Nie liczy się wielkość, tylko technika – test Mountain DisplayPad i MacroPad, dwóch niezwykłych mini klawiatur
Mountain DisplayPad i MacroPad to dwie nietypowe mini klawiatury - jedna z tradycyjnymi klawiszami, druga – z klawiszami z małymi wyświetlaczami LCD. Zwyczajny użytkownik uzna je pewnie za przerost formy na treścią, ale streamer…oj, ten pewnie zakrzyknie z zachwytu.
Mountain DisplayPad vs Mountain MacroPad – na co komu mała klawiatura?
Kojarzycie firmę Mountain? To Ci sami, którzy w 2020 roku pokazali światu nietypową, bo modularną klawiaturę Everest Max. Zachwycałem się nią też i ja pisząc nieco później recenzję. Co ciekawe jednak, sfinansowanie tego projektu na Kickstarterze pozwoliło Mountain rozwinąć skrzydła, czego efektem była naprawdę udana premiera klawiatury w rozmiarze 60%, czyli Everest 60.
Okazuje się jednak, że to nie wszystko, co ten producent trzymał w zanadrzu na 2022 rok. Oto bowiem jego oferta wzbogaciła się o dwa nietypowe sprzęty – Mountain DisplayPad i Maountain MacroPad. Ten pierwszy można byłoby uznać za dość klasyczne przedłużenie klawiatury o dodatkowe 12 klawiszy funkcyjnych, to drugie z miejsca przywołuje skojarzenia z Elgato Stream Deck, Razer Stream Controll czy Loupedeck Live. I choć te dwa ostatnie sprzęty są znacznie bardziej rozbudowane to jednak wszystko to prowadzić może do jednego wniosku – bycie streamerem wciąż „na propsie”.
O dziwo, przeznaczenie tych dwóch sprzętów jest jednak znacznie szersze niż tylko tworzenie treści Internetowych. Sam producent podaje zresztą, że zarówno DisplayPad, jak i MacroPad będą idealne dla graczy pozwalając im rozszerzyć dostępną paletę możliwości – o nowe makra, skróty i funkcję, które do tego da się przypisać do różnych, samodzielnie zdefiniowanych profili.
I właśnie tak postanowiłem podejść do moich testów obu tych gadżetów – od strony zapalonego gracza. Dlaczego? Bo streamerów i osoby na co dzień zajmujące się tworzenie różnych materiałów wideo do tego typu urządzeń przekonywać nie trzeba. Ja chciałem sprawdzić czy któreś z nich przyda mi się podczas zabawy i codziennej pracy. Co z tego wyszło? O tym przeczytacie w naszej recenzji Mountain MacroPad i Mountain DisplayPad.
Podobne, a jakże inne
Może i na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale DisplayPad i MacroPad korzystają z dokładnie takiej samej plastikowej obudowy, którą spaja od góry metalowa płyta ze szczotkowanego aluminium. To ewidentne nawiązanie do klawiatur z serii Everest, które mogły pochwalić się metalową ramą. Ten element okaże się zresztą dość istotny dla obu opisywanych urządzeń, ale o tym za chwilę.
Teraz jednak chciałbym zwrócić Waszą uwagę na jeden ciekawy fakt - Mountain MacroPad wyposażony został w autorskie przełączniki Mountain Tactile 55 będące odpowiednikiem MX Cherry Brown, z podobną siłą nacisku (55g), dystansem do aktywacji klawisza (2 mm) i żywotnością (do 100 mln kliknięć). Różnica polega na fabrycznym przesmarowaniu przełączników co eliminuje ewentualne, nieprzyjemne dźwięki. Skąd to wiem? Ano stąd, że sam w swojej klawiaturze wymieniłem przełączniki na takie właśnie „niebieskie” od Mountain i jestem więcej niż zadowolony.
Najlepsze jednak jest to, że na Mountain MacroPad, pomimo niewielkich rozmiarów, jest klawiaturą hot-swappable. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że można szybko i łatwo wymienić dowolny mikroprzełączniki na inny, i to bez potrzeby wyłączania urządzenia. Niezłe, prawda?
Z wiadomych względów inaczej sytuacja wygląda w przypadku Mountain DisplayPad. Pod klawiszami LCD nie znajdziemy może przełączników mechanicznych, ale te co tam są w zupełności wystarczają. Nie stawiają nadmiernego oporu i mają przyjemny, wyczuwalny klik. Z pewności są one dużo wygodniejsze w użytkowaniu niż te użyte w podobnych przyciskach LCD, w bloku numerycznym klawiatury Everest Max.
