Motorola Edge 20 Pro, czyli chciałam dobrze, a co z tego wyszło? Recenzja telefonu
Testujemy Motorola Edge 20 Pro, czyli jakby się nie patrzeć w ofercie tego producenta flagowy telefon. To coś więcej niż niedawno zaprezentowana moto g200 5G. Telefon, który ma wielkie aspiracje. Czy jednak coś z tego dobrego wyszło? Zobaczmy
Mój problem z telefonami motorola polega na tym, że mam wrażenie mniej solidnego podejścia do wykonania produktu, który zasługuje na dużo więcej uwagi na etapie konstruowania i oprogramowywania. To jednak powoli się zmienia, czego przykładem była moto g100 5G, którą recenzował Mateusz. Wyliczył on jej sporo plusów, ale też nie oszczędził w minusowaniu.
Dlatego z niecierpliwością czekałem na następcę, który wyeliminuje większość niedociągnięć i takim podobno ma być moto g200 5G. Jednak już po pobieżnej lekturze widać, że nie wszystko zadziało się tak jak tego oczekiwaliśmy, dlatego zanim go przetestujemy, zabieram was na wycieczkę z dostepną już od tegorocznego lata Motorolą edge 20 Pro. Ten model wciąż nic nie stracił ze swojej świeżości, wydaje się być tym czego należy oczekiwać od flagowego telefonu Motorola, a w porównaniu z moto g100 5G eliminuje jej największe wady.
Motorola Edge 20 Pro debiutowała latem w hawajskiej atmosferze warszawskiego Wilanowa
Jak się przekonacie jest jeszcze trochę do dopracowania i to w bardzo ważnym elemencie, ale miejmy nadzieję, że Motorola nie zejdzie z dobrej ścieżki na jaką wkroczyła. Cieszy mnie to, bo moje doświadczenia z poprzednim modelem Motorola Edge Pro niestety nie były najlepsze, choć to mogła być wina testowego egzemplarza.
Wzornictwo to wyważenie cech prostej jak i eleganckiej oraz funkcjonalnej konstrukcji
Motorola edge 20 Pro to smartfon spory jednak dobrze wyważony. Waży 190 gramów, ale sprawia wrażenie lżejszego. Bardzo dobrze układa się w dłoni, nawet z silikonową osłonką, która niestety dodaje mu dodatkowych milimetrów. Ale nie będę na ten element narzekał, chyba że na jej szybsze niż się spodziewałem brudzenie.
Telefon ma płaski wyświetlacz pozbawiony zaokrągleń na krawędziach co przywołuje na myśl proste konstrukcje, o nie flagowym charakterze, jednak to co sobą prezentuje wyświetlacz, czyli OLED o rozdzielczości 1080 x 2400 pikseli ze 144 Hz odświeżaniem i wsparciem HDR10+, rozwiewa wątpliwości. Nasze oczy czeka prawdziwa uczta. Tak wynikało z papierowej specyfikacji, to samo mogę powiedzieć po godzinach spędzonych na oglądaniu filmów z pomocą tego telefonu.
Wbrew nazwie Motorola edge 20 Pro nie została wyposażona w ekran zakrzywiony na krawędziach
Wróćmy jednak najpierw do samej konstrukcji. Z przodu na ekranie mamy tylko jedno centralnie umieszczone oczko kamery do selfie, które w znacznie mniejszym stopniu zwraca uwagę niż dwa obiektywy w g100. Płaski ekran to w zasadzie zaleta, bo nie trzeba grzebać w menu by dostosować wyświetlanie obrazów, które na zakrzywionych wyświetlaczach mogą prezentować się w sposób dla nas niekomfortowy.
W zasadzie i reszta konstrukcji wydaje się przypominać bardziej telefon skierowany do mniej wymagającego pod względem wyszukanej stylistyki użytkownika, lecz w praktyce przekonałem się, że to jedna z ładniejszych Motoroli z jakim miałem do czynienia. Trochę irytowała mnie mocno rzucająca się w oko kwadratowa apertura teleobiektywu, ale przynajmniej od razu wiadomo, którym obiektywem uchwycimy jedne z lepszych zbliżeń w klasie smartfonów fotograficznych. Bo i tak chyba należy oceniać ten telefon, w końcu oprócz 108 Mpix sensora głównego aparatu mamy też ultraszeroki kąt i co najważniejsze teleobiektyw z OIS.
