Huawei P60 Pro jest królem, tylko czy na właściwym tronie? Recenzja świetnego fotosmartfona
Zapraszamy do recenzji Huawei P60 Pro. Przed Huawei trudne zadanie. Chce wrócić do czasów popularności modelu P30 Pro, co ma stać się zasługą najbardziej wysublimowanego w historii marki podsystemu foto, a jednocześnie stale musi przypominać, że odmienność nie musi być wadą.
Z telefonami, niezależnie od tego jakiej są marki, wszyscy mamy dziś pewien problem. Poprzeczka osiągów została już dawno zawieszona bardzo wysoko i zmian, które można określić mianem rewolucyjnych, trudno oczekiwać w modelach pojawiających się po upływie jedynie roku. Huawei nie jest wyjątkiem. Zatem co nowego ma Huawei P60 Pro?
Bohater naszej recenzji - Huawei P60 Pro
Huawei P60 Pro jako smartfon dwusystemowy. W pewnym sensie niewiele do tego brakuje
Temat obsługi usług Google przez dzisiejsze telefony Huawei był już wałkowany wielokrotnie i obecnie status jest taki, że HMS jest jako samodzielna platforma bardzo dobrym rozwiązaniem i tylko problem z przystosowaniem się do niej większej liczby użytkowników utrudnia w jego rozpowszechnieniu.
Korzystając tylko z HMS, urządzeń z nim zgodnych, narzędzi i aplikacji Huawei (mapy Petal, Huawei Dokumenty, Muzyka, Filmy, Dysk i Chmura Huawei, Curve, płatności HCE, Blik) można stworzyć sobie wygodne środowisko pracy i zabawy. Może ono jednak mieć pewien mankament, nie będzie tym co sobie wymarzyli i używają nasi znajomi, a gdy się z nimi spotkamy (wirtualnie lub na żywo) warto mieć „wspólny punkt zaczepienia”.
Dlatego Huawei na każdym kroku przypomina o GMS i aplikacjach zapewniających wsparcie tych usług. W zasadzie to większość aplikacji, których nie ma jeszcze w AppGallery, a które są w Google Play, zadziała i wystarczy zastosować obejście w postaci instalacji wyszukując program przez Petal Search w jednym z niezależnych repozytoriów (baz aplikacji).
YouTube, Dysk Google nie zadziałają bez integracji usług Google. Jednak wpisując nazwę tych aplikacji w AppGallery nie dostaniemy dziś już tylko pustej listy wyników, a odnośnik do instalacji poprzez narzędzie GBox (na pulpicie mamy link do jego instalacji). Odtwarza ono usługi GMS (podobnie jak wcześniej opisywany przez nas GSpace) na telefonie z HMS i pozwala używać aplikacje mocno zintegrowane z narzędziami Google.
Dzięki GBox telefon taki jak Huawei P60 Pro w zasadzie staje się narzędziem dwuplatformowym, choć wciąż są pewne „ale”. O nich więcej w części poświęconej środowisku EMUI 13.1.
Huawei P60 Pro a Huawei P50 Pro. Co się tu zmieniło?
Po tygodniu zabawy z Huawei P60 Pro odświeżyłem sobie recenzję P50 Pro i ku swojemu zdziwieniu stwierdziłem, że wiele z jej treści, a zwłaszcza podsumowania plusów i minusów, pasowałoby do opisu testowanego właśnie telefonu.
Owszem producent postąpił zgodnie ze swoją starą strategią i uczynił Huawei P60 Pro telefonem o potencjale bardzo podobnym do zaprezentowanego jesienią Huawei Mate 50 Pro (procesor, aparaty), który jest lepszy od P50 Pro. Lecz trudno na pierwszy rzut oka wyłuskać cechy wewnętrzne czyniące P60 Pro dużo lepszym od poprzednika.
By ułatwić wam to zadanie, poniżej zestawiamy te cechy i aspekty funkcjonowania telefonu, które mogą wydawać się podobne, ale w których w P60 Pro widać postęp.
- P60 Pro ma podobny zestaw aparatów co P50 Pro, z wyjątkiem brakującego tym razem aparatu B/W i mniejszej nieco rozdzielczości głównego aparatu i tele, jednakże ten ostatni ma w P60 Pro dużo jaśniejszą optykę, a główny aparat zmienną aperturę tak jak w Mate 50 Pro,
- ekran ma tę samą rozdzielczość i zbliżoną przekątną, to także OLED, ale tym razem mamy technologię LTPO i odświeżanie od 1 do 120 Hz, a zastosowane szkło ochronne to Kunlun Glass,
- platforma EMUI 13 powinna być niebawem dostępna do aktualizacji także w poprzedniku, ale można założyć, że P60 Pro będzie dłużej wspierany,
- ładowanie 88W, które mimo sporo większej pojemności akumulatora, zapewnia o ponad 10 minut szybsze naładowanie (w niespełna 40 minut do pełna, w 10 minut do połowy),
- chipset, który choć oferuje podobną wygodę obsługi systemu jak w poprzedniku, i choć nie jest znacznie wydajniejszy to dużo lepiej zarządza energią (czas pracy jest lepszy niż w P50 Pro) oraz kontroluje throttling,
- dźwięk jest stereo tak jak w poprzedniku i choć tam był bardzo dobry to w P60 Pro udało się go jeszcze poprawić i to bez afiszowania się współpracą z firmami audio.