Warto dopowiedzieć, że każdy z 12 klawiszy DisplayPada wyposażony został we własny wyświetlacz LCD o rozdzielczości 104x104 piksele, czyli sporo więcej od tego co miała wspominana już wyżej Everest Max (72x72px). Efekt? Wyjątkowy udany. Kolory na wyświetlaczach są żywe, obraz jest wyraźny, a i kąty widzenia sprawiają, że korzystanie z urządzenia jest niemal zawsze wygodne i komfortowe, niezależnie od jego umiejscowienia.
Mikrusy wspinają się na Everest albo zostają z boku
A skoro już jesteśmy przy umiejscowieniu – Mountain DisplayPad i MacroPad wyposażone zostały w oddzielne, duże, szerokie i, co najważniejsze, ciężkie podstawki z gumowanym spodem. Tu naprawdę nie ma opcji, by któryś z bloków klawiszowych, raz położonych na blacie obok klawiatury, w jakikolwiek sposób przesunąć. Próbowałem zrobić to i bezpośrednio na stole i materiałowej podkładce – gumowany spód wraz z ważącą ponad 400 gramów podstawką trzymają całość w miejscu jak przyklejone.
Dzięki podstawkom Mountain DisplayPad i MacroPad możemy ustawić zarówno z dala od klawiatury, jak i tuż obok, byle było nam wygodnie. Co ciekawe jednak, konstrukcja testowanych bloków klawiszowych została tak pomyślana, by dysponując którąś z klawiatur z serii Everest można było prosto, łatwo i przyjemnie podpiąć pod nią oba urządzenia. Tak, do dokładnie to o czym wspominałem wcześniej, że metalowa rama klawiatur Everest robi tu robotę.
Okazuje się bowiem, że sposób łączenia bloków klawiszowych z podkładką opiera się na jednej cienkiej listwie, która pasuje dokładnie między dwa metalowe elementy ramy Everest, oraz dolnym, plastikowym wsporniku zabezpieczającym. Jeśli więc dysponujemy którą z klawiatur tego producenta wystarczy odpiąć podkładkę, odłożyć do pudełka, po czym nasunąć posiadane urządzenie na klawiaturę. A że ja akurat taki sprzęt użytkuje na co dzień możecie zobaczyć na zdjęciach jak zestaw Everest Max z dodatkowymi mini klawiaturami się prezentuje.
A jak sprawują się te dwa gadżety na co dzień?
Cóż, odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna – zgodnie z przewidywaniami. Mountain MacroPad może i nie porywa spektakularnymi możliwościami, ale robi to co do niego należy oferując 12 klawiszy dla naszych skrótów i makr. Znane już oprogramowanie Base Camp, to samo, które pozwala zarządzać innymi sprzętami tego producenta, daje nam dostęp do profili, ustawień przycisków, biblioteki makr (z możliwością nagrywania kolejnych) i opcji podświetlenia.
Co ciekawe, ta ostatnia pozwala na synchronizację efektów kolorystycznych pomiędzy wszystkimi podłączonymi sprzętami tej firmy. Ustawienia zaś są dokładnie takie same jak w przypadku „dużej” klawiatury. Ogólnie oprogramowanie Base Camp nie jest może szczytem intuicyjności i zaawansowania, ale do tego by dostosować w nim posiadane urządzenia do własnych potrzeb w zupełności wystarcza.
Co oczywiste, w przypadku Mountain DisplayPad opcji mamy nieco mnie, bo zniknęło podświetlenie, ale pozostały zakres opcji mamy podobny, łącznie z funkcją „przeciągnij i upuść”, która w błyskawiczny sposób pozwala przenosić przypisanie klawiszy z jednego na inny. Tu też od razu widzimy efekt naszych działań, bo zmienia się też wyświetlana na przycisku ikona.
A jeśli myśleliście, że DisplayPad ma mniejsze możliwości niż choćby takie Elgato StreamDeck XL dysponujące większą ilością klawiszy to muszę Was wyprowadzić z błędu. Producent zastosował tu znaną już sztuczkę z folderami tematycznymi więc w zasadzie makr, skrótów czy funkcji możemy tu podpinać, ile dusza zapragnie.
W mojej konfiguracji DisplayPada znalazły skróty do kilku najczęściej odpalanych przeze mnie ostatnio gier oraz odwołania do tych programów i stron, z których korzystam na co dzień. Czy to ułatwiło mi pracę? Bezsprzecznie tak. Dużo łatwiej i szybciej ogarnia się tematy mając wszystko co niezbędne pod ręką.
