Mass Fidelity Core - jakość dźwięku
Dźwięk testowałem głównie w pomieszczeniu o wielkości 4x5 m. Głośnik Core ustawiony był na środku, pod ścianą (przetworniki boczne były skierowane na boczne ściany). Subwoofer podłączony był bezprzewodowo i umieszczony również centralnie, pod ścianą. Muzykę odtwarzałem ze smartfonów Apple iPhone 7 oraz OnePlus 3T, bezprzewodowo, przez Bluetooth. Utwory zapisane były w plikach o kompresji bezstratnej lub odtwarzane z usługi TIDAL Hi-Fi.
Na początek jedna ważna rzecz. Charakterystyka głośnika Core jest taka, że reprodukowane tony niskie brzmią świetnie przy niskiej i średniej głośności. Od około 3/4 skali (czasami wcześniej) tracą miękkość. Z jednej strony to dobrze, bo przetworniki basowe nie zaczynają „rzęzić”. Z drugiej jednak strony źle, bo dźwięk traci na atrakcyjności. Staje się plastikowy i faktycznie zaczyna brzmieć jakby wydobywał się z małego, plastikowego pudełka. Z subwooferem jest podobnie – wraz ze wzrostem głośności tony niskie tracą miękkość, choć w przeciwieństwie do mniejszego głośnika nie stają się plastikowe.
W skrócie: zarówno Core, jak i Core Sub zaskakują wysoką jakością i kulturą brzmienia, ale do około 60-70% skali, później basy stają się twardsze i mniej atrakcyjne. Tony średnie i wysokie cieszą jednak ucho aż do końca skali (rzadko bywają za ostre/kłujące). Ważne jest też to by do subwoofera przekazywać tylko najniższe częstotliwości (crossover ustawiony na możliwie jak najniższą wartość).
Pink Floyd - Money
Utwór ten wybrałem ze względu na bardzo wyraźną stereofonię na początku. Jest to doskonały sposób na przetestowanie obietnic producenta. Według deklaracji efekty stereo mają być wyraźnie słyszalne, co może dziwić patrząc na niewielki rozmiar tego głośniczka. Okazuje się jednak, że sytuacja wygląda całkiem dobrze.
Dźwięk emitowany przez boczne głośniki odbija się od bocznych ścian pomieszczenia dając po pierwsze wrażenie zwiększonej przestrzeni, tak jakby muzyka pochodziła z kolumn oddalonych od siebie o 3-4 metry. Po drugie można bez problemu rozróżnić czy dźwięk dobiega z lewej, czy z prawej strony. Obietnice producenta nie okazały się przesadzone.
Najważniejsze jest jednak to, że przy odpowiednim ułożeniu głośnika Core dźwięk faktycznie brzmi bardzo dojrzale. Na początku jest to zaskakujące, bo skrzyneczka nie wygląda na taką, która mogłaby dobrze grać. A jednak. Dźwięk jest bardzo przyjemny, ze szczegółowymi tonami wysokimi, dość miękkimi, choć niezbyt mocnymi basami oraz nieco wycofaną średnicą. Sytuacja oczywiście zmienia się po podłączeniu subwoofera, ale w tym utworze nie gra on głównej roli. Przejdę zatem do następnego.
Nils Petter Molvær – Hover
Mass Fidelity Core wraz z subwooferem tworzą parę wręcz doskonałą do słuchania jazzu i to nie tylko klasycznego, ale też nowoczesnego. Włączam utwór Nils Petter Molvær – Hover i już wiem, że subwoofer „robi robotę”. Jest on znacznie większy od głośnika podstawowego i bardzo dobrze wykorzystuje swój potencjał. Umieszczony blisko ściany generuje bardzo głębokie i mocne tony niskie. Moim zdaniem pasowałby on jako dodatek do znacznie większego zestawu audio.
Generuje tak solidny bas, że w wielu przypadkach musiałem ograniczać jego moc, gdyż zwyczajnie przytłaczał głośnik podstawowy. Jedno jest pewne – o moc i głębię basów nie musicie się martwić. Core Sub spisuje się powyżej oczekiwań.
Jeśli kupicie głośnik Core bez subwoofera, to też się nie zawiedziecie. W małych pomieszczeniach do około 20, maksymalnie 25 m2 jego moc też jest zupełnie wystarczająca. Tony niskie są wyraźnie obecne w odtwarzanej muzyce, choć oczywiście nie tak mocne i zdecydowanie nie tak miękkie jak te generowane przez subwoofer.
