Sensor na miarę naszych możliwości
Wiadomo powszechnie, że mysz jest tyle warta, co wbudowany w nią sensor. W Steelseries Rival 110 zastosowano autorską technologię producenta, czyli optyczny Steelseries TrueMove1. Osiąga on rozdzielczość od 200 DPI do 7200 DPI. Wybraną wartość można ustawić za pomocą Steelseries Engine, a więc oprogramowania uniwersalnego dla sprzętów wiadomej marki.
Niestety, rozdzielczość można dostosować jedynie z dokładnością do 100 DPI. Jest to być może zarzut, który podnosić będą jedynie najbardziej szczegółowi użytkownicy pecetowego sprzętu, tym niemniej warto zwrócić na niego uwagę.
Natomiast mankamentem, który może utrudnić życie większej rzeszy graczy są jedynie dwie pozycje do zmiany DPI „w locie”. Samo modyfikowanie rozdzielczości podczas rozgrywki to, oczywiście, funkcja niezwykle przydatna, ale czasami chciałoby się mieć możliwość wyboru między, dajmy na to, pięcioma wartościami, a nie jedynie dwoma.
Po odnotowaniu tych niedociągnięć (dla jednych większych, dla drugich mniejszych, a dla trzecich nieistotnych), nie pozostaje mi nic innego, jak wykonać kilka prostych testów w celu sprawdzenia parametrów sensora Steelseries Rival 110.
Częstotliwość raportowania, sprawdzona za pomocą programu Mouse Rate Checker, pokrywa się z zapewnieniami producenta, a więc osiąga zakładany pomiar 1000 Hz
Za pomocą prostego testu robionego wirtualnym odpowiednikiem metod „papier-ołówek” można sprawdzić występowanie dwóch zjawisk. Pierwsze z nich to predykcja, czyli sztuczne „wygładzanie” ruchów użytkownika przez oprogramowanie myszy. Drugi z kolei to efekt jitter, a więc „drgania” sensora. Jak widać, to ostatnie z niepożądanych zjawisk pojawia się dopiero przy naprawdę wysokich rozdzielczościach, czego zresztą trudno uniknąć w przypadku sensorów optycznych
Gryzoń z silnikiem
O Steelseries Engine co nieco już wspominałem jako o cyfrowym zapleczu Steelseries Rival 110. Warto jednak dodać parę słów, bo to oprogramowanie zaprojektowane w sposób szczególnie przejrzysty. A także na swój sposób syntetyczny, bo wszystkie funkcje zmieściły się w jednym średniej wielkości oknie.
I tak znalazła się tu przede wszystkim możliwość zaprogramowania tak zwanych makr (tutaj otwiera się dodatkowe okienko, ale trudno je brać pod uwagę, bo służy ono jedynie nagrywaniu sekwencji przycisków), przypisania funkcji sześciu przyciskom myszy oraz zmiana rozdzielczości.
Do ciekawostek należą takie opcje, jak możliwość obniżenia częstotliwości próbkowania do, na przykład, 250 czy 500 Hz. Użyteczną funkcją jest także możliwość przypisania określonej konfiguracji do danej aplikacji, tak aby aktywowała się wraz z jej uruchomieniem.
I jakkolwiek funkcjonalnie prezentuje się Steelseries Engine trudno nie odnieść wrażenia, że przydałoby się jeszcze kilka dodatkowych opcji. Choć z drugiej strony byłyby one pewnie gratką jedynie dla sprzętowych maniaków.
Do boju!
No i nadeszła ta chwila, którą osobiście uważam za gwóźdź programu w recenzji jakiegokolwiek sprzętu dla graczy. Chodzi, rzecz jasna, o test najbardziej praktyczny, a więc ten, który ma miejsce na wirtualnym polu walki. Bo to, jak Steelseries Rival 110 sprawdzi się w tych warunkach, jest chyba najistotniejsze, nieprawdaż?
Zdecydowałem się na wybór trzech pozycji ze świata gier, które reprezentują trójkę całkowicie różnych od siebie gatunków. Pierwszym poligonem stała się dynamicznie rozwijająca się MOBA Blizzarda, a więc Heroes of the Storm.
Plac ćwiczebny numer dwa to zremasteryzowana wersja starego, dobrego Call of Duty: Modern Warfare (nie trzeba chyba dodawać, że tym razem chodzi o FPS). Na koniec zaś sięgnąłem po legendę e-sportu w jego RTS-owym wydaniu, czyli trylogię Starcraft II.
e wszystkich tych testach Steelseries Rival 110 wypadła praktycznie bez zarzutu. Zmiana rozdzielczości „w locie” dobrze sprawdzała się przy operowaniu różnymi rodzajami broni w Call of Duty, a precyzja sensora wspomagała rozgrywkę niezależnie od gatunku gry.
W zasadzie tylko w przypadku Heroes of the Storm i Starcrafta 2 brakło mi kilku dodatkowych przycisków, ale wierzę, że zaprawieni w bojach fani tych tytułów z powodzeniem są w stanie zrekompensować sobie ten brak szybko skaczącymi po klawiaturze palcami.
Pierwszy raz i nie tylko
Steelseries Rival 110 nie rzuca na kolana innowacyjnymi rozwiązaniami i pewnie bardziej wymagający użytkownicy gamingowego sprzętu będą odczuwali pewien niedosyt. Tym niemniej jest to idealna pozycja dla osób, które chcą spróbować po raz pierwszy w życiu gry z użyciem typowo gamingowej myszy, jak również dla tych, którzy preferują prostotę sprzętu nad zbędne (w każdym razie w świetle ich potrzeb) dodatki.
Trudno też znaleźć sprzęt równie rzetelnie zaprojektowany w podobnym przedziale cenowym. I w świetle tych wszystkich zalet Steelseries Rival 110 staje się swego rodzaju gamingową apteczką pierwszej pomocy, po którą warto sięgnąć w największej potrzebie, jak też wtedy, kiedy najistotniejsza jest po prostu precyzja sensora, wygodny profil i uniwersalna przydatność w sieciowej rywalizacji.
Ocena końcowa:
- wygodny profil (zwłaszcza dla osób preferujących mniejsze urządzenia)
- niewielki ciężar
- sensor o maksymalnej rozdzielczości 7200 DPI
- przejrzyste i funkcjonalne oprogramowanie
- wbudowana pamięć
- możliwość zmiany DPI "w locie"
- podświetlenie RGB
- atrakcyjna cena
- maniakom sprzętu może brakować kilku opcji przy konfiguracji urządzenia
- niewielka liczba przycisków
- Ergonomia/ kształt:
dobry plus - Jakość pracy przycisków:
bardzo dobry - Jakość wykonania:
dobry - Precyzja sensora:
dobry plus - Design/ stylistyka:
dobry plus - Oprogramowanie:
dobry plus - Możliwość personalizacji:
dobry
Komentarze
3-brak informacji o sensorze: "TrueMove1" nie mówi nam wszystkiego
-brak testu na prędkość maksymalną
-brak testu na akceleracje
-brak informacji o LOD
-nic o twardości przycisków i wykorzystanych przełącznikach
-nic o kablu, jego sztywności oraz wykonaniu
-waga myszy jest podana z kablem?
Skoro niska waga to zaleta, cięższe myszki powinny konsekwentnie dostawać minusy. W recenzji Roccat Leadr ważącej ponad 130g nie ma o tym nic w minusach ani plusach. Osobiście preferuje lekkie gryzonie.
Brakuje mi też zdjęć przy innych modelach myszek, w redakcji na pewno znajduje się sporo gryzoni.
działa jak papier ścierny na skórę palców