Laptop z Windows czy macOS? Po przesiadce na Windowsa i po 4 latach z macOS, sam nie wiem już, który system jest lepszy…
Windows czy macOS? Laptop z systemem Microsoftu czy MacBook? Po przymusowej przesiadce na Windowsa 11 muszę stwierdzić, że dostrzegalna przeze mnie kiedyś przepaść między tymi systemami… Zniknęła. I sam nie wiem, który OS jest tym lepszym.
Przez ostatnie 4 lata pracowałem praktycznie wyłącznie na MacBooku - nie licząc sytuacji, w których to testowałem lub lifestylowo użytkowałem laptopy wpadające do redakcji i działające na Windowsie 10 lub Windowsie 11. I muszę przyznać, że stałem się trochę ignorantem w kwestii wyboru systemu operacyjnego i gdybym miał się zastanowić, czy wybrać MacBooka Air czy ultrabooka na Windowsie, to pewnie bym nawet na komputer z systemem Microsoftu nie spojrzał. Ot MacBook jest tak doskonale spasowanym urządzeniem, tak udanym sprzężeniem oprogramowania i hardware`u, że uważałem go za najwyższe ogniwo w ewolucji przenośnych komputerów. Wszystko zmieniło się pod koniec października bieżącego roku.
Wracając sobie pociągiem z Warszawy do Poznania, nie zachowałem czujności ważki i ktoś, cechujący się niebywałą sprawnością, klasyczny łotrzyk z dobrymi perkami uznał, że lepiej będzie mi bez wysłużonego, ale wciąż doskonale dającego sobie radę MacBooka. Uwolniony od ciężaru sprzętu, który był moim głównym komputerem przez kilka ładnych lat, musiałem szybko poszukać zastępstwa. No i poszukałem, i to zastępstwo skomplikowało mi życie i utrudniło wybór nowego prywatnego komputera.
O tym, jak to pospolita kradzież może zmienić człowiekowi życie. Albo chociaż to, jak zwykł pracować
Kiedy zorientowałem się, że ktoś przytulił mój komputer, to wiecie, zareagowałem natychmiastowo, jak to się potocznie mawia. Poblokowałem wszystko, pokasowałem, powylogowywałem się z tego i owego. Potem incydent zgłosiłem, gdzie trzeba, bo choć obstawiam, że komputer został już dawno rozparcelowany na części i ani go nie odzyskam, ani nikt nie spróbuje go odzyskać (mała szkodliwość pewnie albo co ino), to uczono mnie, że odpowiednie służby są od tego, by odpowiednie incydenty im zgłaszać. Nieważne.
Ważne jest to, że komputera nie miałem, a pracować trzeba. Ważne jest też to, że jak już coś kupuję, to najczęściej proces decyzyjny poprzedzający zakup trwa tak długo, że Xiaomi zdąży wydać w tym czasie spokojnie z 10 nowych smartfonów. Innymi słowy, zamiast lecieć do sklepu, zacząłem rozważać, kombinować, szukać i wymyślać, a do pracy odkurzyłem stary laptop ASUS-a co to mu 5 rok życia leci. I ten komputer, po zaktualizowaniu systemu do Windowsa 11 zmienił moje nastawienie i skomplikował wybór nowego sprzętu.
Leciwy laptop na starym Intel Core i5, pracujący na baterii tak ze 2/3 godzinki, z przyzwoitym ekranem IPS i przyzwoitą klawiaturą odstawał od tego, na czym pracowałem ostatnimi czasy, ale hej - jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Ten ASUS nie był zresztą niczym złym, bo wydajnościowo sprawował się nieźle, a i po kilku dniach nauczyłem się nawet na nim pracować. I wtedy uznałem, że zaktualizuję sobie system do Windowsa 11. Ta aktualizacja zmieniła wszystko!
Windows 11 daje mnóstwo radości!
Odpalenie Windowsa 11 i korzystanie z niego tak na co dzień, nie tylko przez dni, przez tydzień czy dwa tygodnie podczas testowania i sprawdzania możliwości komputerów przychodzących do redakcji, było przeżyciem otwierającym oczy. Takim przełomowym, choć wiadomo, przełomowym w małej skali. Wiecie, to też nie jest tak, że ja tego OS-u nie znałem - po prostu jak się jakiegoś sprzętu używa przez określony czas, to nie personalizuje się go jakoś wybitnie. Ot, dlatego przez lata uważałem, że Microsoft wciąż jest ze sto lat za oprogramowaniem Apple.