Metallica – Moth Into Flame
Głośnik Mass Fidelity Core spisuje się dobrze we wszelkich odmianach jazzu i lekkiego rocka. Niezależnie od tego czy gra akurat Dave Brubeck, Pink Floyd, Dawid Bowie, Herbie Hancock, czy Genesis zestaw brzmi zaskakująco dobrze. Słucha się go po prostu przyjemnie.
W cięższym metalu jest trochę gorzej. Subwoofer wciąż daje radę, zwłaszcza jeśli trochę ograniczymy jego moc, ale głośnik Core już nie robi tak pozytywnego wrażenia. Chodzi o to, że w przeciwieństwie np. do jazzu tutaj już niestety słychać, że muzyka leci z małej skrzyneczki, a nie z pełnoprawnej kolumny. Nie chodzi o to, że brzmienie nagle staje się słabe. Po prostu nie jest już tak dojrzałe. Brakuje mu dynamiki i szczegółowości.
Tony wysokie wciąż są niezłe, ale średnica jest stanowczo za słaba, a tony niskie powyżej połowy głośności już stają się twarde, tracą moc i po prostu wypadają blado. Innymi słowy polecam głośnik Core do lekkiej gitary, ale w cięższych utworach, przesyconych dźwiękami w moim odczuciu spisują się przeciętnie.
Abra – Crybaby
Całkiem współczesny utwór, który brzmi jakby królował na listach przebojów na początku lat dziewięćdziesiątych. Odtwarzany na głośnikach Mass Fidelity Core zaskakuje dobrą dynamiką i bardzo przyjemnymi, sprężystymi tonami niskimi. W tym przypadku subwoofer gra bardzo istotną rolę i jest moim zdaniem niezbędny, gdyż moc tonów niskich z małego Core po prostu nie wystarcza. Dotyczy to w sumie całego albumu Princess.
Na wyróżnienie zasługuje świetnie wyeksponowany wokal, który cieszy ucho w całym zakresie głośności. Tony niskie są miękkie i dość mocne. Średnica pozostaje daleko w tyle za nimi, ale jest obecna w odtwarzanym utworze. Soprany zasługują na duże wyrazy uznania - są bardzo czyste i szczegółowe. Słychać to szczególnie powyżej połowy głośności.
Tradycyjnie od około 70% głośności tony niskie tracą miękkość i nie wibrują już tak przyjemnie. Na pierwszy plan wysuwają się soprany i tony średnie, dzięki czemu wyróżniony zostaje wokal. W czasie testu słuchałem też wielu innych albumów z przeróżnymi odmianami R&B, rapu, soulu itp. Śmiało mogę zaliczyć je do kolejnych gatunków, które brzmią bardzo atrakcyjnie na głośnikach Mass Fidelity Core i Core Sub.
Squarepusher – Go! Spastic
Jedni twierdzą, że nie da się tego słuchać. Dla innych jest to balsam dla duszy. Ja wiem tylko, że utwór Squarepusher – Go! Spastic na testowanych głośnikach brzmi zdecydowanie najlepiej. Eksponuje wszystkie ich zalety – przede wszystkim podkreśla mocny bas i bardzo szczegółowe soprany. Robi też pożytek z ich wad, zmieniając je w solidny atut. Otóż utwór ten brzmi wręcz doskonale nawet przy maksymalnej głośności, czego nie można było do końca napisać o wcześniejszych utworach. Co prawda po przekroczeniu około 70% staje się znacznie jaśniejszy, ale wykorzystuje mniejszą miękkość tonów niskich i eksponuje szereg dźwięków na pograniczu basu i tonów średnich.
Dynamika stoi na bardzo dobrym poziomie, dźwięk jest przestrzenny, szczegółowy i sprężysty. Podobnie zresztą sytuacja wygląda w wielu utworach z gatunku drum and bass, jungle itp. Głośniki Core zdecydowanie nadają się do wszelkiej maści elektroniki.
Na koniec zdanie o czasie pracy. Producent deklaruje, że powinien on wynosić 12 godzin. Moje obserwacje w zasadzie to potwierdzają. Jeśli nie bedziemy przekraczali połowy skali głośności, to 12 godzin jest czasem realnym do osiągniecia. Powyżej tego liczyć można raczej na 10 godzin pracy.