Na dolnej krawędzi znalazły się kolejno, slot na karty nanoSIM. Niestety nie rozszerzymy tu pamięci wbudowanej jak w moto g100, choć 256 GB powinno każdego zadowolić. Jak i 12 GB RAM, które co ciekawe można rozszerzyć podobnie jak w tańszych telefonach innych marek o dodatkowe 3 GB pożyczone z pamięci masowej. Sens takiego działania przy tak pojemnym RAMie wydaje się jednak wątpliwy.
Obok slotu mamy port USB 3.1 typu C, który potrafi też pełnić rolę DisplayPort 1.4. Tym samym możemy podłączyć się do zewnętrznego wyświetlacza bez dodatkowych bajerów typu przejściówka. Na dole jest jeszcze otwór mikrofonu i grill głośnika. Niestety jedynego głośnika w przypadku odtwarzania audio. Przyzwoitego, ale nie wyróżniającego się na tle konkurencji. Głośnik na górze to już jedynie słuchawka do rozmów telefonicznych. Na górze mamy tylko otworek drugiego z mikrofonów.
Blisko narożnika obudowy na lewej krawędzi znalazł się przycisk aktywujący Asystenta Google. Szkoda, że nie można nim go też deaktywować, bo wtedy doskonale sprawdziłby się w sytuacjach, w których nie chcemy mieć aktywnej frazy wybudzającej. Na prawej krawędzi aluminiowej ramki obudowy mamy przyciski regulacji głośności oraz przycisk włączania zintegrowany z bardzo sprawnie działającym czytnikiem linii papilarnych.
Wydajność Motorola edge 20 Pro. Wystarczy że masz drugi najszybszy procesor na rynku (lub coś podobnego)
Kiedyś premiery nowych Motoroli od razu były gwarancją tego, że zobaczymy w nich przeciętne wydajnościowo chipsety. Wciąż większość nowych modeli telefonów tej marki nie grzeszy dużą wydajnością, ale w końcu możemy wybierać także w tych bardzo wydajnych.
Specyfikacja
Podzespoły
Ekran LCD
Aparat i kamera
Komunikacja i złącza
System i funkcje
Motorola Edge 20 Pro ma ten sam chipset Snapdragon 870 5G co wspominany moto g100. W tamtym telefonie chwaliliśmy szybkość pracy, sprawność interfejsu użytkownika i trudno inaczej wypowiadać się w przypadku opisywanego w tym materiale telefonu. Motorola edge 20 Pro to smartfon, który w żadnym wypadku nie zawiedzie nas pod tym względem.
Wyniki benchmarków
Parametry telefonu
Bateria
Ocena subiektywna
Trzeba jednakże zauważyć, że przy dłuższej pracy pod dużym obciążeniem, gdy chipset zaczyna się nagrzewać, wydajność telefonu spada. O kilkanaście procent, czasem więcej. Nie wpływa to na doświadczenie użytkownika, jednak trzeba o tym wspomnieć.
Wyniki w testach syntetycznych jak i praktyczne doświadczenie każą faktycznie zastanawiać się, po co Snapdragon 888+, czyli jeszcze wydajniejsza jednostka w nowej moto g200 5G, a odpowiedzią jest Ready For czyli pomysł Motoroli na zamianę smartfona na mikrokomputer. Przy takim zastosowaniu telefonu wydajności nigdy za wiele.
Funkcja Ready For dostępna zarówno po kabelku jak i bezprzewodowo
W pudełku z telefonem znalazłem zestaw Ready For, jednak wcale nie był on mi potrzebny. Owszem jeśli potrzebujecie przejściówki w USB typu C na HDMI to nie obędziecie się bez dołączonego zestawu, ale jeśli dysponujecie kabelkiem ze złączem USB typu C po obu stronach i odpowiednim monitorem lub telewizorem można połączenie zrealizować bezpośrednio w trybie Display Port 1.4. Na dodatek Ready For działa także w wariancie bezprzewodowym, gdy nasz odbiornik telewizyjny czy projektor jest zgodny ze standardem Miracast.