Skoro już wiemy, gdzie szukać na pewno poprawy, przyjrzyjmy się bohaterowi naszej recenzji dokładnie pod każdym względem, a nuż znajdziemy jeszcze inne zalety.
Wygląd Huawei P60 Pro. Czy tu jeszcze da się coś nowego pokazać?
Huawei P50 Pro był ładnym telefonem, ale w porównaniu z P60 Pro okazuje się przerostem formy nad treścią. Oczywiście mowa tu przede wszystkim o wysepce z aparatami, bo to jedyny element, który można było znacząco zmienić. Teraz wysepka wygląda idealnie i lepiej żeby Huawei zbytnio tego nie zmieniał.
Teraz mamy nawiązanie do stylu serii P, od którego poprzedni model odbiegał. Duży pierścień wokół głównego aparatu może nie musiałby być tak duży, ale dzięki temu trudniej będzie zabrudzić optykę. Warto też zauważyć, że silikonowa osłonka na tylną ściankę ma wypustki wokół głównego aparatu, by utrudnić jego zabrudzenie, gdy położymy go na płaskiej powierzchni.
Lewa i prawa krawędź telefonu, przyciski są tylko po jednej stronie. Ramkę wykonano z metalu
Koniec końców to jednak nie wysepka, a sposób wykończenia tylnej ścianki najbardziej mi się spodobał. Z początku myślałem, że czyni ona telefon bardziej modelem dla pań, ale w końcu używało mi się perłowego P60 Pro podobnie jak telefonów z ceramiczną tylną białą ścianką. Perłowe wykończenie nie jest jednak tak połyskliwe, a także nie widać na nim żadnych odcisków palców.
Lokalizacja czytnika linii papilarnych na ekranie blokady
To jeden z najlepiej grających telefonów
Przy recenzji Huawei P50 Pro stwierdziłem, że gra on dużo lepiej niż uznawany za przeze mnie za najlepszy dotychczas pod względem audio Huawei Mate 40 Pro. Producent nie spoczął na laurach i w P60 Pro mamy jeszcze lepsze brzmienie. Głośniki są bardzo głośne, z obudowy wydobywa się szeroka scena dźwiękowa, w której dużo jest nie tylko góry i środka, ale też niskich tonów. Również tych, które można określić mianem basowych. Puszczałem muzykę z P60 Pro kilku osobom i były one przekonane, że to gra niezły głośniczek Bluetooth, a nie sam telefon.
Głośniki na dolnej krawędzi i na górnej
Jak w rzadko którym telefonie, głośniki Huawei P60 Pro świetnie sprawdzają się przy słuchaniu muzyki jak i dźwięków podczas oglądania filmów. Jeśli Huawei zdecydował się na współpracę z jakąś firmą od audio to nie pochwalił się tym na obudowie. Efekty Histen działają tylko przy połączeniu ze słuchawkami.
Świetny ekran nadąża za jakością dźwięku
Kilka razy wspominałem już, że jakość wyświetlacza jest istotnym elementem decydującym o przyjemności płynącej z fotografowania. W Huawei P60 Pro dostajemy bardzo dobry komponent, który może pochwalić się bardzo równomiernym podświetleniem (błędy mniejsze niż 3%), jasnością maksymalną sięgającą 580 - 600 nit w trybie ręcznej regulacji. W trybie Auto trudno zmusić ekran do pracy z większą jasnością, ale powinien on osiągać przynajmniej 900 nit. Świadczą o tym doświadczenia z pracy w słoneczny dzień, gdy nawet światło padające wprost na ekran zbytnio nie przeszkadzało.
Podobnie jak w P50 Pro możemy regulować balansem kolorów, ale opcji nie ma zbyt wiele. Są dwa tryby wyświetlania, Normalny i Wyrazisty. Ten pierwszy w przypadku gamutu sRGB oferuje rewelacyjną jakość odwzorowania barw już przy domyślnych ustawieniach. Przy gamucie P3 jest też dobrze, ale już na granicy dostrzegalności błędów. Tryb kolorów Wyrazisty znacznie podnosi domyślną temperaturę bieli, zwiększa nasycenie kolorów, ale psuje dokładność odwzorowania.
Po wyregulowaniu kolorów dostaniemy znaczącą poprawę w przypadku gamutu P3, a dla sRGB niewiele już da się zmienić.
