Na początku warto powiedzieć czym Mafia II z pewnością nie jest. Produkcji tej nie można rozpatrywać w kategorii gier typu sandbox takich jakich choćby Grand Theft Auto. Twórcy gry od pierwszych zapowiedzi wspominali, że będzie to przede wszystkim wspaniała, gangsterska opowieść. I choć oddają nam do dyspozycji ogromne, tętniące życiem i rewelacyjnie wyglądające miasto, to jednak jego „otwartość” jest mocno dyskusyjna.
Wszystkich, którzy spodziewali się mnóstwa zadań pobocznych i możliwości swobodnego zwiedzania miasta czeka raczej niemiła niespodzianka. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby pojeździć sobie po Empire Bay, ale można to zrobić tylko w czasie rozgrywania konkretnych misji. Inna sprawa, że tak naprawdę nie ma to większego sensu, bo poza misjami, które układają się w linie fabularną gry, nie ma tu zbyt wiele do roboty.
Wprawdzie producent dodał tu jako bonus zbieranie Playboyów (które skrywają zdjęcia Playmate z tamtego okresu) i listów gończych, ale przypomina to rozwiązanie znane z pierwszej części Assassin’s Creed. Wykonanie tego typu zadań nie daje nic poza satysfakcją ze zdobycia osiągnięcia. Nużące bywa też jeżdżenie samochodem, gdyż większość misji wymaga od nas powrotu do domu. Czasami więc telepiemy się niemal przez całą mapę aby położyć naszego bohatera do łóżka, kończąc w ten sposób dany rozdział opowieści.
Trudno uznać to za coś porywającego, szczególnie w przypadku gdy po drodze będziemy mieli wypadek, który skończy się naszym „zejściem”. Wówczas zostajemy cofnięci do ostatniego punktu automatycznego zapisu, co czasami może doprowadzić do szewskiej pasji (gra nie zapisuje stanu gry zbyt często).
W Empire Bay znajdziemy sporo punktów usługowych, które możemy odwiedzić. Mamy warsztaty samochodowe, stacje benzynowe, restauracje, bary, sklepy z bronią czy ubraniami. Szczególnie te dwa ostatnie zasługują na uwagę, gdyż dość często przyjdzie nam z nich korzystać. Szkoda, że wybór w nich jest stosunkowo niewielki, a same sklepy niemal zawsze wyglądają tak samo. Dobrze chociaż, że twórcom gry udało się ciekawie wkomponować je do samej rozgrywki. Źle, że równie dobrze można się bez nich całkowicie obejść.