Czekaliście na Star Wars Jedi: Ocalały? No to ucieszy Was wieść, że gra „dowiozła” i wciągającą fabułę, i jeszcze lepszy model walki, i stanowiące spore wyzwania starcia. Co prawda są i drobne problemy, ale kto by się nimi przejmował. Jest Moc, są miecze świetlne, jest świetnie.
Star Wars Jedi: Ocalały – święto fanów Gwiezdnych Wojen
Kiedy w listopadzie 2019 roku pojawiło się Star Wars Jedi: Fallen Order w naszej recenzji stwierdziliśmy, i chyba słusznie, że to Gwiezdne Wojny, których nikt się nie spodziewał. Połączenie kultowego uniwersum z „soulsowymi” mechanikami i podkręcenie poziomu trudności wydawało się wówczas dość karkołomnym pomysłem, szczególnie, że Dark Souls w tamtym okresie mimo wszystko wciąż pozostawało niszą. Gracze przywitali jednak Upadły Zakon z szeroko otwartymi ramionami rozpływając się z zachwytach.
Od tamtej premiery minęły już jednak prawie 4 lata. Świat wirtualnej rozrywki mocno przez ten czas się zmienił. I tak za sprawą Elden Ring i jego szalonej popularności „soulslike’i” z pewnością nie są już niszą. Z kolei God of War: Ragnarok pokazał, jak powinny wyglądać sequele. Druga część Star Wars Jedi nie miała więc lekko. Musiała się bowiem zmierzyć nie tylko z ciężarem kontynuacji, ale też ze znacznie bardziej wybujałymi oczekiwaniami graczy. Co z tego wyszło? Tego dowiecie się z przygotowanego przez nas filmu.
Moc i łzy
Zapewne już wiecie, że Star Wars Jedi: Ocalały nie przynosi rewolucji. Pytanie czy faktycznie była ona potrzebna. Większość graczy chwalących poprzednią część domagała się po prostu więcej tego samego i właśnie w tym kierunku poszli twórcy kontynuacji. Mamy tu zatem i większe przestrzenie (prócz typowych korytarzowych lokacji), i więcej rzeczy do zrobienia, i aż 5 postaw do walki, a co za tym idzie również bardziej rozbudowane drzewko umiejętności.
Doszły też nowe, arcyciekawe postacie i nowe sposoby przemieszczania się (linka z hakiem czy oswojone zwierzęta), a także pojawiły się zadania poboczne, które dodatkowo nakręcają nas do eksploracji naprawdę sporych światów gry. Jest tu tego naprawdę sporo. A jednak niektóre rzeczy wydały mi się niekoniecznie potrzebne. Ja wiem, że i w poprzedniej części i bawiliśmy się w ogródek i ubieranie naszego bohatera, ale rozbudowanie tych elementów w Star Wars Jedi: Ocalały jakoś nie do końca do mnie przemawia. Szczególnie w przypadku fryzurek, zarostów i poszczególnych części garderoby naszego gieroja. Niby fajnie ogląda się zmienionego Cala Kestisa na ekranie, ale tak naprawdę nie niesie to ze sobą niczego więcej. Mimo wszystko trochę szkoda.
Wielkie pochwały należą się za to twórcom za dopracowanie modelu walki. Po obejrzeniu pierwszych zwiastunów miałem wrażenie, że będzie ona dość drewniana, bo tamtejszy Cal Kestis poruszał się wyjątkowo niemrawo. Wystarczy jednak opanować dobrze sterowanie, przyswoić odblokowywane umiejętności oraz nauczyć się żonglować postawami i nagle wraca cała przyjemność oglądania naszego Jedi w akcji.
Oczywiście, walka wciąż potrafi dostarczyć tu masę emocji stanowiąc przy tym nierzadko całkiem spore wyzwanie. Dotyczy to co prawda raczej tych potężniejszych przeciwników, ale i przy większej grupie zdawałoby się niegroźnych wrogów, może nas niemile zaskoczyć. A już na pewno na wyższych poziomach trudności.
Niestety, jak to zwykle ostatnimi czasy bywa i w przypadku tej gry nie obyło się bez kłopotów. Sam testowałem Star Wars Jedi: Ocałały zarówno na PC, jak i PS5, i po przejściu wstępniaka rozgrywającego się na Coruscant odpuściłem sobie tę pierwszą z uwagi na dość irytujące spadki wydajności. Próbowałem zmniejszać poszczególne ustawienia (bo jak na rasowego pecetowca przystało, mimo posiadania leciwego dość sprzętu, nie mogłem powstrzymać się, by zaraz po starcie ustawić wszystkie parametry na „epickie”), ale w ogólnym rozrachunku nie za wiele to dało. Ba, niektóre z ustawień na „wysokich” potrafią drastycznie zmienić odbiór gry.
Efekt moich starań nie przyniósł widocznych rezultatów, bo gra potrafiła nagle z 80 kl/s spaść do 1! I choć tuż przy końcu moich testów pojawił się pierwszy patch, który miał poprawiać sytuacje, nie miałem już siły wracać do pecetowej wersji gry. Dużo przyjemniej grało mi się bowiem na PlayStation 5, gdzie postawiłem na jakość, a nie wydajność. Nie zaobserwowałem więc jakichś spektakularnych spadków płynności gry, choć zdarzały się dość śmieszne bugi, których część możecie zobaczyć na naszym filmie.
Star Wars Jedi: Ocalały – warto czy nie warto?
Też pytanie – oczywiście, że warto zagrać w Star Wars Jedi: Ocalały. A jeśli jesteś fanem Gwiezdnych Wojen to wręcz trzeba, bo tylko tak damy znać producentowi, wydawcy i właścicielom marki, że potrzebujemy więcej gier z tego uniwersum. Nowa odsłona przygód Cala Kestisa start miała może dość problematyczny, ale to naprawdę dobra gra. Zresztą bronić jej nie trzeba, bo po załataniu doskonale obroni się sama. To świetna, niesamowicie widowiskowa opowieść z absolutnie fenomenalnym gwiezdnowojennym klimatem. A chyba tego właśnie wszyscy chcieliśmy, czyż nie?
Opinia o Star Wars Jedi: Ocalały [Playstation 5]
- kontynuacja w stylu „więcej, lepiej, ładniej”,
- intrygująca historia, którą chce się poznać,
- sporo widowiskowych, niemal hollywoodzkich momentów,
- sprawdzony i całkiem nieźle działający soulslike’owy system rozwoju bohatera i odrodzeń,
- znacznie bardziej rozbudowane drzewko umiejętności,
- jeszcze ciekawszy i dający więcej frajdy model walki z aż 5 postawami,
- świetnie zaprojektowane miejscówki – od tych małych, korytarzowych po duże, otwarte przestrzenie,
- kilka poziomów trudności i każdy na swój sposób stanowi wyzwanie,
- sporo ciekawych, dodatkowych aktywności,
- niezła oprawa graficzna, szczególnie na epickich ustawieniach na PC,
- fenomenalne udźwiękowienie i doskonale dobrana muzyka,
- przepotężny klimat,
- brak większych rewolucji w rozgrywce,
- z czasem powroty do już odwiedzonych miejsc (backtracing) mogą nużyć,
- niektóre elementy wydają się wciśnięte nieco na siłę,
- kłopoty z płynnością gry, szczególnie na PC,
- czasami zdarzające się bugi
- Grafika:
- Dźwięk:
- Grywalność:
Ocena końcowa
Grę Star Wars Jedi: Ocalały w wersji PS5 i PC na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od jej wydawcy - firmy Electronic Arts
Komentarze
10