Wyświetlacz LTPO OLED ma rozdzielczość 2700 x 1220 pikseli i można ją zmniejszyć w menu lub ustawić automatykę zależnie od sceny. Funkcja doboru odświeżania umożliwia albo wymuszenie 60 Hz, albo 120 Hz w większości przypadków, gdy następuje interakcja użytkownika z ekranem (potem np. przy wideo czy zdjęciach spada do 60 Hz), a także zastosowanie trybu dynamicznego. Teoretycznie powinien on zapewnić odświeżanie od 1 Hz, ale mi nie udało się zejść (wedle wskazań systemowych) do wartości niższych niż 60 Hz.
Czas pracy i uniwersalna ładowarka Huawei P60 Pro
Huawei P60 Pro otrzymał oryginalną ładowarkę. I nie chodzi tu o moc 88W, a złącze hybrydowe, które pozwala podłączyć albo kabelek zakończony portem USB typu A, albo USB typu C. Złącza są jednak tak blisko siebie, że możliwe jest podłączenie tylko jednego ze wskazanych przewodów jednocześnie.
Ładowanie akumulatora o pojemności 4815 mAh zajmuje około 40 minut. Już po 10 minutach telefon może być naładowany w 50% gdy wybierzemy Inteligentne ładowanie baterii w ustawieniach. Gdy wyłączymy tę funkcję, czas ładowania do 50% spadnie do około 20 minut, ale łączny czas ładowania telefonu się nie zmieni.
Huawei zapowiada, że akumulator wytrzyma około 2000 cykli ładowania bez pogorszenia parametrów roboczych. To ponad 5 lat użytkowania przy założeniu, że telefon będziemy ładować raz dziennie. Tak może się stać przy intensywnym użytkowaniu Huawei P60 Pro, szczególnie fotografowaniu i graniu. Gdy zdecydujemy się na mieszane użytkowanie, telefon powinien wytrzymać około 1,5 dnia przy czasie SOT od 4 (ciągłe fotografowanie) do 9 godzin zależnie od scenariusza pracy.
W teście stałego użytkowania telefonu w jednym scenariuszu, przy automatyce doboru rozdzielczości i częstotliwości odświeżania ekranu, jasności ustawionej na 60% (około 200 nit), dało się oglądać filmy przez prawie 21 godzin. Z kolei serwowanie po sieci (Wi-Fi) możliwe było przez około 20 godzin. W zastosowaniach długodystansowych P60 Pro wypada więc bardzo dobrze. Trzeba pamiętać, że jeśli trafimy na obciążające procesor witryny lub będziemy serfować przez sieć LTE, czas ten może spaść do 15 godzin. To jednak wciąż świetny wynik.
Wydajność Huawei P60 Pro. Jak telefon trzyma ją w ryzach?
Sercem Huawei P60 Pro jest chipset Snapdragon 8+ Gen 1. I to chyba powinno wszystko wyjaśniać. W testach syntetycznych uzyskamy szczytowe wyniki podobne jak dla innych telefonów z tym układem, czyli Xiaomi 12T Pro czy Motorola Edge 30 Ultra. Nie jest to najsilniejszy dziś chipset Snapdragon, co trochę psuje piękny obraz flagowca. Snapdragon 8+ Gen 2 powinien trafić dopiero do Mate 60 Pro o ile się pojawi, a wiele wskazuje, że tak będzie. Są to oczywiście układy z ograniczonym wsparciem dla komunikacji mobilnej do 4G.
Wyniki benchmarków
Parametry telefonu
Bateria
Ocena subiektywna
Wyniki AnTuTu i Geekbench zgodnie z przewidywaniami. W przypadku testu pamięci rezultaty były trochę dziwne, ale w praktyce pamięć działa dobrze
Smartfon działa bardzo sprawnie, choć opóźnienie przy przetworzeniu wykonanych zdjęć przez wbudowane mechanizmy XMAGE (więcej poniżej) świadczy o tym, że wciąż mamy tu pole do popisu.
Gdy telefon wchodzi na najwyższe obroty część obok wysepki z aparatami, gdzie jest chipset wyraźnie się nagrzewa. Nie jest to jednak przesadne ciepło, które by sprawiało problem. W teście throttlingu Huawei P60 Pro zachowywał się w następujący sposób. Przez prawie 15 minut pracował z wydajnością przekraczającą 90%, potem nastąpiły przemienne około 30 sekundowe epizody silnego throttlingu, do około 40% wydajności, przeplatane z 2 minutowymi epizodami powrotu do wydajności ponad 90%.
EMUI 13.1 w Huawei P60 Pro. Dlaczego jest fajnie, a dlaczego niekoniecznie
Każdy kto ceni jak najszybsze aktualizacje do najnowszych wersji Androida od razu zauważy, że EMUI 13.1 wbrew nazwie nie bazuje na najnowszej dostępnej obecnie wersji Androida, a jedynie „starej” dwunastce.
