Właśnie skończyłem zwiedzać targi IFA i z chęcią podzielę się z wami moją opinią o tym, na co faktycznie warto czekać i co realnie jest interesujące. Skupię się tutaj na sprzętach RTV, które pokazali najwięksi producenci, a zdecydowanie w tej kwestii IFA 2024 nie zawiodła.
Bez wątpienia, jak co roku, największe stoisko dedykowane technologii RTV (oraz AGD) należało do Samsunga i to od niego rozpocząłem zwiedzanie. W tym artykule jednak wspomnę jedynie o wybranych nowościach zaprezentowanych przez koreańskiego giganta, a po więcej informacji w jego temacie odsyłam do dedykowanej publikacji o tym co Samsung pokazał na IFA 2024. Dla waszej wygody przygotowałem również relację w formie wideo, której można również odsłuchać w formie podcastu, choć oczywiście wtedy nie ujrzycie, jak prezentują się omawiane sprzęty.
Wideorelacja z targów IFA 2024 na temat nowości w świecie RTV
Co nowego w RTV pokazał Samsung na IFA 2024?
Pierwszym zaskoczeniem (w znaczeniu, że „dopiero teraz”) były dwa modele projektorów o krótkim rzucie: The Premiere 7 i 9. Oba urządzenia wyposażone są w matrycę DLP 4K oraz laserowe źródło światła. Wyższy model posiada niezależne lasery dla każdej ze składowych RGB, co daje nam obszar przestrzeni barwnej odpowiadający 155% gamutu DCI-P3 i ponad 100% BT.2020 (ten tańszy pokrywa DCI-P3 w 100%). Projektory są rzeczywiście tak jasne, jak producent to obiecuje - z mocą 3200 ANSI Lumenów osiągają kontrast na poziomie 1500:1 (w warunkach idealnego zaciemnienia).
Stylowy wygląd idący w parze z solidnymi parametrami - to nie dziwi u Samsunga.
Takie parametry najlepiej sprawdzą się podczas nocnych seansów, ale umożliwią też akceptowalne oglądanie treści za dnia – wszystko to na ekranach o rozmiarze 100-130 cali (sprzedawanych osobno). W tej kwestii lepiej prezentuje się Samsung Premiere 8K (pokazywany już wcześniej), który teraz doczekał się absolutnej nowości w tej branży - bezprzewodowego przesyłania sygnału 8K! Koniec z ciągnieciem dziesiątek kabli i przewodów do sufitu, gdzie mamy projektor - wystarczy podłączyć zasilanie, a wszelkie źródła podłączamy do modułu Wireless One Connect.
Bezprzewodowe 8K brzmi jak technologia jutra, a tymczasem jest już dostępne (w formie prototypu). Widoczna jest również różnica, jaką wprowadza dodatkowe 1300 ANSI Lumen w kontekście jasności...
Nowością był oczywiście również nowy pierścionek Samsung Smart Ring, ale to trudno zaliczyć do kategorii RTV. Takich problemów nie ma natomiast z nową edycją od tego roku sprzedawanego głośnika Samsung Music Frame. Powstała ona w kolaboracji z twórcami filmu Wicked, który w listopadzie trafi do kin. Zdobienie ramki jest tu na tyle delikatne, że nawet, gdy znudzi nam się film, to nie będzie ono przeszkadzać.
Interesujący wybór dzieła na pierwszą kolaborację - choć ostatnio nie tworzy się zbyt wielu musicali...
Z drugiej strony, jak na produkt z serii The Frame przystało, same ramki można łatwo wymienić, podobnie jak i wkładkę prezentującą postaci z filmu (w zestawie dostajemy ich zdaje się całkiem sporo). A sam głośnik, bo tak, to jest zasadniczo głośnik bezprzewodowy, gra faktycznie dobrze, czego znowu nie dało się docenić na ogromnej hali, ale w tym przypadku niezależnie szykuję dla was recenzję, jako że jeszcze przed wyjazdem na targi rozpocząłem jego niezależne testy (a przynajmniej w jednej kwestii jest to sprzęt unikatowy).