Poradnik i przełącznik trybów pracy przy połączeniu telefonu w monitorem lub telewizorem
Ready For działa podobnie jak tryb Pulpitu w telefonach Huawei. Po podłączeniu do peceta (konieczna instalacja aplikacji Ready For ze strony Motorola) możemy stworzyć lustrzaną kopię zawartości ekranu, ale też uruchomić środowisko okienkowe, które wykorzystuje zasoby telefonu. Jest też opcja pracy z telefonem jako kamerą internetową. To przydatne rozwiązanie, gdyż taka kamera daje więcej możliwości niż kamera zwykle wbudowana w laptop lub zewnętrzna kamera internetowa.
Smartfon można wykorzystać jako narzędzie do sterowania, ale optymalnym rozwiązaniem jest użycie własnej klawiatury i myszki Bluetooth sparowanej z Motorola edge 20 Pro. Jest nawet odpowiedni zestaw akcesoriów, ale raczej go nie kupicie w Polsce
Ready For to funkcja/narzędzie, które wciąż jest na etapie rozwojowym i pewnych rzeczy w nim nie da się jeszcze zrobić (np. kopiowanie z okna Ready For na komputer), ale obrana ścieżka jest dobra. W ten sposób można na przykład zwiększyć komfort pracy z takimi aplikacjami na telefonie jak Adobe Lightroom. Ale uwaga, w trybie pulpitu, telefon traktowany jest jak tablet lub pecet, a wtedy pewne aplikacje mogą działać inaczej. Na przykład darmowe na smartfonie Office nagle wymaga licencji lub użycia aplikacji webowych.
Opcje Ready For przy połączeniu z komputerem
Tak wygląda smartfonowy pulpit na komputerze. Jedyna różnica w porównaniu z połączeniem bez pośrednictwa komputera to niebieska belka u góry ekranu i możliwość pracy w okienku
Od czystego Androida do My UX z coraz większą liczbą narzędzi Motorola
Motorola dołączyła w swoim czasie do programu Android One i pokazała nawet telefony z nim kompatybilne, w tym testowany przez nas Motorola One. Szybko jednak przekonano się, że sam Android niekoniecznie pasuje do charakteru urządzeń Motorola, dlatego powstała nakładka MyUX, która wciąż się rozwija i to w dobrym kierunku. Jedną z jej zalet jest spora liczba opcji dostosowania interfejsu użytkownika i takie smaczki jak obracany ekran główny przy zmianie orientacji telefonu (nie w każdym telefonie to działa).
Wybór aplikacji dostępnych domyślnie na Motorola Edge 20 Pro
Zmodyfikowany układ i kolory interfejsu
Tryb ciemny, tryb jasny, funkcja RAM Boost, która dodaje 3 GB RAM z pamięci telefonu
Wciąż dostajemy telefon z dużą liczbą preinstalowanych narzędzi Google, ale w ustawieniach czuć już ducha moto. I trzeba przyznać, że jest to dobre połączenie, choć osobiście wolałbym zamiast aplikacji Zdjęcia Google mieć własną aplikację Motoroli. Nie ma tu też niezależnego odtwarzacza wideo, smartfon korzysta z aplikacji Pliki Google i wbudowanego narzędzia.
Korzystając z usług Google trzeba pamiętać, że tak jak są one konfigurowalne w dużym stopniu, tak można łatwo zapomnieć o tym, że wiele rzeczy się synchronizuje z siecią i innymi naszymi urządzeniami. Czasem to duży plus, czasem coś niepożądanego.
Tryb gier nie tylko pozwala na podbicie wydajności chipsetu, ale także dostosowanie reakcji telefonu w trakcie gier
Obecnie w telefonach Motorola edge 20 Pro mamy Android 11 z aktualizacjami zabezpieczeń z lipca. To trochę słabo, bo już jest koniec listopada. Wydaje się, że producent od momentu premiery nie przykładał wagi do tego elementu bezpieczeństwa urządzenia. A przecież tak dużo o nim mówiono przy okazji premiery moto g200 5G.