Ekran jest łagodnie zaokrąglony na lewej i prawej krawędzi
Aplikacje dostępne w telefonie po jego uruchomieniu. Domyślnie mamy tylko ekran główny, ale można wybrać wersję z szufladą aplikacji
Pamięć dostępna po pierwszym uruchomieniu, tryb jasny i ciemny interfejsu
Wraz z EMUI 13.1 pojawiło się kilka zmian, których nie było w EMUI 13 (obecnie na Huawei Mate 50 Pro, w przyszłości na P50 Pro). W aplikacji aparatu dostaliśmy dodatkowe wysuwane menu pod spustem migawki. Są tam teoretycznie najważniejsze dla nas funkcje. Moim zdaniem nie działa to jeszcze tak sprawnie jak powinno, poza tym niektóre narzędzia dublują się w starym menu podręcznym po drugiej stronie ekranu. Jest też wirtualny pierścień zoomu, teoretycznie wizualny bajer, w praktyce działa lepiej niż dotychczasowy suwak.
W trybie wideo możemy z kolei wybierać rozdzielczość i klatkarz bezpośrednio z belki menu podręcznego, nie trzeba zagłębiać się tak jak kiedyś do menu głównego Aparatu.
Pierścień zoomu w aplikacji Aparat
Dodatkowo Huawei poprawiło także elementy wizualne interfejsu, a także sprawność jego funkcjonowania (po dwóch tygodniach testów trudno mi powiedzieć, żeby EMUI 13.1 działał lepiej niż w Mate 50 Pro, ale na pewno jest płynnie). Są też nowe opcje w funkcji ekranu zawsze aktywnego, ale dopóki nie będziemy drążyć, doświadczenie jest podobne jak w Mate 50 Pro zaktualizowanym do EMUI 13.
Dlaczego jest fajnie? Bo wszystko w ramach ekosystemu Huawei działa bardzo sprawnie, bo Huawei rozwija takie narzędzia jak Mapy Petal, Petal Search. Bo dzięki takiej aplikacji jak Gbox działają mi wszystkie potrzebne narzędzia, które używałem na telefonie z GMS. No i mamy EMUI 13.1 już na pokładzie, nie trzeba czekać na aktualizację co narzekają użytkownicy starszych modeli serii P.
Dlaczego niekoniecznie jest fajnie? Bo jednocześnie ten GBox zżera trochę zasobów, nawet nie akumulatora, ale aplikacje uruchamiają się wolniej niż te natywnie zainstalowane, nawet jeśli z plików APK dla GMS. Bo niektórych funkcji nie ma, jak Wi-Fi Calling, niektórych oczywistych gestów (zrzut ekranu tylko knykciem, a nie trzema palcami), czy też bardziej rozbudowanych opcji powiadomień przy wyłączonym ekranie. Z kolei gestów wykonywanych ręką w powietrzu mi nie brakuje, bo to tylko bajer.
No i ostatni problem jakim jest uruchamianie gier znanych z GMS. Niektóre nie chcą się zainstalować nawet w symulowanym środowisku GMS przez aplikację GBox. Wiele zależy od tego jak chcemy używać telefon. Ja rzadko kiedy gram na takim urządzeniu, więc ostatnia przeszkoda nie jest dla mnie w ogóle przeszkodą.
Huawei bez Leica wcale nie jest jak samochód z kwadratowymi kołami
Wielu użytkowników powątpiewało we wkład Leica w potencjał fotograficzny Huawei, włącznie w autorem tekstu, ale ostatnie doświadczenia z telefonami Xiaomi, które powstały we współpracy również z Leica, każą tonować te poglądy. Coś jednak Leica daje, bo Xiaomi poprawił nie tylko się fotograficznie, ale przede wszystkim dużo zadziało się w dziale fotografii RAW (format plików DNG).
Choć rozbrat z Leica oznaczał duże zmiany dla Huawei to w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że fotografowanie P60 Pro jest jak jazda samochodem z kwadratowymi kołami.
Trzy aparaty na tylnej ściance, widać także aktywny sensor laserowy AF (różowa kropka na pierścieniu wokół głównego obiektywu). Teleobiektyw ma aperturę przypominającą owal bieżni sportowej i widać to na fizycznych rozmyciach tła na zdjęciach
Wręcz przeciwnie, jeśli Huawei czegoś się nauczył w czasach współpracy z Leica, to bardzo dobrze to spożytkował tworząc własną technologię XMAGE. To rozwiązanie było już obecne w Huawei Mate 50 Pro i w P60 Pro oferuje podobny, a nawet lepszy potencjał, gdy przyjdzie do fotografowania wieczorem i nocą (Huawei nie przechwala się bez powodu, że jego aparaty rejestrują więcej światła o takiej porze niż konkurencja) oraz zdjęć makro (znów Huawei ma świetny tryb do tego typu zdjęć i to z opcją ręcznej regulacji ostrości).
Aparaty Huawei P60 Pro
- główny (szerokokątny): 48 Mpix, 25 mm, f/1.4-4.0, OIS, PDAF, Laser AF
- z ultraszerokim polem widzenia: 13 Mpix, 13 mm, f/2.2, AF
- z teleobiektywem (x3.5 optycznie, peryskopowy): 48 Mpix, 95 mm, f/2.1, OIS, PDAF
- przedni: 13 Mpix, 22 mm, f2.4
Bardzo dużą rolę w technologii XMAGE odgrywać ma współpraca aparatów, niezależnie od tego jakim aparatem wykonujemy zdjęcia - wszystkie aparaty wyposażono w specjalnie przeznaczone dla Huawei sensory z matrycą filtrów RYYB (z żółtym zamiast zielonego filtrem koloru).
