Czym uprzyjemnić sobie solową wycieczkę rowerową? Można rozmyślać o sensie życia lub posłuchać muzyki, czy tam ulubionego podcastu. Jeśli ktoś wybiera opcję numer dwa, to powinien zadać sobie kluczowe pytanie: jakie słuchawki wybrać?
Wiadomo, że rower pod kątem rekreacji to genialna sprawa. Można sobie ze znajomymi albo z dziećmi nawet wyskoczyć pokręcić po okolicy, wybrać się na poważnego tripa gdzieś dalej, no po prostu miło spędzić czas. Co, jednak gdy wycieczki planujemy i objeżdżamy sami, a nie leży nam jazda w ciszy? Wówczas słuchawki i jazda, co nie? Ano nie. Jazda w słuchawkach na rowerze to nie takie hop-siup!
Słuchawki na rower to ryzykowny temat!
Zacznijmy od tego, że jazda na rowerze, choć wiadomo, że super fajna, to jednak wymaga sporo uwagi, by być (uwaga) bezpieczną! I jasne, można powiedzieć, że jazda po szosie to pewnie tak, tam trzeba uważać, ale na ścieżkach czy w lesie, po co? Otóż uważać to trzeba zawsze i wszędzie, a istotnym niezwykle elementem tejże uważności jest słuchanie dźwięków otoczenia.
Mowa nie tylko o jeżdżących samochodach, ale i innych rowerzystach i ich dzwonkach, ludziach wokół nas, rowerzystach nas wyprzedzających, osobach śmigających z duszą na ramieniu hulajnogami, które jak praktyka pokazuje, dość rzadko trzymają się przepisowych 25 km/h, a nawet stworach w lesie - tych słodkich jak sarenki i tych przerażających jak dziki, ot choćby taka locha z młodymi.
W powyższym kontekście odnieść można wrażenie, że jazda w słuchawkach i odcięcie się od dźwięków otoczenia to w sumie średni pomysł. I jest to wrażenie słuszne, gdyż słuchawki zawsze zmieniają percepcję i trzeba mieć to na uwadze, decydując się na wyskoczenie na rower przy akompaniamencie ulubionej muzyki czy w towarzystwie jakiegoś podcastu. Niemniej, wszystko jest dla ludzi i wszystko da się zrobić, potrzeba do tego jedynie trochę, troszeczkę zdrowego rozsądku.
Postaw na kompromis między bezpieczeństwem a jakością dźwięku
Pierwsze co trzeba wiedzieć o jeździe na rowerze w słuchawkach, a w sumie to, co trzeba wdrożyć, to kompromis. Jakiż to? Ano kompromis między jakością dźwięku a bezpieczeństwem. Innymi słowy, muzyki w najlepszej możliwej formie posłuchać można sobie w domu, na ulubionym zestawie audio czy w cudnych, wymarzonych słuchawkach. Można jej posłuchać również z głośników laptopa, każdy ma inne wymagania co do jakości, więc luz.
Chodzi o to, że wybierając słuchawki na rower, nie ma sensu kierować się chęcią kupienia sprzętu audiofilskiej klasy. Lepiej postawić na coś, co gra przyzwoicie, ale jednocześnie na coś, czego nie będzie szkoda w razie wypadku i na coś, co nie odetnie nas kompletnie od świata zewnętrznego. Tak, wiem, muzyką trzeba się delaktować kiedy tylko można, nawet na rowerze, spacerze, w kościele czy pracy. No nie. To znaczy, w kościele czy w pracy to sobie każdy może siedzieć w genialnych “dokach” za pół wypłaty, czy w zamkniętych nausznych „Senkach” za dwie wypłaty, ale na dworze, w ruchu miejskim, parkowym, leśnym i takie tam, trzeba postawić na wspominany kompromis. To gwarancja naszego i cudzego bezpieczeństwa. Koniec, kropka.
W jakich słuchawkach lepiej nie jeździć?