Aktualizacje zabezpieczeń nie były dodawane od lipca. Szkoda
Jeszcze kilka słów o wyświetlaczu Motorola edge 20 Pro
Rozdzielczość ekranu OLED w Motorola edge 20 Pro przy przekątnej 6,7 cala to 1080 x 2400 pikseli. Czyli całkiem standardowo, wymagający użytkownicy powiedzieliby nawet, że przeciętnie. A jednak ten wyświetlacz przykuwa wzrok już od pierwszej chwili. Bardzo wyraźny obraz, bardzo dobre odwzorowanie kolorów, choć nie wzorcowe (w trybie kolorów naturalnych wierność jest dużo wyższa, ale wtedy obraz jest mniej nasycony, a to nie każdemu się spodoba), czego chcieć więcej.
Oczywiście funkcji HRR. W tym przypadku dostajemy maksymalnie 144 Hz, aczkolwiek trzeba je wymusić w ustawieniach. Przy pracy w trybie dynamicznego doboru częstotliwości odświeżania, maksymalna wartość zmienia się od 60 do 120 Hz. Na to z jakim odświeżaniem pracuje ekran wpływ jak zawsze ma uruchomiona aplikacja. Najwyższych wartości doświadczymy w grach przy przeglądaniu internetu, natomiast podczas oglądania filmów spadną one do 60 Hz.
Baty należą się także producentom aplikacji wideo. Taki Netflix na przykład nie obsługuje w swoim odtwarzaczu funkcji HDR, choć wyświetlacz Motorola zgodny jest w HDR10+. Takie wybiórcze traktowanie produktów przez Netflix to nie nowość, ale im więcej dobrym ekranów w telefonach i innych urządzeniach, tym bardziej to irytuje. Podobne problemy były w Amazon Prime Video.
Użytkownik Motoroli edge 20 Pro może mieć wrażenie, że ekran nie jest zbyt jasny. To przede wszystkim konsekwencja mocno nieliniowej charakterystyki suwaka jasności. Przy wyłączonej jasności w trybie Auto dostajemy:
- suwak 0%: jasność 1,8 nit
- suwak 50%: jasność 37 nit
- suwak 75%: jasność 120 nit
- suwak 100%: jasność 476 nit
Tryb automatyki jest w stanie podbić jasnośc do 680 nit, ale czujnik reaguje dość ślamazarnie na zmiany jasności i nie zawsze dostaje spodziewane przyciemnienie lub rozjaśnienie ekranu.
Czas pracy na baterii? Gdyby ładowanie było tak dobre jak on, to byłoby wspaniale
Motorola edge 20 Pro bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie pod względem czasu pracy na baterii. Ponad 18 godzin serfowania w internecie, 22 godziny odtwarzania wideo to nawet przy akumulatorze 4500 mAh wynik godny pochwały. Testy przy włączonym odświeżaniu 144 Hz zamiast trybu Auto, dawały gorsze wyniki, ale i tak trudno zdobyć się tu na słowa jakiejkolwiek krytyki. Na dodatek nocą, gdy telefon nie był używany, ale miał włączone Wi-Fi i inne bajery, akumulator rozładowywał się w niewielkim stopniu.
Czy czegoś w takim razie mi zabrakło? Owszem, choć możecie to uznać za przesadzone oczekiwania. I nie tyle funkcji ładowania bezprzewodowego, co zaimplementowanej funkcji ultraszybkiego ładowania. Co prawda ładowarka 30 W to jak na Motorolę wciąż całkiem mocne urządzenie, ale przy tak dobrej wydajności akumulatora lepszy obraz całości tworzyłoby ładowanie trwające znacznie krócej niż grubo ponad godzinę (80 minut). Dla porównania moto g100 ładowała się jeszcze wolniej (uwzględniając pojemniejszy akumulator). Poza tym przy tak dobrej wydajności akumulatora i możliwości włączenia w razie potrzeby opcji oszczędzania baterii, nie zdarzy się nam cierpieć na brak energii w ciągu dnia.
Postęp w ładowaniu jest, nie można zapomnieć, że jeszcze szybszą ładowarkę 50W zastosowano w niżej pozycjonowanym Moto G60S. Z kolei do Moto G200 5G trafiła ładowarka 33W, teoretycznie podobna jak w Motoroli edge 20 Pro.
