotrzeć na czas w to miejsce możemy natknąć się na różne wydarzenia.
Mnie w ten sposób udało się zapobiec ścięciu przez bandytów złapanego więźnia. Dzięki temu też podniosłem sobie reputację w jednym z obozów ocaleńców, do którego skierowałem uwolnionego człowieka.
No i jest jeszcze kwestia motocykla, który w Days Gone służy nie tylko za środek transportu, ale i nasz przenośny arsenał. Ba, jest on tak istotnym elementem rozgrywki, że twórcy przygotowali nawet osobny zwiastun, w którym pokrótce wyjaśniają niektóre kwestie związane z obsługą maszyny.
I wierzcie lub nie, ale wszystko to w grze świetnie działa. Już sam pomysł by trzeba było pilnować poziomu paliwa i dokonywać niezbędnych napraw polowych niesamowicie podkręca emocje. Szczególnie gdy musimy zatrzymać się w niebezpiecznej okolicy, a o takie w Days Gone nie trudno.
Twórcy pomyśleli też by kolejne zadania, choć na pierwszy rzut powtarzalne, miały w sobie coś zaskakującego. I tak podczas jednej z misji pobocznych polegających na zabiciu przywódcy bandy terroryzującej okolicę (ten typ misji będzie najprawdopodobniej powtarzał się przez całą grę, bo dzięki temu zyskujemy reputację w obozach ocaleńców) pod wieżę obserwacyjną, na której zakończył żywot mój cel, nagle podjechały motocykle pozostałych bandziorów.
Co więcej, szybko i sprawnie zajęli oni pozycje i zaczęli wspinać się na górę skutecznie kryjąc się przed moimi strzałami. Przyznam szczerze, że tamtym momencie nie spodziewałem takiego obrotu sprawy. Podobnie zresztą nagłych ataków wilków, na które czasami można natknąć się przemierzając drogi postapokaliptycznego Oregonu. Na każdym kroku czuć, że choć przeżarty zgnilizną, koszmarnymi mutacjami i najgorszymi ludzkimi instynktami ten świat faktycznie żyje.
Days Gone – nasza wstępna opinia
Muszę przyznać, że dawno nie czułem się tak podekscytowany po pokazie gry jak w przypadku Days Gone. Być może dlatego, że zwiedziony ciągłym opóźnianiem premiery nie miałem zbyt wielkich oczekiwań co do tego tytułu.
Tym większą Days Gone sprawił mi niespodziankę najpierw wciągając w nieźle rozkręcającą się fabułę, a potem bez reszty oczarowując niesamowitym wręcz klimatem, tak podobnym do znakomitego The Last of Us. Niby spędziłem w grze niemal 3 godziny, a nawet nie wiem kiedy one upłynęły. Ba, gdybym tylko mógł grałbym dalej, bo historia z każdą kolejną minutą robiła się coraz bardziej interesująca.
Co tu dużo pisać, po tym pokazie Days Gone niesamowicie urosło w moich oczach awansując do ścisłej czołówki najbardziej oczekiwanych gier 2019 roku. I Sony z pewnością o tym wie już szykując się na huczną premierę swojego kolejnego hitu.
Ocena wstępna Days Gone:
- sporej wielkości otwarty świat
- świetnie zapowiadająca się fabuła
- bohater, do którego łatwo się przywiązać
- mocno wciągająca rozgrywka z satysfakcjonującym skradaniem i strzelaniem
- konieczność ulepszania, tankowania i naprawiania motocykla
- satysfakcjonujący model jazdy
- spora ilość dodatkowych wydarzeń, które ciekawie urozmaicają rozgrywkę
- niezła oprawa audiowizualna
- absolutnie fenomenalny klimat
- sporo misji pobocznych, które wyglądają trochę na "zapchajdziury"
Komentarze
58W AC:Odyssey też mi się bardzo dobrze gra do tej pory bo też jest tam obok rozgrywki multi bardzo dobry Single player z ciekawą fabułą.
Days Gone to Otwarty świat,zaraza zombie,jazda na motorze dojrzałym bohaterem a nie nastolatkiem z wielkim ego i wciągająca fabuła myślę że to wystarczające argumenty które przynajmniej mnie przekonują do zakupu.
@kitamo skoro nie widziałeś to jak możesz w ogóle oceniać?
Taka sama twoja ocena jak i jego jesteście siebie obaj warci w tej jakże ujmującej konwersacji.
Nienapojony świat ;) Brawo Sony! Teraz trzeba flaszkę na stół postawić! ;)
Taka troche odskocznia przed TLOU2
Jak dla mnie to takie skrzyzowanie Alan Wake + GTA 5 (w czesci pozamiejskiej) + How to survive
Sony wie jak robić swoje gry, a teraz następna obowiązkowa gra na PS4.
także spodziewam się znowu debili co będą wciskać swoje minusy tylko dlatego, że gra nie wyszła na peceta
Ten fragment to 1/10 gry, ale poziom widzę jak na GryOnline gdzie się spuszczają.