Podsumowanie
Mały głośnik, ale wielki dźwięk – oto najkrótsza definicja Mass Fidelity Core. Potrafi zagrać tak, że gdybyście mieli zamknięte oczy, to raczej nie dalibyście wiary, że dźwięk pochodzi z tak niepozornej skrzyneczki. Mała, czarna kostka łagodnie rzecz ujmując daje radę i to nawet bez pomocy opcjonalnego subwoofera.
Core bez problemu nagłośni typowy pokój o wymiarach 5x5 m, oferując przy tym dość miękkie tony niskie, lekko wycofaną średnicę i (chyba najlepsze z nich wszystkich) mocne, czyste, szczegółowe tony wysokie. Nadaje się świetnie do wielu gatunków muzycznych. Jazz, rap, R&B, elektronika, rock w stylu Pink Floyd czy Dire Straits brzmią na nim zadziwiająco dojrzale, tak jakby odtwarzane były z większych kolumn.
Muszę jednak zaznaczyć, że faktycznie w niektórych przypadkach dodatkowy subwoofer Mass Fidelity Core Sub bywa przydatny. Generuje bardzo miękkie i dość mocne basy do około 3/4 skali głośności i w duecie z małą skrzyneczką Core zapewnia tak dojrzałe i pełne brzmienie, że może ono konkurować ze średniej wielkości kolumnami stereo.
To jest właśnie największa zaleta głośników Core – doskonała relacja jakości i mocy dźwięku do wymiarów. Zajmują mało miejsca w pokoju, stylistycznie pasują do wielu różnych wnętrz i grają po prostu dobrze. W dodatku można je łączyć bezprzewodowo w system wielogłośnikowy (np. każdy głośnik do innego pomieszczenia). Entuzjazm chłodzi jednak cena: mały głośnik Core to 2500 zł, a opcjonalny subwoofer Core Sub to kolejne 1800 zł.
Ocena końcowa:
- niewielkie wymiary głośnika
- łączność bezprzewodowa Bluetooth (aptX)
- szybkie parowanie ze smartfonem przez NFC
- możliwość łączenia 8 głośników ze sobą
- wbudowany akumulator (ok 12 godzin odtwarzania)
- dojrzały, przestrzenny dźwięk
- możliwość podłączenia bezprzewodowego subwoofera
- dodatkowa łączność przewodowa (analogowa i cyfrowa)
- funkcja zestawu głośnomówiącego do rozmów tel
- funkcja powerbanka (ładowanie telefonu)
- pilot zdalnego sterowania
- nie jest wymagana żadna dodatkowa aplikacja
- tony niskie tracą miękkość przy wyższej głośności
Komentarze
3Jeśli autor porównując do "większych kolumn" ma na myśli altusy 140 podłączone do jakiegoś równie "dobrego" technicsa to jestem w stanie uwierzyć ;)
tekst powyżej w najmniejszym stopniu mnie nie przekonał że to cuś potrafi (za)grać,
argumenty z sufitu, pełno wodolejstwa i oklepanych ogólników wręcz zapalających czerwoną lampkę w mojej głowie że coś w tym wszystkim nie gra i lepiej trzymać się od tego wynalazku z daleka
za ok 70-150 zł można dokupić przystawki Bluetooth, również z apt-x które pozwolą do każdego wzmacniacza podłączyć fona, jeśli komuś coś takiego jest potrzebne radzę się za czymś taki rozejrzeć, najlepiej na ebay.com
za trochę wyższą kwotę można znaleźć przystawki działające po Wi-Fi gdzie nie ma kompresji dźwięku spotykanej przy transmisji po BT, często są na całkiem solidnych podzespołach znanych firm
tekst powyżej w najmniejszym stopniu mnie nie przekonał że to cuś potrafi (za)grać,
argumenty z sufitu, pełno wodolejstwa i oklepanych ogólników wręcz zapalających czerwoną lampkę w mojej głowie że coś w tym wszystkim nie gra i lepiej trzymać się od tego wynalazku z daleka
za ok 70-150 zł można dokupić przystawki Bluetooth, również z apt-x które pozwolą do każdego wzmacniacza podłączyć fona, jeśli komuś coś takiego jest potrzebne radzę się za czymś taki rozejrzeć, najlepiej na ebay.com
za trochę wyższą kwotę można znaleźć przystawki działające po Wi-Fi gdzie nie ma kompresji dźwięku spotykanej przy transmisji po BT, często są na całkiem solidnych podzespołach znanych firm