Tryb barw XMAGE Pierwotny, czyli zdjęcia z kolorami bez ich podbijania lub tonowania
Tryb barw XMAGE Jaskrawy, czyli kolory mocniej nasycone, a także zwiększony kontrast, co skutkuje ciemniejszymi cieniami
Tryb barw XMAGE Jasny, z kolorami jaśniejszymi, ale przy zachowaniu wysokiego kontrastu
Współpracę widać w praktyce, czasem nawet za bardzo, bo tu wyłączenie trybu AI nie oznacza, że zdjęcia nie będą modyfikowane (co zresztą było cechą i starszych telefonów Huawei). Dlatego warto uzbroić się w cierpliwość, bo po kilku sekundach zdjęcie może okazać się innym niż od razu na podglądzie. By wyeliminować wymuszone korekty trzeba fotografować w trybie Pro.
Modyfikacja ma swoje zalety, cieszy, że Huawei zrozumiał, iż dobrze wyglądający księżyc na zdjęciach z teleobiektywu, które mają też pierwszy plan, ucieszy nie tylko amatorów astrofotografii, a przy portretach i zdjęciach z wirtualną przysłoną mamy piękne rozmycie tła. Z kolei fizyczna zmiana przysłony przyda się, gdy zechcemy bardziej kontrolować ekspozycję poprzez wydłużenie czasu ekspozycji, gdy i tak już mamy ustawioną minimalną czułość.
Po lewej zdjęcie wykonane w trybie Pro przy przysłonie fizycznej domkniętej do wartości f/4, po prawej korzyść z jasnego obiektywu tele przy zdjęciach z bliska
Dużym plusem jest też fakt, że Huawei w trybach automatycznych, z których korzystamy większość czasu, wyższy priorytet nadaje fizycznemu teleobiektywowi niż wcześniej. To z pewnością konsekwencja jaśniejszej optyki, a w efekcie lepsze zdjęć na zbliżeniu. Zarówno optycznym jak i hybrydowym, który nawet przy krotności 20x jest użyteczny, a w całym zakresie może być wykorzystany jako cyfrowa lornetka.
Szpica Pałacu Kultury i Nauki na zoomie x20
Ogólnie rzecz ujmując, zmiana Leica na XMAGE widoczna jest przede wszystkim w napisach w interfejsie i ewentualnie nowym wysuwanym menu pod spustem migawki. To świadczy dobrze o potencjale jaki już ma i zapowiada XMAGE. Na zdjęciach nie zauważymy jej jeszcze we wszystkich przypadkach, gdy porównamy Huawei P60 Pro do poprzednika.
Fotografowanie w dzień Huawei P60 Pro - wnioski i przykłady
Podczas fotografowania Huawei P60 Pro przez większość czasu moją uwagę zwracała tylko jedna kwestia. Automatyka aparatów ma tendencje do nieznacznego zawyżania ekspozycji. Nie oznacza to, że zdjęcia wychodzą prześwietlone, ale mogłyby być nieco ciemniejsze. Huawei nie chwali się tym co inni uważają za powód do chwały, czyli zbieżnością kolorów pomiędzy wszystkimi aparatami, nawet ten umieszczony z przodu w wycięciu w ekranie w tych samych warunkach daje podobne rezultaty.
System AF działa prawie zawsze celnie, choć zdarzają się pomyłki. Głębia ostrości wcale nie jest taka nieskończona jak by się to mogło wydawać w przypadku optyki telefonu, więc warto się upewnić, czy ostrzymy się na pierwszy czy dalszy plan.
Poza tym jakość zdjęć dziennych z Huawei P60 Pro w wykonaniu głównego aparatu należy uznać za bardzo dobrą. Podobnie działał też Huawei Mate 50 Pro, który ma podobny aparat główny, a nawet w porównaniu z Huawei P50 Pro trudno mówić o znaczącym postępie. To nie zmienia faktu, że wciąż jakość zdjęć jaką dostajemy w przypadku podstawowego aparatu jest jedną z najlepszych w branży.
Ultraszeroki kąt w Huawei P60 Pro jest podobny jak w P50 Pro, czyli mamy 120 stopniowe pole widzenia, które pozwala na wiele rzeczy spojrzeć się w inny sposób. Osoby przyzwyczajone do dość wąskiego ultraszerokiego kąta w Huawei Mate 40 Pro i wcześniejszych telefonach tej marki, zwrócą uwagę na niższą jakość zdjęć, jednakże biorąc pod uwagę pole widzenia, te z Huawei P60 Pro wyglądają co najmniej dobrze, lepiej niż w przypadku Huawei P50 Pro, a podobnie jak w Huawei Mate 50 Pro.