Krótki temat, nie ma się co rozwodzić.
Słuchawki przewodowe wszelkiego rodzaju
Kiedyś były tylko słuchawki przewodowe! Słuchawki przewodowe brzmią lepiej - żadnych tam bezprzewodowych! Kiedyś to były czasy, teraz to nie ma czasów! Tak, zwykle przewodowe brzmią lepiej niż bezprzewodowe z podobnego pułapu cenowego. I co z tego? Tu chodzi o bezpieczeństwo i komfort i brak przypadkowego zahaczania kablami tu i ówdzie. Wybieramy więc bezprzewodowe, choćby tylko takie, by coś tam grały i koniec.
Słuchawki dokanałowe
Nie jeździmy w „dokach”, bo dokanałowe słuchawki kompletnie wycinają nas z otoczenia, a to na rowerze niezwykle niebezpieczne. I na nic tu argumenty, że w ruchu, podczas aktywności fizycznej takie słuchawki brzmią lepiej niż jakieś otwarte modele. I co z tego, że brzmią lepiej, jak rozjedzie nas samochód?
A i w sumie też w tym wątku można od razu dodać, że nie jeździmy w słuchawkach z aktywną redukcją szumu, które to mają nas odciąć od tła. Jeśli ktoś chciałby wiedzieć dlaczego, niech zerknie na poprzedni akapit.
Zamknięte słuchawki nauszne
Ta sama historia, takie słuchawki za bardzo wycinają tło, generują więc potencjalne zagrożenie. Do tego są duże i niewygodne i nie da się jeździć z nimi w kasku, więc sprawa zamknięta.
Słuchawki douszne?
Jeśli założymy, wcale słusznie, że słuchawki douszne to nie słuchawki dokanałowe, to ta strategia ma nawet sens. Samemu zdarza mi się zabrać ze sobą na trening w miejscu, gdzie wiem, że ruch praktycznie nie występuje słuchawki Xiaomi Mi True Wireless Earphones 2 Basic. Grają dziadowsko, ale powiedzmy, że są “jakieś” i pozwalają dźwiękom otoczenia przebić się przez muzykę i podcast.
Coby oddać kontekst, jeżdżę na rowerze całkiem chyba sporo, uważam, jak jeżdżę i staram się jeździć bezpiecznie i takie słuchawki jak wymieniony budżetowy model Xiaomi uważam za względnie akceptowalne, gdy użytkuje je ktoś, kto ogarnia. Zatem szukajmy podobnych rozwiązać, czyli słuchawek dousznych, ale niezatykających kanału słuchowego, nieseparujących nas od tła, a powinno być - w miarę - bezpiecznie i sensownie zarazem.
Biznesowa słuchawka Bluetooth?
No okej, to faktycznie ma jakiś sens - jeśli oczywiście pasuje nam stylówa na kuriera lub handlowca z firmy odzieżowej „Zamszowe, ale stylowe”*. Minusy (poza wyglądem)? No nie brzmi to w ogóle, ale już ustaliliśmy, że słuchawki na rower to w zasadzie zwykle „nie brzmią”. Plusy? Można na takiej słuchawce czegoś tam posłuchać, a słuchając jedno ucho mamy wolne, więc w jakimś wymiarze ogarniamy świat wokół nas. Jest to więc jakaś opcja, nie najlepsza, nie najgorsza, po prostu jakaś.
Słuchawki z kontrolą dźwięku otoczenia?
Bezprzewodowe słuchawki pozwalające na kontrolowanie tego, co dociera do naszych uszu z otaczającego nas świata, to całkiem niegłupie rozwiązanie do jazdy na rowerze. Tego typu słuchawki potrafią nie tylko naprawdę dobrze grać, ale do tego mogą podbijać tło, dzięki czemu słuchamy sobie muzyki w najlepsze, a jednocześnie słyszymy mijające nas samochody. Fajna sprawa? No pewnie! Są jednak i pewne minusy.