Kiedy jednak wszystko sobie poustawiałem, skonfigurowałem gesty na touchpadzie (nie używam myszki, pracując na laptopie), wrzuciłem ładną tapetkę i takie tam - okazało się, że Windows 11 jest cudownie przemyślanym systemem. Intuicyjnym w obsłudze, ładnym, lekkim i takim nowoczesnym. Stylistycznie momentami przegania to, co oferuje macOS, co było dla mnie pewnym szokiem, choć wiadomo, wszystko jest kwestią gustu.
Dlaczego macOS jest lepszy niż Windows?
Jednemu się podoba, drugi nienawidzi. No tak to już z produktami Apple jest. Sam, o ile fenomenu telefonów firmy z Cupertino nigdy jakoś nie rozumiałem, a używałem i starego, malutkiego iPhone`a SE i nowszego, ale nie najnowszego iPhone`a SE, o tyle ich laptopy to wspaniałe, cudne urządzenia. Świetnie wykonane, ładne, wydajne, świetnie wykonane i ładne. Wspominałem, że są świetnie wykonane i ładne?
Czy jednak faktycznie są pod kątem używalności, pod kątem komfortu pracy znacznie lepsze niż laptopy z Windowsem? Otóż nie są, a jednocześnie są. MacBooki są mniej użyteczne niż komputery działające w oparciu o OS Microsoftu, nie wszystko można na nich zrobić, nie są tak intuicyjne w obsłudze - dla kogoś, kto dorastał z Windowsem. Jednakże do pracy, do wykonywania określonych zadań macOS, a tym samym i MacBooki to cudowny, zgrany, doskonale rozumiejący się zespół.
Na MacBooku pracuje się szybko, a po kilku tygodniach po przesiadce z „Windy” nawet bardzo szybko, intuicyjnie, bezproblemowo. System od Apple jest systemem idiotoodpornym - nie pozwalającym na wiele, ale stabilnym, relatywnie prostym (ograniczonym?) i responsywnym. Największą jego zaletą jest jednak to, jak działa na komputerach Apple, w jak doskonałej symbiozie software żyje tu z hardwarem. Jest to tak przemyślane, tak postrane, tak zadbane, że kiedy te 4 lata temu przechodziłem na macOS poczułem się, jakbym z Citroena C3 z małym silnikiem na gnojówkę przesiadł się do Subaru, może nie do WRX STI, ale do takiego Legacy z 2,5-litrowym boxerem.
To spasowanie, ta całościowa jakość sprawiała, że przez te ostatnie lata w ogóle nie myślałem o wymianie sprzętu, coraz rzadziej sięgając po drugiego laptopa z Windowsem i chętnie wracałem do prywatnego laptopa po testowaniu różnych laptopów na Windowsie - czasem cudownie wykonanych i bajecznie wydajnych! Innymi słowy, trudno obronić - w obiektywnym ujęciu - tezę, że macOS jest lepszy niż Windows 11, ale zdecydowanie należy zrozumieć wszystkich tych, którzy są do tego przekonani.
Trzeba przyznać, że Windows 11 to się temu Microsoftowi udał. Oj udał się, hej!
Co ma w sobie ten Windows 11, że warto dać mu szansę?
Windows 11 nie jest aż takim przeciwieństwem macOS, jak zakładałem. To znaczy jest, bo filozofia tego systemu jest nieco odmienna i jego ekosystem też jest nieco odmienny, choć mocno małpuje rozwiązania z macOS. Tak czy inaczej, Windows 11 to ciągle Windows ze swoimi wszystkimi zaletami i bolączkami. Potrafi się powiesić, potrafi wystrzelić jakieś głupoty z kapelusza. Mimo tego jednak, jest ładny, responsywny, wdzięczny w użytkowaniu i kiedy tylko działa na sprzęcie o rozsądnych parametrach - daje sobie świetnie radę!
Co mnie zaskoczyło najbardziej to zaś fakt, jak sprawnie można się po tym OS-ie poruszać za pomocą gestów na touchpadzie. W testowych komputerach stosunkowo rzadko sobie gesty na płytce dotykowej ustawiam, zwykle lecąc na domyślnych ustawieniach, a ten aspekt obcowania z systemem, kiedy faktycznie sobie spersonalizujemy - robi doskonałą robotę. Reasumując, Windows 11 nie ma się czego wstydzić i po kilku latach bardzo sporadycznego obcowania z tym systemem, zagrałem z nim w otwarte karty i okazało sie, że to solidny gracz!