Ale żeby nie było, że tylko rozpływam się nad zaletami oby tych mini klawiatur, a wady pomijam o jednej rzeczy powiedzieć muszę. I nie, nie chodzi tu o ceny. Akurat Mountain nigdy do tanich nie należał więc i kwoty rzędu 280 zł za MacroPad czy około 515 zł za DisplayPad jakoś szczególnie nie zaskakują. Konkurencyjne rozwiązania są zresztą droższe. Ale jest i dobra wiadomość - aktualnie na stronie producenta trwa duża listopadowa promocja i niemal wszystkie produkty Mountain (w tym nasze dwie mini klawiatury) można "wyrwać" nawet 30% taniej.
Co mnie osobiście najbardziej przeszkadzało to brak możliwości ustawienia własnego kąta nachylenia obu sprzętów. Jeszcze w DisplayPad z płaskimi klawiszami jakoś to ujdzie, to ale już MacroPad, z wysokim profilem klawiszy potrafi być nieco kłopotliwy. Jasne, nie odczujemy tego tak bardzo, gdy odsuniemy ów blok klawiszowy nieco dalej od klawiatury, bo wówczas nasza dłoń niejako automatycznie dostosuje się do innego ułożenia klawiszy. Co innego jednak, gdy dostawimy podstawkę do klawiatury albo, co gorsze, dysponując którymś z Everestów, zdecydujemy się założyć ten blok bezpośrednio na klawiaturę. Dla mnie, w takim ułożeniu, użytkowanie Mountain MacroPada było po prostu nieergonomiczne.
Mountain DisplayPad i MacroPad – czy warto kupić?
Nie da się zaprzeczyć, że to niełatwe pytanie, choćby ze względu na wysokie ceny obu urządzeń. Jakby nie patrzeć, kosztują niemal tyle co dobrej jakości klawiatura mechaniczna. O ile jednak sam pewnie kręciłbym nosem rozważając zakup Mountain MacroPad (nie jestem przekonany co do sensowności tego rozwiązania w przypadku posiadania klawiatury, którą mogę sobie dowolnie zaprogramować), o tyle już dla DisplayPad znalazłbym masę zastosowań, nawet podczas codziennego użytkowania komputera.
Streamerzy czy osoby zajmujące się tworzeniem zawartości na przeróżne serwisy społecznościowe spojrzą zapewne na te urządzenia nieco inaczej. Wszak to oni przede wszystkim są odbiorcą tego sprzętu i na pewno docenią możliwość uproszczenia czy zautomatyzowania pewnych czynności nawet poprzez wydawałoby się dość tradycyjny blok klawiszowy. Dla innych pozostanie to pewnie jedynie ciekawostką. A do której grupy Ty się zaliczasz?
Opinia o Mountain MacroPad:
- uniwersalny blok 12 w pełni programowalnych klawiszy funkcjonalnych
- świetna jakość wykonania
- odłączany kabel USB
- mechaniczne, autorskie przełączniki Mountain Tactile 55
- wyjątkowo solidna i ciężka podstawka z gumowanym spodem
- specjalny uchwyt umożliwiający wsunięcie tego dodatku na górną część klawiatur z serii Everest
- znane i stosunkowo proste w obsłudze oprogramowanie Base Camp
- brak własnej wbudowanej pamięci
- brak możliwości regulacji kąta nachylenia czy to podstawek czy samych klawiatur
- niby idealnie pasuje do klawiatur z serii Everest, a komfort korzystania, po jej założeniu na obudowie, dużo mniejszy
- nakładki klawiszowe wykonane z ABS, a nie PBT
- dość wysoka cena
Ocena końcowa
- Ergonomia:
- Jakość wykonania:
- Stylistyka:
- Mechanizm klawiszy:
- Możliwość personalizacji:
- Szybkość reakcji:
- Funkcjonalność:
Opinia o Mountain DisplayPad:
- uniwersalny blok 12 w pełni programowalnych klawiszy LCS o niemal nieograniczonych możliwościach (opcja tworzenia folderów)
- wyświetlacze o rozdzielczości 104x104px i całkiem niezłych kątach widzenia
- świetna jakość wykonania
- odłączany kabel USB
- wyjątkowo solidna i ciężka podstawka z gumowanym spodem
- specjalny uchwyt umożliwiający wsunięcie tego dodatku na górną część klawiatur z serii Everest
- znane i stosunkowo proste w obsłudze oprogramowanie Base Camp
- brak własnej wbudowanej pamięci
- brak możliwości regulacji kąta nachylenia czy to podstawek czy samych klawiatur
- dość wysoka cena
Ocena końcowa
- Jakość wykonania:
- Stylistyka:
- Mechanizm klawiszy:
- Możliwość personalizacji:
- Szybkość reakcji:
- Funkcjonalność:
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!