Szeroki i ultraszeroki kąt widzenia. Różnica, która zmienia perspektywę
I jeszcze kilka innych przykładowych zdjęć wykonanych z ultraszerokim kątem widzenia.
Teleobiektyw w Huawei P60 Pro ma krotność x3.5, ale dzięki dużej liczbie pikseli i efektywnej interpolacji możemy sięgnąć znacznie dalej. Nawet zoom x15 jest tu wysokiej jakości i warto uwagi. Szczególnie dobrze wypada w przypadku architektury, w przypadku roślin i ludzi nie jest już tak dobrze, choć dopóki nie będziemy robić wydruków, zdjęcia i tych motywów zasługują na pochwałę.
Sześć kolejnych ekspozycji, przy ultraszerokim kącie widzenia, głównym aparatem i na zoomie x3.5, x5, x10 i x 15, trzy ostatnie zdjęcia to zoom hybrydowy
Poniżej kilka dodatkowych przykładów dla zoomu optycznego x3.5. Warto z niego korzystać, gdyż zdjęcia mają ten sam poziom detali jak i kolory jak fotografie z aparatu podstawowego.
Choć Huawei P60 pro ma tylko jeden teleobiektyw z zoomem optycznym x3.5, czyli odpowiednikiem 95 mm obiektywu, to możemy spokojnie korzystać z innych pośrednich ogniskowych jak 50 czy 125 mm. Odpowiadają one zoomowi x2 i x5. Czasem zdjęcia trzeba powtórzyć, bo oprogramowanie potrafi przedobrzyć z obróbką w przypadku tych hybrydowych wartości.
Zoom x2, w wielu telefonach stosowany jako optyczny, jest tutaj hybrydowy, ale jakość jak najbardziej zachęca do jego używania
W przypadku portretów mamy do dyspozycji taki sam tryb jak w poprzedniku, jednakże efekty i skuteczność dopasowywania rozmytego tła do modela/modelki uległy znacznej poprawie. Wciąż zdarzają się oczywiście pomyłki w przypadku bardzo drobnych włosów, na przykład powiewających na wietrze, a efekt potrafi czasem nie zadziałać, ale w większości przypadków jest bardzo dobrze.
Trzy podstawowe wartości zoomu dla zdjęć (x1, x2, x3.5) w trybie Portret z rozmytym tłem
Funkcja przysłona to sposób alternatywny dla rozmycia tła w funkcji Portret, ale też metoda na uzyskanie ładnego rozmycia w przypadku zwierząt lub innych obiektów. Możemy tu regulować przysłoną fizyczną od f/1.4 do f/4, ale efekty będą widoczne tylko przy niewielkiej odległości motywu od obiektywu. Wirtualna przysłona daje znacznie lepsze efekty, choć z oczywistych powodów nie jest to w pełni naturalny wynik działania optyki.
Zdjęcie bez rozmytego i z rozmytym tłem w trybie Przysłona
Tryb przysłona z wirtualnymi ustawieniami przydaje się na przykład przy fotografowaniu naszych pupili...
...ale też, gdy chcemy zwiększyć naturalny już efekt rozmycia tła ze względu na perspektywę, a fizyczna przysłona f/1,4 nie wystarczy
Huawei od czasu do czasu rezygnuje z funkcji makro w swoich aparatach, ale w przypadku Huawei P60 Pro tak się nie stało. I bardzo dobrze, bo dostajemy tu tryb Supermakro, który posiłkować może się każdym obiektywem. Szczególnie dobre wyniki dostajemy dla zoomu x3.5 z teleobiektywem, ale możliwe jest też użycie zoomu x10. Wtedy głębia pola jest bardzo płytka, a trafić z ostrością jest bardzo trudno, ale, gdy się uda, efekty są oszałamiające.
Trybu zapisu RAW nie będę oceniał, gdyż jest jeszcze na to za wcześnie, poza tym Huawei ewidentnie nie skupiał się na jego dopracowaniu, dążąc do tego, by to JPEGi z P60 Pro były jak najwyższej jakości, nawet jeśli kosztem sporego rozmiaru pliku, który waha się od kilku do nawet kilkunastu MB przy 12 Mpix zdjęciach. Natomiast warto wspomnieć o trybie rozdzielczości 48 Mpix. Nie bez powodu jest on schowany w menu Więcej, gdyż dla większości użytkowników nie przyniesie on poprawy jakości wartej wyprawki jaką są dużo większe pliki.
Poniżej scenka i jej fragmenty zapisane w rozdzielczości 12 Mpix, 48 Mpix i 48 Mpix z AI. Tryb AI wygładza zdjęcie i usuwa szumy widoczne na fotografii zapisanej w zwykłym trybie 48 Mpix. Dobrze przeskalowane zdjęcie 12 Mpix do 48 Mpix nie będzie z kolei znacząco ustępowało jakością nawet przy znacznym powiększeniu.