Warto tu wspomnieć, że kabelek dołączony do ładowarki jest w tym przypadku kabelkiem ze złączem USB typu C po obu stronach. Nowe komputery mają już takie złącza, czasem wyprowadzone także na przednim panelu w przypadku desktopów, ale dla starszych urządzeń potrzebny będzie dodatkowy przewód. I wtedy możemy stracić nieco na szybkości przewodowego transferu danych jeśli użyjemy słabej jakości przewodu.
I wreszcie zdjęcia i filmy. Czy w końcu Motorola zasłużyła na pochwałę?
Aplikacja aparatu, od której w każdym smartfonie zależy bardzo wiele, a czasem wręcz wszystko, w przypadku Motoroli przeszła długą ewolucję. Od prostego google’owego narzędzia do dopracowanego narzędzia o funkcjonalności podobnej jak u konkurencji.
Interfejs aparatu w trybie Zdjęcie
Interfejs aparatu w trybie Film z aktywnym menu podręcznym
Charakterystyczną cechą aplikacji aparatu jest dostęp do podstawowych ustawień w trybie foto lub wideo, w tym rozdzielczości, lampy, samowyzwalacza, który kryje się pod przyciskiem strzałki pomiędzy przyciskiem spustu migawki i dotykowymi przyciskami wyboru wartości zoomu. To rozwiązanie, które było obecne także w G100. Podobnie ma się kwestia wyboru trybu fotografowania. Przesuwna lista jest pod spustem migawki, a nie nad nim jak w innych telefonach.
Powyższe to jednak rzecz, do której można się przyzwyczaić, która w rzeczywistości okazuje się bardzo praktyczna. Za to za nic nie mogłem zaakceptować list z ustawieniami w menu aparatu, które za każdym razem trzeba rozwijać, by uzyskać dostęp do ustawień. Na szczęście zagląda się tam dość rzadko.
Ważniejsze jednak, w telefonie, który traktowany jest jak flagowiec, jest co przynosi on technologicznie. I tak w Motoroli edge 20 Pro mamy:
- aparat główny: 108 Mpix ; f/1,9 ; sensor typu 1/1.52 cala ; piksele 0,7 um (2,1 um w trybie łączenia po 9 pikseli) ; PDAF
- aparat ultraszerokokątny: 16 Mpix ; f/2.2 ; piksele 1.0 um
- aparat tele: 8 Mpix ; f/3.4 ; zoom x5 (odpowiednik 126 mm)
- aparat selfie: 32 Mpix ; f/2.3 ; piksele 0,7 um (1.4 um w trybie łączenia pod 4 piksele)
Do tego główny aparat jest w stanie rejestrować filmy 8K/24p, a także 4K/60p. W przypadku aparatu ultraszerokokątnego i tele możemy też filmować, ale jedynie w trybie 1080/30p. Przednia kamera pozwala na filmowanie w maksymalnej rozdzielczości 4K/30p.
Teoretycznie testowany telefon jest więc wyposażony we wszystko co trzeba, by zdjęcia nas zachwycały. W porównaniu z Motorola edge+, czyli faktycznym poprzednikiem, rozmiar głównego sensora i jasność obiektywu są minimalnie słabsze, ale przy dobrym oprogramowaniu są to zaniedbywalne różnice. Większym minusem może być brak OIS w głównym aparacie, ale praktyka pokazuje, że jego brak nie zawsze jest przeszkodą.
Aparaty Motorola edge 20 Pro w praktyce. To już w zasadzie sami oceniliście
Ważniejsze niż roztrząsanie różnic, jest ocena jak Motorola edge 20 Pro wypada w praktyce. Pewnym, choć na pewno subiektywnym punktem odniesienia, są wasze oceny wystawione w ślepym teście aparatów smartfonowych.
Motorola zebrała tam solidne baty przy ocenie ogólnej, bez podziału na kategorie fotograficzne, ale już gdy doszło do takiej klasyfikacji, wynikająca z niej ocena była bardziej pobłażliwa. I to dobrze odzwierciedla faktyczne status quo w przypadku Motoroli edge 20 Pro. Trzeba dać jej szansę, by się wykazała w różnych fotograficznie sytuacjach. Poza tym dopiero w porównaniu z innymi telefonami widać, że trzeba jeszcze popracować nad oprogramowaniem aparatów. Jest lepiej niż kiedyś, ale jeszcze pozostał jeden krok, by oceny wskoczyły na wyższy poziom, a realna konkurencja z najlepszymi nabrała rumieńców.