Po pierwsze, modele dokanałowe pozwalające na kontrolę dźwięków otoczenia, są albo drogie, albo średnie... Tu nie ma się co oszukiwać, że małe pchełki w akceptowalnych pieniądzach staną zawsze na wysokości zadania. Po drugie, słuchawki, które z ekspozycją dźwięków tła radzą sobie śpiewająco to często modele nauszne, a to sprawia, że nie założymy na nie, ani pod nie kasku. Jeśli jednak bezpieczeństwo ma dla nas drugorzędne znaczenie, to spoko, śmiało można na takie słuchawki postawić. Z drugiej jednak strony, jeśli jeździmy bez kasku, bo liczy się tylko stylówa, to po co wydawać spore pieniądze? Kupmy sobie dokanałówki na kablu albo jakieś topowe słuchawki nauszne i heja.
Reasumując, tu sens mają jedynie małe słuchawki TWS z kontrolą dźwięku, ale jeśli ma być dobrze i bezpiecznie, to zapomnijmy o oszczędzaniu przy zakupie. Szukajmy opcji na bogato, jak choćby Jabra Elite 75t czy Technics EAH-AZ60. A no i pamiętajmy też, że dźwięki otoczenia zbierane przez mikrofony są w pewnym stopniu przetworzone i, cóż, umiarkowanie przyjemne dla ucha.
Najlepsze, a może jedyne słuszne, czyli AfterShokz
Zabrzmi jak fragment sponsorowany, ale słuchawki działające na zasadzie przewodnictwa kostnego od AfterShokz są zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem, na jakie można się zdecydować. Jeśli ktoś naprawdę nie da rady jeździć bez muzyki i zawsze, absolutnie wszędzie musi mu jakaś nuta towarzyszyć, nie da rady dojechać sobie tam, gdzie spokój i gdzie bezpiecznie i tam wsadzić słuchawki do uszu, tylko od początku do końca musi czegoś słuchać, to Aftery są jedyną słuszną opcją. Co ważne, podobnie jak słuchawki TWS z kontrolą dźwięków otoczenia - tu również nie jest tanio.
Znaczy się, wiadomo, że nie jedyną, wszak nie musimy wybierać akurat słuchawek tego producenta, ale faktem jest, że prezentują one więcej niż akceptowalny stosunek ceny do jakości. Kto chce, śmiało może sprawdzać propozycje z AliExpress czy skądś tam, działające na podobnej zasadzie.
Najlepsze słuchawki na rower? Takie działające na zasadzie przewodnictwa kostnego, ot co!
Co takiego mają słuchawki od AfterShokz, że spokojnie można polecić je na rower? Ano działają trochę jak radio w samochodzie, czyli słuchamy sobie muzyki, audycji czy podcastu, ale odbieramy je niejako w tle, gdzieś obok nas, co pozwala być w pełni świadomym otaczającego nas świata. Słuchawki oparte o przewodnictwo kostne po prostu w żadnej mierze nie wyłączają nas z otoczenia i to jest ich olbrzymia zaleta nad konkurencją. Powaga, inne rozwiązania do takich słuchawek nie mają nawet podejścia.
A który model wybrać do jazdy na rowerze, czy tam do biegania? Zawsze najlepiej kupić najlepszy sprzęt, na jaki nas stać, ale schodząc na ziemię, spokojnie możemy zadowolić się najtańszym modelem w sprzedaży. Dlaczego? Bo będzie on działał nie gorzej od tego najdroższego i spokojnie da radę umilać nam rowerowe przygody. Co warto wiedzieć to pewna istotna cecha słuchawek działających na takiej zasadzie, jak produkty AfterShokz, którą jest zasadniczo słaba jakość dźwięku.