Zdjęcie ulicy zapisane w rozdzielczości 12 Mpix
Wycinek zdjęcia w 12 Mpix przeskalowanego do 48 Mpix
Wycinek zdjęcia w 48 Mpix z AI
Przedni aparat wypada bardzo przyzwoicie, choć nie mamy w nim AF. Zdjęcia są ostre, dobrze wybarwione, podobnie jak tło, które nie jest tylko mdłym dodatkiem. Do dyspozycji mamy trzy predefiniowanie ustawienia szerokości pola widzenia, stanowiące odpowiednik ogniskowej od 22 do 27 mm.
W przednim aparacie nie mamy AF, więc trzeba polegać na głębi zastosowanej tu optyki
W dzień zdjęcia z przedniego aparatu wypadają bardzo dobrze, lecz gdy zapadnie zmrok daje o sobie znać sensor
Fotografowanie nocą Huawei P60 Pro - wnioski i przykłady
Aparat główny łapie tak dużo światła, szczególnie w mieście, że sięganie po tryb nocny nie jest potrzebne, dopóki tego światła prawie nie zabraknie. A nawet w sytuacjach, gdy wydaje się nam, że fotografujemy w kompletnej ciemnicy, główny aparat wyciąga cuda z cieni . Poniżej ilustrujące to przykłady. Bolączką, ale nie tylko testowanego telefonu, mogą być bardzo jaskrawe światła LEDowe, których w miastach szybko przybywa. Wtedy pojawiają się nieprzyjemne odblaski w optyce.
Bardzo jasne zdjęcia nocne mogą, poniekąd słusznie, burzyć klimat robiąc z nocy dzień. Na szczęście, gdy ręcznie wybierzemy punkt ostrości i skorygujemy ekspozycję, zdjęcia będą bardziej naturalne.
Zdjęcia przykładowe z głównego aparatu
Ultraszeroki kąt o zmroku i nocą nie jest już tak dobry jak za dnia, ale wciąż zachęca do fotografowania
Zdjęcia z zoomem x3.5 o zmroku i nocą.
Po kilku nocnych eskapadach z huawei P60 Pro doszedłem do przerażającego skądinąd wniosku, że tryb nocny w głównym aparacie nie jest mi potrzebny. Dopiero przy ultraszerokim kącie jego użycie nabiera sensu. Tryb nocny ma jednak pewien mankament, potrafi częściej niż tryb Zdjęcie pomylić się przy odwzorowaniu kolorów, zwłaszcza w świetle sztucznym. Ewidentnie należy tu dokonać poprawek.
Filmowanie Huawei P60 Pro - przykłady
Huawei P60 Pro choć jest przede wszystkim fotosmartfonem ma też funkcje wideo, ale tak jak w aparatach cyfrowych, które nie są nastawione na filmowanie, te funkcje nie są zbyt rozbudowane, choc jest tryb wideo Pro z regulacją ekspozycji. Maksymalna rozdzielczość wynosi 4K/60p dla wszystkich aparatów z wyjątkiem ultraszerokokątnego, tam jest maksymalnie 4K/30p, możemy też rejestrować filmy 1080p i 720p, w tym takie z przyśpieszonym i zwolnionym tempem odtwarzania.
Smartfon radzi sobie dobrze w rejestracją filmów, zarówno za dnia jak i nocą. W przypadku scen z jasnymi światłami trzeba liczyć się z ryzykiem prześwietlenia nawet przy korekcie ekspozycji. Przy 60 kl/s zauważalna poprawa płynności przy zachowaniu tej samej jakości obrazu co przy 30 kl/s. Poniżej przykłady zarejestrowane w trybie pełnej automatyki.
Podsumowanie. Czy Huawei P60 Pro przywraca blask jaki dawał serii P30 Pro?
W serii Huawei P było kilka modeli przełomowych dla fotografii mobilnej. Zaliczyłbym do nich Huawei P9, potem P30 Pro, a teraz śmiem sądzić, że Huawei P60 Pro ma zadatki na taki telefon. I choć będę tu jak zdarta płyta, to z przyjemnością poczekam na pierwszą poważną aktualizację funkcji foto, by przypieczętować to stwierdzenie. Pamiętam, że w Huawei P40 Pro uczyniła ona cuda, tutaj też na to liczę.
Huawei P60 Pro ma zadatki, by stać się fotosmartfonem tak samo kluczowym dla fotografii mobilnej jak były nimi Huawei P30 Pro czy Huawei P9
Żeby jednak być szczerym, to w podstawowych zastosowaniach Huawei P60 Pro wypada tak jak Huawei Mate 50 Pro, do którego zresztą wydajnościowo i funkcjonalnie jest podobny. Nie ma co prawda tutaj podwójnego aparatu z przodu dla bezpieczniejszej biometrii twarzy, ale jest lepsze stereo, a dla mnie to istotniejsze.
