Obiektyw - to pierwszy element aparatu, który od razu rzuca się w oczy czytając jego specyfikacje. Nie dość, że ma bardzo rzadko jeszcze spotykany wśród kompaktów, krótki koniec wynoszący 24mm (dla filmu 35mm), to jeszcze producentem tego szkła jest legendarna w branży optycznej firma Schneider-KREUZNACH, która już wielokrotnie udowodniła wysoką jakość swoich obiektywów, sam przekonałem się o tym testując niedawno Samsunga Pro815.
Nie tylko rewelacyjny zakres ogniskowej i producent szkła jest godny odnotowania. Pozostałe cechy obiektywu są także na najwyższym poziomie. Po pierwsze jest bardzo jasny, na krótkim końcu f 2.8, a na długim 4.1 - doskonałe parametry jak na ten zakres ogniskowej. Po drugie ma manualne sterowanie ogniskową, brawo, brawo za to !! Pierścień sterujący jest szeroki, daje przyjemny opór i pozwala dość dokładnie ustawić interesujący nas przedział zbliżenia bądź oddalenia przedmiotu widzianego 'okiem' aparatu.
To wszystko już wystarczy, aby to szkło podziwiać, bo jest naprawdę świetne, ale dokładam jeszcze parę rzeczy. Po pierwsze ma możliwość manualnego ostrzenia pierścieniem na obiektywie, po drugie ostatnie szkło się nie porusza w trakcie ostrzenia lub zmiany ogniskowej, a wiec z powodzeniem można stosować wszystkie filtry. Jakby tego było mało ma także niewielką aberrację chromatyczną, co widać na zdjęciu poniżej - reasumując, obiektyw jest ogromna zaletą Kodaka P880.
Czy ma wady? Nie ma produktów idealnych i to rewelacyjne szkło ma też wadę, jedną, ale niestety istotną - znaczne zniekształcenia poduszkowate na krótkim końcu. Spodziewałem się tego, tak krótki obiektyw, przy atrakcyjnej cenie całości, musi generować takie błędy, gdyż obiektywy o ogniskowej zaczynającej się od 24mm, a nie posiadające takich zniekształceń kosztują parę tysięcy złotych. Poniżej wycięty narożnik kadru zrobionego przy najszerszej ogniskowej.
Sensor - w naszym aparacie zastosowano matrycę klasy 8MP o wielkości 1/1.8", co w praktyce oznacza średniej klasy sensor na półce zaawansowanych kompaktów. Dlaczego średniej klasy? - ponieważ jego fizyczna powierzchnia nie należy do największych. Owszem, jest większa niż w tanich kompaktach z matrycą 8MP, które rejestrują obraz na powierzchni 1/2,5", jednak mniejsza, niż liderzy klasy aparatów hybrydowych, w których zastosowano sensory o wielkości 2/3" (Minolta A2, Olympus C-8080, czy chociażby testowany niedawno Samsung Pro815).
Ile to w praktyce jest? Czy to duża różnica wielkości? Owszem, duża, matryca 2/3" to 8.80 x 6.60 mm, natomiast 1/1.8" to 7.18 x 5.32 mm, czyli ponad 30% mniejsza powierzchnia. Przeglądając moje poprzednie testy, uważni czytelnicy dowiedzą się, jak ważna dla jakości zdjęć jest powierzchnia matrycy, wrócę do tego później.
O zastosowaniu takiego sensora prawdopodobnie zadecydowały dwie rzeczy: na pewno cena, ale także łatwiejsza do zrealizowania konstrukcja obiektywu, gdyż im mniejszy powierzchniowo sensor, tym łatwiej jest poszerzać zakres ogniskowej, ten chwyt stosuje nie tylko Kodak.
Dużą zaletą Kodaka P880 jest szeroki zakres rozdzielczości zdjęcia. Poza maksymalną, mamy bardzo przydatną wielkość 7.1 MP (3264 x 2176), czyli stosunek boków 3:2 - najczęściej wykorzystywany w minilabach, potem 5MP, 3MP i 0,8 MP. Dodając jeszcze do tego 3 stopnie kompresji JPG uzyskujemy mnóstwo możliwości zapisu kadru. Za dodatkową, sporą zaletę naszej hybrydy uważam obecność zapisu zdjęcia w dwóch 'profesjonalnych', bezstratnych formatach, a więc TIFF i RAW - to dobra wiadomość dla tych, którzy sami obrabiają zdjęcia, nie ufając automatyce i kompresji typu JPG.
Reasumując fragment o matrycy - przyzwoity poziom, bez rewelacji.
Autofocus - do zalet systemu automatycznego ostrzenia na pewno trzeba zaliczyć możliwość wyboru punktów pracy automatyki, czyli pomiar multi (wiele punktów) - świetna sprawa, mamy do dyspozycji 25 punktów pomiaru ostrości, przydatne przy pracy w studio, portrecie czy krajobrazie, dodatkowo jeszcze pomiar centralny oraz wybór ręczny - to naprawdę bardzo ważna zaleta, nie spotykana często w kompaktach - możemy ręcznie wybrać punkt, w którym aparat będzie ustawiał ostrość, duży plus za tę cechę.
Producent wyposażył swój aparat także w możliwość ostrzenia pojedynczego lub ciągłego, co również jest zaleta całego systemu.
Najważniejszą jednak cechą systemu automatycznego nastawiania ostrości jest szybkość jego działania. Tutaj testowany aparat jest powiedzmy sobie szczerze - średni. Nie może się równać z żadną lustrzanką, a w swojej klasie zajmie miejsce w środku tabeli.
Nie jest demonem szybkości, ale za to jest w miarę dokładny i ma jeszcze jedną zaletę, czyli sensownie rozwiązane manualne ostrzenie i bardzo wygodne manualne doostrzanie - ogromna rzadkość w kompaktach, za te funkcje należą się duże brawa. W momencie, kiedy zaczynamy poruszać pierścieniem manualnego ostrzenia na obiektywie, środkowa część kadru zostaje znacznie powiększona, ułatwiając ustawienie ostrości - bardzo dobry pomysł. Manualne ostrzenie przydaje się nie tylko wtedy, kiedy automat nie potrafi nastawić poprawnie ostrości. Są sytuacje, w których to, co ma być ostre, nie znajduje się na pierwszym planie. Wtedy pomocne okazuje się manualne ustawianie ostrości, przykład poniżej
Poniżej przykład działania systemu AF - dość szybko poruszające się auta zostały prawidłowo wyostrzone, jednak mocno pomogła tu przymknięta przysłona - powiększając zakres ostrości kadru - przy gorszym świetle (bardziej otwartej przysłonie) autofocus działa wolniej i miałby kłopot ze złapaniem 'ostro' tych samochodów.