Taka galeria nowoczesnych dzieł sztuki utworzona z pomocą Samsung The Frame będzie zapewne kosztować... znacznie mniej niż dowolne z tych dzieł w oryginale!
W kwestii soundbarów i telewizorów Samsung nie pokazał niczego nowego, czego byśmy nie widzieli już wcześniej, chociażby na ich niezależnej prezentacji, w której uczestniczyłem w lutym. Chciałem dokładnie przyjrzeć się ich niedawno wprowadzonemu telewizorowi Samsung OLED S85D, który ma korzystać z matryc W-OLED od LG, ale albo tak dobrze go ukryli, albo zupełnie go nie pokazali. Ponownie za to Samsung wyraźnie dał do zrozumienia, że jako jedyny w branży poważnie traktuje micro LED w roli telewizorów przyszłości i mogłem na własne oczy podziwiać modele o przekątnych od 65” do masywnych 115”, wykonane właśnie w tej technologii.
Ciekawe, ile jeszcze czasu upłynie, zanim będziemy już tylko wspominać, że telewizory micro LED kosztowały sześciocyfrowe kwoty...
Ukazane produkty to realnie były telewizory - z obudową, podstawką, pilotem i zdaje się nawet tunerem telewizji. Co więcej, technologia łączenia mniejszych paneli, z których składa się cały telewizor, została już dopracowana praktycznie do perfekcji i ja sam nie byłem w stanie dostrzec miejsca łączenia, gdy na ekranie wyświetlana była dowolna treść. To też obecnie jedyne telewizory micro LED, które faktycznie można od tak po prostu kupić, choć będzie się to wiązać z nawet dwoma miesiącami oczekiwania na dostawę oraz wydatkiem na poziomie setek tysięcy złotych…
Czy TCL pokazał na targach najbardziej imponujący telewizor?
Po przeciwnej stronie targów swoje produkty pokazał drugi najczęściej wybierany (po Samsungu) przez Polaków producent (między innymi) telewizorów. To właśnie tutaj po raz pierwszy na tych targach poczułem ekscytację, widząc następcę pokazanego w zeszłym roku TCL X955 (którego swoją drogą nadal nie mogę się doprosić na testy…). Mowa o telewizorze, któr został zaprezentowany pod nazwą prosto z chińskiego rynku i która pewnie zostanie zmieniona w chwili europejskiej premiery sprzedażowej pod koniec roku lub na początku roku przyszłego. Nazwa ta brzmi TCL X11H, ale w zasadzie to rozwinięcie wspomnianego i już dostępnego w sprzedaży TCL X955, zatem można zakładać, że TCL ostatecznie ten model przypisze w Europie do serii X900.
Ilość stref nie gwarantuje sukcesu - wręcz im ich więcej, tym trudniej nad nimi odpowiednio zapanować. Tymczasem organoleptyczne testy TCL X11H wypadają bardzo pozytywnie.
Co się zaś tyczy samego telewizora, to bez wątpienia jest to największa premiera tego roku, jeżeli faktycznie w tym roku trafi do sprzedaży. Dostępny będzie niestety tylko w dwóch rozmiarach - 85” oraz 98” (zrezygnowano z majestatycznego 115-calowego wariantu), ale za to imponuje specyfikacją! Ponad 14 tysięcy stref wygaszania (dla 98”, jako że 85” to już „tylko” 10 tysięcy stref) przy 6500 nitów szczytowej jasności to parametry, które dosłownie widać gołym okiem i ten egzemplarz, który, zaznaczam, widziałem i bezpośrednio porównywałem ze stojącymi obok telewizorami z wysokiego segmentu, dosłownie szokuje jakością i jasnością obrazu.
Jeśli TCL X11H do naszego kraju zawita pod nazwą X965 i zastąpi X955, to można spodziewać się, że jego cena nie przekroczy 30 tysięcy złotych za 98-calowy model.
