Maneater czy Grand Theft Rekin? Gra o rekinie-ludojadzie to piaskownica bez samochodów
Sandboksy nie cieszą się w ostatnim czasie przesadną popularnością – te najprostsze, głupawe, ale wyjątkowo zabawne w szczególności. A to właśnie do nich nawiązuje Maneater. Atutem najnowszej totalnie zwariowanej piaskownicy jest jednak… woda i rekin w roli głównej.
- rekin ludojad w roli głównego bohatera,; - ciekawie zaprojektowany system rozwoju,; - duży, otwarty świat pełen najróżniejszych znajdziek,; - niezły klimat podmorskich i bagiennych głębin,; - spora dawka humoru.
Minusy- dość chaotyczne sterowanie może zniechęcić już na początku zabawy,; - mocno schematyczna rozgrywka,; - spore spadki klatek w niektórych lokacjach (na PS4),; - bardzo nierówna strona wizualna,; - drobne błędy techniczne,; - brak Krystyny Czubówny w roli narratora :)
Maneater już w pierwszych minutach nie pozostawia nam złudzeń co do tego, czym jest. To wręcz list miłosny do klasycznych piaskownic, takich jak Saint’s Row czy Grand Theft Auto (zanim stało się przesadnie poważne), a nawet, w pewnym stopniu, do serii Tony Hawk’s Pro Skater. Poruszając się po kolejnych akwenach mordujemy tu najpierw zwierzątka, a potem ludzi, by stać się największym i najgroźniejszym rekinem w okolicy.
Podczas pokazu, na który zaprosiło nas Koch Multimedia Poland mieliśmy okazję sprawdzić dwie pierwsze godziny gry i trzeba przyznać – bez odrobiny tęsknoty za dawnymi sandboksami może być ciężko zachwycić się tą produkcją.
W pierwszych minutach zabawy z Maneater czułem się jak ktoś, komu dano w grze pokroju Grand Theft Auto pałkę do ręki i wysłano na miasto, by posprzątał.
Maneater - rekinem być, rekinem żryć!
Jeśli zastanawiacie się, na ile godzin rozgrywki może starczyć gra, w której wcielamy się w rekina, odpowiedź może was zaskoczyć. Bazując na filmowych tropach związanych z cichymi mordercami, możecie uznać, że ludojad potrafi wbić się na łódkę, zjeść paru plażowiczów, zagryzając od czasu do czasu jakąś niewinną rybką.
W Maneater nasza główna bohaterka (bo to samica) ewoluuje jednak przez całą zabawę – swoją karierę zaczyna jako chuderlawa rybka świeżo wyciągnięta z brzucha matki, która ledwo radzi sobie z żółwiami, a przed aligatorami może głównie uciekać. Dzięki zdrowemu odżywianiu i dużej ilości ruchu (a także zbieraniu karmy zalegającej w skrzyniach na dnie akwenu) powoli zmienia się w morderczynię barakud, postrach aligatorów i zmorę łowców rekinów.
W pierwszych minutach zabawy z Maneater czułem się jak ktoś, komu dano w grze pokroju Grand Theft Auto pałkę do ręki i wysłano na miasto, by posprzątał. Jasne, mogłem zaczepiać pojedynczych "przechodniów" dziamiąc sobie po drodze rybki, ale atakowanie ludzi czy większych drapieżników było raczej nierealistyczne.
Rekin w Maneater to prawdziwy poszukiwacz przygód
Kluczem do zmian, jakie następują w miarę postępów w grze, są punkty doświadczenia, zdobywane głównie przez jedzenie wszystkiego co popadnie. Walka, która polega na łapaniu i szarpaniu ofiar aż przestaną próbować uciec nie jest zbyt skomplikowana, a zanim zdobędziemy odpowiednio dużo "expa", by trochę podrosnąć, przeżyjemy więcej niż jedną potyczkę. Często łatwiej jest przez to rosnąć wsuwając niewinne żółwie i karpiki, niż walcząc o tytuł szczytowego drapieżnika w danym akwenie.
Problem w tym, że wzrost ten nawet na początku nie jest przesadnie szybki, przez co zapuszczając się dalej od naszego leża, czujemy się bardziej ofiarą niż drapieżnikiem. Co gorsza, trudność wyzwań w znacznym stopniu opiera się na ilości punktów życia i sile pancerza wrogów, co mocno zabija ich dynamikę. Walka z chmarą barakud czy aligatorów potrafi ciągnąć się w nieskończoność, a kiedy wreszcie dorośniemy do atakowania ludzi okazuje się, że są oni znacznie łatwiejszymi przeciwnikami. No, może poza paroma wyjątkami.
Maneater nie jest przesadnie przywiązany do realizmu – o ile płetwa naszej bohaterki i cała anatomia jej ruchów wydaje się poprawna, o tyle ulepszenia, takie jak elektryczne zęby rażące pochwyconą w pysk ofiarę, jasno pokazują, z jaką grą mamy do czynienia.
Burzliwe wody Maneater
Po świecie Maneater poruszamy się w dwóch trybach – zwiedzając głębię, lub rozcinając fale wynurzoną płetwą, która sygnalizuje, że jesteśmy na łowach. W żadnej z tych perspektyw nie było przesadnie łatwo zorientować się w terenie – zwyczajnie brakowało tu unikalnych punktów orientacyjnych, sprawiających, że nawigacja w znacznym stopniu opierała się na mapie.
Dwa pierwsze obszary, które przyszło mi zwiedzić były co prawda całkiem spore, jednak ich różnorodność zostawiała co nieco do życzenia. Gubiąc się w sieci rur kanalizacyjnych, gdzie raz po raz wpadałem na płetwonurków z harpunami albo aligatory nie czułem, że robię coś fajnego, a przez powolne tempo rozwoju, część znajdziek musiałem odłożyć na później.
Maneater – czy warto czekać?
Gra o rekinie mordercy wydaje się całkiem fajna, jednak dość szybko przekonujemy się, że Maneater nie do końca jest spełnieniem marzeń fanów Szczęk i Sharknado. To piaskownica, w której zamiast samochodu i karabinów mamy płetwy i zęby, a pożeranie ludzi gra czasem drugie skrzypce wobec robienia akrobacji czy szukania ukrytych skarbów.
Produkcja Tripwire Interactive może zaoferować sporo fajnej zabawy, jednak ciężko stwierdzić, czy jej formuła nie znudzi się po kilku godzinach, szczególnie przez sandboksowe rozwlekanie rozgrywki. Osobiście chciałbym zobaczyć więcej przed wydaniem definitywnego wyroku. I choćby dlatego chętnie powrócę do świata Maneater. Kto wie, może ten tytuł jeszcze czymś mnie zaskoczy.
Ocena wstępna Maneater:
- fajnie być rekinem!
- widok przecinającej wodę płetwy jest niesamowity
- interesująco pomyślany rozwój rekina, szczególnie bardziej fantastyczne elementy
- podwodne środowiska wygląją ciekawie
- walka z innymi wodnymi stworzeniami jest długa i nudna
- ciężko zorientować się w świecie gry bez mapy
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Bleeding Edge rzuca rękawicę Overwatch i ma spore szanse dotrzymać mu kroku
- Twórcy Bulletstorm mieszają Division z Destiny i Gears of War - pierwsze wrażenia z Outriders
- Gangster czy kowboj - czy GTA 6 odstrzeli Red Dead Redemption 2?
Komentarze
6