Dlaczego jednak zamiast macOS postawiłem na Windows 11?
Po kilku tygodniach systematycznego użytkowania Windowsa 11 bez opcji przesiadki na macOS podjąłem decyzję zakupową i postawiłem na laptopa z systemem Microsoftu. Na laptopa całkiem spoko, takiego co to ma 16-calową, miłą dla oka matrycę, klawiaturę idealną do pracy z tekstem - do znacznej ilości pracy z tekstem, duży i precyzyjny touchpad, a i wydajnościowo daje radę. Komputer kupiłem na Black Friday, bo okazuje się, że niektóre marki faktycznie swój sprzęt przeceniają i to całkiem przyjemnie.
Dlaczego jednak nie wróciłem do MacBooka? Otóż, Windows 11 okazał się systemem dojrzałym, takim dorosłym i przyjemnym w codziennym użytkowaniu, a do tego tak zoptymalizowanym, że nawet 5-letni komputer, który te lata temu kosztował mnie niecałe 4 tysiące polskich przedinflacyjnych złotych, śmigał na nim jak ta lala. Do tego cena sprzętu była atrakcyjna, a ja chyba chciałem małej odmiany. Wiecie, super jest pracować na systemie, który się zna i który został stworzony do konkretnych zadań, ale skoro tylko krowa nie zmienia poglądów, to dałem się ponieść potrzebie zmian. Innymi słowy - dzięki ci amatorze cudzych komputerów podróżujący pociągami na linii Warszawa - Poznań, bo dzięki tobie zmuszony byłem wyjść ze strefy komfortu i zdecydować się na krok, a w sumie to i nawet skok w bok. Sprzętowy skok, się rozumie.
Jedno tylko, co mnie zastanawia, to fakt, jak ten nowy komputer będzie się starzał. Czy będzie za 4 lata tak samo przyjemny w użytkowaniu, jak to miało miejsce z MacBookiem? Czy może będzie spoko, ale jednak czuć będę, że ząb czasu go nieco nadgryzł - jak to z moim leciwym w mojej ocenie ASUS-em, co to go wyciągnąłem z szafy? Czas pokaże! Póki co jednak, zadowolony jestem z wyboru tak komputera, jak i OS-u i w sumie każdemu polecam takie eksperymenty, bo różnorodność to piękna sprawa jest!
Komentarze
33Z W11 niestety mam problemy, świrują sterowniki od grafiki (chyba), a mam sprzęt certyfikowany przez AMD (Ryzen 9 5980HX spięty z Radeonem 6800M). Występuje regularnie migotanie okna z wideo, a czasem filmy w ogóle nie chcą się odtwarzać. Za to na Manjaro(Plasma) wszystko działa aż miło i to taką konfigurację wybrałbym jako pośrednią, bo i dobrze się na tym pracuje i da się pograć.
Aktualnie nawet jeśli jakiś procesor jest szybszy od M1, to okupuje to znacznie większym zużyciem energii i krótszą pracą na baterii (najnowsze AMD i Intele). A jeśli ma tak samo długi czas na baterii i TDP, to wydajność jest dramatycznie niska (Windows na Snapdragonie).
Jeśli się mylę i są już laptopy, które dorównują zarówno wydajnościowo, jak i TDP oraz czasem pracy na baterii, to proszę o sugestie
....A na dodatek u mnie już po pozytywnym zaskoczeniu z windowsa 11 do domu trafił iPad i tu kolejne zaskoczenie - boshh, jak iPadOS jest niedbale zaprojektowany i ile ma wkurzających bezsensownch pomysłów. A po update do wersji 16, doszły mi też jakieś bugi xD Także organoleptycznie mogę stwierdzić że zarówno mit o tym jak beznadziejny jest (dzisiaj) Windows, mi sie nie sprawdził, jak i mit o tym jak bezproblemowy jest soft od Apple... taka ironia:)
Ps. aktualnie używam 2 lapków dell, które trzymają do 8h na windowsie i do pracy to w zupełności wystarcza.
ha ha ha nawet zabawne.
szczególnie ubawiłą mnie część o touchpadzie i gestach - autor musi kręcić komedie. albo ma paraliż palców i dlatego nie czuje różnicy.
WIN11 to KATASTROFA, nie tylko w porównaniu z MacOS, ale nawet WIN10.