Tego twój smartfon nie potrafi, czyli po co wydawać fortunę na aparat i obiektyw [OPINIA]
Urządzenia mobilne szturmem zdobyły branżę codziennej fotografii. Jednak jak bardzo nie staraliby się marketingowcy, jak dużo dumali inżynierowie, a testujący byli pobłażliwi, wciąż są granice nie do przekroczenia dla aparatów w telefonach.
Ile jesteście skłonni wydać na aparat cyfrowy? A na telefon z możliwościami foto, które wzbudzą zazdrość, nie ze względu na specyfikację, ale to czym będziecie mogli się pochwalić na koniec dnia? Wiadomo, odpowiedzi udzielić może tylko zainteresowany, bo to on kieruje się ostatecznie gustem, wyczuciem wartości technicznej zdjęć. Owszem, amatorzy fotografii są często przekonywani o niebotycznych możliwościach sprzętu, których sami nie są w stanie dostrzec. Wybierają wtedy lepszy sprzęt, czując, że jeśli nie oni, to ktoś inny doceni jego potencjał zapisany w wykonanych fotografiach.
Ten tekst zilustrowany jest między innymi zdjęciami z aparatu Sony A9 III i obiektywu Sony FE 300mm F2.8 GM OSS - jak wygląda taki zestaw widać na zdjęciu poniżej. To wyjątkowo lekki teleobiektyw, który waży niespełna 1500 gramów. W porównaniu z telefonem to przepaść, bo tyle ważyć może laptop, ale dla fotografa zaprawionego w fotografowaniu takie 300 mm będzie lekkie jak piórko. Część zdjęć wykonanych jest także ultraszerokim zoomem Sony 12-24 mm również o świetle f/2.8. Dlaczego pokazuję tu zdjęcia z bezlusterkowca, a nie najlepszego podobno aparatu jaki mamy pod ręką, czyli telefonu? Czytajcie i oglądajcie, a zrozumiecie w czym rzecz. Fotografie miałem przyjemność wykonać podczas treningu polskiej kadry w kolarstwie torowym.
Choć wydaje się potężny rozmiarem, to tylko wrażenie, które potęguje osłona przeciwsłoneczna dopasowana rozmiarem do dużej przedniej soczewki. Ten zestaw to Sony A9 III z dodatkowym pionowym uchwytem oraz obiektyw Sony FE 300mm F2.8 GM OSS.
Zdjęcia robi zarówno fotograf jak i sprzęt, a nie jedno z nich
Nie można dać się zwieść frazesom, że to wszystko zależy zawsze od fotografa. Smartfony foto są tego najlepszym dowodem. Kupując nawet iPhone 15 Pro Max czy Samsunga Galaxy S24 Ultra, nie przekroczymy pewnej granicy. Nie pomoże tu AI, nie pomogą zaawansowane tryby fotografowania. Smartfony są obecnie dostosowane do pracy, która owocuje świetnymi efektami przy fotografii statycznych obiektów lub tych, które nie poruszają się szybko w kadrze - czyli są odpowiednio odległe, nawet te budżetowe telefony potrafią zaskoczyć, gdy odwołamy się do zaawansowanych trybów (są modele, które mimo niskiej ceny tak potrafią).
Zdjęcia nocne są mocno przetwarzane, tak byśmy nie dostrzegli istotnego problemu jakim jest wciąż mały rozmiar sensora i związane z tym ogromne szumy na wysokiej rozdzielczości. A gdy spróbujemy fotografii dynamicznych scen, to raz nam się to uda, raz nie. Czasem nawet takie niedoskonałe zdjęcie po drobnej poprawce, podkręceniu kolorów zrobi wrażenie, bo przecież jest z telefonu. Jednakże fotografia akcji, to ten element, z którym wciąż nie radzą sobie telefony tak jak byśmy tego sobie życzyli.
Nawet jeśli AF bezlusterkowca zadziała, zawieść może refleks fotografa, który podąża za motywem. Innym razem wszystko pójdzie dobrze.
Dwa bieguny fotografii z użyciem bezlusterkowca, oba wymagające sprawnego ustawiania ostrości na poruszającym się motywie. Superszerokie pole widzenia na 12 mm i teleobiektyw 600 mm.
Telefony nie radzą sobie z akcją. Na pewno?
