Recenzja Skater XL - bardziej symulator niż gra, ale wciąga w świat deskorolek, jak nigdy dotąd
Skater XL pojawia się, gdy wraca moda na deskorolki, longboardy czy fiszki. To gra, która pomoże niezdecydowanym pokochać ten sport. Tylko uwaga – to bardziej otwarty, surowy symulator, a nie kolorowa, dynamiczna gra z misjami i wodotryskami. Ale i tak warto jej spróbować.
- realistyczne sterowanie i wykonywanie trików,; - opanowanie sztuczek jest niezwykle satysfakcjonujące,; - mapy wzorowane na istniejących lokacjach,; - klimatyczna ścieżka dźwiękowa,; - otwartość na modyfikacje społeczności.
Minusy- brak fabuły, misji czy turniejów,; - grafika i animacje miewają słabsze momenty,; - dość ubogie tworzenie postaci.
Choć głównie grywam w strategie pokroju opisywanego niedawno Total War Saga: Troy, to lubię odpocząć przy dynamicznych grach sportowych. I choćby dlatego sięgam po takie tytuły jak NBA 2K20 czy UFC 3. Lata temu zagrywałem się jednak w Tony Hawk’s Pro Skater 2 i 3. Ach, to były czasy.
Żałuje bardzo, że później coś w serii się popsuło. Mimo to jednak sympatia do deskorolki i płynącego z głośników amerykańskiego punk rocka we mnie została. I gdy z taką radością powitałem informację o odświeżeniu kultowej serii nagle… z pełną siłą uderzyło mnie Skater XL.
Choć to kompletnie inne doświadczenie, niż seria Tony Hawk’s Pro Skater, to całkowicie zmieniło moje postrzeganie wirtualnego skateboardingu. Cieszę się, że producent, Easy Day Studios, miał odwagę na całkiem inne, symulacyjne podejście do tego sportu. Jeśli twórcy wyciągną lekcje z dzieł konkurencji, to w efekcie możemy kiedyś otrzymać grę idealną. Póki co, Skater XL jest co najmniej intrygujące.
Cała moc tkwi w stopach
Przyznaję, w Tony Hawk’s Pro Skater miałem mnóstwo zabawy, gdy z wypiekami na twarzy uderzałem w kolejne przyciski, „wyciskając” kombinacje i masę punktów, jeżdżąc po drzewach czy zakłócając ruch na lotnisku i zbierając litery S.K.A.T.E. Z jakiegoś powodu seria Skate od EA nie dała mi tej samej frajdy i myślałem, że po prostu wolę podejście zręcznościowe.
Skater XL pokazał mi jednak, jak bardzo się myliłem. Dostałem bowiem kontrolę nad obiema stopami i ruchami tułowia. Choć początkowo musiałem opanować równoczesne ruszanie gałkami pada w różnych kierunkach, dbając też o prędkość i wychylenie ciała, to okazało się to dość intuicyjne. Co więcej, szybko stało się absolutnie satysfakcjonujące.
Żadna sztuczka w Skater XL nie jest wykonywana automatycznie, a mimo to wszystkie da się po chwili ćwiczeń wykonać samodzielnie – łącznie z obrotem o 900 stopni, z którego słynie Tony Hawk.
Jeśli ktoś próbował Wam wyjaśnić jak zrobić najprostszy podskok na desce, czyli ollie, mówił coś pewnie o wychyleniu stopy, nacisku czy podbiciu blatu. Może to brzmieć jak skomplikowany cyrkowy popis, ale po krótkiej zabawie w Skater XL zrozumiecie, że wcale tak nie jest.
I to nie dlatego, że uproszczono tu zabawę. Wręcz przeciwnie, żadna sztuczka w Skater XL nie jest wykonywana automatycznie, a mimo to wszystkie da się po chwili ćwiczeń wykonać samodzielnie – łącznie z obrotem o 900 stopni, z którego słynie Tony Hawk.
To daje z kolei największą zaletę gry – radość z każdego opanowanego ruchu. Żeby nauczyć się ich jak najwięcej, warto uruchamiać listy wyzwań, odrębne dla każdej z map. Stanowią one bowiem swojego rodzaju samouczek. Gracz ustawiany jest w konkretnym miejscu na lokacji, by powtórzyć wyczyn jadącego przed nim „ducha”, podążając za instrukcjami na ekranie.
Co ciekawe, niemal niemożliwe jest powtórzenie sztuczki w identyczny sposób. Wystarczy minimalnie inna prędkość, dłuższe kucnięcie na desce czy obrót głębszy o kilka stopni, a wylądujemy w innym miejscu niż przed chwilą. I ta niepowtarzalność jest w Skater XL piękna.
