Zanim przejdziemy do finalnego podsumowania, gwoli przypomnienia i uporządkowania, przedstawiamy kilka zdań naszej opinii o każdym z monitorów.
iiyama ma 'twardy' design, ale jest porządnie wykonanym monitorem. Zawarto w nim bogate OSD i rzadko spotykane funkcje, takie jak dopasowanie jasności ekranu do oświetlenia zewnętrznego oraz detekcję ruchu użytkownika. Matryca wyświetla ładne, soczyste kolory i jest równomiernie podświetlona. Jej wady to dość słabe kąty widzenia, kiepskie odwzorowanie koloru czarnego i bardzo słaby czas reakcji, wynoszący prawie 20 milisekund.
LG wygląda nowocześnie, za sprawą wąskiej ramki oraz smukłej obudowy. Dzięki zastosowaniu zewnętrznego zasilacza udało się dodatkowo "odchudzić" ten monitor. Bardzo ładna biel i czerń, a także wierne odwzorowanie kolorów są zaletami tego monitora. Do tego dochodzi naprawdę niski czas reakcji oraz zdumiewająco dobre kąty widzenia w pionie. Może podświetlenie mogłoby być trochę lepsze.
Samsung to ładny monitor, o przyjemnych kształtach. Jego obsługa i OSD również są najwygodniejsze. Niestety, matryca nie jest tak dobra, jak u LG - przeciętne kąty widzenia, czas reakcji gorszy od przeciętnego, trochę mniej soczyste kolory niż u konkurencji. Podświetlenie również nieco gorsze niż w pozostałych monitorach, ale w praktyce widać to właściwie wyłącznie na czarnym tle. Mile zaskoczył nas dołączony program MagicTune, pozwalający na intuicyjną regulację ustawień monitora z poziomu systemu operacyjnego.
W Belinei razi trochę słabej jakości plastik. Odwzorowanie kolorów jest dobre - choć barwy są odrobinę wyblakłe - pod warunkiem, że patrzymy na ekran z przodu. Z boku dają o sobie znać nieco gorsze niż u konkurencji kąty widzenia. Pewną wadą jest również niewygodne menu.
Mamy też wrażenie, że monitory z wbudowanymi zasilaczami - Samsung i iiyama - mają większe skłonności do wydawania 'piszczących' dźwięków w czasie pracy lub trybu stand-by, niż ich odpowiedniki z zewnętrznymi "klockami".