Po superprodukcji jaką była trylogia Władca Pierścieni w reżyserii Petera Jacksona oczywiste było, że branża gier ponownie otworzy się na temat przygód odważnych hobbitów i ich przyjaciół. Najkrótsze streszczenie trylogii jakie słyszałem? Dzielny Frodo znajduje potężny pierścień i przez trzy filmy idzie, idzie, idzie, żeby wrzucić go do takiej wielkiej dziury.
Oczywiście tłem tych wszystkich wydarzeń jest wielki konflikt, coś na kształt fantastycznej II Wojny Światowej, gdzie zamiast bombowców po niebie latają Nazghule, a czołgi zastąpiły myślące drzewa - Enty. O "Władcy" zrobiono przygodówki, gry akcji, ale każdy kto widział film i rewelacyjne sceny batalistyczne wie, jak znakomitą podstawą film ten był dla zrobienia strategii. I właśnie czymś takim jest The Battle for Middle-Earth.
Pierwotnie ukazała się w 2004 roku za sprawą Electronic Arts, oddziału odpowiedzialnego między innymi za niektóre części Command & Conquer. Wspaniała kampania składała się z trzydziestu misji, a tam z kolei ogromny nacisk położono na sceny batalistyczne. Na ekranie momentami widzieliśmy tysiące jednostek ze znakomitym systemem taktyki i dowodzenia. Jedna z lepszych strategii w historii.
Ciekawostka: W trakcie gry mogliśmy sterować także głównymi bohaterami trylogii, którzy wyróżniali się dodatkowymi umiejętnościami na polu bitwy.