Niestety, technologia przenoszenia drgań czy tam wibracji nie dogania klasycznych, konwencjonalnych rozwiązań i po prostu słuchawki tego typu nie grają oszałamiająco. Potrafią nawet brzmieć, gdy zatka się uszy zatyczkami czy gumkami, a nawet watą (jak ktoś lubi?), ale wtedy cały efekt słyszenia dźwięków otoczenia znika, a tym samym znika sens kupowania takich słuchawek. I oto jest znowu ten rzeczony kompromis między jakością a bezpieczeństwem. Coś za coś, ot co.
Wnioski?
Wnioski są dwa. Po pierwsze, wybrać słuchawki działające w oparciu o przewodnictwo kostne, lub (ewentualnie) ratować się półśrodkami. Po drugie, zamiast kombinować ze słuchawkami, podczas jazdy na rowerze lepiej rozważać o sensie życia. Polecam serdecznie.
* Celem artykułu nie było obrażenie uczuć handlowców firmy “Zamszowe, ale stylowe”, jeśli takowa istnieje.
Komentarze
19Nic z tego - Nie słychać otoczenia - odizolowanie stwarza zagrożenie wypadkiem - i choć nic mi się nie stało i nie miałem sytuacji zagrażającej życiu , to jak dla mnie jazda w słuchawkach powinna być całkowicie zabroniona.
Takie jest moje zdanie i nawet teraz jak można jezdzić w słuchawkach ja tego nie robię bo nie czuję i nie słyszę świata na zewnątrz i nie ma znaczenia czy słuchasz głośno czy cicho...
Rowera TAK - Słuchawki NIE.
A niezależnie od wszystkiego - głośność muzyki ma bardzo istotne znaczenie i jeśli da się jednocześnie rozmawiać z kimś stojącym obok, to znaczy, że nie grają za głośno, niezależnie od typu.
Pieszy to w ogóle inna bajka: porusza się powoli, może się zatrzymać w miejscu i cały czas ma w zasadzie nieograniczoną możliwość rozglądania się dookoła, a przede wszystkim większość czasu spędza poza jezdnią - więc jeżeli nie będzie poruszał się w sposób nieprzewidywalny (bo czasem coś na chodniku jeździ, idącego prosto piechura spokojnie wyminie) i będzie się rozglądał przed przejściem, czy zmianą kierunku ruchu, to słuchawki w niczym mu nie powinny w kwestii bezpieczeństwa przeszkadzać. Oczywiście maszerując po jezdni (przy braku innych opcji), poza wyborem właściwej strony drogi, warto pozostawić sobie jak najwięcej zmysłów na podorędziu...
Sam biegam w aftershokzach i przy ruchliwej drodze są całkiem bezpieczne - odgłosy ruchu drogowego zagłuszają niemal całkowicie to co leci w słuchawkach, więc często po prostu je wyłączam dopóki nie dotrę w jakieś bardziej spokojne miejsce;)
Słuchawki w niczym nie przeszkadzają w czasie jazdy rowerem, poruszania się jako pieszy itd.
Chodzi tylko i wyłącznie o kwestię tego ile dźwięku dochodzi do nas z zewnątrz - czyli jak dużą izolację mamy oraz o to, by sama muzyka nie odciągała nas od koncentracji na wykonywanych czynnościach.
Bo gdyby faktycznie problemem miał być brak możliwości słyszenia otoczenia, to w autach powinni zakazać izolacji dźwiękowej, tak powszechnej przecież w samochodach wyższej klasy, zabronić high-end'owego audio w takowych i - co chyba najważniejsze - głusi oraz niedosłyszący nie powinni wtedy w ogóle poruszać się w autach, rowerami, po ulicach.
A tak przecież nie jest - niedosłyszący i głusi dobrze sobie radzą jako piesi, rowerzyści czy kierowcy aut.
Artykuł jest chyba tylko dla odgrzania tematu-kotleta i wciśnięcia reklamy słuchawek opartych na słyszeniu kostnym - w takim samym stopniu wpływają na koncentrację jak każde inne słuchawki, a sam artykuł powinien być oznaczony, jako sponsorowany.
Przestań robić gówno burze.