Zdjęcie na ultraszerokim kącie widzenia
Ocena funkcji foto bez porównania z konkurencją, kończy się dobrą oceną głównej kamery i teleobiektywu (ten mógłby zapewne równać się nawet z konstrukcjami w telefonach Huawei, ale wiele szkody robi agresywna kompresja przy zapisie zdjęć) i przyzwoitymi rezultatami dla aparatu ultraszerokokątnego za dnia. W nocy już tylko główny aparat radzi sobie dobrze, ale też i u innych producentów dobra praca wszystkich aparatów nocą też nie jest czymś oczywistym.
Wieczorna fotografia z głównego aparatu
Dobrze też, że producent nie starał się umieścić na tylnej ściance aparatu makro. Osiągi działającego w trybie makro aparatu ultraszerokokątnego nie są może kosmiczne, ale lepsze niż „dedykowanej kamery”.
Można powiedzieć, że użytkownicy Motoroli edge 20 Pro będą zadowoleni z rezultatów fotograficznych o ile nie skupiają się szczególnie na wykorzystaniu innych niż główny aparatów w trudnych warunkach oświetleniowych. Poza tym niedomagania w przypadku scen o bardzo dużej rozpiętości tonalnej jeśli stają się zauważalne, to raczej kwestia przetwarzania obrazu, a nie ograniczeń elektroniki.
Poniżej kilka przykładów zdjęć wykonanych w różnych sytuacjach.
Filmowanie. Jest nieźle, jest 8K, a stabilizacja elektroniczna działa przyzwoicie
Motorola postarała się dostarczyć nam maksymalnie dużo rozdzielczości wideo, ale zabrakło bajerów takich jak HDR w przypadku tej najwyższej rozdzielczości. Szkoda, bo skoro ekran jest zgodny z HDR10+, to odpowiednio nagrane klipy prezentowałyby się wybornie na takim ekranie. Filmy w rozdzielczości 8K prezentują się świetnie, 4K mają mniej szczegółów, ale wciąż to bardzo detaliczne ujęcia zasługujące na dobrą ocenę. Dopiero przy FullHD filmy stają się kontrastowe, smoliste w cieniach, choć wciąż na małym ekranie wyglądają nieźle.
Rozdzielczości do 4K/30p w głównym aparacie, a maksymalnie FullHD w dwóch pozostałych na tylnej ściance można uruchomić także z aktywną funkcją elektronicznej stabilizacji. W przedniej kamerze stabilizacja działa tylko w rozdzielczości FullHD. Jak można się spodziewać w tym trybie mamy przyciętą sporą część kadru, ale skuteczność stabilizacji jest bardzo dobra.
Z kolei w trybach 60p daje się zauważyć dość częste próby korygowania ostrości, co w efekcie objawia się tak zwanym pompowaniem obrazu i zepsutym odbiorem nagrań.
Tryb superspowolniony, który budzi wątpliwości
Tryby spowolnione do 960 kl/s to od pewnego czasu funkcja, którą chwalą się producenci „lepszych” fotosmartfonów. Jest ona obecna również w Motoroli Edge 20 Pro, ale budzi w moim odczuciu pewne wątpliwości. Film zarejestrowany w takim tempie w porównaniu z Huawei Mate 40 Pro, wydaje się lekko rozmyty co wzbudziło we mnie podejrzenia, że albo optyka coś niedomaga, albo te 960 kl/s jest trochę naciągane.
Wsparciem tej tezy jest fakt, że w telefonie Huawei, maksymalnie spowolnione wideo jest rejestrowane tylko przez krótki fragment kilkusekundowego klipu. Nie ma możliwości zmiany momentu rejestracji dlatego trzeba polegać albo na wykrywaniu ruchu albo własnym refleksie. Tymczasem w Motoroli dostajemy dość długie wideo, z którego na maksymalnie spowolnioną część wybrać można dowolny jego fragment. Co dziwne, nie możemy jednak zapisać całego wideo jako spowolnionego, co jest zaskakujące skoro można zrobić to z dowolnym jego fragmentem.