Fotografując dzieci podczas zabawy, swoje futrzaste pupile podczas zabawy i inne szybko poruszające się obiekty, oszukujemy siebie i elektronikę telefonu. Podświadomie wyczekując chwil, gdy ruch nie jest zbyt dynamiczny, wykonując wiele zdjęć, a potem wybierając to najlepsze, umiejętnie panoramując ruch (podążając za motywem, co pozwala na ostre zdjęcia mimo iż sam aparat w telefonie nie śledzi obiektu) i w końcu polegając na dużej głębi ostrości, która ułatwia zamrożenie motywu nawet przy stosunkowo długim czasie naświetlania. Zdjęcia akcji z telefonów, które są udane, to w dużej mierze zasługa techniki fotografującego. Ba, czasem nawet należy dążyć do tego, by nie wszystko w kadrze było ostre, ale lepiej mieć to pod kontrolą, a smartfon nie zawsze na to pozwoli.
Takich zdjęć nie zrobimy telefonem. Dla niego akcja jest tu po prostu za szybka.
Lecz w pewnym momencie zawiedzie nas najlepszy smartfonowy autofokus, nie pomoże śledzenie obiektu aktywowane w menu, a nawet rzekome tryby akcji. Gdy przełączymy się na teleobiektyw to już wszystko dosłownie się posypie, a przecież w smartfonach to wcale nie są tak duże ogniskowe. Dopiero zoom x10 to odpowiednik około 250 do 300 mm, a telefonów z taką optyką jest jak na lekarstwo. Zwykle dopiero z zoomem cyfrowym można konkurować z teleobiektywami do cyfrówek, ale sami wiecie jak wtedy najczęściej wyglądają zdjęcia. Zwłaszcza w gorszych warunkach oświetleniowych, gdy oprogramowanie telefonu musi solidnie podnieść czułość i wydłużyć czas ekspozycji.
I to jest moment, gdy trzeba przyznać wyższość pod każdym względem aparatom systemowym. Nawet fotografia na ultraszerokim kącie ze zwykłego aparatu będzie lepsza, gdy wymaga szybkiego ustawienia ostrości. To dlatego też tak chętnie fotografowie akcji, ale i inni zawodowcy, przerzucili się na bezlusterkowce. Bo dają one nieporównanie większą swobodę kontrolowania ostrości w kadrze niż lustrzanki.
Fotografia akcji to zwykle kosztowne hobby
Czy trzeba na aparat systemowy wydawać małą fortunę? Nie zawsze, choć nie da się ukryć, że fotografia akcji - zwłaszcza profesjonalna - wymaga inwestycji. A akcją nie musi być jedynie jazda na rowerze, którą ilustruję ten tekst. Wszędzie tam, gdzie motyw, często człowiek, szybko się porusza, a światło nie jest sprzymierzeńcem, tam im kosztowniejszy aparat tym lepsze mogą być rezultaty.
W tych dłoniach znajduje się ponad 60 tysięcy złotych - bezlusterkowiec Sony A9 III oraz obiektyw Sony FE 300mm F2.8 GM OSS.
Nie oznacza to oczywiście, że zakup puszki za 30 tysięcy złotych i obiektywu za drugie tyle - takim zestawem wykonałem większość zdjęć - da dziesięć razy lepszy efekt na zdjęciach niż aparat z obiektywem za 6 tysięcy złotych - tyle zwykle kosztuje podstawowy pełnoklatkowy bezlusterkowiec i prosty teleobiektyw. Ale może dać efekt zauważalnie lepszy, między innymi ze względu na lepsze możliwości dostosowania się do trudnych i mocno zmiennych warunków fotografowania. Pomyślcie, jak często sięgacie w telefonie po inny tryb niż Zdjęcie, ewentualnie Portret czy Nocny w telefonie - teraz nawet te dodatkowe tryby nie są tak bardzo potrzebne, bo AI samo załączy je, gdy oceni, że wtedy zdjęcie będzie lepsze. Oprogramowanie smartfonowych aparatów choć miewa sporo opcji, jest w ogólności spartańskie w porównaniu z tym co można sobie poustawiać w zwykłym aparacie. A jak sobie poustawiamy to można skupić się na zdjęciach.