Dostajemy idealną czerń praktycznie bez efektu bloomingu. Nawet gdy patrzymy specjalnie z boku na bardzo kontrastowe sceny, trudno jest dostrzec, że jest to telewizor LCD. Jasność typowych scen wyprzedza o całe generacje to, co oferują najlepsze z dzisiejszych telewizorów OLED i jednocześnie zrównuje się z nimi w kwestii tak zwanych highlightów (czyli drobnych punktów, które mają błyszczeć na ekranie). Konkurencyjne telewizory mini LED z obecnej generacji nie są w stanie tutaj nawiązać walki i dopiero wspomniane wcześniej micro LED daje lepszy efekt. Tylko, że TCL X11H najpewniej zostanie wyceniony bliżej właśnie konkurencyjnych paneli mini LED lub bezpośrednio wejdzie w miejsce zaskakująco dobrze sprzedającego się TCL X955. Niemałym bonusem będzie w tym przypadku fakt nawiązania współpracy z jednym z liderów branży audio - Bang & Olufsen, aby w parze z tym znakomitym obrazem szedł równie wyśmienity dźwięk. Osobiście już nie mogę się doczekać!
TCL pochwaliło się, że 115-calowy X955 sprzedaje się jak świeże bułeczki - ponoć w samej Europie sprzedano już kilka tysięcy egzemplarzy.
TCL pokazało również nową serię telewizorów, którą bardzo podstępnie nazwano NXTFrame (owszem – pisane bez spacji pomiędzy „NXT” a „Frame”), co zapewne nie tyle ma nawiązywać do ramy na obraz (z angielskiego „Frame” mniej więcej tyle właśnie oznacza), co raczej zasugerować, że to następca telewizorów Samsung The Frame… O ile TCL należy pochwalić tu za udostępnienie wybranych dzieł sztuki bez dodatkowych opłat, a także możliwość generowania obrazków z pomocą AI, tak już sama powłoka matowa, która czyni Samsung The Frame tak wyjątkowym produktem, nadal wypada zdecydowanie lepiej u koreańskiego producenta - tak przynajmniej na moje oko.
Soundbar wbudowany w stojak oraz dodatkowy subwoofer (a wszystko to od Bang & Olufsen) pozwalają oczekiwać, że TCL NXTFrame - przynajmniej w kwestii jakości dźwięku - dosłownie zmasakruje całą swoją konkurencję.
TCL oczywiście powinien być odczuwalnie tańszy, ale też nie oferuje aż takiej funkcjonalności oprogramowania odpowiedzialnego za tryb galerii, jak np. tryb redukcji odświeżania dla zmniejszenia poboru energii. Wyróżnić się za to powinien bardzo mocno zastosowanym nagłośnieniem, za które w tym przypadku również odpowiada wspomniana wcześniej marka Bang & Olufsen, co pozwoli połączyć w jednym urządzeniu zalety Samsung The Frame oraz Music Frame ;) Tu jednak zaznaczam, że nie pozwolono mi odsłuchać niczego z pokazanych modeli NXTFrame, zatem ten wniosek będzie trzeba jeszcze zweryfikować dodatkowymi testami.
Obraz NXTFrame nie jest aż tak matowy, jak Samsung The Frame - jednak i tak prezentuje się całkiem nieźle.
Ostatecznie to Hisense pokazało najbardziej imponujący telewizor, ale…
Nieopodal stanowiska TCL ulokował się również chiński Hisense. Wchodząc do ich hali ujrzałem telewizor, który w pierwszej chwili uznałem za kolejny prototyp micro LED (takie też mieli), ale w istocie okazał się to być najbardziej innowacyjny telewizor mini LED na IFA 2024 - przynajmniej na papierze. Mowa o Hisense ULEX-X (najpewniej UXNQ), który zdaje się być ostatecznym krokiem rozwoju telewizorów mini LED. Jeżeli kiedyś wejdzie do sprzedaży (na ten moment nawet nazwa nie została potwierdzona), to dostępny będzie w dwóch rozmiarach - 85” oraz 98”, zatem zdaje się, że zrezygnowano tu z najmniejszego 65-calowego wariantu.
