Canon oficjalnie zaprezentował nowy flagowy model swojej profesjonalnej lustrzanki cyfrowej. Ku zaskoczeniu firma zerwała z dotychczasową tradycją i zamiast nadawania nowemu aparatowi kolejnej nazwy Mark, nazwała go Canon EOS-1D X. Aparat ma świetnie sprawdzić się w studiu, jak i w plenerze, dlatego też można powiedzieć, że łączy najlepsze z dwóch światów.
Oficjalna światowa premiera miała miejsce 18 października w godzinach porannych, dlatego też udając się na przedpołudniowe spotkanie z Canonem nie mieliśmy wątpliwości - będzie mowa o nowym narzędziu dla profesjonalistów.
Prezentacja (niestety na sucho, gdyż sprzęt istnieje obecnie tylko w kilku prototypowych egzemplarzach) odbyła się na stadionie warszawskiej Legii. Miejsce wybrane nieprzypadkowo - Canon jest jednym ze sponsorów przyszłorocznego Euro 2012.
Robert Woźniak i Joanna Stankiewicz (Canon Polska).
Gdy wszyscy już się wygodnie rozsiedli, zobaczyliśmy krótki pokaz freestyle'owej piłki nożnej, a potem przeszliśmy do meritum spotkania. Mowa była oczywiście o aparatach, ale zanim poznaliśmy szczegóły Canona EOS-1D X, Robert Woźniak (Canon Polska) przedstawił kilka innych propozycji na jesień.
Przypomniane zostały zaprezentowane w sierpniu i wrześniu aparaty Canon IXUS 230 HS, Canon IXUS 1100 HS oraz Powershot S100, które opisywaliśmy już na łamach benchmark.pl.
Dla osób potrzebujących aparatu, który bardziej przypomina klasyczne konstrukcje, Canon przygotował dwa modele z serii Powershot – SX40 HS wyposażony w 35-krotny zoom z silnikiem ultradźwiękowym oraz budżetowy superzoom SX 150 IS na paluszki. Z ich specyfikacją również możecie zapoznać się na stronach benchmark.pl.
Na osłodę, brakowało w końcu głównej gwiazdy, pozostała możliwość pobawienia się aparatami Canon, w tym najwyższymi modelami EOS-1D Mark IV.
Przy okazji prezentacji aktualnej oferty Canona, Robert przypomniał nam o kluczowych technologiach, które stoją za hasłem firmy - We Speak Image. Wśród nich mamy procesor Digic 5, który jak twierdzi Canon jest 6 razy szybszy niż poprzednik, Inteligentną Stabilizację z siedmioma trybami dopasowanymi do sposobu fotografowania i filmowania, AF podczas filmowania czy wielostrefowy pomiar balansu bieli. Canon nie goni za pikselami, co naszym zdaniem jest bardzo dobrą decyzją. Dlatego też wszystkie proponowane aparaty kompaktowe mają 12 megapikseli rozdzielczości.
Wszyscy jednak z niecierpliwością wyczekiwali informacji o nowej lustrzance, która, jak mówi Canon, łączy to co najlepsze z dwóch światów. Aparat ten powinien zainteresować naszych Czytelników nie tylko z powodu ceny (około 6 tysięcy euro), co sprawia, że zaczynamy się zastanawiać czy właściciel takiej lustrzanki nie wygrał w totka, czy super jakości zdjęć. Ciekawe jest także wyposażenie wpisujące się w ogólny trend wielordzeniowości układów elektronicznych. Zobaczmy na co przydało się 40 lat doświadczenia i 50 milionów sprzedanych lustrzanek Canon EOS.
Mimo oczywistego podobieństwa do całej serii EOS 1, w modelu 1D X zmieniono układ przycisków, dodając kilka nowych, a także poprawiono ergonomię uchwytu.
