Każdy, kto choć raz miał (nie) przyjemność korzystać z Platformy Usług Elektronicznych w ZUS, wie doskonale, że wizyta w serwisie to droga przez mękę. Pytanie brzmi: dlaczego? Pytanie brzmi również: czy można to jakoś usprawnić?
Sam fakt, że w niektórych sytuacjach nie musimy jechać do ZUS, nie musimy spakować namiotu, śpiwora, tarpa i czego tam jeszcze, by koczować pod siedzibą lokalnych władz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, to pewien plus. Chociaż nie. Nie plus, a ogromna zaleta. Cywilizacyjna przewaga rodzimej instytucji nad wrogimi siłami! No i to prawda, nie ma co z tym polemizować. Bankowość online jest super wygodna, to i możliwość załatwienia spraw urzędowych online jest super wygodne, prawda?
No niestety nie jest. To znaczy, fajnie, że można. Szkoda tylko, że jest to wszystko rozwiązane w tak abstrakcyjnie nieintuicyjny sposób, że głowa mała. Szkoda, że samo logowanie trwa wieczność. Szkoda, że odnalezienie odpowiednich zakładek trwa zwykle dłużej niż wyroki dożywocia w USA. Szkoda, że nawet kiedy wiemy, co chcemy lub musimy zrobić i wiemy już jak to zrobić, to zrobienie tego zajmuje więcej czasu niż średnio rozgarniętemu licealiście napisanie rozszerzonej matury z języka polskiego.
Ale przecież chodzi o to, by na święta były mandarynki w sklepach, prawda? To, jak smakują jest średnio istotne - ważne, że są. No nie! No właśnie nie!
Początek problemów...
Pandemia pokazała, że jak się chce, to można?
Na początku 2020 roku coś tąpnęło w polskim życiu urzędniczym, w mentalu urzędników, w urzędniczym etosie. Wszyscy wokół czuli oddech odpowiedzialności na karku, widmo utraty zdrowia lub życia, bo koronawirus hulał tu i ówdzie, a potem już wszędzie. I co? I nagle się okazało, jak wiele spraw można załatwić z urzędami wszelakimi przez telefon lub online. Nagle okazało się, że jest to nie tylko stosunkowo proste, ale wręcz względnie przyjemne. O ile „wizyta” w urzędzie może być przyjemna.
Pandemia pokazała, że skostniała biurokracja zasługuje w końcu na godny pogrzeb, że czas wskoczyć w XXI wiek, wykaraskać się z biurokratycznej mielizny i zacząć załatwiać sprawy, a nie komplikować procedury. Zatem, czy podczas pandemii elektroniczny dostęp do ZUS uległ wyraźnej optymalizacji? Stał się prostszy, łatwiejszy (przecież to, to samo?), przyjemniejszy? Ano nie stał się. Mało tego, pandemia i wszystkie te zwolnienia z ZUS, dotacje i inne cyrki sprawiła, że PUE stało się bogatsze o różne, różniste zakładki, których odnalezienie, wypełnienie i wysłanie jest tak samo problematyczne i irytujące, i nieintuicyjne jak przed pandemią.
Globalna potrzeba ograniczenia kontaktów międzyludzkich usprawniła wiele procedur, ułatwiła życie kurierom i listonoszom. Nawet strażakom ułatwiła życie, bo przecież mogą dzisiaj gasić pożary poprzez teleporadę. A nie, czekaj, to nie tak…
Jeśli chodzi o ZUS, to chyba trzeba żyć ideą, że wszystko się kiedyś kończy... nawet ZUS!
Na czym polega problem z ZUS PUE?
Powszechny trend nie ułatwił dostępu do ZUS PUE dlatego, że ułatwienie takie jest po prostu niepotrzebne. Byłoby pożądane, oczekiwane wręcz z perspektywy przedsiębiorców i mile widziane przez ogół obywateli. Ogół, który czasem musi coś w tym ZUS załatwić. Niestety jest to niepotrzebne z perspektywy ZUS, bo wewnętrzne skomplikowanie systemu świadczeń społecznych w kraju jest stanem nie tyle faktycznym, ile wręcz permanentnym.
Biurokratyzacja i pogmatwane procedury wpisane są w misję ZUS. Tam wszystko musi być skomplikowane, bo jakby okazało się, że może być proste i intuicyjne i powszechnie zrozumiałe, to ktoś wpadłby na to, że ZUS wcale nie potrzebuje armii urzędników, że zbędna jest kawaleria pań i panów z pieczątkami. Inna sprawa, że naprawienie ZUS PUE, a przez naprawienie mam na myśli odchudzenie i usprawnienie serwisu, napisanie na nowo interfejsu z uwzględnieniem jakichś UX-owych badań i wniosków i pomysłów, musiałoby pociągnąć za sobą odchudzenie i usprawnienie samego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Dość częsty widok w panelu
Co jest… akceptowalne?
Ponarzekane, że ZUS PUE należałoby wywieźć na śmietnik historii? Ponarzekane! No to czas na krótkie i zwięzłe rozważania na temat tego, co w tym serwisie działa. Zasadniczo, działa wszystko, choć wszystko działa na swój sposób, będąc czymś zwyczajnie akceptowalnym. Jest tak choćby z logowaniem. To za pomocą Profilu zaufanego jest długie i drażniące, ale rzekomo super bezpieczne. To z wykorzystaniem bankowości elektronicznej prostsze, ale też nie jakoś wybitnie przyjemne.