Hisense nie patyczkuje się w swoich hasłach marketingowych :)
Większy z wymienionych modeli ma oferować do 10 tysięcy nitów jasności, czyli tyle, do ilu obecnie mapuje się jasność w najbardziej ambitnych filmach. Za sterowanie jasnością ma odpowiadać niemożliwa wręcz do wyobrażenia macierz blisko 41 tysięcy stref wygaszania, a wszystko to z (ponoć) jeszcze lepszym niż rok temu nagłośnieniem w systemie 4.2.2 o mocy 94 W. W tym przypadku mamy też obsługę wszystkich formatów HDR (analogicznie jak u TCL, ale lepiej niż w przypadku np. Sony lub Samsung) oraz system VIDAA, któremu coraz mniej brakuje względem konkurencji. To pozycja, której testów na pewno nie odpuszczę, zakładając że w ogóle trafi na nasz rynek.
Dlaczego ten telewizor nie posiada rozdzielczości 8K? Na tym etapie 4K wydaje się być wysoce nieadekwatne do reszty specyfikacji...
Hisense pokazał również nowe projektory laserowe – w tym całkiem ciekawy model mobilny – coś pomiędzy testowanym przeze mnie niedawno Hisense C1, a już bardzo mobilnym Samsung Freestyle. To, czym się wyróżnia, to fakt, że będzie dedykowany graczom (wiem, że to absurdalne połączenie, projektor i gracze, ale kto wie?), jako że ma oferować obsługę do 240 Hz odświeżania (w FHD). Poza tym wiele nowości dotyczyło… ekranów projekcyjnych. Najbardziej imponujący z nich to ekran do rozdzielczości 8K z wbudowanym systemem nagłośnienia (sprzedawany razem z projektorem 8K w ramach zestawu „Laser TV”). Inny ciekawy przykład to ekran rozwijany (automatycznie) w górę, którego Hisense wzbogacił dodatkowo o… oświetlenie LED, mające dawać efekt „ambient light”.
Cieszy nas, że wreszcie zaczęto dodawać subwoofer do tego typu Laser TV - dobrze to współgra z soundbarem, wbudowanym w sam projektor.
Na wypadek, gdyby wasz projektor oferował zbyt wysoki kontrast, zawsze można się poratować podświetleniem RGB za ekranem ;)
Co jeszcze ciekawego pokazali wielcy gracze na IFA 2024?
W przypadku pozostałych większych brandów w zasadzie można mówić o potraktowaniu targów IFA po macoszemu. LG na swoim stanowisku zaprezentowało bardzo “lifestylowe” podejście do swoich produktów, pokazując je jako całe ekosystemy zarządzane przez AI. Podobnie sprawa wyglądała w przypadku Panasonic, choć tutaj udało się ponownie zobaczyć ich dwa nowe i flagowe modele telewizorów, które mają szansę realnie zawojować znacznie więcej niż ich poprzednicy z uwagi na przejście na system Fire TV, czyli alternatywę Google TV od Amazon. Mowa oczywiście o wybitnym, jak na możliwości, WRGB OLED Z95A oraz jedynym mini LED z oferty Panasonic, to jest W95A - więcej o nich pisałem już w maju po oficjalnej zapowiedzi nowych telewizorów Panasonic. Philips zupełnie IFA 2024 odpuścił, a Sony najwięcej swojego sprzętu RTV (konkretnie telewizorów) pokazało w ramach galerii sztuki w jednej z hal.
Panasonic po przejściu na Fire TV zyskuje sporo na funkcjonalności, a jako że pod względem jakości obrazu i dźwięku nigdy nic mu nie brakowało, teraz faktycznie jawi się jako wyśmienita propozycja (choć niestety droga).
Oczywiście na samych targach roiło się od pomniejszych producentów sprzętu RTV, ale ci zwykle i tak korzystają z tych samych paneli, co duzi producenci. Nieco ciekawiej wyglądały stanowiska poświęcone sprzętom grającym, ale tutaj warunki targowe nie sprzyjają odpowiedniej analizie takiego sprzętu. Pewnym jest, że IFA 2024 nie zawiodła pod względem nowości, zwłaszcza dla osób które czają się na zakup ogromnego i ekstremalnie nowoczesnego telewizora.
Komentarze
1