Canon EOS-1D X wyposażono w trzy procesory DIGIC. Dwa w wersji 5+, jeszcze wydajniejsze niż DIGIC 5, odpowiedzialne są za przetwarzanie obrazu. Trzeci układ DIGIC 4 wspomaga 252-strefowy pomiar światła, który wykorzystuje sensor o rozdzielczości 0,1 Mpix. Jest on sprzężony z autofocusem (AF) i wspomaga zaawansowane śledzenie obiektów.
Korpus aparatu wykonano ze stopu magnezu i zabezpieczono przed wpływem wilgoci i zanieczyszczeń.
W pamięci aparatu zapisano różne predefiniowane ustawienia fotografowania, w tym sześć ustawień trybu AF. Można powiedzieć, że to takie programy tematyczne dla profesjonalistów.
Zastosowany układ AF z pewnością będzie powodem do zazdrości dla posiadaczy tańszych amatorskich lustrzanek - mamy tu 61 punktów AF z których 46 jest krzyżowych, w tym 5 podwójnie. W teorii, a zapewne i w praktyce - w końcu poprzednik spisywał się wyśmienicie - powinno to zapewnić niezwykle dużą precyzję ustawiania ostrości.
A jak wygląda Canon EOS-1D X z zewnątrz? Na pierwszy rzut oka mamy prawie ten sam korpus co w poprzedniku. Zaraz, zaraz … w jakim poprzedniku? Warto w tym miejscu dodać, że dotąd Canon oferował dwa modele w serii Canon EOS 1 - D dla reporterów i Ds do pracy w studiu. Teraz jeden aparat ma sprawdzić się w obu zastosowaniach. Zaskakująca może być rozdzielczość - tylko 18 Mpix, gdy Sony wprowadza aparaty 24 Mpix, a niższa półka Canona ma już 21 Mpix. Ale jak można wywnioskować ze słów Roberta Woźniaka, ważny jest efekt, a nie tylko same liczby.
Na przedniej ściance korpusu znalazły się cztery programowalne przyciski - po dwa dla każdej orientacji aparatu.
Liczby jednak również robią wrażenie w przypadku 1D X. Czułość matrycy można ustawiać w zakresie od 100 do 51200 ISO, a rozszerzyć do 204800 lub obniżyć do 50. Matryca aparatu odczytuje obraz 16-kanałowo, co pozwala na osiągnięcie prędkości w trybie seryjnym na poziomie do 14 klatek/s. Gdy dołożymy do tego zwiększoną o 30%, w stosunku do poprzednich modeli, trwałość migawki wynoszącą 400 tysięcy cykli, mamy idealną maszynkę do seryjnego fotografowania.
W tym miejscu chcielibyśmy powiedzieć - w końcu aparat, który wykorzysta najszybsze karty SD. Niestety, Canon wraca do korzeni profesjonalnej fotografii i w modelu 1D X będą dostępne jedynie dwa sloty na karty Compact Flash. Jak się dowiedzieliśmy, podyktowane jest to niezawodnością takiego rozwiązania.
Na koniec prezentacji aparatu przypomniano nam o jeszcze jednej cyfrowej dziedzinie, w której Canon święci tryumfy. Mowa o filmowaniu lustrzanką. Canon EOS-1D X również na tym polu wypada bardzo dobrze. Tryb EOS Movie pozwala rejestrować filmy wideo, zapisywane za pomocą kodeka H.264 Intra Frame (każda klatka kodowana oddzielnie), w rozdzielczości Full HD (29,97, 25, lub 23,976 klatek/s). Teoretycznie bez limitów czasu trwania, jak i rozmiaru pliku - film jest zapisywany w kolejnych 4 GB plikach. Niestety prawdopodobnie względy podatkowe wymusiły na Canonie ograniczenie czasu trwania pojedynczego klipu, do maksymalnie 29 minut i 59 sekund. Zaletą aparatu ma być możliwość regulacji poziomu dźwięku na ekranie w czasie filmowania.
