Mini Cooper – gokartowa frajda z jazdy
Mini Cooper to legenda motoryzacji. Mały, dynamiczny samochód ze szlachetnym rodowodem, który ma zagwarantować maksymalną frajdę z jazdy.
Mini Cooper - krótki test systemu multimedialnego
Mini Cooper to nie samochód, to manifest stylu życia. Co z tego, że nie jest praktyczny? Daje taką frajdę z jazdy, że po pięciu minutach zapominamy co pojęcie praktyczności oznacza. Jest to propozycja dla ludzi cieszących się życiem. Optymistów. Brakuje mi kilku lat do sławnej „czterdziestki”, więc kryzys wieku średniego jeszcze przede mną, ale wsiadając do Mini poczułem się 10 lat młodszy. To naprawdę niezłe uczucie.
W porównaniu do swojego protoplasty z lat 60-tych ubiegłego stulecia samochód znacznie urósł, ale dużym wciąż nazwać go nie można. W końcu nazwa do czegoś zobowiązuje. Nawet w testowanej przeze mnie wersji 5-drzwiowej samochód ma niecałe 4 metry długości, czyli mniej więcej tyle co nowa Toyota Yaris. Z przodu siedzi się całkiem wygodnie, ale tylne miejsca moim zdaniem należy traktować jako dodatkowe. W drugim rzędzie jest po prostu ciasno.
Tym co spodobało mi się najbardziej jest charakter Mini Coopera – sportowy, dynamiczny i nowoczesny. Siedzi się nisko, zawieszenie jest sztywne, a samochód sprawia wrażenie szerokiego i przyklejonego do asfaltu. Sunie jak nartnik po powierzchni wody i zachęca do szybkiego wchodzenia w zakręty.
Mini Cooper D - pierwsze wrażenia na filmie
Mini należy do koncernu BMW, więc system multimedialny jest bardzo zbliżony do tego co oferują inne współczesne „beemki”. Dotyczy to zarówno obsługi, jak i wyglądu interfejsu. Jego podstawowe działanie możecie zobaczyć na powyższym filmie.
Wyświetlacze i całe mnóstwo LED'ów
Mini Cooper ma bardzo charakterystyczne wnętrze. Jego głównym jest wielki okrąg na konsoli centralnej. Jest podświetlany diodami mogącymi świecić w różnych kolorach. Gdy włączymy sportowy tryb jazdy okrąg zrobi się czerwony, w trybie eko będzie zielony, a jeszcze ciekawsze efekty pojawiają się w czasie regulacji głośności lub temperatury.
Podświetla się też na czerwono w czasie parkowania, gdy czujniki wykryją, że za bardzo zbliżyliśmy się do przeszkody. Okrąg nie musi świecić się cały czas, choć taka opcja też jest dostępna.
Wewnątrz tego okręgu znajduje się panoramiczny wyświetlacz o przekątnej aż 8,8 cala. Nie jest on dotykowy, dlatego system multimedialny obsługiwać będziemy za pomocą wielofunkcyjnego pokrętła umieszczonego między fotelami oraz przycisków na kierownicy.
Dodatkowy, mały wyświetlacz za kierownicą wyświetla dane z komputera (zużycie paliwa, przebieg itp.) oraz aktualną stację radiową, odtwarzany utwór lub osobę z listy kontaktów.
Wnętrze naszego testowego Mini Coopera miało też oświetlenie typu „ambient” w drzwiach, pod deską rozdzielczą oraz częściowo w dachu. Również jego kolor można dopasować do własnych preferencji – dostępna jest szeroka paleta kolorów RGB. Zmieniamy je małym suwakiem nad lusterkiem. Po przytrzymaniu suwaka przez kilka sekund można nawet włączyć tryb automatycznej zmiany koloru oświetlenia, ale tego akurat nie polecam, bo przekształcamy samochód w dyskotekę.
Touchpad i komendy głosowe
Na powierzchni pokrętła wbudowana jest okrągła płytka dotykowa (touchpad), służąca do wpisywania tekstu. Przydaje się to szczególnie w czasie wprowadzania adresu w nawigacji, co zaprezentowane zostało na filmie.
O wiele łatwiejsze i przyjemniejsze byłoby wypowiedzenie adresu, ale niestety Mini nie rozumie poleceń głosowych w języku polskim. Chętni mogą przełączyć system np. na język angielski, niemiecki itp. Wtedy klawisz komend głosowych na kierownicy będzie aktywny.