To oczywiście najmniej kłopotliwa rzecz w Motorola edge 20 Pro, ale zawsze powód do rozmyślania w kategorii dlaczego.
Podsumowanie. Widać, że Motorola się stara, ale na flagowca to jeszcze ciut za mało
Dawno już nie byłem tak zadowolony z telefonu Motorola jak w edge 20 Pro, a to dużo znaczy, bo nie jestem zagorzałym fanem tej marki. W zasadzie to nawet nie czułem za bardzo, że korzystam z Motoroli i w moim odczuciu to dobrze. Oczywiście zalety Moto takie jak gest uruchamiania latarki przez potrząśnięcie wciąż mam we krwi, ale to już nie jedyny telefon z taką funkcją.
Motorola coraz częściej dostrzega to, że potrafi zrobić dobry telefon, choć wciąż staje w pół drogi do celu. Dlatego w przypadku edge 20 Pro producent nie ustrzegł się pewnych niedociągnięć, jak brak slotu na karty microSD czy głośnik mono, który nijak nie pasuje do świetnego wyświetlacza. Wydaje się jakby inżynierowie Motoroli przestraszyli się, że może im wyjść bardzo dobry telefon i postanowili coś w nim „popsuć”, o czymś „zapomnieć”.
Na pewno jest to flagowiec w ofercie Motoroli, ale w ogólnym rozrachunku używałbym tego określenia oszczędnie. Również ostrożnie krytykowałbym podsystem foto-wideo, co czyni wielu recenzentów. Bo to dobry aparat i dobra kamera, które zadowolą użytkowników. A jednak wciąż krok za najlepszą konkurencją w swoim segmencie cenowym, co uwidacznia się niestety od razu gdy spróbujemy porównać edge 20 Pro z innymi fotosmartfonami.
Czy warto kupić Motorola edge 20 Pro?
Dla miłośników Motoroli, edge 20 Pro na pewno będzie dobrą propozycją bez względu na cenę, która utrzymuje się na nie zmienionym poziomie od tegorocznej wakacyjnej premiery. Plasuje ona ten produkt w segmencie wyższej średniej półki cenowej (od 3 do 3,5 tysiąca złotych).
Jeśli byłaby ona tańsza, a już takie mocno obniżone oferty można znaleźć w sieci (być może ze względu na Black Week), to i inni użytkownicy powinni zainteresować się tym produktem i tą marką, bo to solidny telefon. Tylko że jeszcze nie tak dobry, by dostać moją bezwzględną rekomendację.
Opinia o Motorola Edge 20 Pro
- stonowana stylistyka z płaskim wyświetlaczem,
- bardzo dobry wyświetlacz OLED, 144 Hz,
- wysoka wydajność chipsetu Snapdragon 870G,
- bardzo sprawnie działający system i interfejs użytkownika,
- wydajny akumulator 4500 mAh,
- dobrze zintegrowane narzędzia Google i funkcje Moto,
- dobra jakość zdjęć z głównego aparatu,
- dobra jakość zdjęć z aparatu tele w dobrym oświetleniu,
- przyzwoita jakość zdjęć na ultraszerokim kącie widzenia za dnia,
- przyzwoita jakość zdjęć nocą z głównego aparatu,
- bardzo dobrej jakości wideo 8K i 4K,
- skuteczna stabilizacja elektroniczna w wideo
- szybki czytnik linii papilarnych,
- funkcja kamery internetowej po połączeniu z komputerem,
- coraz lepiej działające Ready For, które nie wymaga już przewodu, ale ten i tak jest w komplecie.
- brak OIS w głównym aparacie,
- brak slotu na karty microSD,
- głośnik tylko mono,
- ładowanie mogłoby być szybsze,
- zbyt agresywna kompresja zdjęć z teleobiektywu,
- filmowanie ultraszerokim kątem tylko w FullHD,
- tryb nocny ograniczony do głównego aparatu,
- nie ma opcji HDR w rozdzielczości wideo 8K i 4K,
- filmy w 60 kl/s z efektem pompowania,
- dość niemrawo reagująca automatyka jasności ekranu,
- połączenie Ready For z komputerem wciąż wymaga dodatkowej aplikacji.
Nasza ocena Motorola Edge 20 Pro
Foto: Alicja Żebruń / Karol Żebruń
Komentarze
8