Wyświetlacz LCD o rozmiarze 3,2-cala i rozdzielczości 1 040 000 punktów, pokryto przeciwodblaskową wzmocnioną powłoką ochronną. Do korpusu aparatu zamocowano dedykowany moduł GPS, GP-E1.
Co jeszcze można ciekawego dodać na temat Canona EOS-1D X? Chyba to, że da się go podłączyć do sieci. I to nie tylko za pomocą adaptera bezprzewodowego, zgodnego z DLNA, Wi-Fi 802.11 n i Bluetooth (WFT-E6), ale również przewodowo - dzięki wbudowanemu portowi Ethernet o przepustowości 1 Gbps.
Po zakończeniu prezentacji bohatera dnia, Robert oddał głos Darkowi Staszewskiemu, który przedstawił nam ofertę sprzętu drukującego Canon PIXMA. Prelegent z pokorą przyjął zmniejszone zainteresowanie zgromadzonych, którzy nie mogli doczekać się zakulisowych dyskusji na temat nowej profesjonalnej lustrzanki Canona.
To niestety tylko Canon EOS 1D Mark IV, ale i tak nie pogardzilibyśmy takim sprzętem. Razem z 400 mm obiektywem taki zestawik kosztuje, bagatela, prawie 60 tysięcy złotych.
Przykładowe zdjęcia i film z aparatu, choć to produkcja Canona, możemy obejrzeć na japońskiej stronie producenta.
Zapoznaj się z pozostałymi relacjami:
- Polscy gracze triumfują w Samsung Euro Championship
- Samsung seria 7: wydajne notebooki na WCG 2011
- Acer Aspire S3: ultrabooki wkraczają do Polski
- SanDisk: nowe produkty dla cyfrowej społeczności
- Nikon 1: nowy „rewolucyjny” standard w fotografii
- 1920 Bitwa Warszawska: pierwszy polski film 3D
Źródło: Inf. własna, fot. Alicja Żebruń
Komentarze
11"Zastosowany układ AF z pewnością będzie powodem do zazdrości dla posiadaczy tańszych amatorskich lustrzanek - mamy tu 61 punktów AF z których 46 jest krzyżowych, w tym 5 podwójnie. W teorii, a zapewne i w praktyce - w końcu poprzednik spisywał się wyśmienicie - powinno to zapewnić niezwykle dużą precyzję ustawiania ostrości."
To jakaś ironia, czy też sarkazm? Poprzednik miał skopany AF, że nawet Wikipedia wspomina ów fakt:
"Most significant of the issues is the autofocus (AF) issue; under certain conditions, (notably warm, bright, sunny days, conditions under which AF usually operates the best) photographer Rob Galbraith has reported poor AF performance.[4] As of October 17, 2007, Canon technical representatives began stating the widely reported auto focus issue is suspected to be caused by an internal submirror assembly that requires replacement on most Cameras with serial numbers between 501001 and 546561[5] This correction has been made in production models dating to sometime shortly before the announcement of the fix."
Prawda jest jednak taka, że model ten przez długi czas borykał się z tym problemem, mimo, że producent najpierw bagatelizował problem, później stwierdził, że firmware wszystko naprawia, a dopiero później zaczął naprawiać sprzęt - trwało to wszystko na tyle długo, że nadszarpnęło opinię producenta, która i tak na polu AF nie była zbyt mocna.
Zobaczymy jak to wpłynie na szumy, oraz jaką rozpiętość tonalną będzie prezentował nowy canon.
Taki zestawik do tego
http://www.youtube.com/watch?v=iRxnV8thZSU&feature=feedrec_grec_index
I jestem w 100% usatysfakcjonowany ;)
poproszę o rozwinięcie tego zdania.
Marzy mi się, aby Canon stworzył jakąś lustrzankę choćby z matryca 10-12Mpix ale z wykorzystaniem współczesnych technologii, dzięki czemu miałaby świetny zakres tonalny i przede wszystkim niski poziom szumów.