Aplikacja na smartfona i łączność
Dzięki systemowi Mini Connected zyskujemy wiele dodatkowych funkcji internetowych i nie tylko. Można na przykład uruchomić wyszukiwarkę, słuchać radia internetowego, połączyć się ze smartfonem i skorzystać z aplikacji Spotify, Amazon Music, TuneIn, Deezer, Napster, Audible, Glympse, Twitter i kilku innych zainstalowanych na nim. Bez problemu zsynchronizujemy swój kalendarz między smartfonem, a samochodem.
źródło: mini.com
Mini to samochód dla ludzi dynamicznych i młodych (a przynajmniej młodych duchem). Często uprawiają oni sporty i korzystają z akcesoriów takich jak kamerka GoPro. W tym aucie można ją połączyć bezprzewodowo z systemem multimedialnym. Obraz z niej prezentowany jest na dużym wyświetlaczu centralnym, a kierowca może zdalnie rozpoczynać i zatrzymywać nagrywanie.
źródło: mini.com
Aplikację Mini Connected pobrać możemy na system iOS (iPhone) oraz Android, przy czym warto zapoznać się z aktualną listą wspieranych smartfonów. Na niektórych modelach liczba aktywnych funkcji może być ograniczona.
Telefon, nawigacja i system audio, czyli podstawy
W Mini Cooperze otrzymujemy do dyspozycji złącze USB do którego podłączymy smartfon, pendrive lub odtwarzacz muzyczny, taki jak np. iPod. Jest też złącze Snap-In w podłokietniku w różnych wersjach – dla aktualnych smartfonów Apple, Samsung, Nokia, Motorola, Sony Ericsson oraz BlackBerry. Najwygodniejsze jest jednak słuchanie muzyki bezprzewodowo, przez Bluetooth.
System nagłośnieniowy marki Harman/Kardon oferuje bardzo dobrą jakość dźwięku zarówno z przodu, jak i z tyłu. Jego moc też jest wystarczająca. W schowku na rękawiczki może być opcjonalnie wbudowana zmieniarka na 6 płyt CD, choć obecnie jest to już opcja mało atrakcyjna, bo całą kolekcję muzyki możemy mieć na pendrivie lub telefonie.
Łączność Bluetooth służy też do obsługi systemu telefonicznego. Samochód zaciąga listę kontaktów, wiadomości i historię połączeń ze smartfona. Nawigacja w naszym modelu testowym wyświetlana była na centralnym wyświetlaczu 8,8”. Jej obsługa jest prosta, szczególnie dla osób, które są przyzwyczajone do nowego BMW. Wyświetla mapy 2D i 3D z budynkami, oferuje wybór tras alternatywnych, wspiera wiadomości TMC, ma 20 GB wbudowanej pamięci i współpracuje z aplikacją na smartfona. Pakiet obejmuje aktualizację map przez 3 lata.
Podsumowanie
Mini Cooper to ikona motoryzacji, a za przywilej jej posiadania trzeba słono zapłacić. Podstawowa wersja z silnikiem Diesla (Mini Cooper D) kosztuje 96 tysięcy złotych, ale testowany przeze mnie model miał większość dodatków jakie można do niego dokupić. Dlatego kosztował około 160 tysięcy.
Drogo, ale pamiętajmy, że Mini Cooper to nie Toyota Yaris, czy Skoda Fabia. Być może pod względem gabarytów jest podobny, ale jadąc nim można poczuć się wyjątkowo. Auto przyciąga spojrzenia i zapewnia prawdziwie gokartową frajdę z jazdy, a przy tym daje się wyczuć, że ma szlachetne geny.
Czy polecam ten samochód jako jedyny w rodzinie? Raczej nie. Moim zdaniem spisze się dobrze jako drugie auto – mały, dynamiczny i bardzo atrakcyjny hatchback do miasta.
Komentarze
4mialem kupic coopera s uzywke ale ze wzgledu ze wiekszosc go odradzala skonczylo sie na c2 vts. i jestem zadowolniony.
a sysytemy? kto na nie zwraca uwage. auto ma sprawiac frajde z jazdy czyli ma miec perfekcyjne zawieszenie by moc jechac maks w zakretach i super dajacy sie wyczuc uklad kieorownizcy i pedaly. reszta jest malo wazna...
dla mnie są 2x podstawowe kryteria wyboru:
1. duże pola kierunkowskazów widoczne z *każdej* strony
2. środkowe siedzenie z tyłu (nieważne czy osobny fotel czy kanapa), musi mieć standardowy pas trzymający po skosie a nie tylko na brzuchu.
dopiero po spełnieniu powyższych patrzę na resztę, na starcie odpada wiele modeli. najbardziej irytujące są białe lub niemal białe kierunkowskazy, a czerwone też się trafiają. zgroza.