Co po zalogowaniu? A załatwmy jakąś sprawę, czemu nie! Zgłośmy do ZUS umowy o dzieło w naszej firmie, a co! Jak to zrobić? W banalnie prosty sposób! Musimy znaleźć gdzieś w odmętach serwisu druk RUD, wypełnić wniosek, podać dane pracownika włącznie z numerem buta i ulubioną postacią z M jak miłość, a na koniec podpisać wniosek logując się raz jeszcze do Profilu zaufanego, mimo tego, że jesteśmy już zalogowani w serwisie za pomocą Profilu zaufanego.
Gorzej, że druk RUD znajdziemy w Wiadomościach, a konkretnie to w Wiadomościach roboczych, a w gruncie rzeczy to znajdziemy go tam, jak utworzymy nową wiadomość w panelu Wiadomości. Czego nie rozumiecie? A no i przed utworzeniem dokumentu musimy wybrać, czy tworzymy go jako płatnik, czy z ogólnego profilu, a jak wybierzemy źle, to niczego nie utworzymy. Patologia? To jeszcze nic!
Również dość częsty widok
Patologią jest fakt, że człowiek po kilku wizytach w serwisie zaczyna w jakiś sposób ogarniać ten majdan, ucząc się pokrętnej logiki obowiązującej w serwisie. Przykład, taki z brzegu. Zgłoszenie pewnego Iksińskiego do ubezpieczenia przez ZUS PUE zajęło mi niegdyś z godzinę, ale koniec końców udało mi się i to bez pomocy wujka Google. Poklikałem tu i tam, zacząłem szukać po omacku, gdzie taka opcja może być, ale w końcu udało mi się. Taki ten PUE już jest kawalarz, że dramatycznie nieintuicyjny, a jednak wszystko można ogarnąć.
Teraz tak sobie myślę, że błędny jest podtytuł tej sekcji artykułu. W ZUS PUE nic nie jest akceptowalne. ZUS PUE łamie karki użytkowników, by ci dostosowali się do panujących w serwisie zasad. I to działa! Jest to system tak ułożony, że po kilku wizytach człowiek uczy się jego wewnętrznych zagrywek i choć nie jest w stanie pojąć, dlaczego chcąc zgłosić jakąś sprawę, musi wykonać akurat takie, a nie inne czynności, wykonuje je i tyle. O, już wiem, co jest akceptowalne, a raczej co zaakceptowaliśmy już dawno. Fakt, że to my jesteśmy dla ZUS, a nie ZUS dla nas.
Wyślijmy sobie dokument, wniosek, cokolwiek. Bardzo intuicyjny interfejs, prawda?
Jak sobie radzić?
Sposobów na radzenie sobie z ZUS wymyślono już miliony, więc może nie twórzmy tu nowej urzędniczej metanarracji. Skupmy się na praktyce, na prozie życia. Jak w takim kontekście radzić sobie z ZUS PUE? Odpowiedź w podpunktach, bo tak będzie czytelniej.
- Po pierwsze: musimy wiedzieć, po co logujemy się do ZUS PUE,
- po drugie: musimy uzbroić się w cierpliwość i nie logować się w okolicach 10. i 20. dnia miesiąca, kiedy to ludzie otrzymują wypłaty, płacą podatki, takie gam,
- po trzecie: kiedy wiemy, co chcemy w PUE zrobić, zaparzamy sobie herbatę, wyszukujemy nasz problem w sieci i wyświetlamy karty w przeglądarce z podpowiedziami,
- po czwarte: działamy powoli i metodycznie, małpując wszystkie zabiegi, które wyczytaliśmy w sieci. Herbata nam w tym czasie wystygnie, córka zdąży zdać maturę, ale w końcu uda nam się załatwić to, po co zalogowaliśmy się do serwisu.
ZUS PUE jest ociężałe i skomplikowane, bo musi. Jest odwzorowaniem wszystkich problemów ZUS, całej tej biurokratycznej degrengolady. I nic się z tym nie da zrobić. Pozostaje żyć ideą, że wszystko się kiedyś kończy, nawet ZUS, a w przysłowiowym międzyczasie logujmy się dalej, jak się logujemy dziś i szukajmy w Google rozwiązania naszych problemów, jak to szukamy go dziś. I bądźmy cierpliwi, i zawsze gotowi na najgorsze, wszak… winter is coming.
Komentarze
5firma która to "zaprojektowała" (to słowo tutaj zdecydowanie nie pasuje) powinna dostać dożywotni zakaz tworzenia jakichkolwiek serwisów przeznaczonych do użytku publicznego, to powinno zostać zaorane i zrobione na nowo... podobnie zresztą ja ePUAP...
Dostaje odpowiedz pisemna o uzupelnienie i odeslanie listwonie lub na PUE wniosku Z-10. Pytam w zusie dlaczego tak - dostaje odpowiedz ze zus zawsze odpisuje listownie ;) oczywiscie armia urzednikow musi byc !