Zdjęcia w Huawei P60 Pro wykazują poprawę względem poprzednika, a nawet Huawei Mate 50 Pro, szczególnie w przypadku fotografii specjalnej, czyli portretów, zdjęć nocnych. No i mamy świetne makro. Zdjęcia z ultraszerokiego kąta i z głównego aparatu są podobne jak w Mate 50 Pro, czyli bardzo dobre i lepsze niż z P50 Pro. Huawei udanie zastąpił Leicę własną technologią XMAGE, niemniej nie tworzy tutaj jeszcze nieosiągalnej dla innych bariery, o czym skrycie marzę.
Wiele wyjaśniłyby testy wersji P60 Art, która może być pod każdym fotograficznym względem lepsza niż P60 Pro. Lecz skoro nie trafi do Polski, niewiele to nam da.
Huawei P60 Pro spodoba się zwolennikom HMS, co jest oczywiste, ale też tym użytkownikom GMS, którzy potrafią i chcą się przystosować. Im Huawei P60 Pro z pewnością polecę i dlatego przyznaję tak wysokie wyróżnienie. Reszta niestety nie znajdzie w P60 Pro przyjaciela, nie pomoże tu ani fotografia, ani dobre choć nie zawsze najnowsze podzespoły, a Huawei musi to zaakceptować. Brak 5G też może zaboleć, ale moim zdaniem jeszcze nie jest to jeszcze tak bardzo istotna kwestia.
Jeśli fotografia jest kluczowa, to Huawei P60 Pro jest bardzo silnym zawodnikiem. W przypadku innych zastosowań również ma silne karty, choć łatwiej go tu już przelicytować
Cena z pewnością tutaj będzie dyskutowana jako zbyt wysoka, mimo faktu, że wszystkie telefony podrożały. Huawei P60 Pro kosztuje w wersji 12/512 GB tyle co Xiaomi 13 Pro do którego powstania przyłożyła się Leica po rozwiązaniu współpracy właśnie z Huawei. Tańszy wariant 8/256 GB wyceniono kilkaset złotych taniej niż vivo X90 Pro, który wiele osób również bardzo pozytywnie ocenia w kategoriach foto.
Opinia o Huawei P60 Pro [8 GB]
- wysoka jakość wykonania produktu (perłowa tekstura tylnej ścianki, szkło Kunlun na ekranie),
- świetna ergonomia pomimo sporej przekątnej wyświetlacza,
- obudowa zgodna z IP68,
- wydajny, choć nie najnowszy chipset Snapdragon 8+ Gen 1,
- bardzo dobry ekran LTPO OLED 120 Hz,
- bardzo dobra jakość dźwięku z wbudowanych głośników,
- superszybki czytnik linii papilarnych pod ekranem,
- EMUI 13.1, choć to wciąż Android 12,
- uniwersalny zestaw aparatów na tylnej ściance,
- główny aparat z regulowaną przysłoną w 10 krokach,
- praktyczna technologia aparatów cyfrowych XMAGE,
- bardzo dobre zdjęcia z głównego aparatu i tele, także nocą,
- wysoce użyteczny tryb makro,
- co najmniej dobre zdjęcia z ultraszerokiego kąta za dnia,
- bardzo dobre filmy w rozdzielczości 4K,
- dobry przedni aparat, ale bez AF,
- skuteczna stabilizacja,
- dobrze działający tryb Portret, Przesłona,
- szybkie ładowanie 88W SuperCharge,
- wydajna bateria.
- czasem zbyt agresywne przetwarzanie zdjęć,
- tryb 48 Mpix nie wnosi wiele do szczegółowości zdjęć,
- tryb nocny potrafi przekłamać kolory,
- cena, która odstraszy polegających w pełni na usługach GMS,
- brak wideo 8K,
- brak obsługi 5G ze względu na restrykcje nałożone na Huawei,
- throttling choć pojawia się dość późno, to jest obecny,
- nie ma opcji obsługi kart microSD.
- Obudowa i akcesoria:
- Wyświetlacz:
- Głośniki:
- Podzespoły:
- Bateria:
- Aparaty:
Komentarze
7Król to to jest, ale złomowiska.
6300 zł ? Za fona bez dostępu do wielu programów ?
Policzmy np. rewelacyjny aparat fotograficzny Sony RX100 VII - maleństwo o możliwościach tygrysa - nowe: 4400-4700 zł.. Powiedzmy 4500 zł.
Zostaje mi 1800 zł. na fona.
Ale to tylko przykład z waszych komentarzy pod innym artykułem.
Dlatego dla mnie ten fon to król szrotu...
Mnie zawsze przy tego typu testach i recenzjach brakuje znajomo brzmiącego i często powtarzającego się zwrotu
"moim zdaniem". Opisywanie cech telefonu, jego właściwości zwłaszcza tych co nie da się zmierzyć koniecznie powinny być opatrzone wspomnianym przeze mnie zwrotem. Nie hejtuję tylko proszę o zwykłą ludzką przyzwoitość, która właśnie polega na szczerym przekazie recenzenta z czytelnikiem, który dzięki temu stanie się
po przeczytaniu takiego tekstu właścicielem telefonu czy innego urządzenia, a po kilku dniach użytkowania nie
będzie życzył autorowi tekstu "piekielnych" tortur. Pozdrawiam