Niska zawartość gry w grze
Niestety, początkowa fascynacja i wykonywanie coraz bardziej zaawansowanych sztuczek, po kilku, maksymalnie kilkunastu godzinach, prowadzi do pytania: „No dobrze, ale co dalej?”. Otóż, niestety, nic. W Skater XL mamy do dyspozycji kilka średniej wielkości map, wzorowanych na faktycznie istniejących lokacjach, ale próżno w nich szukać zadań, zabawnych wstawek czy ukrytych pomieszczeń, jak to było w Tony Hawk’s Pro Skater.
W zasadzie jedyne co możemy zrobić to uruchomić lokację z najlepszymi warunkami do konkretnych tricków i ćwiczyć ulubione grindy, obroty czy długie przeloty nad przeszkodami. Z jednej strony daje to dużą swobodę i nie stresuje upływem czasu. Z drugiej - jeśli ktoś nie jest pasjonatem deskorolki, może się zwyczajnie znudzić.
Teoretycznie można też bawić się w szczegóły, takie jak zmiana wyglądu postaci. W praktyce jednak, grafika na PS4 jest na tyle mało szczegółowa, że nawet obecność znanych marek, takich jak DC Shoes czy Vans nie sprawiła, żebym chciał bawić się w „przebieranki”. A szkoda, bo gdyby zadbano o lepszą oprawę, a do tego gdyby były tu takie markowe ciuchy i narzędzia do tworzenia sylwetki jak w NBA 2K, spędziłbym godziny na majstrowaniu w edytorze.
Nie ma co owijajać w bawełnę - choć Skater XL to świetny symulator, to jednak chciałoby się czegoś więcej.
Skater XL - czy warto kupić?
Nie ma co owijajać w bawełnę - choć Skater XL to świetny symulator, to jednak chciałoby się czegoś więcej. Odpowiedzią na część problemów i niewielką liczbę zawartości może być duża liczba modów – Easy Day Studios wspierają społeczność, która tworzy nowe skórki czy mapy. Niestety, niemal wszystkie fanowskie dzieła dostępne są tylko na PC. Na konsoli pozostaje zabawa podstawową zawartością i ledwie kilkoma wybranymi, najlepszymi mapami stworzonymi przez fanów.
Szczerze mówiąc, jestem trochę zdziwiony, że zdecydowano się wypuścić Skater XL jako pełnoprawną grę. Bardziej wygląda mi to na niezwykle udany pokaz silnika i autorskiego systemu sterowania. Bo te elementy są tu naprawdę świetne. Jednak mało gry w grze i średniej jakości grafika z przenikającymi teksturami, potrafią do tego tytułu zniechęcić.
Prawda jest taka, że gdyby twórcy powiedzieli, że to tylko próbka możliwości, a teraz uruchamiają kampanię crowdfundingową, żeby wydać pełnoprawną grę, z dużą liczbą trybów zabawy, byłbym pierwszym klientem otwierającym portfel. Niestety, Skater XL które zostało wydane to Skater XL, które z nami zostanie.
Dalej jednak uważam, że warto spróbować sił z tym tytułem. Twórcom udało się świetnie połączyć realizm z intuicyjnym sterowaniem i masą radości z wykonywania kolejnych tricków. Idę o zakład, że wiele osób, które do tej pory nie stanęło na prawdziwym blacie, po zabawie ze Skater XL ruszy do skateshopu i kupi sobie porządną deskorolkę, do pierwszych ćwiczeń. Bo ta gra potrafi zarażać pasją do jazdy i trików, nawet jeśli brakuje jej co nieco zawartości.
Ocena końcowa Skater XL:
- realistyczne sterowanie i wykonywanie trików
- opanowanie sztuczek niezwykle satysfakcjonujące
- mapy wzorowane na istniejących lokacjach
- klimatyczna ścieżka dźwiękowa
- otwartość na modyfkacje społeczności
- brak fabuły, misji czy turniejów
- grafika i animacje miewają słabsze momenty
- dość ubogie tworzenie postaci
- Grafika:
dostateczny - Dźwięk:
dobry plus - Grywalność:
dostateczny plus
Ocena ogólna:
Grę Skater XL na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy Koch Media Poland
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Tęsknisz za Tonym Hawkiem? Skater XL może wysuszyć twoje łzy
- Gry Tony Hawk’s Pro Skater 1+2 powracają w nowych wersjach. Zobacz jak wyglądają
- Polecane elektryczne deskorolki - TOP 10
Komentarze
5