Poza tym aparat to połowa sukcesu, trzeba jeszcze obiektywu. Najlepiej jasnego, bo wtedy nie trzeba żyłować czułości. Aparaty radzą sobie obecnie bardzo dobrze na wysokim ISO, ale nie oszukujmy się, nie można go podnosić w nieskończoność jeśli od zdjęcia oczekujemy powiększeń i prezentacji w dużym formacie. A im jaśniejszy obiektyw przy danej ogniskowej tym wyższa cena, bo rośnie koszt zastosowanego szkła. Widać to szczególnie w przypadku teleobiektywów. Poza tym obiektyw musi też dobrze radzić sobie z pracą wbudowanego w aparat autofokusa. Co nam po trybie seryjnym 60 kl/s ze śledzeniem ostrości w aparacie, gdy mechanika obiektywu nie da rady szybko nadążać za motywem. I to dlatego obiektywy do najtrudniejszych zadań są drogie - cena szkieł plus cena mechaniki i elektroniki.
Minimalizacja wagi teleobiektywu to dziś cel każdego producenta
Producenci nie spoczywają na laurach i starają się nam w tej samej cenie dostarczać coraz lepszą optykę. Tym co bardzo martwi profesjonalistę w sprzęcie to jego waga. Smartfon do zdjęć waży około 200 gramów i to jest jego niesamowita zaleta. Z czym musi się liczyć fotografujący bezlusterkowcem z bardzo dobrym obiektywem, który zdoła utrzymać ostrość na poruszającym się motywie nawet w trybie zdjęć seryjnych 120 klatek na sekundę?
Ten komplet to jeden z najlżejszych zestawów pełnoklatkowy bezlusterkowiec i obiektyw 300 mm o świetle f/2.8. Razem waży nieco ponad 2 kilogramy.
Z koniecznością utrzymania w dłoniach co najmniej 2000 gramów, bo prawie tyle waży komplet korpus plus obiektyw użyty do wykonania części zdjęć do tego tekstu, a jest to bardzo lekki w swojej klasie komplet. Pomyślcie, kiedyś obiektywy o podobnych parametrach użytkowych były jeszcze cięższe - dwa i wiecej razy. To potrafi zniechęcić do fotografii akcji na najwyższym poziomie niejedną osobę.
Dlatego firmy produkujące optykę jako jeden z najważniejszych celów w obecnej foto rzeczywistości stawiają sobie minimalizację wagi teleobiektywów. Najpierw 3 kilogramy, potem 2 kilogramy, w końcu nieco ponad kilogram. Takie cele mają sens, bo wciąż mamy tu na myśli fotografię, z którą smartfony dobrze sobie nie poradzą. Gdyby popyt był większy, to może i taka optyka mogłaby być tańsza. Tyle, że smartfon nawet jeśli nie potrafi wszystkiego dobrze sfotografować to jest przydatny dziś każdej osobie również na inne sposoby.
Ultraszerokokątne zdjęcia da się zrobić w miarę lekkim obiektywem, ale gdy pożądamy zbliżeń trzeba liczyć się z rosnącą wagą optyki. I w tym właśnie ulżyć chcą nam producenci sprzętu foto.
Zdjęcia robią wszyscy - fotografami są nieliczni, choć i oni korzystają z telefonów. Smartfonami fotografujemy wszędzie - dobrym aparatem i obiektywem można fotografować zawsze, choć w wielu miejscach nam na to nie pozwolą. Zabrać ze sobą w drogę coś co waży tyle co kostka masła i mieści się w kieszeni jest dużo wygodniej niż coś co waży co najmniej tyle co dziesięć kostek i wymaga plecaka. I tej prawdy się trzymam.
Panoramowanie - sposób, który pomaga uzyskać dobre wyniki nawet ze smartfonem, ale tak dobrej jakości zdjęć, jak na przykładach powyżej, żadna smartfonowa technika nie nada.
A ile będzie to ostatecznie kosztować? O tym zdecydować możemy tylko my sami i głębokość naszej kieszeni. Zaprezentowany tu sprzęt Sony to najwyższa półka, przykład, a szczęście może nam dopisać także ze sporo tańszym bezlusterkowcem. Trzeba będzie się więcej namęczyć, ale początki bywaja trudne. Na szczęście do wymiany aparatu cyfrowego (a tym bardziej optyki), co rok, dwa lata, nie będzie namawiał nas nikt.
Niezależna opinia redakcji. Sprzęt foto został bezpłatnie udostępniony przez firmę Sony.
Komentarze
5